CYTAT(Magawit @ Tue, 23 Oct 2012 - 10:49)
Muszę się podzielić z Wami moim zgryzem. Ola nie chce czytać, mam wrażenie, że boi się niepowodzenia, bo idzie jej kulawo, ale przeciez nie gorzej niż innym pierwszoklasistom. Wypożyczyłam jej ukochane książki wczesnego dzieciństwa z dużymi literami, żeby sama chwyciła po ksiażkę. Owszem, chętnie przejrzała obrazki, ale czytać nie chciała. Nie zmuszam, ksiązki czekają dyskretnie na widoku.
Jak ma nauczyć się czytac czytanki, to ejst chora. Marudzi, jęczy, płacze. Mniej by narzekała, gdybym ją wywiozła na wykopki buraków czy inne żniwa
Wczoraj odstawiła scenę, że nie będzie czytać czytanki (ma zadane na dziś, pani pyta przy biurku), po namowach, żartach, próbie wspólnego czytania efektu nie było- Ola nie zajrzała do książki, dostała jakiejś histerii. Wtedy już nie wytrzymnałam i zagroziłam, że nie pójdzie na karate, jeśli nie będzie się uczyć, bo po treningu nie ma juz czasu i sił i musi to zrobić po południu. To był skuteczny szantaż. Nauczyła się. zajęło jej to 7 minut, ale wcześniejszego wycia było na 40 minut.
Teoretycznie to ja wiem, jak zachęcić dziecko do czytania, w praktyce-szewc bez butów...
Magawit, na Twoim miejscu nie demonizowałabym tak bardzo tego czytania, a raczej niechęci do niego.
To co "przedstawia" Twoja córka, jest zupełnie normalnym zachowaniem.
Dziecko po prostu wstydzi się czytać na głos i tyle.
Mój syn, choć czyta dobrze, przy szkolnych czytankach zachowuje się IDENTYCZNIE i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby robić z tego problem, bo jeśli będziemy demonizować czytanie na głos, to z czasem rzeczywiście stanie się to problemem.
Dziecko wstydzi się czytania na głos, wstydzi się tego, że "da plamę" przed rodzicem, a wiadomo nie od dziś , że nie ma dla dziecka (małego) większej wyroczni niż rodzic.
Przyznajcie szczerze, która z Was lubi czytanie na głos ?
I nie mam na myśli czytania dla dziecka , ale czytanie na głos na zgromadzeniach , w pracy, itp. - nie stresuje Was to , nigdy ???
A teraz postawcie się w skórze siedmiolatka, który dopiero składa literki i niczego bardziej nie pragnie , niż zabłysnąć w oczach rodzica.
Orinoko, u nas dzieci miały testy, ale nie wiem czy to to samo co u Was.
U nas dzieci rozwiązywały testy, które miały pokazać ich mocne i słabe strony .
Potem na podstawie tych testów, mają zostać wyłonione dzieci potrzebujące zajęć wyrównawczych, bądź zajęć dla dzieci uzdolnionych.
Miały one też na celu wskazanie zainteresowań dziecka, potem takie dziecko może dołączyć do odpowiedniego kółka zainteresowań (fotografia, taniec, zajęcia plastyczne, itp.)