To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

żłobek...chyba mam problem z Zuchą:( wyszło długie

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

marchewka
Przyprowadziłam dziś Zuchę i galopadę myśli.Zaczynam poważnie wątpić czy posłanie jej do żłobka było trafionym pomysłem...czy jednak nie powinnam sie uprzeć - czyt. załatwić - przedszkola.
Pierwszy tydzień wydawało się nam że zniosła dobrze...chętnie rano wstawała,nie płakała,żegnała się z nami i szła do sali.
Jedyne co mnie zastanawiało i trochę zaniepokoiło - nie chciała odpowiadać na pytania dotyczące spędzanego w żłobku czasu: co robiła, w co się bawiła itd. (do tej pory żadnych z tym problemów nie mieliśmy, mała otwarta, gadatliwa, lgnąca czasem aż za bardzo do dzieci)...podchodziłam do niej różniasto...i z zaskoczenia, i w trakcie zabawy...ni kuda...zawsze kończyło się na tym że podirytowana Zucha mówiła "mamo nie gadajmy na ten temat" icon_eek.gif
"No dobra" pomyślałam sobie...ma prawo czuć się trochę zagubiona, zmęczona całym tym zamieszaniem (chodziła i chodzi na razie na 4 godziny - do leżakowania czyli od 8.00 do 12.00)
Kolejny tydzień - choroba ("wirusówka")
Następny - po powrocie do żłobka - ranne wstawanie przestało być przyjemnością - płacz - "Ja nie chcę do żłobka" - tłumaczyliśmy sobie że zaspana to zła...zaczęła też płakać w momencie kiedy po nią przychodziliśmy.Nie dlatego że nie chciała wychodzić ...o tak z żalu
Temat żłobka - tabu...."nie gadajmy"
No i na skróty dochodzę do dziś...w końcu udało się mi pogadać z jedną z cioć...do tej pory graniczyło to z cudem...bo babek mało,dzieci ok 30 sztuk w tym z 10 ostro płaczących icon_biggrin.gif...he he dziś było tylko 11 - stu żłobkowiczów...
Co się dowiedziałam:
Zuzia nie bawi się z dziecmi, nie chce, siada w kącie i dłubie w układankach...najlepiej z ciociami icon_exclaim.gif (jak to moja Zuzia nie bawi się z dziecmi???...Zuzia?)
Zuzia od rana opowiada opiekunką historię jak to wszystkie dzieci są zmęczone i głodne i że trzeba im dać obiadek i położyć spać a po nią przyjdzie mama i Mikołajek...opowiada też że kocha Mikołajka, mamę, tatę... icon_eek.gif
Popłakuje też w ciągu dnia.

Moje dodatkowe spostrzeżenia:
Zuzia nie zna ( nie chce znać) imion dzieci z grupy ... są to "chłopczyki" i "dziewczynki"
Przestała jeść...podczas powrotu do domu zjada dwa solidne rogale + dwie buły icon_cool.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif czyli głodna - obiad kończy się o 12.00
Nadal "nie chce gadać" - jedynie puściła parę że "dziewczynka podbiła oko" - ale czy sobie czy komuś ? icon_lol.gif
Jest płaczliwa i rozdrażniona (to się da wytłumaczyć - chorobą + nową sytuacją)
No i kiedy po nią przychodzę zaraz nalega żeby "iść do dzieci" (plac zabaw)
Bardzo często domaga się potwierdzenia że ją kochamy (w dwie strony - Zuzia kocha - my kochamy)

Nie mam pojęcia co robić.Poczekać?Może jeszcze się nie przystosowała do nowego środowiska tym bardziej że tydzień chorowała.Poczekać - może zaprzyjaźni się z jakąś dziewczynką i będzie jej lżej.A może tym czekanie tylko jej zaszkodzę?
Nie mam pojęcia co robić...
Mika
Marchewcia a jak Zuzia reaguje na "podwórkowe",stasze dzieci?Lubi z nimi przebywać,łapie kontakt,bawi się?Może takie maluchy są dla niej po prostu za małe i sie nudzi.Prawdopodobnie panie więcej zajmują się tymi młodszymi,nie poradnymi a ona może czuć się zaniedbana i osamotnona.
Może ten brak zainteresowania sprawia,że domaga się kochać i być kochaną icon_wink.gif
Nie masz możliwości puszczenia jej na kilka dni do przedszkola na "wywiad" i sprawdzić czy tam nie będzie się lepiej bawiła?
marchewka
Mika icon_biggrin.gif ..dziękuję icon_biggrin.gif
Zuzia "podwórkowe" dzieci uwielbia zarówno starsze jak i młodsze (ma swoją ukochaną przyjaciółkę o 5 miesięcy młodszą) również "obco-podwórkowe"...dlatego tak zaskoczyło i zaniepokoiło mnie jej zachowanie w żłobku.
Grupa do której chodzi jest złożona z dzieci w Zuzi wieku tzn dzieci z rocznika 2001 od sierpnia do grudnia.
Jeżeli chodzi o obserwacje w przedszkolu...raczej odpada...chyba już przez sam fakt że nie została przyjęta do przedszkola a "przerzucona" do "żłoba".

