To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

No i mamy problem :-( dlugie...

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

A.L.
Moja mala nie chce chodzic do przedszkola.
Debiut byl w tamten poniedzialek ,dobrze bylo tylko przez 3 dni.Juz w czwartek zaczely sie schody.Placz ,placz i histeria.
Ona nie pojdzie ,ona nie lubi ,ona nie chce.Chce ze mna w domku.
W piatek nie zaprowadzilam jej,bo z placzu az wymiotowala.Nie wiem moze to byl blad.Dzis bylysmy ale tylko 2 godziny i ja musialam byc z nia.
Wczepila sie we mnie jak rzep .Wychowawczyni grupy pozwolila mi zostac,ale juz jutro mam ja przyprowadzic i isc.Bo tak jest lepiej.Bo siedzacy w grupie rodzic dezorganizuje plan dnia ,bo inne dzieci zazdroszcza ze ich rodzicow nie ma ,ze Mila wtedy zamiast sie integrowac z innymi dziecmi ,ciagle siedzi przy mnie.I ze to pogarsza sprawe.Ok,ja sie z tym zgadzam.Ale nie wiem ,jak ja ja tam jutro placzaca zostawie .Chyba peknie mi serce.
Nie chce sie poddawac ,tym bardziej ze mi bardzo zalezy ,zeby mala chodzila do przedszkola.Wychowuja ja sama,na opiekunke nie bardzo mnie stac,a od listopada zaczynam praktyke w szkole...Mozna wiec nawet powiedziec,ze nie mam innego wyjscia.
Ale serce mi sie kraje...Przed oczami mam wizje jak to Mila zacznie sie znowu moczyc ,jakac...Ze poczuje sie przez to niekochana ,odrzucona.Ze zacznie miec problemy z emocjami i ze soba sama.Jak bardzo zaprowadzanie do nielubianego przedszkola ,moze odbic sie na psychice takiego malego dziecka?
Wlasnie niedawno zasnela wyczerpana placzem ,bo zapytala przed snem czy jutro musi isc.Powiedzialam ,ze tak ,ze jutro pojdziemy.Plakala dlugo az usnela.Teraz wzdycha przez sen ,a mi tak bardzo jest zal mojej kruszynki.
Dziewczyny pocieszcie mnie.Jak to zrobic ,zeby mala nie miala jakies traumy? Nie chce sie zbyt szybko poddawac,ale jak dlugi musi byc okres ,by moc stwierdzic ,ze sie nie udalo ,ze moze mala jeszcze nie dorosla do przedszkola.? Ile moze trwac adaptacja? Miesiac ,dwa ,trzy?
Czy moge sie nie przejmowac jej placzem? Wiem ,ze sie jej tam krzywda nie dzieje ,przedszkole jest naprawde piekne ,panie wyjatkowo mile i wyrozumiale.
Ale serce mnie boli,widzac jej lzy i smutna mine.
Jak przez to wszystko przejsc?
lula
Musisz poczytac nizej historie mam i ich pociech. Chyba kazda miala stres i plakala razem z maluchem rano. Po jakims czasie, dzieci godza sie z tym, ze rodzice pracuja i po prostu tak bedzie, ze jakis czas trzeba spedzic w przedszkolu. Bedzie ciezko, na pewno, ale poswiec reszte dnia i wieczory swojej corci, bedzie wiedziala, ze zawsze po nia wrocisz i wynagrodzisz jej rozlake.
No i trzeba duzo chwalic, za rysunki w przedszkolu, za zjedzenie posilkow, za nowe piosenki, wierszyki itd.
rzenia
Wiesz ja mialam podobna sytuacje. zmienilam przedszkole i godziny odbioru dziecka (jest do 13.00). jka sie nie sprawdzi zrezygnuje i zostanie z babcia a za rok do przedszkola. Np. w Holandii nie przyjmuja dzieci ponizej 4 roku zycia. stres jesli nawet mija wplywa na mala osobowosc, psychike itd. Ten bagaz doswiadczen procentuje na cale zycie. Niektore dzieci moga byc niegotowe na przedszkole wtedy kiedy my bysmy chcieli zeby tam chodzily. z czsem pewnie sie pogodzi ale te wrazenia zzostana w niej.
Użytkownik usunięty
Ja byłam takim przedszkolakiem. Mama długo walczyła, ale nie dało rady. Dopóki pracowała koleżanka mamy i nie zmuszano mnie do leżakowania, a także pozwalano bawić się solo (uwielbiałam książeczki)... dopóki czułam, że ktoś nade mną trzyma pieczę (a trwało to niemal rok), było ok. Potem koleżanka odeszła z pracy, a mnie rzucono na głębokie wody... Moment, kiedy na siłę zmuszano mnie do leżakowania, kazano biegać w kółku z dziećmi itp. pamiętam do dziś. Pomijam, że zaczęłam sikać w nocy, chowałam się pod stołem itd.... po prostu... zaczęłam gorączkować, jak tylko przekraczałam próg przedszkola. Moja mama nie mogła zrezygnować z pracy, więc ściągnęła babcię (swoją mamę)... i tak... po bodaj 3 miesiącach walki, moje przedszkole odeszło w niepamięć...

