kubszton super, że Nadia tak ładnie śpi w nocy. Tak jak unormował się czas jedzenia tak z czasem i ból brodawek ustanie
CYTAT(malinka1978 @ Tue, 03 Sep 2013 - 23:46)
My też ostatnio mamy z brzuszkiem problem.albo gazy albo kupa nie chce wyjść.zastanawiam się czy mogą być już kolki.bo małego łapie teraz często wieczorem albo nocą
Mogą to być kolki
Czytałam, że kolki zaczynają się od 3 tygodnia a i godziny pasują. Bo kolki najczęściej są między godziną 17 - 24 i potrafią trwać nawet 3 godziny
Tak wyczytałam w tej ulotce która była w pudełku dla rodziców z próbkami różnych kosmetyków.
Palbena cieszę się, że mój wpis Ci pomógł
Każda z nas ma za sobą gorsze i lepsze dni i jeszcze nie jednokrotnie tak będzie. Ważne żebyśmy zdawały sobie z tego sprawy i nie robiły sobie z tego powodu wyrzutów i nie czuły się "gorsze" bo takie dni są nieuniknione.
Życzę wam, żeby dolegliwości brzuszkowe was nie dopadły. Ja z Mareczkiem też nie miałam takich problemów, nie wiem czy dziewczynki bardziej są na to narażone?! Bo Samanta również miała kolki, na samo wspomnienie tamtych dni aż mam dreszczyk.
malinka moja Sandruśka też mi płacze ostatnimi czasy w kąpieli, ale jak jest kąpana przez tatusia to mogłaby z wanny nie wychodzić, nawet jak jest już głodna
Może woda jest za zimna albo za gorąca, albo może być jeszcze inna przyczyna. U nas podczas kąpania przeze mnie a przez męża jest różnica taka, że ja kąpie w małej wanience wyprofilowanej dla noworodków, a mąż kąpie w dużej wanience do której wkłada specjalną wkładkę z froty.
kukunia oj współczuję i oby jak najkrócej te bóle się utrzymywały. Bardzo niedobrze, że nikt w szpitalu Ciebie o tym nie uprzedził, mi co i rusz o tym przypominały
Szybko Ciebie wypisali.
Wczoraj nie miałam siły nic napisać. Te dni są dla mnie za krótkie ciągle coś do załatwienia, jakaś praca w domu i jeszcze teraz jak rok szkolny się zaczął to i ze starszym muszę troszkę posiedzieć przy książkach....
Byliśmy wczoraj u pediatry, już jak tylko weszłam na poczekalnie to zagotowałam się z nerwów
Cały korytarz ludzi, ani jednego wolnego miejsca bo zajęte przez dorosłych, na poczekalni była już 4 maluchów z rodzicami (4 m-ce - 2 lata) oczywiście stali bo nie ma miejsc do tego zaraz doszła jeszcze 3 dzieciaczków.
Weszłam do pielęgniarek, a jedna z nich do mnie z pretensjami że dlaczego ja nie zadzwoniłam wcześniej się umówić?! To odpowiedziałam jej że napisała mi pani na kartce że mam być w środę między 12:30 a 13:30 i jeszcze dodała że mam być szybciej bo przed wizytą trzeba pomierzyć i zważyć dziecko, a poza tym ostatnio byłam dostarczyć pesel....
Rozebrałam małą druga pielęgniarka zważyła, kazały mi ubrać dziecko i czekać w kolejce do Pani dr. !!!!!!!!
Powiedziała, że najpierw wchodzi dorosły a później dziecko itd
Zapytałam dlaczego pediatra przyjmuje dorosłych, dlaczego kazała mi tak szybko przyjechać skoro teraz mam czekać (z dwie godziny) itp Już nie będę dokładnie cytować. W każdym razie ta druga pielęgniarka powiedziała, żebyśmy weszli z tym maleństwem od razu, że gdzie to z takim maluszkiem czekać i gdyby ktoś się burzył to mam powiedzieć że one mówiły że mam wejść od razu.
A co ciekawsze, że ta wredna pielęgniarka to ta którą podawałam w deklaracji (zresztą nie było innego wyboru).
Stanęłam pod drzwiami do dr i w momencie gdy wychodziła pacjentka z dzieckiem jakaś babka się zerwała i wchodzi, ja uparta i ona uparta. Dosłownie wepchałam się do gabinetu i udało mi się tylko dlatego że akurat kobietę przyblokowała pacjentka wychodząca.
MASAKRA!!! Tam nie ma ani odrębnego pomieszczenia dla maluszków, ani miejsca żeby takiego malca przewinąć (no chyba że w toalecie, akurat tam nie wchodziłam) i jakbym chciała nakarmić małą to nawet nie wiem jak miałabym to zrobić na stojąco, albo usiąść na podłodze
Nie wiem co z tym zrobić jeszcze, najgorsze że to jedyna pediatra u nas
Wizyta była bardzo szybko. Zbadała dr małą, zapytałam o odparzenie na pupci i okazało się, że to wcale nie jest odparzenia a naczyniak. Dostałam maść z antybiotykiem i za tydzień mamy się pokazać. Na samą myśl o tym czekaniu tam aż mam nerwy. Podpisaliśmy że poinformowano nas o szczepieniach.
I zdecydowaliśmy, że zaszczepimy z tych dodatkowych tylko na pneumokoki ewentualnie jeszcze na meningokoki, ale dopiero po roku.
Wczoraj poprosiłam m. żeby zrobił mi pomidory ze szczypiorkiem, bo jednak cebuli unikam. Mój mąż uwielbia dodawać do mizerii czy pomidorów ze śmietaną ocet. Poprosiłam, żeby tylko nie dodawał octu!
Zjadłam sobie taką salaterkę i od razu zapytałam czy przypadkiem nie dodał octu. Mąż w zaparte, że nie dodał.
Dzisiaj od rana mała strasznie mi się prężyła i płakała. Ssała pierś na uspokojenie czego efekt był taki, że od razu ulewała. W końcu po 3 godzinach usnęła. Zaczęłam analizować co takiego jadłam nowego wczoraj, bo wiedziałam, że na kolkę to za wcześnie.
I okazało się, że m się zapomniał i dodał troszkę octu
matunia a jak u was jest w nocy? Ile Szymonek śpi? BO u mnie jest podobnie. Mała zasypia na rączkach a jak tylko się ją odłoży to zaraz się budzi
Z tym, że u nas akurat tak się dzieje w godzinach od 17 do 21 czasami nawet już od 15. I położna mi tłumaczyła, że dziecko ładnie przesypia noce więc w dzień to nadrabia i potrzebuje naszej bliskości.
Ten post edytował Madziara. czw, 05 wrz 2013 - 11:27