lipiec 2011
szpital dzieciecy w olsztynie
dopiero co wyszlismy, wiec chce sie na swiezo podzielic wrazeniami.
szpital jak szpital - masakra, warunki zadne. sale male, ciasne, brudne i stare jak swiat, niby odmalowane ale to w sumie nic nie daje. lozka o dziwo niektore byly nowsze i nam sie takie trafilo, nawet nie skrzypialo tak bardzo, nie to co moja lezanka, masakra, materac w polowie byl zgiety i jedna trona byla z 5cm wyzsza niz druga, wiec raczej srednio sie spalo, ale to nic.
opieka ok, nie moge chyba nic zazucic, badan mase zrobili od razu, prowadzaca przychodzila codziennie po kilka razy i na biezaco informowala o wynikach itd, widac ze dbala o pacjenta, w ogole inni lekarze tez byli czesto u swoich pacjentow.
jedyny inus, to ze nie dali nic oslonowo do antybiotyku, no i inna kwestia - opieka pielegniarska i jedzenie. nie wyobrazam sobie, zeby dziecko tam zostalo same, bo pielgniarki przychodzily tylko albo na czas podania antybiotyku albo na czas jedzenia, do dzieci ktore byly same, przez reszte czasu plakaly i nikt sie nimi nie interesowal, trzeba bylo isc i powiedziec, ze dziecko placze, to przyszly przewinely, daly moze pic i odchodzily a dziecko dalej plakalo, to chyba bylo najgorsze...
a jedzenie - pory posilkow to jakies widmo. przy przyjeciu dokladnie mowilam o ktorej godzinie co je, a dostawal mleko o 6, 8, 12, 15, 18, 20 - jakbym go tak karmila, to by wazyl ze 20kg juz. poza tym dawali tez zupki raz o 12 raz o 15, czasem razem z mlekiem, ajkby dziecko mialo zoladek jak balon... no i czystosc butelek tez pozostawiala wiele do zyczenia ;/ ogolnie brudno bylo
--------------------
Sz. marzec 2009
F. luty 2011
B.A. Aniołek 6tc [*]
...nie ma stópki zbyt małej, by nie mogła zostawić śladu...