Skanna, od niespelna roku użytkuję meble lakierowane i niech je piorym strzeli.
Przez siedem lat mialam naprędce sklecona wlasnym sumptem mebelki ze zwyklej plyty wiorowej, najtańszej, jaka byla, bo mialy być na tymczas. Blat takoż samo, zwykly, kuchenny mdf, umywalka wpuszczana. Sama osobiście tymi rencami zabezpieczalam wyciecie w blaacie i każdy wątpliwy kawalek żywicą epoksydową. Napuch w jednym miejscu po seściu latach, z dala od umywali, bo dziecko zrobilo dziurę w okleinie. Szafki wytzrymaly dluzej, choć zabezpieczone nie byly w ogóle. Mniemam, że gdybyśmy do oklejenia bokow użyli okleiny pcv nic by im nie bylo do tej pory. Ale, ze byla zwykla, klejona zelazkiem, to się w ednej szufladzie, akurat po zlewem, naddarla i zaczęla puchnąć. Moje dzieci lubują się w chlapaniu. A Mlody wręcz w powodziach.
I teraz, dla kontrastu, lakierowane, na zamowienie, z firmy ponoć pewnej i doskonalej, wykonującej również meble na eksport, gownie do Niemiec, Austrii i Holandii. Nie dość, ze się rysują, a przpominam, we wrześniu minie im rok od montażu) to jeszcze blat, również lakierowany, naokolo, w tym wycięcie pod umywalkę, lakier wchodzi też pod spód blatu jakieś 5 cm, przypomina sobą obraz nędzy i rozpaczy. Puchnąć zacząl jakoś zimą. Dziś mam na nim malownicze wzgórza i doliny. W dodatku lakier odpryskuje. Upadla mi otóż nań szczorka do wlosów, lekka, plastikowa. Pozostawila po sobie dziurę w kalierze. Wokó dziury oczywiście puchnie, mimo, że zabezpieczylam. Fronty i boki jakoś się jeszcze trzymają i gdyby nie te cholerne rysy to bylyby do zniesienia. Acz dlugiego żywota, patrząc na blat, im nie wróżę.
Reasumując, imho najtrwalsze bylby meble drewniane olejowane, z drewna egzotycznego i granitowy blat. Albo calość z kamienia, a tylko same fronty drewniane, bo jednak drzwiczki najmniej narażone, pzynajmniej u nas, są na uszczerbki na zdrowiu.
--------------------
K'98 K'01 F'04
- Teraz w lewo, moja hrabino.
- Dlaczegóż, drogi hrabio?
- Kończy mi się gwint w protezie.