Twój post
AQA utwierdza mnie w przekonaniu, że współczesna szkoła wcale nie jest dla dzieci, tylko dla rodziców :/
Pewnie wydawca podręcznika i płyty wychodzi z założenia, że współczesne dzieci są tak obeznane z komputerem, że nie potrzebują instrukcji w języku ojczystym. Ciekawe, jak radzą sobie dzieci rodziców, którzy się nie przejmują nauką swoich pociech. Sama chodziłam do szkoły, gdzie patologii było więcej niż normalności (taka dzielnica Poznania), a mimo to jakoś nawet najgorsi sobie radzili, współcześnie by polegli na pewno.
Wprost nie mogę się doczekać informacji, po co dzieciom TAKIE kamienie. Trochę bym miała stracha... 6- i 7-latki są jak wiadomo kreatywne... Może będą robić pierwotne narzędzia typu pięściaki? Kto ma inny pomysł?
Co do wypadku-plotki się potwierdziły. Chłopiec z klasy Oli ma fatalne złamanie ręki-wkręcili mu śruby, brrr. A wczoraj tak się koleżanka bujała na lekcji, że z niego spadła, na szczęśćie rozbiła sobie tylko brodę. Gdy sama mam lekcje, to oczy mam dookoła głowy i właśnie na takie bujanie szczególnie zwracam uwagę, bo pamiętam moją koleżankę, która wylądowała na szyciu głowy ze wstrząśnieniem mózgu, a zafundowała sobie w ten sam sposób.
Angielski mamy spokojny. Ola oprócz I love you nie znała żadnego słówka. Poznaje od początku, od I`m Ola, This is a nut. Itd. Na jednej lekcji poznaje parę słółek. Pracują tylko słuchowo, czasem coś tam kolorują. Do książki ma tylko płytę do słuchania ze słówkami i świetnymi piosenkami-śpiewamy nawet z wyprzedzeniem materiału i wtedy muszę robić za tłumacza. Na dobrą sprawę z moją znajomością angielskiego uczę się od nowa tego języka i jestem zadowolona. W końcu mam bezpłatny kurs
A co z tym fantem angielskim zrobić? Ja bym odbiła piłeczkę-poszłabym jak najszybciej do pani, powiedziała,że oczywiście będziesz pracować z dzieckiem,ale boisz się, że może nie podołać zadaniu, bo to trudne dla dziecka, które nie zna języka, a nie chcesz,żeby się zraził do angielskiego zaraz na początku nauki. No i czekałabym na odpowiedź, teraz niech ona się martwi.
Nauczyciel też człowiek, może się w swojej pracy pomylić; może kobieta nie przewidziała, że dzieci nie dadzą rady? Może Twój syn ładnie pracuje na lekcji i ona ma wrażenie, że on umie więcej niż faktycznie umie?
Ten post edytował Magawit czw, 20 wrz 2012 - 08:58