Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
2 Stron V   1 2 nastÄ™pna  

Problem z tesciowa

> 
moni5
pon, 29 sie 2011 - 14:36
Wróciliśmy z wakacji u tesciowej do domu - nareszcie - hip, hip, hura brawo_bis.gif brawo_bis.gif

Po pieciu dniach wróciłam wycieńczona jak wrak. Wspominałam kiedys na forum rowiesniczym, ze moja teściowa jest chora ( ma depresje, nerwice lękowa..) i jej bliscy bardzo chcieli aby przeprowadziła się do nas, niby do pomocy przy dziecku, a później okazało sie, że jest chora.. Wszystko było robione na okretkę. Ja o pewnych rzeczach dowiadywałam sie przez przypadek, jako ostatnia ( a w sumie ja miałabym wszystko miec na swoich barkach), czesci sama sie domyslilam..
Podczas pobytu u teściowej ta skoczyła do mnie (jak do psa) i mi wszystko wykrzyczala, ze ja mowie, ze ona jest wariatka, ja jej nie szanuje, ona na nas nie liczy, ja powiedzialam, ze jest corka. A ja jej mowie, ze owszem jest corka, corka jest blizsza matce, ona mame zna, rozumie, ale nigdy nie mowilam, ze mama jest wariatka i nie mowilam, ze nie pomoge. Moge pomóc ale moim zdaniem wypadałoby usiasc, szczerze porozmawiac i znalezc rozwiazanie dobre dla wszystkich, a nie w taki sposob.. Po trupach do celu.. Zreszta jak sciagnac, jak nie ma emerytury, zabezpieczenia, lat pracy jeszcze duzo i jak to zrobic? Ryzykowac, prace tutaj sie znajdzie albo nie? A jak cos bedzie zle, kto bedzie za to odpowiadał?
A ta - lat pracy juz nie ma duzo...
Jeszcze skacze do mnie, ja wszystko mowie swojej matce i takie tam. Swojego syna broni (zwrocilam uwage, ze dlugo jego nie bylo, nie odbieral tel. i sie martwilam, to naskoczyla na mnie a co moze sie lajdaczyl to on nigdzie nie moze wyjsc, dwie godziny nie ma i juz zle.. a ja mowie, ze moze wyjsc, tylko mogl zadzwonic bo sie martwilam, tel. nie odbiera) , corke tez broni (corka ma swoje zycie a ja mowie ze jest corka, ona jej pomaga, kupuje prezenty..) A mi pomagaja moi rodzice...

Chcialam / chce sie przeprowadzic blizej moich rodzicow ( w sumie tylko od nich mam pomoc, wsparcie) i zaproponwalam jej tam pomoc, gdyz tutaj jestem sama 250km od rodziny a jeszcze brac tesciowa jest za ciezko... Tam moja mama da jej jesc (bo ona nie gotuje, stoluje sie na stolowce), zreszta tesciowa troche pochodzi - zaraz sie meczy,patrzy na gotowe, wszystko, zeby bylo latwo, lekko a ona tylko rzadzi. Przy moich rodzicach ja tez bym ta tesciowa inaczej znosila... Bym miala wiekszy komfort psychiczny...
Jednak ten pomysl kategorycznie sie jej nie spodobal, ona woli tutaj.
Wydzwaniala, mowila, co ty wymyslilas, jaki ziec zgodzi sie mieszkac z tesciami, dziecka dziadkom nie dawaj, powinnas wszystko robic sama, moje dzieci nie chca mieszkac z tesciami a sama chciala sie przeprowadzac, a tez jest tesciowa i dzieckiem tez chciala / chce sie zajmowac... Pozniej sie wszystkiego wyparla, ja te slowa zle zrozumialam.. A teraz miala pretensje, ze ja to powiedzialam swojej matce a mialam nie mowic.

Powiem Wam, mam dosc.............

Jednak nie wiem juz sama co o tym wszystkim myslec.........
Jestem ciekawa waszych spostrzezen na ten temat............

Ten post edytował moni5 pon, 29 sie 2011 - 15:15
moni5


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 501
Dołączył: pią, 05 wrz 08 - 18:42
Skąd: Poznań
Nr użytkownika: 21,565




post pon, 29 sie 2011 - 14:36
Post #1

Wróciliśmy z wakacji u tesciowej do domu - nareszcie - hip, hip, hura brawo_bis.gif brawo_bis.gif

Po pieciu dniach wróciłam wycieńczona jak wrak. Wspominałam kiedys na forum rowiesniczym, ze moja teściowa jest chora ( ma depresje, nerwice lękowa..) i jej bliscy bardzo chcieli aby przeprowadziła się do nas, niby do pomocy przy dziecku, a później okazało sie, że jest chora.. Wszystko było robione na okretkę. Ja o pewnych rzeczach dowiadywałam sie przez przypadek, jako ostatnia ( a w sumie ja miałabym wszystko miec na swoich barkach), czesci sama sie domyslilam..
Podczas pobytu u teściowej ta skoczyła do mnie (jak do psa) i mi wszystko wykrzyczala, ze ja mowie, ze ona jest wariatka, ja jej nie szanuje, ona na nas nie liczy, ja powiedzialam, ze jest corka. A ja jej mowie, ze owszem jest corka, corka jest blizsza matce, ona mame zna, rozumie, ale nigdy nie mowilam, ze mama jest wariatka i nie mowilam, ze nie pomoge. Moge pomóc ale moim zdaniem wypadałoby usiasc, szczerze porozmawiac i znalezc rozwiazanie dobre dla wszystkich, a nie w taki sposob.. Po trupach do celu.. Zreszta jak sciagnac, jak nie ma emerytury, zabezpieczenia, lat pracy jeszcze duzo i jak to zrobic? Ryzykowac, prace tutaj sie znajdzie albo nie? A jak cos bedzie zle, kto bedzie za to odpowiadał?
A ta - lat pracy juz nie ma duzo...
Jeszcze skacze do mnie, ja wszystko mowie swojej matce i takie tam. Swojego syna broni (zwrocilam uwage, ze dlugo jego nie bylo, nie odbieral tel. i sie martwilam, to naskoczyla na mnie a co moze sie lajdaczyl to on nigdzie nie moze wyjsc, dwie godziny nie ma i juz zle.. a ja mowie, ze moze wyjsc, tylko mogl zadzwonic bo sie martwilam, tel. nie odbiera) , corke tez broni (corka ma swoje zycie a ja mowie ze jest corka, ona jej pomaga, kupuje prezenty..) A mi pomagaja moi rodzice...

