Jak sobie układacie dzień, zeby był hm........dynamiczny?
Bo u nas jakoś ostatnio tak wszystko się rozwleka, a ja zmęczona......
Jula marudzi, posiłki trwają godzinami.., w domu bałagan, moja nauka leży....
Jak sobie układacie dzień, zeby był hm........dynamiczny?
Bo u nas jakoś ostatnio tak wszystko się rozwleka, a ja zmęczona...... Jula marudzi, posiłki trwają godzinami.., w domu bałagan, moja nauka leży....
a co to znaczy dynamiczny?
dynamiczny-tu: nierozwleczony
JAki plan dnia macie poprostu, zeby czas był dobrze wykorzystany-tj. obowiazki wykonane a pani domu relaksuje się na sofie np z ulubioną ksiażką. Lub kotem lub i kotem i ksiazką.
No dobra.
Pobudka. Leniuchowanie. Zakupy na bazarze (+ krótki spacer) Gotowanie obiadu dla Gaby (niekoniecznie super-pracochłonnego:) i sprzątanko z grubsza Gaba fruuu do łózka... ja fruu do: kompa, ksiażki itp Pobudka, obiad dzieciecia. Cd sprzatanka (bez szalenstw, moi mili,bez szaleństw), obiad dla męza i dla siebie.. Obiad (godzina 19.00.. to chyba kolacja) Słodkie lenistwo (no powiedzmy.. jednak dziecko nadal jest ) Po 20 - 21 nie robię NIC (z domowych obowiazków Kury Domowej) Kolejny dzien, abarot to samo a wszystko przerywane pogaduszkami , kolorowaniem, zabawami wszelakimi. Idzie przezyc. ps. ja Ci dam Kota...
Mamajul, plany to ja sobie codziennie robiÄ™. Tylko nic mi z nich nie wychodzi
Hmm tu trzeba podzielić ludzi na "kategorie" pracujących zawodowo i pracujących w domu.
Ja jako kategoria 1 mam i tak zbyt dynamiczny dzień, więc niczego nie planuje, bo nic z tego nie wychodzi. Po pracy padam na pysk i zamiast prać to wole popichcić w kuchni. Więc plany to nie dla mnie. Natomiast jak "siedziałam" w domku, to plany nawet sprawdzały się. Ale wymagało to ode mnie rozpisania wszelkich obowiązków oraz przyjemności, które mam/chcę wykonań. Plan był tygodniowy.
Jedyne co planuję (pi razy oko) to jadłospis.
Dzieki temu wiem czy musze isc po zakupy czy nie. Reszta idzie na zywioł. CYTAT(moko.) Ja jako kategoria 1 mam i tak zbyt dynamiczny dzień, więc niczego nie planuje, bo nic z tego nie wychodzi. Po pracy padam na pysk i zamiast prać to wole popichcić w kuchni. Więc plany to nie dla mnie. Natomiast jak "siedziałam" w domku, to plany nawet sprawdzały się. Ale wymagało to ode mnie rozpisania wszelkich obowiązków oraz przyjemności, które mam/chcę wykonań. Plan był tygodniowy.
A u mnie odwrotnie. Jak nie pracowałam, to dzień mi się rozłaził. Jestem klasycznym przykładem na skuteczność powiedzonka "jak nie masz czasu to dołóż sobie obowiązków". Kiedy ktoś za mnie decyduje o podziale mojego dnia (pracodawca, instytucje, szkoła, przedszkole) to wszystko sie ładnie kręci.
hm. mnie chodziło raczej moje drogie o takie triki : wstaję raniutko, nastawiam sobie pranko. Pralka pierze. W tym czasie nastawiam sobie zupkę dla Jui-zupka sie gotuje. CZyli: pralka pierze, zupka się gotuje. My jemy śniadanko. Wychodzimy. Po spacerze - do odległego o ponad kilometr parku (połączonym z zakupami) - Jula śpi..........
No i tu dynamiczny plan dnia mi sie załamuje, bo ja po spacerze też mam ochotę się położyć, bo jestem zdechła. A w domu nieporządek, prasowanie....itp. A powinnam mieć mnóstwo energii i zapału do nauki (sama chciałam). Nie mówiąc już o romantycznych wypadach i pieknym wypoczętym ciele i umyśle aby być cud żoną.
