Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
I znowu jestem dziwolągiem, i właściwie piszę po to, aby otrzymać wsparcie od innych dziwolągów oraz przekonać się, czy takowi istnieją podobni do mnie.
Nie umiem tańczyć. I nie lubię tańczyć. Nie umiem bo nie lubię, a nie lubię, bo nie umiem. Nie zależy mi na tym. Nie bawi mnie to. Udawanie że umiem i dreptanie w kółko z mniej lub bardziej przypadkowym partnerem wydaje mi się kompletnym bezsensem.
No i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie np. wesela w rodzinie i nie tylko. Jutro jest takowe wesele w rodzinie mojego męża. Nie jadę. Tak jak zawsze. Pojedzie mąż z synem. Co może robić na weselu osoba, która nie umie i nie lubi tańczyć? Siedzieć przy stole, obżerać się i cały czas tłumaczyć się, dlaczego przyrosła do krzesła?
Chodzi mi tylko o to, że jednak zawsze jest to odbierane jako coś dziwacznego (np. symptom rozpadu naszego małżeństwa czy też moje "zadzieranie nosa" itp...). Nie umiem tak wytłumaczyć, żeby nie wyszło arogancko. Pozstaję tym rodzinnym dziwolągiem.
Kłopoty są też przy innych okazjach. Zjazd absolwentów. Wszystko miło, przyjemnie, fajnie, przez pierwsze 2 godziny ściskamy się, gadamy, prześcigamy sie w opowieściach, anegdotach, no i nadchodzi ten moment, gdy zaczyna grać orkiestra. Zagłusza wszelkie dialogi, a towarzystwo rusza na parkiet. Ja się dyskretnie zmywam... No bo co mam robić?
To samo z Sylwestrem. Ciężko coś wymyślić, a szczególnie znaleźć grono chętnych, którzy ani przespać nie chcą tej nocy, ani też przetańczyć, tylko znaleźć jakąś "trzecią drogę".
Nie, to wcale nie znaczy, że jestem nietowarzyska, JA TYLKO NIE UMIEM I NIE LUBIĘ TAŃCZYĆ. Nie jestem nawet niemuzykalna, przeciwnie, śpiewam w jednym z najlepszych chórów gospel i nawet poruszam się do rytmu .
A, tak tylko chciałam Wam się pożalić...
malinowa i Malina
Fri, 03 Sep 2004 - 22:45
A ja umiem tańczyc ale nie lubię. Chociaz w ramach urozmaicania zycia postanowiłam chodzic na kurs salsy. Nie lubię "tańczonych" imprez.
reszka
Fri, 03 Sep 2004 - 22:51
A ja lubię tańczyć, kiedyś tańczyłam taniec towarzyski, i nawet jakąś tam klasę miałam... Bardzo mi tego brakuje, bo mój mąż z tych, którym słoń na ucho, a nogi do betonu. Z obcymi tez potańczyłabym (byle by dobrze prowadzili).
A najlepszego Sylwestra jak dotąd spędziłam w kinie Kijów na całonocnym oglądaniu filmów - było suuper. Szkoda że Kijow nie pokusił sie om powtórkę, chętnie się na coś takiego wybiorę.
Danka, widziałam ogłoszenie o nauce tańca brzucha, może sie wybierzemy? salsę to już wszyscy tańczą...
skanna
Fri, 03 Sep 2004 - 23:11
Sylwia, mam to samo - nie umiem i nie lubiÄ™. Nie lubiÄ™ bo nie umiem, nie umiem bo nie lubiÄ™.
Szczerze mówiąc, ze dwa razy w życiu tańczyło mi się całkiem dobrze, bo tańczyłam z facetami, którzy po prostu umieli prowadzić. Być może, gdybym trafiała częściej na takich, to bym polubiła. Choć mnie też właśnie nie przekonuje dreptanie w kółko po parkiecie.
A słuch i poczucie rytmu raczej posiadam - w końcu muzykiem w orkiestrze jestem
agabr
Fri, 03 Sep 2004 - 23:12
Nie umiem i nie lubie natomiast moj maz b dlugo w swoim zyciu tanczyl tance latynoamerykanskie , nie widze w tym problemu , on wywija tylkiem na parkiecie a ja rozmawiam o Heglu .B
malinowa i Malina
Fri, 03 Sep 2004 - 23:35
CYTAT(agnieszkabryndza)
Nie umiem i nie lubie natomiast moj maz b dlugo w swoim zyciu tanczyl tance latynoamerykanskie , nie widze w tym problemu , on wywija tylkiem na parkiecie a ja rozmawiam o Heglu .B
Koleżanko Bryndzo. na jakie tńcujące imprezy chodzisz, że partnerów do hegla znajdujesz?
