Tydzień minął, nie będę udawać żem zalatana lub słabowita a przedstawię krok po kroku jak załatwiliśmy wszystkie sprawy okołoporodowe.
W sumie decyzję, że jeśli ciąża będzie przebiegała prawidłowo, rodzimy w domu, podjęliśmy w 6 miesiącu ciąży, w marcu. Wtedy zaczęłam szukać położnej w internecie.
Krok 1.
Położna przyjmująca porody domowe. Fundacja Rodzić po ludzku dysponuje namiarami na kilka położnych, które robią to najbardziej oficjalnie. O Warszawie niech piszą Cleo i Pirania. Moja, Alina Wasilewska jest z Piły. Śląsk ma Katarzynę Oleś, Szczecin ma Dorotę Fryc, coś wiem o położnej z Lublina i z Łodzi. Generalnie w internecie można znaleźć wszystko, a jak nie można to znaczy, że to nie istnieje
Parę razy spotkać się z taką wybraną położną wypada, jest o czym rozmawiać i obejrzy też wasze mieszkanie. Taka położna zakłada Wam potem książeczkę zdrowia dziecka, dostarcza kartę szczepień oraz wypełnia druki do urzędów tzn. zgłoszenie urodzenia dziecka.
Krok 2.
Ginekolog uświadomiony w sprawie, bo taka ciąża wymaga szczególnie starannego prowadzenia, wykluczenia m.in. wady serca i innych wad, które mogłyby zagrozić życiu dziecka urodzonego w domu, sprawdzenia właściwego ułożenia dziecka. O kontroli ciśnienia, anemii, nie wspominam, bo to oczywiste rzeczy. Mój lekarz na początku zarzekał się że nie jest zwolennikiem, a potem tym bardziej cieszył razem z nami. Poczciwy człowiek
Krok 3.
Pediatra do zbadania dziecka w pierwszej do drugiej doby po urodzeniu. Najpierw spytałam pediatrę moich dzieci z przychodni - oj, jak kulą w płot, była przerażona na samą myśl. Potem lekarkę, którą zwykle wołam do dzieci w weekendy prywatnie z ogłoszenia gazetowego "wizyty domowe". Okazało się, że jest nawet neonatologiem i nie ma nic przeciwko badaniu, choć też nie omieszkała dodać, że osobiście nie jest zwolenniczką rodzenia w domu.
Krok 4.
Szczepienia. Sanepid pozwala na pierwsze szczepienie tak naprawdę do 10 doby. Mieliśmy to szczęście, że ta właśnie pani neonatolog załatwiła nam szczepienia w 4 dobie na swoim dyżurze na oddziale noworodkowym w szpitalu na Lutyckiej i trwało to wszystko kilkanaście minutek - w Poznaniu tam szczepi się chyba wszystkie domowe dzieci
. Można tam też załatwić badanie słuchu, ale ja zrezygnowałam (jako logopeda).
Krok 5.
Testy przesiewowe (fenyloketonuria). Bibułki są do pobrania w specjalistycznych laboratoriach, położne środowiskowe zwykle mają informacje na ten temat, bo jeszcze parę lat temu one pobierały w domu. w Poznaniu to laboratorium przy ul. nowowiejskiego, dają od ręki. I wtedy albo położna z którą rodziliście, albo wasza położna rodzinna musi pobrać między 2 a 6 dobą krew z piętki i musicie zawieźć z powrotem do laboratorium.
Krok 6. Zgromadzenie potrzebnych rzeczy do porodu w domu. Pewnie każda położna zaleca troszkę co innego, ale tak z grubsza:
- folię malarską, my do tego mieliśmy jeszcze taką folię chirurgiczną z fliselinowym pokryciem
- przydaje się sterta świeżych gazet, podobno farba drukarska działa odkażająco
- zegarek z sekundnikiem, telefon
- aparat fotograficzny oczywiście
- warto mieć sprzęty typu piłka, worek sako, ale nie są nieodzowne
- chłonne podkłady Seni
- podpaski Happy Bella (jako pieluszki funkcjonują w aptece
) przynajmniej dwie paczki
- miska na łożysko
- dwie- trzy koszule do przebrania
- ciepły szlafrok, koce i ręczniki dla kobiety
- woda mineralna i do pryskania
- skarpetki, najlepiej więcej par, bo ja swe stopy w kałuży raczyłam umieścić
- sporo wypranych, wyprasowanych pieluch tetrowych i coś na czym można je ugrzać
- ręczniczek dla dzidziusia i gotowy komplet ubranka
- termofor, kaloryferek, wentylatorek do ustawiania pożądanej temperatury
- pakiecik sterylnej gazy
- woda utleniona a do pępka spirytus
- mocne zawiązywane worki na śmieci
Krok 7. Trzeba spakować awaryjną torbę do szpitala i zatankować samochód, najlepiej przećwiczyć trasę do najbliższego szpitala, żeby już potem nie tracić cennych minut, gdyby coś nie grało. I wymyślić co w czasie porodu zrobic ze starszymi dziećmi.
Ten post edytował Silije sob, 07 lip 2007 - 11:21