No wlasnie,to jest problem ,jak sie zorganizowac ,aby z wszystkim zdazyc i jeszcze znalezc czas dla siebie.Za kilka dni rodze swoje pierwsze dziecko i sie zastanawiam jak to bedzie.Widze czasami "czarny"scenariusz,ja zanidbana ,dziecko wiecznie placzace , w domu brudno,a ja zalatana i zmeczona, i ciarki mnie porzchodza.Ale jak Ty Mamajul jestem przekonana ,ze mozna jakos to zorganizowac ,czekam na wasze opnie,zwlaszcza swiezo upieczone mamusie.
Hehe...a ja nie wiem jak to jest, ale przez pierwsze 3 miesiące zycia Weroniki...miałam zawsze posprzatane, wyprane i wyprasowane (potem przestałam prasować) a i jeszcze jak mąż był - to obiadek dla niego. I jeszcze miałam czas na odsypianie nocnego karmienia. A teraz mam nie zawsze posprzątane (czy raczej "wylizane", bo porządek to niby jest, ale trochę paprochów się szwenda), nie zawsze dla męża ugotowane, nie odsypiam nocnych karmień, nie prasuję, jedyne co to pranie wpycham do pralki i wieszam regularnie....a jeszcze dzieckiem kilka razy w tygodniu zajmuje się niania....i nie mam czasu na nic
A i jeszcze jako bardzo "młoda" mama bez problemu wyrabiałam się z wzięciem prysznica rano, ubraniem, nawet lekkim makijażem...
Ja, żeby mój dzień był dynamiczny, musiałabym chyba kompa z domu wyrzucić
heeeee racja basia:)
Basiu!
Napisałaś najprawdziwszą prawdę Jak sobie kiedyś zrobiłam miesięczny "odwyk', to się nagle okazało, ze bez szczególnych zmian w rozkładzie jazdy mam czas na czytanie, pracę naukową, pogaduszki z mężem, oglądanie telewizji, spacery z dzieckiem, sprzatanie mieszkania z pastowaniem podłóg włącznie. Od kiedy powróciłam do nałogowego czyatnia postów na forum i o Zgrozo! wyrażania moich opinii, czas znów mi się skurczył i stale któraś z dziedzin jest zaniedbana. Ale jakoś szkoda mi sie rozstawac z forum, wiec podłogi mi nie błyszczą
Hmmm..
Jeśli chodzi o komputer przeszkadzający w obowiązkach domowych to radę mam jedną: sprawić sobie drugie dziecko . Od kiedy tak mam nie mam w ciągu dnia ani chwili aby usiąść do komputera. A codziennie mniej więcej tak: 5. 30-6.00- pobudka, Marianna otwiera oczy, co więcej dzioba i radośnie piszczy. Pisk jest na tyle głośny iż pierwsze, co robię, to lecę zamknąć drzwi do sypialni Michaśki gdyż obudzona o tej porze zapewnia atrakcje przez cały dzień . Po zejściu na dół nastawiam też mleko na owsiankę dla dziecięcia i męża ( czasami ). Małżonek na górze zazwyczj musi już przewinąć młode a ja produkuję mu kanapki do pracy. W sprzyjających warunkach udaje mi się również sprawić w tym czasie toaletę poranną. Mąż do pracy, Michaśka wstaje i się zaczyna kocioł. Zanim starsza będzie najedzona, umyta i ubrana młoda robi się senna. Idę na górę usypiać, młoda wymaga ciszy. Zazwyczaj jak młoda śpi zaczyna się poranna bajka dla dzieci lub inna jedyneczka, która pozwala mi szybko ugotować zupę. Potem jedna się budzi druga kończy oglądać i spacer, tak do 12 mniej więcej. W międzyczasie zakupy. Powrót do domu, jemy zupkę, młoda znowu na górę spać a ja produkuję obiad próbując jakos zająć starszą ( bo oczywiście na razie nie miałam chwili by cokolwiek posprzątać więc w tym momencie trudno już przejść przez mieszkanie ). Czasami wieszam jakieś pranie nastawione z rana. Jeśli obiad będzie gotowy a młoda dalej śpi to wreszcie mogę uporządkować chałupę, jak nie to bałagan rośnie Obiadek, Mańka wstaje, idziemy na drugi spacerek, wracamy po 18 kiedy obydwie już chcą się kąpać ( w jedny momencie oczywiście ) i jeśli nie ma jeszcze Wojtka to robi się problem. Zazwyczaj w wyścigu do łazienki wygrywa starsza. Kapiel, kolacja bajeczka. Kąpiel drugiej,obie spać. Jest godzina 20, można się wziąć za sprzątanie pobojowiska i należy się szybciutko umyć inaczej grozi zaśnięcie nad klawiaturą i wtedy ciężko już zwlec się do łazienki. No i na wieczory zostawiam prasowanie ale tylko wtedy, kiedy coś jest w telewizji ( ostatnio poniedziadziałki, bo jest "czterdziestolatek" ) W nocy kilka pobudek na karmienie i znów 5.30-6.00....