PÅ‚acia
Fri, 03 Sep 2004 - 23:37
Bo to tak naprawdę średnia przyjemność tańczyć z kimś z kim nie jest się dopasowanym. Zwłaszcza patrz takie wesele na ten przykład. Każdy wujek ciągnie CIę w inną stronę, każdy tańczy na dwa do przodu raz do tyłu i każdy uważa się za najlepszego tancerza pod słońcem .
Ja tez jestem dziwolągiem, bo wolę sobie dreptać sama niz być ciąganą po parkiecie przez jakis wujków, bo mój mąż to też z tych co wolą posiedzieć niz potanczyć.
Mama Anka
Fri, 03 Sep 2004 - 23:38
Lubie i umie sama, nie umiem w parze no depcze po nogach, do dzis sie skrecam ze wstydu jak ogladam naszego weselnego walca, dopiero moi Rodzice pokazali jak sie to tanczy, a nasz walc pozal sie Boze. Sama w baskim gronie, na dyskotece, to tak- to lubie, tylko w parach mi sie wydaje, ze mam cztery nogi... i kij od glowy po maly palec u nogi, jakby mnie wykrochmalili...
Tylko czy warto unikac takich imprez. W koncu w zyciu niewiele takich okazji. Ja bym oglosila wszem i wobec , ze nie umie i nie lubie plasac i poprosila o zrozumienie przy odmowie i tyle ...
Mika
Fri, 03 Sep 2004 - 23:50
umiem,nawet lubię tyle,że problem polega na partnerach -musimy chodzić w czwórkę ze szwagrostwem,bo ja lubię/umiem tańczyć ze szwagrem,a szwagierka z moim mężem tylko wtedy zabawa jest udana.Nie trawię natomiast kiedy prosi mnie do tańca osoba która nawet do rumby walca by tańczyła
użytkownik usunięty
Sat, 04 Sep 2004 - 00:17
[post usunięty]
użytkownik usunięty
Sat, 04 Sep 2004 - 00:30
[post usunięty]
Magenta
Sat, 04 Sep 2004 - 08:25
Mistrzem świata jest mój ojciec, który nie umie tańczyć, a lubi .
Magenta
sammy
Sat, 04 Sep 2004 - 08:55
CYTAT(Sylwia M.)
I znowu jestem dziwolągiem, i właściwie piszę po to, aby otrzymać wsparcie od innych dziwolągów oraz przekonać się, czy takowi istnieją podobni do mnie.
No i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie np. wesela w rodzinie i nie tylko. Jutro jest takowe wesele w rodzinie mojego męża. Nie jadę. Tak jak zawsze. Pojedzie mąż z synem. Co może robić na weselu osoba, która nie umie i nie lubi tańczyć? Siedzieć przy stole, obżerać się i cały czas tłumaczyć się, dlaczego przyrosła do krzesła? Chodzi mi tylko o to, że jednak zawsze jest to odbierane jako coś dziwacznego (np. symptom rozpadu naszego małżeństwa czy też moje "zadzieranie nosa" itp...)
Sylwia, bywam na weselach i nie tańczę. I nikt się nie dziwi, bo na prawdę są ludzie, którzy nie tańczą i nikt z tego wielkiego halo nie robi. Nie tańczę, a jednocześnie na prawdę nie siedzę przez X godzin na tyłku przy stole.
Dlatego nie rozumiem dlaczego miałabyś nie jechać
A ja też z tych, które uwielbiają prowadzić
pozdrawiam
s.
Potwora
Sat, 04 Sep 2004 - 09:10
Ja tam uwielbiam tańczyć ( nie twierdzę, że umiem ) ale wesela to mnie powalają pod tym względem i przyznam, że ja wtedy baardzo rzadko pojawiam się na parkiecie, jak zjawia się koło mnie jakiś "wujek" twierdzę grzecznie, że nie tańczę albo akurat teraz się bardzo źle poczułam i muszę odpocząć . Nie lubię tańczyć z podpitymi, obcymi facetami, brrr. Siedzę sobie wtedy przy stole i uprawiam działalność towarzyską.
agabr
Sat, 04 Sep 2004 - 09:35
CYTAT(żona)
Koleżanko Bryndzo. na jakie tńcujące imprezy chodzisz, że partnerów do hegla znajdujesz?