Chcialam / chce sie przeprowadzic blizej moich rodzicow ( w sumie tylko od nich mam pomoc, wsparcie) i zaproponwalam jej tam pomoc, gdyz tutaj jestem sama 250km od rodziny a jeszcze brac tesciowa jest za ciezko... Tam moja mama da jej jesc (bo ona nie gotuje, stoluje sie na stolowce), zreszta tesciowa troche pochodzi - zaraz sie meczy,patrzy na gotowe, wszystko, zeby bylo latwo, lekko a ona tylko rzadzi. Przy moich rodzicach ja tez bym ta tesciowa inaczej znosila... Bym miala wiekszy komfort psychiczny...
Jednak ten pomysl kategorycznie sie jej nie spodobal, ona woli tutaj.
Wydzwaniala, mowila, co ty wymyslilas, jaki ziec zgodzi sie mieszkac z tesciami, dziecka dziadkom nie dawaj, powinnas wszystko robic sama, moje dzieci nie chca mieszkac z tesciami a sama chciala sie przeprowadzac, a tez jest tesciowa i dzieckiem tez chciala / chce sie zajmowac... Pozniej sie wszystkiego wyparla, ja te slowa zle zrozumialam.. A teraz miala pretensje, ze ja to powiedzialam swojej matce a mialam nie mowic.

Powiem Wam, mam dosc.............

Jednak nie wiem juz sama co o tym wszystkim myslec.........
Jestem ciekawa waszych spostrzezen na ten temat............

--------------------
moko.
pon, 29 sie 2011 - 15:02
A co na to Twój mąż?

Może warto porozmawiać z siostrą męza, mężem i Ty i wspolnie zdecydować co robicie dalej.
Bo mieszkać się nie da "zdrowo" w takim układzie.

Wspołczuje, ja wytrzymałam w takim układzie 6 lat, ale mieszkaliśmy z dziadkami meża, w wielkim domu, z osobnymi kuchniami! Babcia nie zajmowała się prawnukiem, ale ona z tych roszczeniowych, że jej sie wszystko należy i ze ona najbardziej chora na świecie.
Oj darłysmy ze sobą koty i dopiero po 5 latach usłyszałam od niej słowo "wnuczka" -a to dlatego, że zajmowałam się umierającym dziadkiem (jej męzem), zrezygnowałam z pracy.... po pogrzebie (3 m-ce po) wyprowdzilismy się i zaczelismy w koncu zyc.
moko.


Grupa: Moderatorzy
Postów: 14,870
Dołączył: pią, 12 gru 03 - 10:59
Skąd: Wrocław
Nr użytkownika: 1,254




post pon, 29 sie 2011 - 15:02
Post #2

A co na to Twój mąż?

Może warto porozmawiać z siostrą męza, mężem i Ty i wspolnie zdecydować co robicie dalej.
Bo mieszkać się nie da "zdrowo" w takim układzie.

Wspołczuje, ja wytrzymałam w takim układzie 6 lat, ale mieszkaliśmy z dziadkami meża, w wielkim domu, z osobnymi kuchniami! Babcia nie zajmowała się prawnukiem, ale ona z tych roszczeniowych, że jej sie wszystko należy i ze ona najbardziej chora na świecie.
Oj darłysmy ze sobą koty i dopiero po 5 latach usłyszałam od niej słowo "wnuczka" -a to dlatego, że zajmowałam się umierającym dziadkiem (jej męzem), zrezygnowałam z pracy.... po pogrzebie (3 m-ce po) wyprowdzilismy się i zaczelismy w koncu zyc.

--------------------
"Jednym z objawów zbliżającego się załamania nerwowego jest przekonanie, że wykonujemy niezwykle ważną pracę."
B.Russell

O.(1998) i O.(2010)
moni5
pon, 29 sie 2011 - 15:21
Co na to mój mąż? Tu własnie jest pies pogrzebany 32.gif R jest baaaardzo za matka. Podam przykład ,jak mi nie raz dogadywala, jemu sie pozalilam to mowil, ze rozmawial z mama i ona mowila, ze nic takiego nie powiedziala, ja to zle odebralam i.. wierzyl jej ( moja mama by sie tak nie zachowala). Pozniej mowil, ze mi nic powiedziec nie mozna bo sie obrazam a ona nie chce zle, ona mnie przeciez lubi, dlaczego niby mialaby sie tak zachowywac. Jeszcze innym razem no w sumie zle sie zachowala ale ona jest chora, powinnas ja zrozumiec. I tak to wyglada..... Normalnie - koszmar.........
moni5


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 501
Dołączył: pią, 05 wrz 08 - 18:42
Skąd: Poznań
Nr użytkownika: 21,565




post pon, 29 sie 2011 - 15:21
Post #3

Co na to mój mąż? Tu własnie jest pies pogrzebany 32.gif R jest baaaardzo za matka. Podam przykład ,jak mi nie raz dogadywala, jemu sie pozalilam to mowil, ze rozmawial z mama i ona mowila, ze nic takiego nie powiedziala, ja to zle odebralam i.. wierzyl jej ( moja mama by sie tak nie zachowala). Pozniej mowil, ze mi nic powiedziec nie mozna bo sie obrazam a ona nie chce zle, ona mnie przeciez lubi, dlaczego niby mialaby sie tak zachowywac. Jeszcze innym razem no w sumie zle sie zachowala ale ona jest chora, powinnas ja zrozumiec. I tak to wyglada..... Normalnie - koszmar.........

--------------------
aisha1111
pon, 29 sie 2011 - 15:57
moni. my wprawdzie nie mieszkamy ani nie mieszkaliśmy z takim typem (za to niemal po sąsiedzku), ale podobna jest w zachowaniu babcia mojego T. postawa roszczeniowa do wszystkiego, wszystko wie najlepiej, w ogóle jest naj. ostatnio usłyszałam, że ukradłam jej wnuczka i prawnusia, że nastawiam ich przeciwko niej, że zabraniam jej kontaktu z nimi, że dlatego wyjechaliśmy do UK itp. przy T. całkiem inna gadka w stylu: ja wiem, że musicie, że jest wam ciężko itd. to taki typ. u mnie pomogła szczera rozmowa z mężem na zasadzie "wiem, że babcia się starzeje, ale mimo wszystko jest mi przykro słyszec takie rzeczy, a jeszcze bardziej jest mi przykro jak babcia mówi dziecku, że mama do niczego się nie nadaje i że ona (babcia) go wychowa, bo mama wychowuje go na narkomana". spokojna rozmowa, przedstawienie swoich racji na prawdę potrafią zdziałać cuda. ale na spokojnie tylko. jak zaczniesz płakać, podnosić głos itp. to mężuś się wycofa na zasadzie "skoro matka ma problemy z emocjami, a żona nie, to dlaczego matka spokojnie rozmawia a żona się wkurza nie wiadomo o co". pogadaj na spokojnie najpierw z mężem, potem z siostrą. ustalcie wspólny front i gotowe rozwiązanie zaproponujcie teściowej. ona albo przyjmie je albo nie. ważne, żeby teściowa widziała, że nie da się każdemu mówić co innego.