eKAchna. Bardzo dziękuję. Widzę, zę wszędzie czas zorganizowany jest odgórnie-czyli żądzą nim potrzeby fizjologiczne dzieci.. i albo cos się uda skończyć albo nie. To jak w takim razie mozliwa jest praca (np naukowa) w domu???
Bo ja wyobrażałam sobie to tak: Prasuję a z magnetofonu np leci sobie angielski (bo muszę powtórzyć..). Jula śpi a ja radośnie siadam i pracuję.............
No to ja Wam napiszę jak wygląda mój przeciętny dzień
Rano wstaję, wstawiam kawę i lecę do łazienki (to chyba jedyne chwile kiedy jestem zupełnie sama ) Przed wyjściem do pracy robię śniadanie do szkoły Dominice, Michał przeważnie śpi jak wychodzę Czasami przed wyjściem wstawiam pranie. Wracam z pracy z językiem na brodzie, po drodze robiąc drobne zakupy potrzebne do przygotowania obiadu na następny dzień. Zmieniam ciuchy, jem obiad rozwieszam pranie i wychodzę z dziećmi na spacer, czasami jakieś zakupy (inne niż spożywcze ) Po powrocie wstawiam obiad "na jutro" i siadam w fotelu z kawą. Pozostali domownicy zajmują się w tym czasie sobą Po kolacji dzieci i kąpieli Michała oglądamy bajkę (ostatnio namiętnie Krecika) - w tym czasie prasuję Michał zasypia, obiad ugotowany, zmywam naczynia i czytam do późnego wieczora. Nie sprzątam codziennie. Porządki robię raczej w sobotę, ale sobota i niedziela mają swoje odrębne plany
EEEeeee, tam.. Kasia, mnie jakoś ni drugie, ni trzecie od kompa nie odzwyczaiły Przeciwnie nawet. Im więcej dziatwy tym większa ochota na leniuchowanie. Bo i tak co posprzatam to zaraz śladu po tym nie a. No, to po co sprzatac
A ostatnio dni mi się rozłaża, wleką, ciągną itd... Bleee... Nie mogłam pojąć d;aczeczgo tak się dzieje do minionej soboty. I teraz juz wiem. Dokonałam odkrycia Wszystko przez... niańkę Tak, tak..., moje drogie, jak nianki nie ma to ja mam wszysto na czas prawie. Jak czasem dostaję pałera do roboty to mój dzień wyglaa tak (w opcji - wszystko na czas a ja zrelaksowana): 6.00 - pobudka 6.15 - przewijanie Gucia 6.25 - nakłanianie Bab do jeszcze chwili snu 6.30 - kaaaawaaa i komp - Gucio w wózku albo basenie bawi sie jak na grzeczne dziecko przystało, Baby udają, ze spią, ja udaję, że wierzę, ze spią 7.00 - 8.00 - nastawiam zupę, przygotowuję drugie danie, szykuję sniadanie dla Bab, wstawiam pranie, zbieram wczorajsze pranie , ogarniam z grubsza chałupę (omijając pokój z Babami ) 8.00 - usypiam Gucia 8.10 - koooomppppp (najczęsciej jakaś tam praca przerywana co chwilę forumkiem ) 10.00 złaża Baby, kłócą się gdzie kto ma siedzieć, budzą Gucia, ja się dre, miły nastrój szlag trafia, dobija sie 10 osób na GG, dre sie na Baby, utulam Gucia, odpisuje na GG, sprawdzam co na forumie, zupa kipi , Baby walczą, Gucio się drze, karmię Gucia, odpisuje na GG, sprawdzam forum, ratuję resztki zupy, Baby obrzucają sie kanapkami/parówkami/mlekiem z płatkami/itp 11.00-przychodzi nianka, maraton trwa; naińka siada i pisze sobie smsy Baby dalej walczą, już dwa pietra wyzej, usypiam Gucia, nianka dalej pisze smsy, szlag mnie trafia, Gucio usypia, Baby wyja, w domu pośniadaniowe pobojowisko 11.120 - wysyłam naike do Bab z nakazem ubrania, umycia, złożenia łóżka w pokoju, pozbierania zabawek, siadam