Ale Zucha znów chora....obudziła się z solidnym kaszlem...siedzi doma icon_cry.gif

Dojrzałam solidnie do decyzji o zrezygnowaniu ze żłobka.Od momentu kiedy dowiedzieliśmy się że nie pójdzie do przedszkola tylko do żłobka coś mi mówiło że to nie jest dobre rozwiazanie.Ale tłumaczyłam sobie że mam irracjonalne lęki i solidnie się uprzedziłam.Tym bardziej że mąż samiec rysował kółka na czole i wyśmiewał moje "obiekcje".
Dlatego tak męczę Was ... mój obiektywizm jest w tym wypadku mocno zwichnięty...a nie chciałabym przez swój upór czy upór mojego meża nadwyrężyć Zuchowego świata
Arwena.
Marchewko

Mój Kuba jak w zeszłym roku zaczynał edukację przedszkolną reagawał tak samo. "Nie pytaj mnie" , "nie mów do mnie". I było tak dość długo.

Hmm, generalnie jak przestal płakać to zaczął normalnie opowiadać co się dzieje w przedszkolu.

Pozdrawiam i zyczę cierpliwości.
marchewka
Arwenko dziękuje za wsparcie i pocieszenie icon_biggrin.gif

Zdecydowałam jednak że Zucha już nie pójdzie do żłobka icon_cry.gif


Może uda się "załatwić" to nieszczęsne przedszkole.
kasiarybka
Marchewka no to ja trzymaćkciuki będęza to przedszkole.

Wiesz co, a może w żłobku mało się dzieje ?

Może Zuzinek się po prostu tam nudził ?

Wydaje mi się, że w przedszkolu jest więcej zajęć, panie bardziej się dzieciakami zajmują niż w żłobku ?

Nie wiem, nie mam doświadczenia z żłobkiem, to tylko moje domysły.

Kiedy Dominik zaczoł chodzić do przedszkola miał 4 lata i też absolutnie nic nie chciał mi opowiadać.

Kiedy przeszedł do straszej grupy- pięcio/sześcio latków wszystko się zmieniło.

Po powrocie do domu buzia się Mu nie zamykała.

W tej straszej grupie, bardzo często organizowane były wycieczki, a to do lasu, a to do straży pożarnej, do skansenu.....dzieci miały bardzo fajnie zorganizowany czas.

Nie miały czasu się nudzić.


Marchewko, trzymam kciuki....bardzo mocno icon_smile.gif
marchewka
Kasieńko bardzo bardzo dziękuję icon_biggrin.gif

Właśnie mam cichą nadzieję że to o nudę chodziło a nie o coś poważniejszego.

No nic to...zostaje mi tylko ubrać "chłopa w garnitur" (dodatkowa zaleta - jest duży icon_wink.gif icon_biggrin.gif ) i wysłać na pertraktacje do przedszkola icon_biggrin.gif
Mamamona
ja myślę, że to mogła być kwestia zbyt dużej ilości dzieci do niewielu cioć, co sama zaznaczyłaś wyżej.

i te płaczące maluchy.... w takiej masie Zuzia rzeczywiście mogła poczuć się niechciana i niekochana, bo nie sądzę, żeby przy takiej ilości dzieci, ciocie przejmowały się, że siedzi sobie cichutko w kącie - nie płacze, nie rozpacza, więc nie jest problemem.

Zuzia mogła przeżywać swój stres po cichutku, co tylko utrzymywało tą sytuację, bo nie wymagała od cioć atencji.

może w przedszkolu będą mniejsze grupy, i Zuzia się szybciej zaaklimatyzuje. a może poszukac przedszkola, do którego chodzą też dzieci z podwórka - żeby chociaż znajoma buźka była?

powodzenia
marchewka
Monaj dziekuję icon_smile.gif Zaczniemy właśnie od przedszkola do którego "startowałyśmy" i do którego chodzą Zuzine koleżanki z podwórka...oby się udało.

Poniekąd życie podjeło za nas decyzję... w sobotę wylądowaliśmy na pogotowiu z Zuchą po tym jak zaczeła płakać że boli ją uszko (i po 4 dniach goraczki nie do zbicia)...ma obustronne zapalenie uszu i gardła...o małym nie wspominam ale on też odłamkowym dostał...w każdym razie lekarka powiedziała że rezygnacja ze żłobka po tak "chorowitym" miesiącu to dobry wybór...to ostatecznie przekonało męża

Ale...tak pomyślałam sobie..co mają zrobić babki które nie mają takiej możliwości wyboru...wysłać albo nie...które muszą do roboty i koniec a każda choroba malucha to również strach o pracę i w rezultacie życie...
icon_redface.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.