aha. mój mąż jest baardzo za swoją babcią - wychowywała go do 5 roku życia (moja teściowa nie miała za wiele do gadania w tym układzie - mieszkała z babcią (jej teściową) i cokolwiek chciała zrobić, to teściowa ucinała to zasadą mój dom-moje zasady). długimi rozmowami z mężem najpierw przekonywałam go, że nie nienawidzę babci, tylko że chciałabym chronić siebie i moją rodzinę przed jej humorami i dlatego chciałabym, żeby kontakty damiana z prababcią odbywały się pod nadzorem jednego z nas, i że dlatego babcia tak się o mnie wyraża jak się wyraża. tylko u nas pomogły na prawdę wielokrotne rozmowy na spokojnie z mężem - dopiero w dalszej kolejności z babcią. zresztą ja też już nie wdaję się z nią w dyskusje - nie ma sensu i tylko szkoda nerwów moich i dziecka. jak babcia zaczyna jakieś swoje dziwne wywody to ucinam to słowami typu muszę kończyć, bo mam drugi telefon, a jak jestem w PL, to mówię, że nie ma racji, ale nie mam zamiaru się powtarzać i że szkoda naszych nerwów. i albo się uspokaja i zostajemy, albo wychodzimy. po prostu.
aisha1111


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,292
Dołączył: nie, 19 wrz 10 - 11:43
SkÄ…d: z krainy deszczu
Nr użytkownika: 34,334




post pon, 29 sie 2011 - 15:57
Post #4

moni. my wprawdzie nie mieszkamy ani nie mieszkaliśmy z takim typem (za to niemal po sąsiedzku), ale podobna jest w zachowaniu babcia mojego T. postawa roszczeniowa do wszystkiego, wszystko wie najlepiej, w ogóle jest naj. ostatnio usłyszałam, że ukradłam jej wnuczka i prawnusia, że nastawiam ich przeciwko niej, że zabraniam jej kontaktu z nimi, że dlatego wyjechaliśmy do UK itp. przy T. całkiem inna gadka w stylu: ja wiem, że musicie, że jest wam ciężko itd. to taki typ. u mnie pomogła szczera rozmowa z mężem na zasadzie "wiem, że babcia się starzeje, ale mimo wszystko jest mi przykro słyszec takie rzeczy, a jeszcze bardziej jest mi przykro jak babcia mówi dziecku, że mama do niczego się nie nadaje i że ona (babcia) go wychowa, bo mama wychowuje go na narkomana". spokojna rozmowa, przedstawienie swoich racji na prawdę potrafią zdziałać cuda. ale na spokojnie tylko. jak zaczniesz płakać, podnosić głos itp. to mężuś się wycofa na zasadzie "skoro matka ma problemy z emocjami, a żona nie, to dlaczego matka spokojnie rozmawia a żona się wkurza nie wiadomo o co". pogadaj na spokojnie najpierw z mężem, potem z siostrą. ustalcie wspólny front i gotowe rozwiązanie zaproponujcie teściowej. ona albo przyjmie je albo nie. ważne, żeby teściowa widziała, że nie da się każdemu mówić co innego.

aha. mój mąż jest baardzo za swoją babcią - wychowywała go do 5 roku życia (moja teściowa nie miała za wiele do gadania w tym układzie - mieszkała z babcią (jej teściową) i cokolwiek chciała zrobić, to teściowa ucinała to zasadą mój dom-moje zasady). długimi rozmowami z mężem najpierw przekonywałam go, że nie nienawidzę babci, tylko że chciałabym chronić siebie i moją rodzinę przed jej humorami i dlatego chciałabym, żeby kontakty damiana z prababcią odbywały się pod nadzorem jednego z nas, i że dlatego babcia tak się o mnie wyraża jak się wyraża. tylko u nas pomogły na prawdę wielokrotne rozmowy na spokojnie z mężem - dopiero w dalszej kolejności z babcią. zresztą ja też już nie wdaję się z nią w dyskusje - nie ma sensu i tylko szkoda nerwów moich i dziecka. jak babcia zaczyna jakieś swoje dziwne wywody to ucinam to słowami typu muszę kończyć, bo mam drugi telefon, a jak jestem w PL, to mówię, że nie ma racji, ale nie mam zamiaru się powtarzać i że szkoda naszych nerwów. i albo się uspokaja i zostajemy, albo wychodzimy. po prostu.

--------------------
Kruszynek 21 marca 2008 (8 tc)



pcola
pon, 29 sie 2011 - 16:04
moni5,

troszkę chaotyczny Twój post, ale rozumiem bo jesteś w silnym stresie icon_sad.gif
Depresja i nerwica lękowa bardzo dają w kość choremu. Myślę, że powinnaś spróbować nabrać dystansu do słów teściowej i starać się jej wybaczyć,
bo faktycznie może przez nią przemawiać choroba. Co absolutnie nie oznacza, że masz pozwalać po sobie jeździć jak po łysej kobyle.

Czy Twoja teściowa jest pod opieką psychiatry ? Jest chora ale nie ubezwłasnowolniona, czy ktoś zapytał ją wprost jakie są jej oczekiwania względem
rodziny ? Czy pracuje ? Osoba nieleczona w aktywnej fazie depresji moim zdaniem absolutnie nie nadaje siÄ™ na samodzielnego opiekuna dzieci, to po
pierwsze. Po drugie, myślę że bez szczerej i spokojnej rozmowy wszystkich zainteresowanych nie znajdziecie dobrego rozwiązania. Rozumiem Twojego
męża, że stara się bronić swojej mamy przez Twoimi atakami słownymi. Zwłaszcza jeśli mówisz do niego w złości. Spróbuj porozmawiać z nim na
spokojnie, może spisz listę swoich uwag i daj mu do przeczytania ?

Nie sądzę, by wzięcie do siebie Teściowej przysłużyło się Waszej rodzinie, niezależnie od tego czy jest chora, czy zdrowa. Po prostu młodzi muszą mieć
swoje życie. Jeśli Teściowa nie jest zdolna do pracy i samodzielnego funkcjonowania to może starać się o rentę, leczyć się, możecie pomagać jej
wszyscy finansowo (jeśli jest taka potrzeba), nie musicie od razu brać jej pod swój dach. Uważam, że to ostateczność. Podkreślam, że jest to moje
osobiste zdanie. Mam w najbliższej rodzinie osoby chorujące na depresję i nerwice, wiem że rodzinie nie jest łatwo, ale chorym jest o wiele trudniej.

pcola


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,568
Dołączył: nie, 16 sty 05 - 11:09
SkÄ…d: Wielkopolska
Nr użytkownika: 2,542




post pon, 29 sie 2011 - 16:04
Post #5

moni5,

troszkę chaotyczny Twój post, ale rozumiem bo jesteś w silnym stresie icon_sad.gif
Depresja i nerwica lękowa bardzo dają w kość choremu. Myślę, że powinnaś spróbować nabrać dystansu do słów teściowej i starać się jej wybaczyć,
bo faktycznie może przez nią przemawiać choroba. Co absolutnie nie oznacza, że masz pozwalać po sobie jeździć jak po łysej kobyle.

Czy Twoja teściowa jest pod opieką psychiatry ? Jest chora ale nie ubezwłasnowolniona, czy ktoś zapytał ją wprost jakie są jej oczekiwania względem
rodziny ? Czy pracuje ? Osoba nieleczona w aktywnej fazie depresji moim zdaniem absolutnie nie nadaje siÄ™ na samodzielnego opiekuna dzieci, to po
pierwsze. Po drugie, myślę że bez szczerej i spokojnej rozmowy wszystkich zainteresowanych nie znajdziecie dobrego rozwiązania. Rozumiem Twojego
męża, że stara się bronić swojej mamy przez Twoimi atakami słownymi. Zwłaszcza jeśli mówisz do niego w złości. Spróbuj porozmawiać z nim na
spokojnie, może spisz listę swoich uwag i daj mu do przeczytania ?

