To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

czy jest mi zle??

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

silwia2000
Witam

Od czterech lat (Boze jak ten czas leci) mieszkam w NIemczech. Meza poznalam w Polsce gdy mialam 16 lat. Ja bylam na zabuj zakochana. Nie zdawalam sobie sprawy jak moje zycie sie zmieni. Chodzilam sobie do liceum, fajnie bylo. On byl w POlsce co weekend - robil wszystko, zeby sie ze mna zobaczyc.
Pamietam jak do niego przyjechalam pierwszy raz, MIalam chyba 17 lat. Przywiozl mnie jego znajomy w nocy. Wiec obudzilam sie rano i pytam : co chesz na sniadanie, a on mi na to - ze jajecznice. Patrze - a tu nie ma nigdzie patelni - wiec pytam - gdzie ma patelnie - a on na to hhhhhhhhhhh - nie mam. NIe mial tez garnkow, nozy, widelcow i wielu innych zeczy. Sami mieszkam w NIemczech od dwoch lat- i jak to kawaler - niczego nie potrzebowal.
BYlam u niego miesiac. Boze jak ja pieknie wspominam tamten czas. ON wstaeal do pracy o 3 ja o 11 zaczynalam dzien.

To bylo dawno. Dzis jestesmy juz malzenstem, mamy syna. Kocham ich nad zycie. Do rodziny w Polsce mnie ciagnie mnie wcale, bo co to za rodzina?? Bardziej brakuje mi znajomych - przyjaciol. Ale powoli zyczynam zauwazac, ze rozmowy telefoniczne nie sa juz takie jak kiedys - gadka sie jakos dziwnie nie klei.

Wielu mysli, ze jest mi tak cholernie dobrze w tym "pieknym" kraju, ze jak jade do POlski to fura prezentow musi byc. Ale jak urodzilam dziecko- to nikt nie zadzwonil. TO ja musialam dzwonic - bo oni przeciez tacy biedni, ze strach!!

Jednak mimo to chce wrocic do POlski. TU nie umie ( pomimo usilnych staran) dogadac sie z nikim, tz jakos sobie daje rade - ale jast to zalosne.
Czy ja oczekuje wiele??
Czce byc szczesliwa. Che dobrze wychowac dzieci. i nie chce umrzec z glodu.
Jestem szczesliwa, jestem kochana, mam wspanialego syna.
Ale czegos mi brakuje. MAm tylko nadzieje, nie nie zdarze sie zestarzec - zanim zrozumie CZEGO???[/code]
Theresa
hej

silwia2000 - Wielu mysli, ze jest mi tak cholernie dobrze w tym "pieknym" kraju, ze jak jade do POlski to fura prezentow musi byc. Ale jak urodzilam dziecko- to nikt nie zadzwonil. TO ja musialam dzwonic - bo oni przeciez tacy biedni, ze strach!!

Mam podobny problem jezeli o to chodzi , jak pojechalam do Polski na odwiedziny to mi kolezanki juz czesc nie mowily , a rodzinka mysli ze tu raj na ziemi i wypatruja prezentow , ja nienaleze do tych osob ktore jada do polski zeby pokazac co sie niema , my tez ciezko na to pracujemy i jak sie obliczy to na jedno wychodzi cenowo.
Jak w sklepie lub na targu polskim odezwiesz sie po niemiecku to ci ceny podwyzszaja , a dopoki nie zauwaza ze jestes za granicy to dalej stoja za ta lada i patrza na ciebie zabujczym wzrokiem bez dziendobry lub w czym moge pomoc nie zapominajmy o zycze milego dnia.
Inni powiem ze przesadzam ale ja pisze moje przezycia , czuje sie obca w Polsce
A najgorsze jest to ze to my musimy przyjezdzac , to my dzwonimy bo dla nich za drogo , a co moze dlamnie tanio.
Kiedys pol roku nie dzwonilismy a oni tez to mieli in arsch .
Wiesz dlaczego sie nie odzywali bo sie boja ze bedziesz chciala pomocy , lub prezentu.