Teraz moja Córeczka ma 2 latka i 4 miesiące. I zastanawiam się, co będzie, kiedy pójdzie do przedszkola. Na szczęście mam Babcię (moją Mamę), która po doświadczeniach ze mną oświadczyła, że jeśli będzie problem, Julia nie musi. Natomiast postaram się zapisać Ją do prywatnego przedszkola, gdzie na pewno nie będzie zmuszana do leżakowania (nie śpi w dzień od roku).

Julii brat stryjeczny, w Jej wieku, poszedł teraz do żłobka. Współczuję serdecznie rodzicom tego, co przechodzą razem z Nim... Ale ja bym nie umiała... Wolałabym nie jeść... Jak Boga kocham...
A.L.
Dzieki dziewczyny za odpowiedzi...kurcze nie pocieszylyscie mnie icon_sad.gif
Moze odezwie sie mama ,ktora tez miala takie problem a ktory jednak minal ,bez zadnych nastepstw?
Czy mozliwe jest ,ze dziecko sie z czasem przyzwyczai i obedzie sie jednak bez zmian w psychice ???
asiaT
Asiu, u nas był taki problem - pojawił się po 4 dniach przedszkolnego bytu, które to były ponoć wspaniałe! 5 dnia Andrzejek ryczał tak, że do mnie zadzwonili, iż ma gorączkę i żeby go zabrać. Zabraliśmy. To był błąd - on chciał być z dziadkie, który przyjechał wtedy w odwiedziny na jakiś czas. Przez następny tydzień Jędrek strasznie histeryzował. 3 i 4 dnia tych histerii musiałam zawieźć go ja, bo ojciec miał anginę. Dziecko się darło od naszej klatki do przedszkola. A jadę z przesiadką autobusem, z bliźniakami. Nic nie pomagało - a przecież było mu łatwiej, bo był razem z bratem! Wydzierano go ze mnie, on ryczal, ja ryczałam icon_sad.gif W końcu, po tygodniu takich histerii, Andrzejek stwierdził, że... nie będzie już płakać. Teraz jedyne co mu zostało z tych dni - jest stwierdzenie "Adziejek nie płakał". Powtarza to codziennie, choć minął już miesiąc. I kocha przedszkole. Nie zauwazyłam u niego żadnej traumy, koszmarów sennych czy moczenia się. Rano biegnie tam ze śpiewem na ustach.

Cierpliwości. 2 dni to trochę za mało chyba, żeby stwierdzić, czy przedszkole się podoba czy nie. No i posłuchaj opiekunek - im dłuzej trwają rozstania, tym są trudniejsze. A dzieci są sprytniejsze niż nam się wydaje...
Podobno jak po miesiącu płacz nie przechodzi, znaczy to, że dziecko nie jest gotowe... nie życzę Ci tego!

Pozdrawiam i trzymam kciuki
Guśka
CYTAT(rzenia)
 Np. w Holandii nie przyjmuja dzieci ponizej 4 roku zycia.

a to akurat nie jest prawda. Dzieci mając 4 latak idą już do szkoły (taka nasz zerówka może) a do przedszkola (nie ma tu jako tako żłobków) dzieciaki są przyjmowane od maleńkości. Tyle że do grup maluszków, a trochę starsze chodzą razem, bo nie ma jako tako podziału wiekowego.

Z Natalią chodzi dziewczynka, która codziennie rano płacze, gdy mama zostawia ją w przedszkolu. Po prostu pani bierze ją na ręce, a mama wychodzi. I powiem Ci szczerze że jak matka juz zniknie jej z oczu, to mała po minucie zaczyna normalne życie przedszkolne, przestaje płakać, zaczyna bawić się z innymi dzieciakami, ale dzień w dzień godzina rostania wygląda tak samo. Nie wiem oczywiście jak sytuacja wygląda u niej w domu i czy mała na samo słowo "przedszkole" nie dostaje histerii, ale faktem jest, że po płaczliwym rozstaniu z mamą wszystko wraca do normy.

