To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Dziura.

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Sun
Gdzieś tam, kiedyś, dwoje ludzi łączy się w akcie płciowym. Najczęściej nie miłość temu towarzyszy. Miliony plemników biegną, by spełnić swoje zadanie. W końcu jeden, może dwa, wygrywają. Powstaje nowe życie.

Gdzieś tam, w jakimś miejscu na świecie, jakaś kobieta dowiaduje się, że jest w ciąży. To dziecko, tam w niej, rośnie, pije życiodajne soki z jej ciała. Miało tyle sił, by przetrwać pierwsze tygodnie, może miesiące.

Czuje, zaczyna czuć, przeczuwać może jedynie jej emocje. Jej strach. Jej złość. Jej niepewność. Może wściekłość i żal. Może jakąś maleńką nadzieję. Jego serce już dawno bije. Rozpoczęła się jego walka, która potrwa do końca życia, niezależnie od tego, czy dowie się prawdy i od kogo.

Gdzieś tam w umyśle jakiejś kobiety dojrzewa decyzja. Może się waha, może szukała już lekarza, który jej "pomoże" zanim będzie za późno. Nie wiadomo, dlaczego jej dziecko, w którego zawiązkach umysłu powstaje DZIURA, dziura emocjonalna, rana, którą nosi od momentu, gdy jego matka powiedziała -"NIE"- jego wychowaniu, dlaczego to dziecko nadal żyje. Można przecież, mimo trudności, nawet dzisiaj w dobie dyskusji o aborcji, to życie przerwać. Ileż razy później samo zada sobie pytanie -"DLACZEGO"-... Dlaczego mnie nie zabiła??????? Czy to znaczyło, że choć trochę mnie chciała?????????....

Gdzieś tam jakaś kobieta decyduje się oddać własne dziecko. Gdzieś tam inna kobieta bierze je na ręce z miłością. Inny mężczyzna niż jego biologiczny ojciec, zaczyna prócz lęku czuć radość. Odpowiedzialność.

Gdzieś tam zaczynają się problemy. Bo ta dziura z okresu prenatalnego istnieje. I boli. Pamiętajcie o tym, Wy, którzy takie dziecko dostaliście w prezencie. W istocie jest to prezent niezwykły. Ale tak jak jest niezwykły, tak trudno jest go ochronić...

Biologia. Tylko i wyłącznie. Biologiczna matka, biologiczny ojciec, biologiczne poczęcie.

TO NIE JEST TYLKO I WYŁĄCZNIE. Każda matka chce swoje dziecko. KAŻDA. ALE NIE TA. DLACZEGO???

Mam nadzieję, Rodzice adopcyjni, że będziecie pamiętać zawsze, gdy będą kłopoty z WASZYM Skarbem, i zawsze gdy ich nie będzie, jak wielką bliznę w sobie nosi.

Życzę Wam i Waszym dzieciom z całego serca, abyście byli dla nich takimi Rodzicami, którzy bardziej czują, niż wiedzą. Abyście CZULI właśnie wszystko to, co napisała Kasia Kotowska w swoich książkach o Piotrusiu i adopcji.

Spotkałam Ją raz w swoim życiu. Myślałam, że łatwiej będzie mi o tym mówić... Ale głos uwiązł mi w gardle, gdy powiedziałam:-"Jestem adoptowana..."-.
Tylko dotknęła mojego ramienia. CZUŁA.
Silije
Sunna bardzo mi się podoba to co napisałaś, dzięki.
Atena
Piękne.... Sunna jesteś wielka,tak pięknie i prawdziwie to napisałaś...to talent!
Mam łzy w oczach...

Dziękuję Sunna...