Nie sądzę, by wzięcie do siebie Teściowej przysłużyło się Waszej rodzinie, niezależnie od tego czy jest chora, czy zdrowa. Po prostu młodzi muszą mieć
swoje życie. Jeśli Teściowa nie jest zdolna do pracy i samodzielnego funkcjonowania to może starać się o rentę, leczyć się, możecie pomagać jej
wszyscy finansowo (jeśli jest taka potrzeba), nie musicie od razu brać jej pod swój dach. Uważam, że to ostateczność. Podkreślam, że jest to moje
osobiste zdanie. Mam w najbliższej rodzinie osoby chorujące na depresję i nerwice, wiem że rodzinie nie jest łatwo, ale chorym jest o wiele trudniej.



--------------------



--------------------------
moni5
pon, 29 sie 2011 - 17:20
Post jest chaotyczny - zgadza sie...

Mojego męża w sumie rozumiem - to jego matka, ona jego urodziła, wychowała... Tylko boli mnie i jest mi strasznie przykro, ze nie widzi, albo nie chce widziec, albo widzi ale się wstydzi jak jest naprawdę i zawsze przez jej "wybryki" mi się obrywa. Jej wierzy, ufa ... W sumie na jego rodzinę nie mozna nic powiedziec.. Mnie okłamywał, ze on nie widział, że ona jest chora.. W sumie o jej chorobie dowiedziałam się przez przypadek, gdyż bawiła się z dzieckiem, nagle wchodze do pokoju a ona lezy bo sie źle czuję.. , wówczas była u nas ze swoją córką i właśnie J powiedziała, ze jej mama jest chora, potrzebuje opieki ale ona jej nie weźmie bo języka się nie nauczy (obecnie mieszka w UK). Pytałam R dlaczego wczesniej mi nie powiedział, gdyż uważałam, że takie rzeczy powinnam sie dowiedziec od niego, tymbardziej, że wczesniej już zwracałam uwagę na pewne zachowania i nie wiedziałam z czego to wynika.. twierdził, że nie wiedział, później wyszło, że wiedział. W sumie niemal wszystko sobie mówią.. jednak najbardziej mnie zdziwiło, że cały czas mówili, żeby wziąść mamę ona bedzie nam pomagać a okazało sie, że sama potrzebuje pomocy... Moim zdaniem tak się nie robi...
teraz jak byliśmy - teściowa najpierw mówiła, że już sie wyleczyła, leków nie bierze, wszystko przeszło... Później, że nadal bierze leki, że przepisuje jej je lekarz rodzinny.. Dwie wersje w ciągu godziny.. Tam cieżko dojść prawdy - to jest najgorsze....

Rozmawiać próbowałam ale........ wszystko ma być tak jak oni chcą, ja mam się dostosowac...........
Wymyslili, że my mamy ściagnąć teściowa, mieszkanie zamienic na trzy pokoje albo kupic jej kawalerke blisko nas a J jak zjedzie z UK to tez kupi mieszkanie blisko nas......
Wszystko pieknie, ladnie ale........ oni mi w zyciu nie pomogli i nie pomoga........ i bedzie ich caly klan a ja sama ............ Moj maz twierdzi, ze j bedzie nam pomagac jak bedzie blisko a ja uwazam ze nie bedzie, gdyz sama bedzie miala swoja rodzine.........

Ten post edytował moni5 pon, 29 sie 2011 - 17:51
moni5


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 501
Dołączył: pią, 05 wrz 08 - 18:42
Skąd: Poznań
Nr użytkownika: 21,565




post pon, 29 sie 2011 - 17:20
Post #6

Post jest chaotyczny - zgadza sie...

Mojego męża w sumie rozumiem - to jego matka, ona jego urodziła, wychowała... Tylko boli mnie i jest mi strasznie przykro, ze nie widzi, albo nie chce widziec, albo widzi ale się wstydzi jak jest naprawdę i zawsze przez jej "wybryki" mi się obrywa. Jej wierzy, ufa ... W sumie na jego rodzinę nie mozna nic powiedziec.. Mnie okłamywał, ze on nie widział, że ona jest chora.. W sumie o jej chorobie dowiedziałam się przez przypadek, gdyż bawiła się z dzieckiem, nagle wchodze do pokoju a ona lezy bo sie źle czuję.. , wówczas była u nas ze swoją córką i właśnie J powiedziała, ze jej mama jest chora, potrzebuje opieki ale ona jej nie weźmie bo języka się nie nauczy (obecnie mieszka w UK). Pytałam R dlaczego wczesniej mi nie powiedział, gdyż uważałam, że takie rzeczy powinnam sie dowiedziec od niego, tymbardziej, że wczesniej już zwracałam uwagę na pewne zachowania i nie wiedziałam z czego to wynika.. twierdził, że nie wiedział, później wyszło, że wiedział. W sumie niemal wszystko sobie mówią.. jednak najbardziej mnie zdziwiło, że cały czas mówili, żeby wziąść mamę ona bedzie nam pomagać a okazało sie, że sama potrzebuje pomocy... Moim zdaniem tak się nie robi...
teraz jak byliśmy - teściowa najpierw mówiła, że już sie wyleczyła, leków nie bierze, wszystko przeszło... Później, że nadal bierze leki, że przepisuje jej je lekarz rodzinny.. Dwie wersje w ciągu godziny.. Tam cieżko dojść prawdy - to jest najgorsze....

Rozmawiać próbowałam ale........ wszystko ma być tak jak oni chcą, ja mam się dostosowac...........
Wymyslili, że my mamy ściagnąć teściowa, mieszkanie zamienic na trzy pokoje albo kupic jej kawalerke blisko nas a J jak zjedzie z UK to tez kupi mieszkanie blisko nas......
Wszystko pieknie, ladnie ale........ oni mi w zyciu nie pomogli i nie pomoga........ i bedzie ich caly klan a ja sama ............ Moj maz twierdzi, ze j bedzie nam pomagac jak bedzie blisko a ja uwazam ze nie bedzie, gdyz sama bedzie miala swoja rodzine.........

