Ale zasuwacie, jest co czytać
U nas nauka wygląda tak - w ty miesiącu nie ma jeszcze ani literek , ani cyferek .
Dzieci póki co ćwiczą rączki poprzez szlaczki, a że szlaczki te przypominają kształtem niektóre literki , to chyba taki psychologiczny myk, że niby nauka przez zabawę .
Są zygzaki przypominające duże "A" lub "W", są laseczki do złudzenia przypominające małe "L", są połączone laseczki przypominające małe "m", są duże i małe kółka , dla mnie całkiem jak duże i małe "o".
Poza tym są różnej maści kreseczki, proste , ukośne, strzałki, są też ślimaczki i węże - jednym słowem wszystko co ma przygotować rączkę do pisania liter.
Trochę strata czasu, bo to wszystko, to dzieci już w zerówce przerabiały i wyszły z zerówki czytając i pisząc, a teraz od nowa robią to samo.
A matematyka - jako takiej, w postaci dodawania, odejmowania to też w tym miesiącu nie ma.
Na razie jest dzielenie na zbiory i sztuki - np. zakreśl pętlą trzy misie , albo, otocz czerwoną pętlą lalki, a niebieską pętlą auta.
Policz czego jest więcej, komputerów czy myszy.
Pod koniec miesiąca (czyli chyba już w ten piątek), mają przynieść następną część książek i ćwiczeń - w nich są już literki i cyfry.
I jeszcze na koniec wrócę do J. angielskiego.
No niestety mamy z tym przedmiotem problem i to nie mały, mój smyk potrzebuje pomocy
Tydzień temu z trudem nauczyłam go wierszyka , chociaż wydaje mi się, że jako na osobę zupełnie nie znającą języka, to i tak nam poszło nieźle bo dostał ocenę "C" (czyli 4).
Ale w tym tygodniu to już chyba polegniemy
Młody na piątek (ten piątek), ma się nauczyć piosenki.
Ćwiczymy, ale marnie nam to idzie, młody nie łapie wymowy.
Ja próbuję mu tłumaczyć , a on się złości, że pani mówi inaczej .
Sił mi już brak, zupełnie nie mam pomysłu jak go zachęcić do nauki angielskiego.
Pewnie gdyby znał podstawy języka, problemu by nie było.
Z jednej strony jestem zła, że tak opornie ta piosenka nam idzie, a z drugiej strony całkowicie rozumiem młodego, bo to jest tak, jakby ktoś mi kazał nauczyć się recytować po chińsku .
Dziś rozmawialiśmy z mężem na temat szkoły językowej , będziemy chyba czegoś szukać , chociaż na rok, żeby młody wyrównał poziom z tymi dziećmi , które angielski miały już w zerówce czy przedszkolu.