Atena
Mama Mojzesza
Sunna, zgadzam sie z Atena
i tez mam lzy w oczach
dlatego nie moge nic wiecej napisac,
wiec napisze troche nie na temat icon_redface.gif :
przed slubem zadbalam o to zeby moj maz mi obiecal ze adoptujemy przynajmniej 1 dziecko. Obiecal, bo to bylo PRZED slubem icon_evil.gif
a teraz jakos z mniejszym entuzjazmem do tego podchodzi icon_cry.gif
tzn nie mam zamiaru adoptowac dziecka teraz, tylko juz w Tanzanii gdy bedziemy ustawieni, bezpieczni i bedziemy mieli wiecej niz 1 pokoj wink.gif
Tylko zaczelam sie martwic, ze jesli on nie chce (tzn mam wrazenie ze jesli sie zgodzi to dla mnie, a nie dla tego dziecka) to czy to rozsadne.. wiecie o co mi chodzi, nie umiem sie wyslowic.
Zaczelo sie od tego ze uslyszal, ze sasiadka mojej babci adoptowala chlopca, ktory teraz wszystko jej wynosi z domu (a jestem pewna ze wychowywalam go najlepiej jak potrafila) no i stwierdzil, ze tak sie czasem dzieje w Tanzanii tez. Zaproponowalam mu, ze w takim razie zawsze mozemy zaadoptowac dziecko z zespolem Downa - wtedy moze by pewny ze nic takiego go nie spotka, i o dziwo zgodzil sie. Do czasu az dowiedzial sie ile z takim dzieckiem pracy icon_cry.gif
Zaproponowalam wiec malego albinoska (w Tanzanii to niepelnosprawnosc, b.szybko dostaja raka i nie moga wychodzic na slonce a tam nie sposob nie wychodzic na slonce, w dodatku bywa ze takim dzieciom dokuczaja icon_cry.gif )
No to stwierdzil ze z albinoskiem to nie dosyc ze problem, bo chore, to na koncu i tak moze nas okrasc icon_twisted.gif
No i co ja mam myslec.
Jestem pewna ze moj maz ma dobre serce, choc niezbyt wylewny jest.
Tylko ze nie jestem pewna ze on chce tego co ja, i czy w takiej sytuacji nalegac, czy odpuscic icon_cry.gif
Powinnam zaczac go urabiac juz teraz, a w koncu nie jestem pewna.
Wiem tylko ze jesli odpuszcze bede zalowac.

Sunna sorry ze w Twoim poscie to napisalam...(nie na temat) icon_redface.gif mam nadzieje ze sie nie gniewasz, a jak tak to wykasuje
Sun
Aniu, dziękuję. Dzięki za te słowa, za tę krótką opowieść o Twoim marzeniu... icon_smile.gif Mam nadzieję, że się spełni......................

Atena, Silije - przytul.gif
Sel
Sun nie wiem co lepsze: żyć z blizną jako niechciane dziecko, ale z normalnymi ludźmi, którzy staraja sie byc Twoja rodziną, czy życ z blizną i matką-potworem...
kasiask
Z tą blizną to prawda. Niesamowite jest to, jak bardzo życie płodowe może wpływać na dalsze życie. Jak to jest, że dziecko w brzuchu matki czuje, że ktoś go nie chce?? Czy jeżeli nie ucieszyłam się na wieść o ciąży, to tez zafundowałam mojemu dziecku bliznę?? Co mam robić, żeby pomóc dziecku, które te bliznę już ma?? Ale to nie jest tak do końca, że tylko dziecko ma bliznę. Ja też mam. To rana, że nie mogłam go urodzić. Teraz to już nie rana, ale własnie blizna. Blizna ale boli, zwłaszcza kiedy powstaje coraz więcej pytań dotyczących tej , która go urodziła. Nie chciałą go, ale on jednak do niej ciągnie. Dlaczego?
Sun
CYTAT(kasiask)
Co mam robić, żeby pomóc dziecku, które te bliznę już ma?? (...) Nie chciałą go, ale on jednak do niej ciągnie. Dlaczego?


-"KOCHAJ i rób co chcesz!"-...

Sellina - to zależy jeszcze czy miało się "normalnych" ludzi za rodzinę... Traciłam matkę 3 razy - raz w niemowlęctwie, drugi raz gdy zmarła ta adopcyjna i trzeci raz te parę lat temu, kiedy spotkałam się z biologiczną. Liżę te rany i liżę i zalizać nie mogę. Niełatwo mi być matką z taką przeszłością. Pozostaje mi nadzieja, że te słowa, które zacytowałam Kasi są prawdą.
MaMa
Witam!
Mojemu 4 letniemu synkowi staram się mówić od początku że jest adoptowany. Nigdy przy tym nie używać słów odrzucony lub porzucony. Ale mimo to wczoraj przy naszej rozmowie powiedział – "spełniło się twoje mama mazenie mas synka, moje tes się spełniło mam lodzinkę na zawse i nikt jus mnie nie zostawi!!! "
Co w tej małej główce siedzi. Tak bardzo chcę go uchronić …
Myślę, że nasza miłość pomoże mu w zabliźnieniu się tej rany. Przecież jest naszym skarbem… i spełniło się moje marzenie…i tak bardzo jest kochany ...
Sun
CYTAT(MaMa)
Myślę, że nasza miłość pomoże mu w zabliźnieniu się tej rany.


[b]POMOŻE.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.