--------------------
aisha1111
pon, 29 sie 2011 - 20:45
moni. pogadaj z mężem. wyjaśnij mu dlaczego nie chcesz mieszkać z teściową. to ty będziesz z problemem, bo z tego co zrozumiałam on w UK mieszka a ty tutaj? wyjaśnij, że teściowa z problemami nie będzie ci w stanie pomóc, a ty denerwując się, możesz pogorszyć jej stan. z drugiej strony postaraj się spojrzeć na sprawę ze strony męża - mama w Polsce i jedyną osobą, która jest w stanie realnie pomóc teściowej jesteś ty. on na prawde nie rozumie dlaczego jego mama nie może mieszkac z tobą. ja ciebie rozumiem, bo przechodziłam bardzo podobną sytuacje co ty. wiem też co się dzieje w głowie twojego męża, bo dużo rozmawiałam z moim i podejrzewam, że jest podobnie. a sposób myślenia facetów w kwestii ważnych kobiet w ich życiu ociera się o absurd. w dodatku, z tego co widzę po postach (przepraszam jeśli się mylę), jesteś osobą bardzo emocjonalnie nastawioną do teściowej. mąż w tej sytuacji wyciąga jeden wniosek: żona nie chce mojej matki, bo jej nie znosi, a ja muszę stawać przed wyborem. nie rozumie, że wspólne zamieszkanie może poważnie zaszkodzić stosunkom w rodzinie. mój teść powiedział kiedyś (jak skończyliśmy studia zastanawialiśmy się czy mieszkać w kawalerce czy u babci: mieszkać z rodziną fajnie, ale na początku - nawet najsłodszy tort kiedyś się przeje i przyjdzie sraczka).

edit: twój mąż widzi, że z jego matką nie jest ok, ale odsuwa taką myśl. pomyśl - gdyby coś podobnego działo się z twoją mamą, ty byłabyś daleko, a na miejscu mąż to nie chciałabyś, żeby to on się zajął twoją mamą? on ma nadzieję, że jak zamieszkacie razem, to się jakoś dogadacie, a mama nie będzie samotna. wytłumacz mu na spokojnie, albo lepiej napisz, jak radziła pcola, o co ci chodzi. tylko nie chaotycznie - najlepiej w punktach, bo lepiej dociera do facetowatej mózgownicy. i przygotuj się do dyskusji z mężem. ale nie w przerwie w wiadomościach, tylko poważnej, spokojnej, merytorycznej dyskusji

Ten post edytował aisha1111 pon, 29 sie 2011 - 20:50
aisha1111


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,292
Dołączył: nie, 19 wrz 10 - 11:43
SkÄ…d: z krainy deszczu
Nr użytkownika: 34,334




post pon, 29 sie 2011 - 20:45
Post #7

moni. pogadaj z mężem. wyjaśnij mu dlaczego nie chcesz mieszkać z teściową. to ty będziesz z problemem, bo z tego co zrozumiałam on w UK mieszka a ty tutaj? wyjaśnij, że teściowa z problemami nie będzie ci w stanie pomóc, a ty denerwując się, możesz pogorszyć jej stan. z drugiej strony postaraj się spojrzeć na sprawę ze strony męża - mama w Polsce i jedyną osobą, która jest w stanie realnie pomóc teściowej jesteś ty. on na prawde nie rozumie dlaczego jego mama nie może mieszkac z tobą. ja ciebie rozumiem, bo przechodziłam bardzo podobną sytuacje co ty. wiem też co się dzieje w głowie twojego męża, bo dużo rozmawiałam z moim i podejrzewam, że jest podobnie. a sposób myślenia facetów w kwestii ważnych kobiet w ich życiu ociera się o absurd. w dodatku, z tego co widzę po postach (przepraszam jeśli się mylę), jesteś osobą bardzo emocjonalnie nastawioną do teściowej. mąż w tej sytuacji wyciąga jeden wniosek: żona nie chce mojej matki, bo jej nie znosi, a ja muszę stawać przed wyborem. nie rozumie, że wspólne zamieszkanie może poważnie zaszkodzić stosunkom w rodzinie. mój teść powiedział kiedyś (jak skończyliśmy studia zastanawialiśmy się czy mieszkać w kawalerce czy u babci: mieszkać z rodziną fajnie, ale na początku - nawet najsłodszy tort kiedyś się przeje i przyjdzie sraczka).

edit: twój mąż widzi, że z jego matką nie jest ok, ale odsuwa taką myśl. pomyśl - gdyby coś podobnego działo się z twoją mamą, ty byłabyś daleko, a na miejscu mąż to nie chciałabyś, żeby to on się zajął twoją mamą? on ma nadzieję, że jak zamieszkacie razem, to się jakoś dogadacie, a mama nie będzie samotna. wytłumacz mu na spokojnie, albo lepiej napisz, jak radziła pcola, o co ci chodzi. tylko nie chaotycznie - najlepiej w punktach, bo lepiej dociera do facetowatej mózgownicy. i przygotuj się do dyskusji z mężem. ale nie w przerwie w wiadomościach, tylko poważnej, spokojnej, merytorycznej dyskusji

--------------------
Kruszynek 21 marca 2008 (8 tc)



moni5
pon, 29 sie 2011 - 21:44
Z mężem mieszkamy razem w Polsce. Siostra mojego męża mieszka w UK.

Rzeczywiście, powstał niemały chaos........

Ten post edytował moni5 pon, 29 sie 2011 - 21:46
moni5


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 501
Dołączył: pią, 05 wrz 08 - 18:42
Skąd: Poznań
Nr użytkownika: 21,565




post pon, 29 sie 2011 - 21:44
Post #8

Z mężem mieszkamy razem w Polsce. Siostra mojego męża mieszka w UK.

Rzeczywiście, powstał niemały chaos........

--------------------
użytkownik usunięty

Go??







post wto, 30 sie 2011 - 00:28
Post #9

[post usunięty]
xxyy
wto, 30 sie 2011 - 09:11
Moni, Ty razem z Twoim mezem i dziecmi jestescie teraz rodzina, nawet najukochansza mama, babcia , tato czy krewni to juz teraz sa osoby "z zewnatrz". Nie znaczy by sie od nich odcinac i nie wspierac, ale nie angazowac sie w sposob, ktory moze zniszczyc relacje miedzy wami malzonkami.

Moze od tego zacznij rozmowe z mezem? On nie musi wybierac miedzy Toba a mama, ale sa priorytety. A pisze tak bo mam wrazenie , ze wlasnie wiele niedojrzalych osob i tych z nieodcieta pepowina wlasnie widzi partnera jako niejako konkurencje wzgledem swoich rodzicow i krewnych.

Moja rada, pomysl nad rozwiazaniem prostym, zadnych zawilosci bo sie w tym pogubicie. Konkrety, nie same ogolne obietnice ( jasli pomoc to konkretnie jaka) Uwazaj na finanse, np dzielenie wlasnosci ( jesli by powstal taki pomysl) w przypadku gdy stosunki rodzinne sa skomplikowane moze prowadzic do duzych problemow.

Pamietaj tez, ze zdrowie tesciowej moze sie pogorszyc, wiec trzeba miec rezerwy sil psychicznych i fizycznych a nie ukladac wszystko pod sytuacje obecna.

Trzymaj sie

edit, styl

Ten post edytował Leni wto, 30 sie 2011 - 17:11
xxyy


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,788
Dołączył: pon, 30 kwi 07 - 20:21
Nr użytkownika: 13,535




post wto, 30 sie 2011 - 09:11
Post #10

Moni, Ty razem z Twoim mezem i dziecmi jestescie teraz rodzina, nawet najukochansza mama, babcia , tato czy krewni to juz teraz sa osoby "z zewnatrz". Nie znaczy by sie od nich odcinac i nie wspierac, ale nie angazowac sie w sposob, ktory moze zniszczyc relacje miedzy wami malzonkami.