Zapomnialas Szanowna Danuto, ze posiadlam umiejetnosc rozmowy z sama soba.B.
Pecia
Sat, 04 Sep 2004 - 15:27
ja tez nie lubie tanczyc
ale jak juz musze ( te sylwestry, wesela) to jako sie zmuszam
nie sprawia mi to adnej przyjemnosci ale coz.......
nie zrezygnuje przeciez z tego powodu z imprezy
byle mnie jacys "obcy" nie prosili do tanca
bo wtedy przezywam katusze
jesli juz musze to tylko z mężem, ktory wie o mojej przypadlosci
i.
Sat, 04 Sep 2004 - 16:10
Ja też jestem dziwilągiem i nie tańczę nigdy
sdw
Sat, 04 Sep 2004 - 16:15
Uwielbiam , uwielboam tańczyć. Kiedyś nawet umiałam a, że z tancem jest jak z jazdą na rowerze, to pewnie umiem nadal Swojego czasu, znaczy we wczesnej modosci, miałam kolegę. Kolega też umiał i też lubił Miałam tez chłopaka, który nie umiał i lubił. Wszelakie imprezy z tancami w tle, w których brałam udział, musiały być okraszone towarzystwem owego kolegi. Dzieki temu, m.in., po 6 nieudanych latach, rozpadł sie mój zwiazek z ówczesnym chłopakiem
Teraz tańcze własciwie tylko z męzem, który choc nie lubi i nie umie, to sie zmusza jakoś i powoli zaczyna kumać oco w tym biega. Pozwala sie takze prowadzic, przez co, m.in., został moim mężem
Od czasu do czasu, przymuszona okolicznosciami, zgadzam sie zatanczyć z kimś innym niż Ślubny, co jednakże do przyjemnosci nie należy. Jakoś tak trafiam Jedynym odstepstwem od reguły jest taniec z chrzestnym ojcem Ślubnego, który umie, lubi i doskonale prowdzi. Wlac z nim to szczyt moich marzeń. Żałuje tylko, ze w tym wzgedzie Ślubny nie wrodził się do chrzestnego ojca
Graz
Sat, 04 Sep 2004 - 16:16
A ja owszem, a ja tak.... Przy dobrym kawałku nogi same chodzą
Kiedys uczęszczałam nawet na warsztaty tańca jazzowego (tak sie to nazywało)... no ale wtedy byłam cieńsza i zwinniejsza
Aldoniec
Sat, 04 Sep 2004 - 21:00
CYTAT(Sylwia M.)
piszę po to, aby otrzymać wsparcie od innych dziwolągów oraz przekonać się, czy takowi istnieją podobni do mnie.
wspieram CiÄ™ Sylwio
Tańczyć chyba trochę potrafię, ale weselnych tańców nie cierpię, zwłaszcza ze wspomnianymi już "wujkami"
Na imprezach weselnych jestem zawsze dziwolągiem, a zwiększa moją dziwolągowatość fakt, że skończyłam szkołę baletową, więc powinnam kręcić piruety i inne wygibasy na parkiecie wyprawiać
Jednak zupełnie się tym nie przejmuję i na wesela chadzam
aluc
Sat, 04 Sep 2004 - 22:21
uwielbiam tańczyć i umiem tańczyć, swego czasu zaliczyłam sześciostopniowy kurs tańca towarzyskiego, dziecięciem będąc podrygiwałam rytmicznie przez 8 lat prawie w stosownym ansamblu ostatnią okazję do tańczenia miałam jakieś 10 lat temu, po porzuceniu ówczesnego narzeczonego spotykam się z samymi nietańczącymi, którzy - mam wrażenie - skutecznie odcinają mnie od ewentualnych okazji
wesel nienawidzÄ™
dyskotek takoż
myśląc o tańcu myślę raczej o milongach i tego typu imprezach, niestety niemąż w tej kwestii jest nieprzejednany... no cóż, na szczęście miewa inne zalety
grzałka
Sat, 04 Sep 2004 - 22:37
Lubie. Sama. Chociaz chyba nie umiem. Z mezem tez lubie. Z innymi nie bardzo. Wesela lubie, imprezy tanczone lubie, o Heglu nie rozmawiam, bo towarzystwo mam monotematyczne i rozmawia jedynie o medycynie, ewentualnie o dzieciach, jesli ktos ma...