Gdybym wrucila to co mnie tam czeka , ani praca , a ludzie juz beda tez mnie inaczej traktowac .
Czekam na ten dzien kiedy bede mogla spokojnie sobie usiasc nie martwiac sie o nic , szukam wciaz przyjaciolki od serca a oto jest tu trudno .

A jeszcze do rzuce moj maz tez niemial nic jak do niego przyjechalam bo nie potzrebowal garkow u.z.w

Z polakami tutaj ciezko mi sie dogadac , sa bardzo zazdrosni i malo zycza dobrze i zyja jeszcze po polsku a sama dobzre wiesz ze niemcy sa inni i trzeba sie dostosowac do nich bo zostaniesz sama .

A temu co sie niepodoba co napislam a co jest norma bedzie namnie naskakiwal ze to nie prawda , ale jak juz pislalam to moje zycie nie wasze .
anoola
Ja mam podobna historie jak Silvia2000
Poznalam meza w Polsce,.Byl co tydzien w Polsce az w koncu ja wyjechalam do niego. W domu mial niewiele (od strony kuchni oczywiscie icon_lol.gif )
To bylo kiedys, teraz jestesmy rodzinka icon_smile.gif
Mamy coreczke i jestesmy razem.
Silvia mysle ze to jest chyba najwazniejsze.Zdrowa kochajaca se rodzinka.
W Polsce pomimo tego z jest tam cala rodzina czuje sie tez obco.
Nie moge znalezc tematu z kumpelkami z ktorymi mozna bylo kiedys konie krasc.
Tutaj na poczatku wpadalam w depresje, zadnych znajomych, obcy jezyk.
Potem wzielam sie w garsc (tak mi sie wydaje)
Zrobilam porzadny kurs, przygotowuje sie na studia i chce cos zrobic , cos zeby nie ciaglo mnie do Polski .
Mala niedlugo pojdzie do przedszkola, ja staram sie cos zrobic z zyciem zawodowym. Musze tu zyc.
Tesknie za Polska ale za ta Polska sprzed kilku lat.
Ja podobnie jak Ty po urodzeniu malej nawet nie dostalam krotkich zyczen przez telefon.
Jedyna osoba to moja mama, ktora jet mi bliska, przyjezdza czesto, pomaga mi i dzieki temu nie tesknie tak za Polska.
Silvia mysle ze czas poszukac sobie tutaj znajomych. Wiem ze to ciezko, ale jest mozliwe. Ja poznalam wielu wartosciowych ludzi na Sprachkursach.
Jesli masz ochote, napisz na priv.
Mozemy powymieniac sie czasami doswiadczeniami, albo ponarzekac.
Oczywiscie innne mamy chetnie widziane w ,,mojej skrzynce,,
Mia35
Witajcie,
ale trafilyscie w moj czuly punkt...jestem tu od niedawna,ale nijak nie moge sie odnalesc...w styczniu bylismy tydzien w Polsce i .. poczulam sie jak w domu..nic,ze dziurawe drogi,ludzie nie zawsze uprzejmi,ale te znajome, "moje" miejsca...
macie racje - Ci,ktorzy mieszkaja w Polsce zyja jeszcze wyobrazeniami jak to w Niemczech bogato i spokojnie sie zyje..."bo ty,tam to sobie plawisz sie w luksusie"..uslyszalam ostatnio od mojej kuzynki (od ktorej nawet jednego sms-a nigdy nie dostalam hahahaha) a ja zrobilam wielkie oczy...w jakim luksusie ???? tu jest takie samo zycie,moze tylko troszke inne...mnie jest duzo trudniej niz w Polsce - bariera jezykowa,brak przyjaciol...tez irytuje mnie fakt,ze jak ja nie wykonam telefonu do Polski,to nikomu nawet nie przyjdzie do glowy aby zadzwonic i zapytac, czy zyjemy...to wszystko zostaje gdzies tam w podswiadomosci,jakis zal,powod do zastanowienia sie nad tym co teraz laczy mnie z ludzmi,ktorych kiedys uwazalam za bardzo bliskich...i jakie powody sa przyczyna tego,ze jest tak jak jest???
Gwendoline
To sie nigdy nie zmieni bajka o cudownych niemczech .
Tylko ci co tu mieszkaja ,zyja wiedza jak naprawde jest .
Jezeli bym powiedziala prawde to zas by cih moze i duma rozpierala ze im lepiej niz mi , co sie niepowie jest zle .
Proste tych co sie nie lubi dalej im kity wciskac niech zyja w swiecie marzen.