Moze od tego zacznij rozmowe z mezem? On nie musi wybierac miedzy Toba a mama, ale sa priorytety. A pisze tak bo mam wrazenie , ze wlasnie wiele niedojrzalych osob i tych z nieodcieta pepowina wlasnie widzi partnera jako niejako konkurencje wzgledem swoich rodzicow i krewnych.

Moja rada, pomysl nad rozwiazaniem prostym, zadnych zawilosci bo sie w tym pogubicie. Konkrety, nie same ogolne obietnice ( jasli pomoc to konkretnie jaka) Uwazaj na finanse, np dzielenie wlasnosci ( jesli by powstal taki pomysl) w przypadku gdy stosunki rodzinne sa skomplikowane moze prowadzic do duzych problemow.

Pamietaj tez, ze zdrowie tesciowej moze sie pogorszyc, wiec trzeba miec rezerwy sil psychicznych i fizycznych a nie ukladac wszystko pod sytuacje obecna.

Trzymaj sie

edit, styl
aisha1111
wto, 30 sie 2011 - 09:53
w takim razie powinnam przeedytować mojego posta. w takim razie jest gorzej niz myślałam. chciałam napisać cos takiego jak Rosa, ale brak mi tej łatwości pisania, więc się tylko pod nią podpiszę.
i jeszcze jedno. bez rozmowy (nie kłótni przeplatanej wzajemnymi żalami) się nie obejdzie. pogadaj poważnie z mężem - nie raz. tłucz do mózgownicy, aż mąż załapie o co chodzi i cię wesprze.
aisha1111


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,292
Dołączył: nie, 19 wrz 10 - 11:43
SkÄ…d: z krainy deszczu
Nr użytkownika: 34,334




post wto, 30 sie 2011 - 09:53
Post #11

w takim razie powinnam przeedytować mojego posta. w takim razie jest gorzej niz myślałam. chciałam napisać cos takiego jak Rosa, ale brak mi tej łatwości pisania, więc się tylko pod nią podpiszę.
i jeszcze jedno. bez rozmowy (nie kłótni przeplatanej wzajemnymi żalami) się nie obejdzie. pogadaj poważnie z mężem - nie raz. tłucz do mózgownicy, aż mąż załapie o co chodzi i cię wesprze.

--------------------
Kruszynek 21 marca 2008 (8 tc)



moni5
wto, 30 sie 2011 - 13:19
Tak jak wspominałam wczesniej - mój mąż jest baaaardzo za mamą. Jak chce z nim porozmawiac, wypowiem słowa "twoja mama" wpada w furie... Broni jej.. a mnie obarcza za wszystko co złe. Przekazał juz jej/ im, że nie jestem zadowolona z ich "propozycji".. Zdecydowali, że tesciowa póki co - nie przeprowadza się...


Ten post edytował moni5 wto, 30 sie 2011 - 14:18
moni5


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 501
Dołączył: pią, 05 wrz 08 - 18:42
Skąd: Poznań
Nr użytkownika: 21,565




post wto, 30 sie 2011 - 13:19
Post #12

Tak jak wspominałam wczesniej - mój mąż jest baaaardzo za mamą. Jak chce z nim porozmawiac, wypowiem słowa "twoja mama" wpada w furie... Broni jej.. a mnie obarcza za wszystko co złe. Przekazał juz jej/ im, że nie jestem zadowolona z ich "propozycji".. Zdecydowali, że tesciowa póki co - nie przeprowadza się...


--------------------
e_Ena
wto, 30 sie 2011 - 16:01
Przypomniała mi się taka sytuacja sprzed nastu lat icon_wink.gif, kiedy odbębnialiśmy (tak to wtedy traktowaliśmy icon_wink.gif) nauki przedmałżeńskie. Pani która prowadziła te nauki zapytała męża, po której stronie stanąłby gdyby doszło do konfliktu między mną a jego mamą. Mąż na to filozoficznie, że zależy która z nas miałaby rację. Na to pani: nie, bez względu na to po czyjej stronie wg pana jest racja, staje pan murem za żoną. Bo wy jesteście już jednym.

Moni, mi też (jak dziewczynom powyżej), wydaje się że Twój mąż nie do końca rozumie istotę małżeństwa. I chyba jest Wam potrzebna rozmowa, nie jakaś nerwowo przeprowadzona pyskówka, tylko taka dobrze przemyślana, zrób może jak radzi pcola, wynotuj sobie różne kwestie wcześniej i przewałkujcie je na spokojnie. Może łatwiej byłoby z jakimś fachowym mediatorem? - skoro Twój mąż tak nerwowo reaguje na poruszenie przez Ciebie tematu mamy.
Uważam, że nie w porządku byłoby zostawić mamę samej sobie z jej problemami i chorobą, ale trzeba znaleźć rozwiązanie, które nie odbędzie się kosztem Twojego zdrowia i Waszego wspólnego szczęścia.
e_Ena


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,627
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 13:02
SkÄ…d: ...
Nr użytkownika: 341

GG:


post wto, 30 sie 2011 - 16:01
Post #13

Przypomniała mi się taka sytuacja sprzed nastu lat icon_wink.gif, kiedy odbębnialiśmy (tak to wtedy traktowaliśmy icon_wink.gif) nauki przedmałżeńskie. Pani która prowadziła te nauki zapytała męża, po której stronie stanąłby gdyby doszło do konfliktu między mną a jego mamą. Mąż na to filozoficznie, że zależy która z nas miałaby rację. Na to pani: nie, bez względu na to po czyjej stronie wg pana jest racja, staje pan murem za żoną. Bo wy jesteście już jednym.

Moni, mi też (jak dziewczynom powyżej), wydaje się że Twój mąż nie do końca rozumie istotę małżeństwa. I chyba jest Wam potrzebna rozmowa, nie jakaś nerwowo przeprowadzona pyskówka, tylko taka dobrze przemyślana, zrób może jak radzi pcola, wynotuj sobie różne kwestie wcześniej i przewałkujcie je na spokojnie. Może łatwiej byłoby z jakimś fachowym mediatorem? - skoro Twój mąż tak nerwowo reaguje na poruszenie przez Ciebie tematu mamy.
Uważam, że nie w porządku byłoby zostawić mamę samej sobie z jej problemami i chorobą, ale trzeba znaleźć rozwiązanie, które nie odbędzie się kosztem Twojego zdrowia i Waszego wspólnego szczęścia.
malgosia1968
wto, 30 sie 2011 - 17:08
CYTAT(moni5 @ Mon, 29 Aug 2011 - 18:20) *
teraz jak byliśmy - teściowa najpierw mówiła, że już sie wyleczyła, leków nie bierze, wszystko przeszło... Później, że nadal bierze leki, że przepisuje jej je lekarz rodzinny.. Dwie wersje w ciągu godziny.. Tam cieżko dojść prawdy - to jest najgorsze....

