hm. śmierć żółwia owiana jest mgiełką tajemnicy.
całe swoje ostatnie lato żółw żył sobie w takiej sporej przyczepie samochodowej usytuowanej tuż przy domu mojej mamy. miał tam sporo miejsca na bieganie, a my nie martwiliśmy się, że zaginie.
któregoś ranka po prostu został znaleziony martwy.
i teraz
podobno.
bo mnie przy tym nie było, zewłoka żółwiego nie widziałam, a mama miała jakąś dziwną minę, jak mi relacjonowała przebieg zdarzeń.
nie żebym ją posądzała, zawsze była pozytywnie zakręcona na punkcie zwierzaków
. a żółw miał już swoje lata, jak do nas przybył.
inna rzecz, że żółw wielokrotnie gubił się, był uznawany za zaginionego w akcji lub ukradzionego, lecz zawsze wracał. bumerang.
nikt go nie chciał, jak wyłaził na jaw jego krwiożerczy charakter