Jedyne co mi pomaga jest praca , zawsze powod do wyrwania sie z czterech scian .
najgorsze jest to ze wszyscy juz maja tu swoje grono przyjaciol i ciezko lub wcale jest sie pomiedzy wcis .
mam dosyc czasami te ciagle latanie za kims jak kogos poznam , to ja ma dzwonic , nie jak w polsce ze mozesz wpasc bez zapowiedzenia i nikt ci tego nie wypowie i siedzisz tak dlugo jak chcesz .a nie kawa wypita i wypad do domu .
Ponad 2 lata niebylam w Polsce niedlugo jade pokazac wnuczke mamie , boje sie , beda patrzyc na mnie i tak zle i pytac kim jestem na ulicy pomimo ze wiedza .
Mama Anka
Dziewczyny to straszne co Wy tu piszecie. Ja jestem w Niemczech prawie 10 lat. Poczatki byly trudne, zero jezyka, ciaza, a z mezem znamy sie 16 lat, czyli tez od jakiegos 17 roku zycia i nawet nie mielismy pojecia, ze tu sie znajdziemy. Coz takie zycie. My staralismy sie nawet o mieszkanie, bo z tym w latach 90-tych byl problem. Mielismy tylko koldry ze slubu, 2Xrozny komplet Duralexu, stol od staruszki Niemki trzy rozne krzesla i siebie nawzajem. Spalismy ja na jakims zdezelowanym lozku jedynce, a maz u mych stop na materacu. Ciezko bylo, szukalam polskich lekarzy, najpierw ginekologa, potem pediatry, ale przetrwalismy. Przeprowadzilismy sie na inne osiedle, tu poznalam duzo Polakow. Roznych jak i w Polsce, ludzie sa rozni, glupi, dobrzy, zlosliwi, przychylni i tak jak i w Polsce z tymi zlymi nie utrzymuje kontaktu, z tymi dobrymi owszem. Ludzie bywaja zawistni, ale takich eliminuje, po co sie denerwowac. Ze znajomymi w Polsce mam nadal kontakt, z niektorymi bardzo dobry z innymi nikly, ale ostatnio po latach spotkalam swoja szefowa, pogadalam i tyle, wiecej nie wymagam, ale ja juz tak mam, ze wszedzie gdzie sie w Polsce wsrod znajomych pokaze, to nie musze swirowac, zachowuje sie normalnie, nie gram Pani z Niemiec, wiec i oni traktuja mnie normalnie.
Ja mam takich znajomych, ze znaja nasza sytuacje i niczego sie od nas nie spodziewaja, ale jezeli sie naopowiada, ze tutaj tak dobrze i pieniadze same do koszyka leca, to czemu sie dziwic, ze potem czekaja na prezenty. Nigdy nie rozmawialam w Polsce po niemiecku, zreszta tutaj tez nie uzywam tego jezyka w domu, i nie mialam takich sytuacji na polskim targu jak ty Thereso, no chyba, ze maz czy ktos bliski jest tylko niemiecko -jezyczny to rozumiem, ale jak widze polska rodzine pochodzaca z Niemiec mowiaca w Polsce po niemiecku to zwyczajnie nie rozumiem takiego zachowania, (co innego dzieci, ktorym jest latwiej po niemiecku, mimo, ze po polsku moje mowia bardzo ladnie). Ludzie traktuja mnie potem zwyczajnie, normalnie, cen nie podwyzszaja.