jeśli chodzi o Twoją teściową to czy ona w ogóle była u psychiatry?
przy rozpoznaniu choroby depresji z nerwicą na pewno jest wskazana terapia u dobrego psychologa ( grupowa lub indywidualna) i stała opieka psychiatry
leki na depresję nie bierze się przez tydzień czy dwa-berze je się minimum 6 miesięcy, te leki zaczynają działać dopiero po miesiącu to nie Apap że zadziała po pół godz tylko psychotropy które działają na układ nerwowy
sama przeszłam przez tą chorobę (jakieś prawie 12 lat temu) i leczyłam ją 2 lata, leki plus terapia postawiła mnie na nogi
może warto by było skonsultować najpierw Twoją teściową z dobrym psychiatrą bo obawiam się że lekarz rodzinny tu raczej nie pomoże-owszem może i wypisze leki ale leki w tej chorobie to nie wszystko
później można popracować z psychologiem i usiąść z nią, Twoim mężem i jego siostrą i porozmawiać taki psycholog wie jak naprowadzić rozmowę na dobre tory
powodzenia Ci życzę i siły
malgosia1968


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,471
Dołączył: pią, 04 wrz 09 - 21:23
SkÄ…d: P.T.
Nr użytkownika: 28,966

GG:


post wto, 30 sie 2011 - 17:08
Post #14

CYTAT(moni5 @ Mon, 29 Aug 2011 - 18:20) *
teraz jak byliśmy - teściowa najpierw mówiła, że już sie wyleczyła, leków nie bierze, wszystko przeszło... Później, że nadal bierze leki, że przepisuje jej je lekarz rodzinny.. Dwie wersje w ciągu godziny.. Tam cieżko dojść prawdy - to jest najgorsze....

jeśli chodzi o Twoją teściową to czy ona w ogóle była u psychiatry?
przy rozpoznaniu choroby depresji z nerwicą na pewno jest wskazana terapia u dobrego psychologa ( grupowa lub indywidualna) i stała opieka psychiatry
leki na depresję nie bierze się przez tydzień czy dwa-berze je się minimum 6 miesięcy, te leki zaczynają działać dopiero po miesiącu to nie Apap że zadziała po pół godz tylko psychotropy które działają na układ nerwowy
sama przeszłam przez tą chorobę (jakieś prawie 12 lat temu) i leczyłam ją 2 lata, leki plus terapia postawiła mnie na nogi
może warto by było skonsultować najpierw Twoją teściową z dobrym psychiatrą bo obawiam się że lekarz rodzinny tu raczej nie pomoże-owszem może i wypisze leki ale leki w tej chorobie to nie wszystko
później można popracować z psychologiem i usiąść z nią, Twoim mężem i jego siostrą i porozmawiać taki psycholog wie jak naprowadzić rozmowę na dobre tory
powodzenia Ci życzę i siły


--------------------
Marek urodzony 02.06.1990 3300g 53cm
Mateusz urodzony 23.05.1991 4150g 59cm
Iza urodzona 04.04.1992 3100g 51cm

Mikołaj urodzony 27.11.2009 2740g 50cm

Franek mój pierwszy wnuczek urodzony 29.09.2011 4100g 58cm
Julek mój drugi wnuczek urodzony 05.08.2015 3900 g 55 cm

"Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.. "
tato tak bardzo tęsknię za Tobą [*] 23.09. minie 11 lat :(

"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake
moni5
wto, 30 sie 2011 - 18:58
Teściowa była u psychiatry i chodziła na terapie - wiem to od mojej bratowej, oczywiście wyszło to przez przypadek...... Jak jest teraz - naprawdę nie wiem.......
A czy z tej choroby można sie całkowicie wyleczyć?
moni5


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 501
Dołączył: pią, 05 wrz 08 - 18:42
Skąd: Poznań
Nr użytkownika: 21,565




post wto, 30 sie 2011 - 18:58
Post #15

Teściowa była u psychiatry i chodziła na terapie - wiem to od mojej bratowej, oczywiście wyszło to przez przypadek...... Jak jest teraz - naprawdę nie wiem.......
A czy z tej choroby można sie całkowicie wyleczyć?

--------------------
aisha1111
wto, 30 sie 2011 - 20:49
oczywiście, że można. ale to trochę jak z nowotworem - mogą być nawroty, dlatego powinno się być cały czas pod opieką specjalisty. poza tym ja oprócz psychiatry włączyłabym psychologa - taką pomoc nie zmedykalizowaną, żeby przeprowadzić terapię. zresztą małgosia już pisała o roli terapii troszkę.
aisha1111


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,292
Dołączył: nie, 19 wrz 10 - 11:43
SkÄ…d: z krainy deszczu
Nr użytkownika: 34,334




post wto, 30 sie 2011 - 20:49
Post #16

oczywiście, że można. ale to trochę jak z nowotworem - mogą być nawroty, dlatego powinno się być cały czas pod opieką specjalisty. poza tym ja oprócz psychiatry włączyłabym psychologa - taką pomoc nie zmedykalizowaną, żeby przeprowadzić terapię. zresztą małgosia już pisała o roli terapii troszkę.

--------------------
Kruszynek 21 marca 2008 (8 tc)



Dirty Diana
wto, 30 sie 2011 - 22:44
Nerwicę czy depresję można zaleczyć, raczej nie można jej zupełnie wyleczyć.
Moni, rozmawiaj z mężem, nawet jeśli nie widzisz efektów. Kropla drąży skałę. Mów o swoich potrzebach, uczuciach i o tym, jak odbierasz jego zachowanie. Myślę, że on też jest w trudnej sytuacje, bo prawdopodobnie matka nim manipuluje, może już od dzieciństwa, a on nie potrafi, a może nie chce się od niej uwolnić. Przeanalizuje też, co i jak do niego mówisz. Może on ma poczucie, że atakujesz i obrażasz jego matkę? Każdy z nas odruchowo broni rodziców, kiedy czuje, że ktoś im zagraża, bo broni w ten sposób swojej tożsamości. My sami możemy mówić o nich źle, ale pomyśl, jak poczułabyś się, kiedy ktoś o Twoich wypowiadałby się niewłaściwie.
Nie wiem, czy Twój mąż działa w pełni świadomie, czy jego zachowanie jest wyrachowane, a może wynika z silnie zakorzenionym w jego umyśle poczuciu obowiązku? Może on nie potrafi inaczej?
Ważne jest, żebyś rozumiała i wiedziała, jak chcesz żyć i jak wyobrażasz sobie swój dom i rodzinę. Walcz o to. Twoim obowiązkiem jest chronić siebie i swoją rodzinę.
Dirty Diana


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,791
Dołączył: czw, 03 kwi 08 - 15:54
Nr użytkownika: 19,139




post wto, 30 sie 2011 - 22:44
Post #17

Nerwicę czy depresję można zaleczyć, raczej nie można jej zupełnie wyleczyć.
Moni, rozmawiaj z mężem, nawet jeśli nie widzisz efektów. Kropla drąży skałę. Mów o swoich potrzebach, uczuciach i o tym, jak odbierasz jego zachowanie. Myślę, że on też jest w trudnej sytuacje, bo prawdopodobnie matka nim manipuluje, może już od dzieciństwa, a on nie potrafi, a może nie chce się od niej uwolnić. Przeanalizuje też, co i jak do niego mówisz. Może on ma poczucie, że atakujesz i obrażasz jego matkę? Każdy z nas odruchowo broni rodziców, kiedy czuje, że ktoś im zagraża, bo broni w ten sposób swojej tożsamości. My sami możemy mówić o nich źle, ale pomyśl, jak poczułabyś się, kiedy ktoś o Twoich wypowiadałby się niewłaściwie.
Nie wiem, czy Twój mąż działa w pełni świadomie, czy jego zachowanie jest wyrachowane, a może wynika z silnie zakorzenionym w jego umyśle poczuciu obowiązku? Może on nie potrafi inaczej?
Ważne jest, żebyś rozumiała i wiedziała, jak chcesz żyć i jak wyobrażasz sobie swój dom i rodzinę. Walcz o to. Twoim obowiązkiem jest chronić siebie i swoją rodzinę.

