Jestem zachwycona. Przedszkolem. Może nie jest ono jakoś szczególnie wyjątkowe, bardziej zachwyca mnie sytuacja, w której obecnie się znalazlam. Otóż mam wreszcie odrobinę czasu dla siebie . Młoda śpi a ja nie muszę już czytac książeczek lub wymyślać, czym by tu zając starszą ale odpoczywam...( a bałagan rośnie, ale co tam ). Po powrocie zaś mam dla niej o wiele więcej cierpliwości i wyrozumiałości.
To nie jedyny plus przedszkola. Widzę, jak dziecko się rozwija. Ni stąd ni zowąd zaczyna śpiewać jakieś piosenki, których dotad nie znała, pali się do samodzielnego jedzenia choć były z tym duże problemy i jest naprawdę zadowolona z życia. Owszem, zdarza się, że popłakuje do mamy ale nie było awantur przy rozstawaniu się. Zawsze idzie chętnie do pani, wraca też uśmiechnięta.
I jeszcze jedno. Coś, czego bardzo się bałam: pilnują diety Michaliny a jest ona naprawdę ciężka. Jak do tej pory zdarzyła się tylko jedna wpadka. Ale można było od razu zidentyfikowac jej przyczynę gdyż pani kucharka trzyma etykiety ze składem gotowych produktów, które podaje dzieciom . Miśka ma mniej ataków niż na domowej diecie .
No i nie muszę już codziennie mieć zupy na obiad, zje w przedszkolu
Tylko żeby nie zaczęła chorować.