Na śmierć zapomniałam, przepraszam.
Moje ciasto jest nieco żmudne w wykonaniu, ale naprawdę pyszne. To już moja tradycja, że strucle makowe robię na każde Boże Narodzenie i Wielkanoc. Oto przepis:
- 6 jajek: 2 całe i 4 żółtka,
- mÄ…ki ile wlezie
(tortowej),
- pół kostki masła,
- 3/4 kostki drożdży,
- dwie szczypty soli,
- 3/4 szklanki cukru,
- zapach waniliowy,
- cukier waniliowy.
Do garnka lub miski wsypujemy dwie szklanki przesianej maki. W garnuszku podgrzewamy mleko, do ciepłego dodajemy 2 łyżeczki cukru, szczyptę soli i drożdże. Mieszamy aż do rozpuszczenia drożdży. Zaczyn wlewamy do dołka w mące (można pomieszać z odrobinką mąki z brzegów dołka). Odstawiamy w ciepłe miejsce i czekamy aż wyrośnie ok 1/2 godziny. W tym czasie ubijamy dwa białka na sztywno, rozpuszczamy masło, ubijamy sześć żółtek z cukrem do białości, w trakcie dodajemy szczyptę soli i zapach waniliowy, oraz cukier waniliowy. Jak rozczyn urośnie, dodajemy do niego najpierw ubite żółtka, wyrabiamy, jak potrzeba dodajemy mąkę, żeby tylko nie było "zupy", potem dodajemy pianę z białek, na końcu ciepłe (nie gorące) masło, i też jak potrzeba mąkę. Gdy ciasto nie jest już "zupą" wykładamy je na podsypaną mąką stolnicę i dalej wyrabiamy, ale - uwaga: nie musi odchodzić od ręki, za to musi być mięciutkie, no i wszystkie składniki połączone. Naczynie w którym był zaczyn wysypujemy mąką, wkładamy tam ciasto (musi to być spore naczynie), przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 2 godziny. W tym czasie przygotowujemy papier do pieczenia - tniemy go na prostokąty, smarujemy masłem (będziemy w nie zawijać strucle - ok. 3). Jak już ciasto conajmniej podwoi swoją objętość, wykładamy je na stolnicę. Nie wyrabiamy. Dzielimy na tyle części ile ma być strucli, rozwałkowujemy porządnie (ale nie tak cienko jak np na makaron
), nakładamy mak, zawijamy i na papier. Papier musi być dosyć luźno aby strucla miała gdzie rosnąć. Odstawiamy jeszcze na jakieś 20 minut, potem do piekarnika leciutko podgrzanego, pieczemy w temperaturze ok 180 stopni godzinę (musisz sprawdzać kolor ciasta - każdy piekarnik jest inny, mój nie piecze tylko "partoczy robotę"). Potem ja osobiście odstawiam ciasto do ostygnięcia, w tym czasie robię lukier cytrynowy: dużą ilość cukru pudru mieszam mikserem z odrobinką mleka i łyżką soku z cytryny - ma być gęsty. Jak strucle wystygną smaruję obficie je tym lukrem. I to tyle. Muszę, po prostu muszę się pochwalić - ja jestem zobowiązana do pieczenia 8 strucli. Dlaczego? Otóż mam za każdym razem spore zapotrzebowanie: moja przyjaciółka, mama, ciocia - nie wyobrażają sobie świąt bez moich makowców.
Choć to robię dobrze!
Smacznego!
Pozdrawiam Gosia
P.S. Z tego ciasta drożdżowego robię jeszcze bułeczki z jagodami, jabłkami, truskawkami (nawet dżemem truskawkowym) - wszystko to samo, tylko zamiast na strucle, urywam malutkie kawałeczki, formuję placuszek, nakładam farsz owocowy i robię bułeczki. Do piekarnika na 20 min, potem po ostygnięciu też lukruję.
Mak (do tej ilości ciasta 1,5 kilo suchego) przygotowuję dwa dni wcześniej. Najpierw wsypuję go do garnka, zalewam mlekiem i doprowadzam do wrzenia. Odstawiam na noc, żeby nasiąkł mlekiem. Na drugi dzień trzykrotnie mielę w maszynce, dodaję miód, zapach cytrynowy i jak ktoś chce może dodać bakalie. Znowu odstawiam na noc. W dniu pieczenia dodaję pianę z trzech białek i delikatnie (!) mieszam. Mak gotowy do rozsmarowywania.
Smacznego.