W pierwszej klasie jest podział: nauczanie zintegrowane i wf (te przedmioty z jednym nauczycielem - wychowawcą) oraz religia i język obcy (tu każdy przedmiot z inną osobą).
Nauczanie zintegrowane kryje w sobie: j.polski, matematykę, muzykę, przyrodę, plastykę, elementy informatyki. Czyli generalnie wszystko z jedną osobą plus 4 godziny tygodniowo przychodzi ktoś inny. Teoretycznie dzwonki nie obowiązują, więc przerwa wypada gdy skończą jakieś zadania czy po prostu grupa potrzebuje ruchu - tak jest u Filipa. Ale w poprzedniej szkole były przerwy jak w całej szkole.
Sprawdziany i kartkówki też mieli, choć zawsze poprzedzone wpisem do dzienniczka, by rodzice mogli powtórzyć ewentualnie z dzieckiem coś. Lektury były, ale do wspólnego czytania - rodzice i dziecko. Mnie zawsze najbardziej rozwala informacja - bibuła na jutro czy bilet na autobus.
Ale to też wina naszej organizacji w domu, bo dopiero wieczorem się tym zajmujemy i mam na koncie już wybieranie ziemi ze szklarni z latarka w zimie a mąż w tym czasie pojechał szukać ziaren rzeżuchy w sklepach.
Jazdę o 21ej do marketu po bibułę właśnie itd.
Warto sobie gdzieś wrzucić rolki z papieru toaletowego (te środki), jakieś pudełka po lekach, bo zawsze są potrzebne na jutro. Mamy też oddzielny portfel z drobnymi, bo jak potrzeba 1,50 zł na jutro, to zawsze w domu same 100 zł.
Żabolku, zadawaj pytania tu, skoro się wstydziłaś.
Odpowiem jeśli tylko się z daną sprawą zetknęłam, choć należy brać pod uwagę to, że szkoły mają różne podejście.