Witam
Mam pewien problem i w zasadzie nie wiem jak to rozgryźć (od czego zacząć). Na początku tego roku moja gin stwierdziła u mnie hiperprolaktynemię poziom prolaktyny czternaście razy wyższy od normy. Objawiało mi się to plamieniami przed miesiączką czasami 10 dni przed a czasami cztery dni przed. Cykl raczej regularny raz 27 raz 28 dni obecnie wydłużył mi się na 30-31 dni. Pani gin zaleciła mi branie tabletek na uregulowanie pracy hormonów Cyclodynon biorę go cały czas. W miesiącu czerwcu miałam sporo zawirowań przeżyłam bardzo silny stres emocjonalny byłam wtedy tydzień po miesiączce i w wyniku tego stresu dostałam plamień - żywo czerwonych ( tak myślę, że to od stresu nie umiem tego z niczym innym utożsamić) trwały może 1,5 dnia potem ja się uspokoiłam i było ok. W 19 dniu cyklu współżyłam z mężem bez zabezpieczenia pełny spontan... tak wyszło. Zmierzając do sedna sprawy obecnie jestem w 30 dniu cyklu czyli dziś/jutro powinnam dostać miesiączkę ale jej ani widać ani słychać przecież powinny być plamienia tymczasem dwa dni temu wraz ze śluzem pojawiło się jednorazowo może kilka nitek podbarwionych na czerwono i nic więcej kompletnie. Z jednej strony obawiam się ciąży ( i czy ona jest możliwa przy hiperprolaktynemii) z drugiej strony może ten silny stres spowodował, że owulacji nie miałam lub się przesunęła. Nie chce mi się wierzyć, że te plamienia tak po prostu zniknęły chyba, że Wy macie podobne doświadczenia. Jest jeszcze jedna kwestia może trochę kontrowersyjna ale czytałam gdzieś że sperma mężczyzn bogata jest w różnego rodzaju hormony, minerały itp. które mogą się wchłaniać w ściankę narządów kobiecych i dodatkowo wzbogacać jej organizm i w moim przypadku mi pomogło. Zaznaczyć muszę, że po tym jednym razie kiedy się nie zabezpieczyliśmy stwierdziliśmy, że już do końca mojego cyklu nie będziemy się zabezpieczać jak ma coś być to będzie. Proszę Was o posty może ktoś z Was miał podobne przemyślenia.