Pierwsze słyszę, żeby Zinnat wchłaniał sie ze śluzówki odbytnicy
Sprawdzę, ale jestem pewna że akurat ten antybiotyk MUSI przejść przez ścianę jelita cienkiego, gdzie zostaje uczynniony (dopiero tam robi się czynny, działajacy lek, bo zinnat jest podawany w formie nieczynnej - proleku). Czopek z zinnatem omija droge przez jelito cienkie i o ile cokolwiek sie wchłonie - to jest to nieczynne. Jak na razie możliwośc podania go w czopkach to dla mnie mit, legenda i placebo. Odszczekam jak sprawdzę.
Co do zastrzyków.
Juz pisałam, że u mnie w pracy obowiazuje odgórny, rygorystycznie przestrzegany zakaz zlecania zastrzyków domięśniowych dzieciom do 3. mż, zgodny zresztą ze stanowiskiem krajowego konsulttanta ds pediatrii.
Zastrzyki podaje się wtedy, gdy dany lek nie wchłania sie z przewodu pokarmowego (nie wystepuje w formie doustnej, np. linkozamidy), nie mozna go połknąć (np. wymioty). W tej ostatniej sytuacji zaleca się, aby zastrzyki podawać przez dwa - trzy dni, potem przejść na ten sam lek w formie doustnej (tzw. terapia sekwencyjna).
Jestem ciekawa czy pani doktor ochoczo zlecajaca zastrzyki maleństwom, lub mama dopominajaca sie tej formy podania leku swoim dzieciom, zdaje sobie sprawę jakim jest to ogromnym, niepotrzebnym stresem
Poniewaz zdarza mi sie widywac noworodki!!! zastrzykowane domięśniowym Zinacefem z powodu "na wszelki wypadek" - to ja wymiękam, po prostu mnie trzęsie. Zlecająca za przeproszeniem idiotka nie tylko nie zna wytycznych, ale nie grzeszy tez wyobraźnią - takie małe dziecko ma może dupinę i optycznie dużą, ale samego mięska - ot, tyle co dorosły u podstawy kciuka. A zawiesinę podaje sie domięśniowo.
Sorry, ale tyle sie mówi o minimalizowaniu stresu chorym dzieciom, a jestem teraz w temacie i mnie poniosło.