Tytułem wstępu: tak jak dobrze mi wychodzi opieka nad psem tak skutecznie i całkowcie nieświadomie tępię rośliny.
Po przeprowadzeniu do niemęża kilka miesięcy zajęło mi ukatrupienie wszystkiego co żywe w mieszkaniu a to duże lokum i sporo było tam roślin.
Jestem roślinną analfabetką, szukam czegoś zielonego, ladnego, zwisającego (żeby można było wsadzić w kwietnik na ścianie w pokoju o nasłonecznieniu. hmmm, powiedzmy średnim), czego nie trzeba codziennie podlewać.
Gdyby do tego kwitło co jakiś czas to byłabym w euforii, ale nie będę wybredna, może po prostu malowniczo zwisać.
I żeby nie trzeba było tego przesadzac cześciej niż raz w roku.
Jest coś takiego, czy niepotrzebnie się łudzę?
Szukam też czegoś, co stałoby na podłodze w wielkiej donicy i było duże i piękne, miejsce bardzo naslonecznione, ale zimą mogą być różnice temperatur, bo obok jest okno bez kaloryfera.
Wiem, jak brzmi mój post. Gdybym przeczytała taki dotyczący kupna psa pewnie śmiałabym się do rozpuku.
Uwierzcie: od 7 lat nie mam w domu żadnej rośliny, teraz poczułam, że dam radę. W każdym bądź razie chcę dać sobie szansę.
Podajcie mi konkretne nazwy (albo fotki) wiszących i stojących zieloności a ja obiecuję, że postaram się dowiedzieć o nich wszystiego i ich nie zabić.
--------------------