Jezeli chodzi o telefony, to faktycznie z Niemiec do Polski (www.teltarif.de ciagle aktualne ceny -polecam wink.gif ) jest o wiele taniej, jedynie nie rozumiem jezeli chodzi o okazje, typu urodziny dziecka, badz narodziny (do mnie wydzwaniali jak sie dzieci rodzily, wiec nie narzekam, ale czasem przy urodzinach, swietach to sie przykro robi icon_confused.gif ) to przy karcie typu tele grosik, moglby sie krewny z Polski szarpnac, bo na chleb potem jeszcze wystarczy, to tez mnie czasem irytuje, ale po tylu latach mi juz to lotto i w sumie dzwonie ja, bo jak mnie godzina do polski kosztuje 1,- euro to wole pogadac sobie niz czekac i sie wsciekac, ze ten ktos tez by mogl, a jednak nie dzwoni. szkoda zycia na takie kwasy.
Jeszcze jezeli chodzi o telefony to my korzystamy przez komputer z programu Skype, poszukajcie stronki, bodajze www.skype.com, ale co do com to nie jestem pewna, zainstalujcie i kupcie maly mikrofon i juz mozna pogadac z kims kto ma kompa w Polsce i na swiecie i oczywiscie tez zainstalowany skype (cos jak gg tylko mozna glosowo) za oplate tylko i wylacznie za internet, wiec jak my mamy stale lacze to mi wychodzi za darmo i sobie gadamy godzinami, bez nerwowego patrzenia na licznik.
Jestescie dziewczyny po 4 latach pobytu tutaj tak srednio, albo i krocej, wiem jak Wam ciezko, ale spojrzcie na to, ze macie zdrowe dzieci, fajnych mezow i stanowicie fajna rodzine i to ta rodzina jest dla Was najwazniejsza, stworzcie tutaj swoj dom, urzadzcie go tak po swojemu, poczujcie sie w nim wlasnie jak w swoim wymarzonym gniazdku, a nie jak na wygnaniu. Zacznijcie myslec tu jest moje miejsce, moi bliscy. gdziekolwiek sie mieszka, trzeba sie poczuc jak u siebie, czuc sie dobrze milo tam wracac, nawet wiedzac, ze to jeszcze "tylko"10 lat, nie mozna robic "prowizorki", bo wtedy ciezko sie zyje. Nie wiem czy mnie zrozumialyscie o co mi chodzi z tym domem, ale od kiedy ja zaczelam tak myslec jest mi o wiele latwiej, trzeba cieszyc sie z tego co sie ma, a nie martwic blachostkami. Tak sie stalo, ze mieszkamy w Niemczech, przyjechalysmy tu z wlasnej woli za mezami. ja uwazam, ze podjelam sluszna decyzje, bo dzieci maja ojca na codzien, a nie jak sugerowali moi rodzice, to zostan, a On bedzie przyjezdzal. jestesmy razem i to sie liczy.