--------------------
moni5
śro, 31 sie 2011 - 14:54
Dziękuje za słowa wsparcia.........

Kaelsa Myśle dokładnie tak jak Ty.... Nie raz się zastanawiam czy mój mąż nie odziedziczył po matce skłonności do chorób "psychicznych". Poczucie obowiązku ma na pewno, sam mówił "zawsze byłem jedynym mężczyzną w domu", "moje kobiety".
To, że jest za matką nawet rozumiem ale....... boli mnie fakt, że on jest bardziej za nią niż za mną. Uważam, że bez względu na wszystko, powinien brac moją strone... Tymczasem matka ma w nim wsparcie i rośnie.. a miedzy nami narastają nieporozumienia..

Zadne rozmowy nie docierają... ale moze rzeczywiście, nie można sie poddawać "kropla drąży skałę".
Teściowej nie życzę źle ale czuje, że mam już do niej wew. uraz.....

Aaaaaaaaa chciałam sie jeszcze Was poradzić - otóż czy osobie, która choruje na depresje, nerwice można powierzyc opieke nad dzieckiem? Ja się bałam i boje, dotychczas wolałam być blisko, mieć na nich oko... jednak teściowa proponuje pomoc przy dziecku, chce zabierac na samodzielne spacery, spedzac czas sam na sam. Mój maż nie widzi w tym nic złego......



Ten post edytował moni5 śro, 31 sie 2011 - 16:00
moni5


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 501
Dołączył: pią, 05 wrz 08 - 18:42
Skąd: Poznań
Nr użytkownika: 21,565




post śro, 31 sie 2011 - 14:54
Post #18

Dziękuje za słowa wsparcia.........

Kaelsa Myśle dokładnie tak jak Ty.... Nie raz się zastanawiam czy mój mąż nie odziedziczył po matce skłonności do chorób "psychicznych". Poczucie obowiązku ma na pewno, sam mówił "zawsze byłem jedynym mężczyzną w domu", "moje kobiety".
To, że jest za matką nawet rozumiem ale....... boli mnie fakt, że on jest bardziej za nią niż za mną. Uważam, że bez względu na wszystko, powinien brac moją strone... Tymczasem matka ma w nim wsparcie i rośnie.. a miedzy nami narastają nieporozumienia..

Zadne rozmowy nie docierają... ale moze rzeczywiście, nie można sie poddawać "kropla drąży skałę".
Teściowej nie życzę źle ale czuje, że mam już do niej wew. uraz.....

Aaaaaaaaa chciałam sie jeszcze Was poradzić - otóż czy osobie, która choruje na depresje, nerwice można powierzyc opieke nad dzieckiem? Ja się bałam i boje, dotychczas wolałam być blisko, mieć na nich oko... jednak teściowa proponuje pomoc przy dziecku, chce zabierac na samodzielne spacery, spedzac czas sam na sam. Mój maż nie widzi w tym nic złego......



--------------------
pcola
śro, 31 sie 2011 - 15:36
moni5,
wszystko zależy od aktualnego stanu psychicznego Teściowej. Dla rodziny mojego znajomego powierzanie dziecka chorej na depresję
teściowej skończyło się tragicznie. Nikomu nie życzę, by musiał przechodzić przez to co oni. Z nerwicą to już coś innego, nerwica to
zaburzenie, z którym można dobrze funkcjonować i opiekować się innymi nie stanowiąc przy tym zagrożenia dla siebie, i dla podopiecznych.
pcola


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,568
Dołączył: nie, 16 sty 05 - 11:09
SkÄ…d: Wielkopolska
Nr użytkownika: 2,542




post śro, 31 sie 2011 - 15:36
Post #19

moni5,
wszystko zależy od aktualnego stanu psychicznego Teściowej. Dla rodziny mojego znajomego powierzanie dziecka chorej na depresję
teściowej skończyło się tragicznie. Nikomu nie życzę, by musiał przechodzić przez to co oni. Z nerwicą to już coś innego, nerwica to
zaburzenie, z którym można dobrze funkcjonować i opiekować się innymi nie stanowiąc przy tym zagrożenia dla siebie, i dla podopiecznych.

--------------------



--------------------------
mlovea
pon, 26 wrz 2011 - 08:17
Moni, jak sytuacja?
Szlag mnie trafia, gdy słyszę o takim manipulowaniu ludźmi!
Rozmawiałaś z mężem? Niestety, wiem, że z niektórymi nie da się rozmawiać...
Ja chyba kazałabym mojemu przeprowadzić się do mamusi i się nią opiekować. I podziękowałabym obojgu, że zniszczyli nasze małżeństwo. Ale oczywiście nie jestem w takiej sytuacji, więc nie wiem.
Dziwię się córce teściowej. To co, że mama nie nauczy się języka? A to mało starszych Polaków pojechało do rodzin, nie zna języka i świetnie sobie radzi? Przecież tam jest pełno Polaków, będzie z kim rozmawiać! Córka nie chce balastu, ot co.
mlovea


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,569
Dołączył: wto, 28 lip 09 - 20:33
SkÄ…d: kuj-pom
Nr użytkownika: 28,432




post pon, 26 wrz 2011 - 08:17
Post #20

Moni, jak sytuacja?
Szlag mnie trafia, gdy słyszę o takim manipulowaniu ludźmi!
Rozmawiałaś z mężem? Niestety, wiem, że z niektórymi nie da się rozmawiać...
Ja chyba kazałabym mojemu przeprowadzić się do mamusi i się nią opiekować. I podziękowałabym obojgu, że zniszczyli nasze małżeństwo. Ale oczywiście nie jestem w takiej sytuacji, więc nie wiem.
Dziwię się córce teściowej. To co, że mama nie nauczy się języka? A to mało starszych Polaków pojechało do rodzin, nie zna języka i świetnie sobie radzi? Przecież tam jest pełno Polaków, będzie z kim rozmawiać! Córka nie chce balastu, ot co.

--------------------


> Problem z tesciowa
Start new topic
Reply to this topic
2 Stron V   1 2 nastÄ™pna
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: piÄ…, 26 kwi 2024 - 18:47
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama