Kosztowało mnie to i kosztuje -wiele zmartwień - ale nie zrezygnowałam! Oczywiście ustalenia co do leczenia prowadzili lekarze.
Stan w jakim sie znajdowałam przed rozpoczęciem leczenia był przerażający... Wogóle nie wstawałam z łóżka, mąż prowadzał mnie do ubikacji - ciągłe napady lęku, błedne diagnozy, pobyty w szpitalach - na neurologii leżałam z podejrzeniem SM, gruczolaka nadnerczy...
Trwało to wszystko bardzo długo - a ja przestawałam chcieć żyć - dosłownie!!!
Żeby nie dzieci, które dawały mi poczucie woli walki - nie wiem co by się stało!
No i przy tym chorując na hiperprolaktynemię (lekarz stwierdził, że abym mogła mieć kolejne dziecko musiałabym długo się leczyć) i w żaden sposób nie lecząc się na nią - zaszłam w ciążę!
Byłam przerażona, załamana - aż teraz wstyd mi za tamte odczucia! Bałam się jak to zniosę, co ze mną będzie, co będzie z maluszkiem...???
Płakałam z nieszczęścia a zarazem gdzieś w głębi serca cieszyłam się i wiedziałam, że chcę tego maleństwa!!!
Ku mojemu zdziwieniu ciążę przetrwałam - zostało mi jeszcze pare tygodni... Nadal łykam Asentrę. Po trzecim niesiącu ciąży poczułam się jeszcze lepiej - chociaż naprawdę rzadko, ale czasami pojawia się ten okropny napad lęku. Nie łykam żadnych uspakajaczy - nawet relanium. Chociaż wiem, że to drugie jest bezpieczne w ciąży.Staram się z tym walczyć. Podczas pobytu w szpitalu (3 m-ce) nauczyłam sie wiele technik pomagających podczas tego ataku - staram się je stosować.
Trzymajcie siÄ™ cieplutko i spokojnie. Trzymam za Was kciuki! I serdecznie pozdrawiam
--------------------
[url=https://www.TickerFactory.com/]
[url=https://straznik.dieta.pl/index.php]
[/url]