do kompa i usiłuje pracować 11.50 - schodzi nianka z Babami, budzą Gucia 12.00 - karmię Gucia, Baby udają, że są grzeczne i w ogóle bo chcą dostać kasę na lody/lizaki/cukierki/gumę do żucia 12.30 - nakarmiony i umyty Gucio idzie z mama sie przebrać, wchodzimy do pokoju a tam pobojowisko - nianka jak zwykle sprawe olała 12.50 - schodzę na dół, w kuchni pobojowisko, strzelam niance umoralniającą gadke, wysyłam niankę na spacer z całą trójcą, usiłuje pracować i posprzatać 13.40 - niańka podstepem podrzuca mi na podwórko dwie duze sztukli i cichcem ewakuuje sie z jedna, najmłodsza sztuką I teraz nastepuje etap ciągłej walki - Baby walczą m-dzy sobą, ja walczę z obiema naraz, ja walczę z każdą z osobna, Baby obierają wspólny front, walczą ze mną i porządkiem, porządek szlag trafia, ja sie dre, Baby sie drą, odechciewa mi się wszystkiego. Postanawiam się umyć, ubrać i uczesać. 14.30-15.00 - wraca nianka z Guciem, opieprzam nianke, Baby jedzą obiad, niańka je obiad, ja karmie Gucia i nie jem obiadu. 15.30 - sprzatm po obiedzie, usiłuje ujarzmić Baby, które znów mają powód do walki, zabawiam Gucia, nianka pisze smsy I teraz czekam juz tylko kiedy se ta nianka pójdzie. Usiłuje ppracować i przejzec forumek. Nianka mi przeszkadza i gada. Baby chcą na spacer. Wysyłam niankę. 16.30 - nianka wraca ze spaceru, usypia Gucia, ja zamiast pracować i odp[oczywać gadam z Babmi, bawie sie z babmi, czytam Babom, itd. 17.00 - nianka wreszcie idzie do domu. Ufff..., mam czas dla siebie. Póki Gucio spi moge sobie odpocząc udając, ze wszytko juz zrobione i nic nie musze. A za plecami mam pobojowisko, pranie domagające sie rozwieszenia, Baby, które proszą o spacer, smieci na podłodze, niedokończoną prace krzyczącą wielkim głosem. Dwie godziny udaje, ze odpoczywam. W tym czasie idę na spacer, do sklepu, zabawiam jeczacego, obudzonego już Gucia, który o tej porze ma dosc i chce do mamy. 19.00 - szykuje kolacje dla Gucia, myję Gucia, usypiam Gucia 20.00 - szykuje kolacje dla Bab, opowiadam Bajki przy kolacji jednym okiem rzucajac na forum (a poetm sie dziwie, ze mis ie zez na starość robi), myję Baby, kładę Baby do łóżka 21.00 - siadam przed kompem, w tle sterta naczyń, niedokoczona robota, prasowanie, ciuchy walniete na łóżko (sterta z tygodnia co najmniej) proszące pięknie o pochowanie, tysiąc niedokończonych rzeczy. Przede mną chwila relaksu 21.15 - JEM!!! - sniadanie, obiad, kolację , ogarniam dom, albo i nie, zerkam co tam na forum , troche popracuję (choc to i tak psu na bude bo rano musze wszystko poprawiac ), rzucam sie na to, co niedokonczone, próbuje konczyc zerkając na forum. 23.30 - Gucio się drez bo Głodny, Baby się Budzą bo Gucio się drze, karmię Gucia, usypiam Baby 00.00 - chowam ciuchy walniete na łóżko - albo i nie , zbieram zabawki licznie porozwalane po domu, przygotowuję materiały do pracy na dzień następny, pisze listy do ukochanego , złaże do kompa bo go musze przeskanować przed snem (wredny wirus, któren nie da sie usunąć a ja nie wiem co z tym fantem zrobic i tak skanuje z rana i z wieczora ) 1.30 - idę się umyć 1.45 - idę spać 2.00 - budzi sie Gucio 3.00 - budzi sie Gucio 4.00 - budzi sie Gucio 5.00 - budzi się Gucio 6.00 - pobudka, Gucio ryyyyczyyyy.... Pocieszam sie tylko, ze to minie. Kiedys nianka przestanie przychodzic (ufff, jeszcze tylko miesiąc) a ja bede mogła po swojemu zapanować nad pracą, nieładem, dziecmi i domem. Guciowi wyjdą zęby i przestanie sie budzic. Wróci Ślubny i pomoże. I juz wiem, czemu ak to wygląda - za bardzo liczę na nianke/ Gdyby jej nie było nie miałabym szans popracować ale dom i organizacja dnia wyglądałyby zupełnie inaczej. Ciekawe, czy lepiej. Ale co tam, odpocznę jak sie pożenią
Aha, dodam tylko, że jak nie dostaję pałera to na obiad mają parówki, łózko składam o 15.00 albo nie składam wcale, syf sie mnozy a ja mam wszystko gdzies. Do nastepnego dnia
U nas jest tak:
Pobudka o 7. Tomek budzi się mniej więcej w tym czasie, Olę budzę do przedszkola około 7.30. Do 8.15 ubieranie, śniedanie dla dzieci, ścielenie łóżek i ogólnie mówiąc wyprawianie Oli (a w tym roku i dwa razy w tygodniu Tomka) do przedszkola. Ola wychodzi z tatą. Po jej wyjściu mogę się ogarnąć i zająć sprzątaniem i obiadem, choć czasem muszę pobawić się z Tomkiem, który przeżywa wyjście siostry do 8.35, kiedy to zaczyna się bajka. W czasie bajki najpierw jem śniadanie i przeglądam forum, potem zajmuję się domem. Przeciętnie trwa to do około 11 (gotuję co drugi dzień, jeść z podłogi u nas też nie można, bo doszłam do wniosku, że praktyczniejsze jest korzystanie z talerzy ). Wychodzimy na spacer i po zakupy. Wrcacamy około 13. Kiedy pogoda jest paskudna spędzam ten czas na zabawie z Tomkiem. Obiad, spanie Tomka. Ja - czytanie, komp. Z założenia nic w tym czasie nie robię w domu (chyba, że zbliżają się święta, albo inny kataklizm i naprawdę nie wyrabiam). W czasie wakacji cały czas spania Tomka przeznaczałam na zabawę z Olą, głównie czytanie. Około 15.30 idziemy po Olę do przedszkola i dłuuugo wracamy do domu. Docieramy koło 17. Wtedy dzieciaki bawią się same, albo ze mną. O 19 bajka, ja mam trochę czasu na swoje sprawy, szykuję kolację i przygotowuję wszystko na następny dzień. W międzyczasie wraca mąż. Potem my oglądamy wiadomości a dzieci bawią się u siebie. Po wiadomościach kolacja, zabawy z tatą, ja się regeneruję . Kąpiel około 21, potem wieczorne rytuały, czytanie. Zasypiają około 22. Ja wytrzymuję do 23... Oczywiście w międzyczasie muszę rozsądzić sto tysięcy kłótni, pięćset razy interweniować w czasie wiadomości telewizyjnych w "zabawę" moich "aniołków", trzy razy przerywać zmywanie, by podać zabawkę... Ale jakoś trzymamy się tego planu.
Ja mam jedno dziecko. Obiady rozpisuje na cały tydzień i raz na tydzień robię większe zakupy. Generalnie trzymam się jakiegoś tam swojego planu. Wystawiam małą do przedszkola sama idę do pracy. Wracam gotuje raczej szybki obiad. Jade po córkę do przedszkola. Ogarniamy z wierzchu dom potem czas na zabawy. Kolacja kąpiel i spać. Jak córka śpi wtedy mam czas dla siebie lub robię jakieś inne domowe rzeczy. Wygodniej jest mi planować
https://produktybonifraterskie.pl/stres-i-z...ia-codziennego/ Na stronie jest opisane jak zadbać o swoje zdrowie psychiczne na co dzień. To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|