Lomatko, ale elaborat mi wyszedl...... icon_eek.gif wink.gif
Gwendoline
Mama Anka Prawie dzis wyc mi sie chce.Zmieniamy mieszkanie a pech chcial moj brat sie zeni w sierpniu a moj maz niewie czy przedluza mu umowe o prace i czy wogole dostanie urlop juz na jednym slubie brata nie bylam , bo moja rodzina powiedziala albo razem przyjedziemy albo wcale i znow sie sytuacja powtarza !!
Ale oni tego nierozumia ze to nie jest jak w Polsce ze powiesz szefowi chce urlop bo jest slub w rodzinie i dostaniesz i znow wyjde na zdzire .
Wiecie ze za czasow euro jest ciezej.
Mama Anka
Dobra troche zamieszalas, ale postaram sie pozbierac te puzzle. icon_wink.gif
Jezeli chodzi o slub brata, z tego co piszesz zalezy Ci na tym, zeby tam byc, wiec nie zastanawialabym sie nad tym co rodzina mowi, brata kochasz, nie chcesz Go zawiezc, wiec ja na Twoim miejscu bym pojechala. Wogole nie rozumiem sformuowania, razem ,albo wcale. No bzdura totalna. Jedz i sie nie przejmuj co gadaja, bo siwych wlosow dostaniesz. Jezeli Twoj maz nie moze, to trudno, takie zycie i realia w Niemczech.
Drugi problem - slub koscielny, to juz sprawa wiary, potrzeby wziecia takowego slubu i indywidualna sprawa. Coz babcie zawsze inaczej na to patrza, wiec nie tu problem, tesciowa, nie bardzo rozumiem z tym czeskim zamkiem i slubem na 120 osob. Jezeli ona tej kasy nie uzbiera, to Wy nie wezmiecie tego slubu, czy jak uzbiera to wy moze juz siwi bedziecie. Tesciowa bym sie nie przejmowala, jezeli zalezy Ci na slubie koscielnym i Twojemu mezowi to wystarczy mala ceremonia, jasna garsonka dla Ciebie i garnitur dla meza, nawet nie biala suknia, bo to nie o to chodzi,( chociaz nie powiem niezapomniane wrazenie na mezu pozostawia, a i mi fajnie bylo jeden dzien czuc sie ksiezniczka w bialej sukni z dlugim trenem brawo_bis.gif ). Coz, jakos inaczej sie u was potoczylo i nie ta suknia i czeski zamek wazny tylko czy macie taka potrzebe stanac przed Bogiem i wyznac i przyzec sobie milosc, wiernosc i uczciwosc malzenska. Jezeli nie macie, a jedynie czujecie presje ze strony rodziny, to chyba powinnscie wrzucic na luz, jezeli chcecie tego to tak jak wczesniej pisalam, wystarczy ksiadz, Wy, swiadkowie i mala jako druzka i najblizsza rodzina, potem obiad np. w chinskiej resteuracji i do domu.
Jezeli komus to nie odpowiada to trudno, to jest Wasze zycie, Wasza decyzja i nikomu Wami kierowac.
Piszesz, ze zyjesz wg swoich regul, wiec zyj dalej, jezeli Twoja rodzina tego nie akceptuje, powiedz sobie trudno, dlaczego Ty sie starasz przypodobac icon_question.gif , czy robisz cos zlego ukladajac sobie zycie wg wlanego scenariusza icon_question.gif . Masz dziecko, meza, nikogo nie zabilas, wiec czemu sie tak starasz za wszelka cene komus przypodobac. Zyj tak zeby Tobie bylo dobrze, ale tez tak, zeby nikt przez Ciebie nie plakal. Nikt nie placze, nie masz sie czego wstydzic, babcia tez z czystym sumieniem moze ksiedzu w oczy spojrzec, bo to nie ona zyje bez slubu koscielnego, a jezeli Ty nie masz potrzeby takiej to tez nie musisz sie przejmowac, a jezeli masz to ilez to roboty tel do Polskiej Misji Katolickiej w HH to 31-00-40 kosciol Sw. Jozefa na St.Pauli. Co za problem, w koncu nie chodzi o otoczke, tylko o przysiege przed Bogiem. Nie staraj sie wiecej, zeby Cie zaakceptowali, bo mozesz sie ciagle czuc rozczarowana, im Ty wiecej bedziesz sie starac tym oni beda wiecej wymagac. Zyj wg swoich zasad, chowaj dziecko wg swoich odczuc i sie nie przejmuj. Wszystkich nie zadowolisz.Trzymaj sie. icon_biggrin.gif
ps. i znowu dluuugasnie wyszlo icon_redface.gif
Gwendoline
Dzieuje za odp.

no nie chodzisz tez do kosciola na ST. georg
my tez nalezymy do Sant pauli .
Mama Anka
Ja naleze do kosciola katolickiego w calkiem innej czesci Hamburga, ale to na St.Pauli jest polska parafia. Na St. Georg tym bardziej mi daleko, ale ja ten kosciol na St.Pauli najbardziej lubie, mimo otoczenia niezbyt przyjemnego, dla mnie tam wlasnie jest ta atmosfera mszy sw., ladny wystroj ma. icon_biggrin.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.