Wróciliśmy z wakacji u tesciowej do domu - nareszcie - hip, hip, hura
Po pieciu dniach wróciłam wycieńczona jak wrak. Wspominałam kiedys na forum rowiesniczym, ze moja teściowa jest chora ( ma depresje, nerwice lękowa..) i jej bliscy bardzo chcieli aby przeprowadziła się do nas, niby do pomocy przy dziecku, a później okazało sie, że jest chora.. Wszystko było robione na okretkę. Ja o pewnych rzeczach dowiadywałam sie przez przypadek, jako ostatnia ( a w sumie ja miałabym wszystko miec na swoich barkach), czesci sama sie domyslilam..
Podczas pobytu u teściowej ta skoczyła do mnie (jak do psa) i mi wszystko wykrzyczala, ze ja mowie, ze ona jest wariatka, ja jej nie szanuje, ona na nas nie liczy, ja powiedzialam, ze jest corka. A ja jej mowie, ze owszem jest corka, corka jest blizsza matce, ona mame zna, rozumie, ale nigdy nie mowilam, ze mama jest wariatka i nie mowilam, ze nie pomoge. Moge pomóc ale moim zdaniem wypadałoby usiasc, szczerze porozmawiac i znalezc rozwiazanie dobre dla wszystkich, a nie w taki sposob.. Po trupach do celu.. Zreszta jak sciagnac, jak nie ma emerytury, zabezpieczenia, lat pracy jeszcze duzo i jak to zrobic? Ryzykowac, prace tutaj sie znajdzie albo nie? A jak cos bedzie zle, kto bedzie za to odpowiadał?
A ta - lat pracy juz nie ma duzo...
Jeszcze skacze do mnie, ja wszystko mowie swojej matce i takie tam. Swojego syna broni (zwrocilam uwage, ze dlugo jego nie bylo, nie odbieral tel. i sie martwilam, to naskoczyla na mnie a co moze sie lajdaczyl to on nigdzie nie moze wyjsc, dwie godziny nie ma i juz zle.. a ja mowie, ze moze wyjsc, tylko mogl zadzwonic bo sie martwilam, tel. nie odbiera) , corke tez broni (corka ma swoje zycie a ja mowie ze jest corka, ona jej pomaga, kupuje prezenty..) A mi pomagaja moi rodzice...
Chcialam / chce sie przeprowadzic blizej moich rodzicow ( w sumie tylko od nich mam pomoc, wsparcie) i zaproponwalam jej tam pomoc, gdyz tutaj jestem sama 250km od rodziny a jeszcze brac tesciowa jest za ciezko... Tam moja mama da jej jesc (bo ona nie gotuje, stoluje sie na stolowce), zreszta tesciowa troche pochodzi - zaraz sie meczy,patrzy na gotowe, wszystko, zeby bylo latwo, lekko a ona tylko rzadzi. Przy moich rodzicach ja tez bym ta tesciowa inaczej znosila... Bym miala wiekszy komfort psychiczny...
Jednak ten pomysl kategorycznie sie jej nie spodobal, ona woli tutaj.
Wydzwaniala, mowila, co ty wymyslilas, jaki ziec zgodzi sie mieszkac z tesciami, dziecka dziadkom nie dawaj, powinnas wszystko robic sama, moje dzieci nie chca mieszkac z tesciami a sama chciala sie przeprowadzac, a tez jest tesciowa i dzieckiem tez chciala / chce sie zajmowac... Pozniej sie wszystkiego wyparla, ja te slowa zle zrozumialam.. A teraz miala pretensje, ze ja to powiedzialam swojej matce a mialam nie mowic.
Powiem Wam, mam dosc.............
Jednak nie wiem juz sama co o tym wszystkim myslec.........
Jestem ciekawa waszych spostrzezen na ten temat............
Ten post edytował moni5 pon, 29 sie 2011 - 15:15