Z Natalią nie miałam większych problemów, ale przez parę pierwszych dni płakała i nie chciała iść do przedszkola. teraz je uwielbia!
Doświadczone mamy maluchowe mówiły, że okres adaptacji moze faktycznie trochę potrwać icon_sad.gif ale z reguły się udaje icon_smile.gif Jeśli naprawde będzie się coś złego działo z dzieckiem, to podejrzewam, ze Panie przedszkolanki powiedzą, że jednak jeszcze za wcześnie na przedszkolną edukację.
U nas w przedszkolu bylo tak, że Panie nie pozwalały przesiadywać razem z dzieckiem zbyt długo, raczej stosowana jest zasada, że przyprowadzasz dziecko, koniecznie się z nim żegnasz, żeby nie było iż maluch nagle patrzy a ciebie nie ma, musi mieć świadomość, że nie zostało porzucone, tylko informujesz je że teraz na trochę zostanie, ale wrócisz po nie. Pierwszy dzien Panie kazały przyjść po pół godzine, żeby czas nie był zbyt długi, a dziecko miało pewność, że przyjdziesz po nie. Na drugi dzien czas się wydłużył i jak dziecko reagowało dobrze, to następnego dnia zosatwało do końca. Zostawanie z maluchem przez cały jego pobyt, to chyba nie jest jednak dobry pomysł. Może spróbuj zosatwaić ją na krótko, ale samą.
Życze cierpliwości i powodzenia, choć na pewno Ci ciężko icon_sad.gif
A.L.
Juz bylo juz troche lepiej.Mala plakala tylko rano ,potem juz nie.
Ale powiedziala mi ze jej sie tam nie podoba,bo panie mowia jak tatus,a tylko tatus moze mowic jak tatus icon_confused.gif
Tatus mowi po niemiecku jak panie,Mila jezyk rozumie bardzo dobrze i ladnie juz mowi.Ale jezykiem widacym jest mimo wszytko nadal polski i mala chetniej rozmawia po polsku...
Panie powinny mowic wiec jak ja ,a nie tatus...
Mhhh...jak odeprzec jej argumenty?


a.
Mama Anka
Mila jest w o tyle dobrej sytuacji, ze panie mowia jak tatus. Moje dzieci nie mialy tego komfortu, mowily jak tatus i mamusia, czyli po polsku.
Adrian byl dzieckiem placzacym i niestety musialam sie wyrywac. Pierwszy tydzien siedzialam z Nim, najpierw chwile, potem ja wychodzilam na godzinke i w miare dluzej. Drugi tydzien zniknelam calkowicie i Maly wyl. Trzeci tydzien - ciezkie rozstania, ale potem jakos lecialo. Potem byla przerwa trzytygodniowa (Wielkanoc w Polsce) i apiac od nowa, ale trwalo to krocej i moze po ok. trzech miesiacach mowil biegle po niemiecku.
Natomiast Paulina to wogole ewenement. Nie umiala ani slowa po niemiecku, ale po tygodniu juz panie wiedzialy co to znaczy pic, kubek i siusiu, chociaz fakt Paulina tez wiedziala co to trinken i pipi jak szla do przedszkola, tego Ja nauczylam. Z tym, ze to dziecko ani razu, doslownie ani razu nie plakalo w przedszkolu. Bylo mowione, ze jak bedzie plakac to nie bedzie chodzic do przedszkola icon_twisted.gif i Ona jakos to sobie wziela do serca. Po jakichs trzech miesiacach napatrzyla sie, ze dzieci placza jak mamy odchodza i Ona tez w to tango. Dwa dni trwalo, powidzialam koniec, jeszcze raz zrobi teatr, wypisuje, bo tak nie mozna. (Byl to tylko teatrzyk, nic zwiazanego z uczuciami dziecka, wiec moglam tak sobie zagrac).
Jeszcze jedna roznica. Adrian jak szedl do przedszkola nie znal tam nikogo, ale zaraz znalazl kolegow i polubil pania. Paulina szla znajac pania (przez Adriana, odbierala Go, znala dwie kolezanki z grona naszych znajomych, wiec bylo Jej napewno latwiej.
Uwazaj na rozstania, to musi byc szybki buziak i wyjscie, a nie rozczulanie i przeciaganie tej chwili rozstania w nieskonczonosc. Gorzej dla dziecka.
Zawsze wrocisz i to Malej uswiadamiaj, nawet bardzo dlugo, badz za kazdym razem jak wychodzisz, mow, ze napewno Ja odbierzesz zawsze. To moze Ja uspokoi, chociaz troche.
Ja za to, ze Paulina pierwszego dnia nie plakala, to dostala pieska przytulanke i byla dumna. Miala tylko dwa lata i 9 m-cy, wiec byla dosc mala.
Nie poddawaj sie, w koncu przedszkole wplywa jedynie dobrze na rozwoj dziecka.
Powodzenia!!! icon_biggrin.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.