utrara autorytetu pozorną jest, asiu
inne reguły obowiązuja w przedszkolu , czyt. podporządkowanie
i jak pani mowi ze nie dotykac, to Maluch ( nie moge w to uwierzyć !
) nie dotyka
a inne reguły panują w domu
nie widze tu konfliktu lojalności
czasem tłumaczę tylko jakieś absurdy, które się w życiu przedszkolnym pojawiają
np. rodzajem rytuału stało sie u nas podczas wieczornego czytania bajeczki, stwierdzenio- pytanie Alka : gorąco mi w nogi, mogę wyjąć na kołdrę ?
oczywiście.
tak jest kazdego wieczoru i młody wyjmuje nogi spod kołdry i kładzie na niej
jak zaśnie to go przykrywam i już
zwierzył mi sie : Pani Jola nie pozwala ( podczas leżakowania) wyciągać nożek..
no to ustalamy, ze Alek powie pani Joli ze nózki można wyciągać w wersji "trochę", czyli wysunąc stopy spod kołdry i już
mięlismy kiedys poważny kłopot z herbatą w przedszkolu
Alek podczas poprzedszkolnego spaceru, wyrywał się nagle , gnał przed siebie w strone ulicy, kiedy go dopadałam, bo nie reagował na żadne moje prośby powrotu, zaczynał krzyczec i płakać , wyrywac się
w końcu przytuliłam go i posadziłam na kolanach, uspokoił sie i zbolałym głosikiem wyznal ni z tego ni z owego, ze on nie lubi ( bo w domu nigdy nie pije) herbaty, a musi ją pić w przedszkolu
podporządkował się, a potem musiało to z niego wyleżć
ustalilismy wtedy, ze razem powiemy pani, ze Alek nie bedzie pił herbaty
i zamiast niej, poprosi o wodę lub kompot z obiadu
i tak się stało
"autorytet" pani w J. polega głownie na tym, ze dzieci sie jej obawiają
bo wszystko - przynajmniej dotychczas- sprowadza się do zakazów pani J. i reguł jakie obowiązują w przedszkolu
i jesli słyszę "bo pani tak powiedziała", to raczaj jako skargę, czy zarzut niz jako "najwyższą prawdę"
zobaczymy co będzie dalej
bo ze przyjdzie "wcale nie!!!, pani w ( przedszkolu, szkole) tak powiedziała i koniec!" to jestem pewna
ale jakos nie czuję, bym przez to miała coś stracić
pozdro
monik