EwaSerdeczna
Sat, 04 Sep 2004 - 22:43
Uwielbiam tańczyć - uwielbiam.Klasyka.Disco.Lubie imprezy typu wesele - moge przetanczyc cała noc no i pyszne jedzonko na weselach jest a jeszcze na wiejskich! mówię Wam!
serdecznie pozdrawiam ewa
Gosia1
Sun, 05 Sep 2004 - 10:27
Mmmmm, uwielbiam, no uwielbiam tańczyć!!!! I nigdy nie pozostaję obojętna na rytm, jak go tylko usłyszę - nogi same mi chodzą... Ostatnio, w czwartek, na 10-leciu Axela, przebalowałam całą noc! Aż wykopyrtnęłam się na parkiecie...
I już nie mogę się doczekać na kolejną imprezę.
A teraz mówiąc poważnie - w tańcu zapominam o wszystkim co złe. Można powiedzieć, że zapamiętuję się, wyżywam, wywalam z siebie złe emocje. Oczyszczam się. Wtedy nie myślę o kłopotach, o tragediach, o ciężkich tematach. Faluję w rytm muzyki i jest mi bosko. I jest mi dokładnie wszystko jedno, czy tańczę sama czy z kimś. Najważniejsze, że jest muzyka i jestem ja. W moim życiu w ogóle jest bardzo dużo muzyki - nie jednego gatunku. Na każdy nastrój mam inny rodzaj muzyki - począwszy od poważnej na techno skończywszy. A pomiędzy nimi jest cały wachlarz. Nie lubię ciszy. W moim domu zawsze coś gra. A ja bardzo często robiąc coś np koło garów kręcę tyłeczkiem i przytupuję nóżką.
Pozdr.
P.S. Aha - mój mąż nie tańczy. W ogóle. Radzę sobie sama...
Gonia
Mon, 06 Sep 2004 - 09:08
nie umiem i nie lubiÄ™
i przeżywam katusze na myśl o np. imprezie firmowej, gdzie każda kobieta jest na wagę złota - a koledzy potrafią tańczyć, muszę to przyznać obiektywnie
daltego natychmiast wyraziłam zgodę, gdy moja córka zapragnęła uczestniczyć w szkółce tańca - jak nie polubi to chociaż nie będzie musiała się wstydzić
Gosia
addera
Mon, 06 Sep 2004 - 11:42
Mam za sobą kilkuletni staż w zespole ludowym i to co najlepiej mi wychodzi, to krakowiaki, oberki, walce i mazury Nawet kiedyś, po maturze miałam pomysł na Mazowsze
Nie znoszę dyskotek, dancingów, wesel i potańcówek z orkiestrą co to fałszuje Parostatek i jakieś tam inne Cyganeczki-Janeczki
Mąż raczej nietańczący a ja mam w tańcu jak Rosa też lubię prowadzić
kasiarybka
Mon, 06 Sep 2004 - 12:19
Czytam tak sobie i czytam i znów widzę jak bardzo jesteśmy iine
Uwielbiam dyskoteki.
Kocham tańczyć, choć szczerze powiedziawszy nie wiem czy umiem, ale tak naprawdę to co to znaczy umiem tańczyć ?
No bo rozumiem, że walca muszę umieć, żeby go zatańczyć, czy taką polkę na przykład, ale na dyskotece ?
Każdy tańczy jak umie i to właśnie lubię najbardziej
Z parkietu schodzÄ™ tylko na siusiu
Kaszanka
Mon, 06 Sep 2004 - 14:25
CYTAT(kasiarybka)
Z parkietu schodzÄ™ tylko na siusiu
Ja tak samo Dyskoteki kiedyś były moim życiem. Nieważne z kim byłam i ile ludzi było na parkiecie. Teraz jest troszkę gorzej bo Gaba za mała na moje całonocne imprezy ale za niedługo... kto wie...
bufcia
Fri, 30 Jun 2023 - 12:56
Nie lubie tanczyc.. ja to kocham... odkrylam przypadkiem jak zapisalam sie troche dla beki z kolezanka na twerk do https://www.spot66.pl/ i jakos tak juz zostalam doszla mi tez bachata
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.