CYTAT(zilka @ Sat, 31 Dec 2011 - 08:14)
Piszecie tu tyle razy o zrazach, podrzuccie jakis przepis pls na szybko... Zrazy z drobiu to dla mnie pewna nowosc, zawsze mi sie wydawalo, ze sa wolowe. I takiego wolowego przepisu szukam.
No dobra, dla mnie zrazy to rolady...pewnie nie ściśle z terminologią, ale bardzo się nie różni. I takie rolady, u mnie w domu robiło się zarówno z wołowiny, jak i z wieprzowiny, jak też robi się z indyka.
Musi być odpowiednie mięso, znaczy takie które da się pociąć na odpowiednie kawałki i rozbić w kształcie podłużnym (nigdy nie pamiętam jakie w przypadku wołowiny, znaczy jaka to ma być część mięsa, bo takie robię najrzadziej i albo dzwonię do mamy, albo sprawdzam w necie, albo kombinuję w sklepie - znaczy za rzadko robię, ale z indyka to zawsze filet). Potem smaruje się z jednej strony musztardą, pieprzy i soli (jak mięso pozwala), dodaje drobno pokrojoną cebulkę i bardzo drobno pokrojoną słoninę. Zawija - spina wykałaczką, albo owija nitką. Potem trzeba obsmażyć na mocno gorącym tłuszczu...musi się zrumienić, najlepiej z dwóch-trzech stron, a potem podlewa się niewielką ilością wody i dusi na małym ogniu ok. 2 godziny. Ja do samego smażenia pod koniec dodaję pokrojoną w piórka cebulę, tak, żeby się też zrumieniła, ale nie zwęgliła i z nią się dusi mięso. W razie czego dolewa się wody w trakcie, jeżeli wyparuje (ja dolewam wrzątku). Jeżeli mięso nie było solone, to trzeba posolić w trakcie, jeżeli było, to sprawdzić poziom zasolenia i doprawić do smaku.
Osobiście nie lubię takich świeżych roladek/zrazów - czyli uduszonych i od razu do jedzenia. Wolę, takie duszone, a potem schłodzone i podduszone jeszcze, ew. odgrzewane.
Ps. nigdy nie zawijam z ogórkiem, bo takie choć smaczne, są nietrwałe.