Moja Zosia jedzie jutro na wycieczkę Jadą do takiego "pokazowego" gospodarstwa, gdzie pani pokazuje jak się doi krowę i jak się plecie koszyk i takie tam. Ona cieszy się strasznie, zasnąć z wrażenia nie mogła, a ja się boję, że przez te 7 (!!!) godzin urodzę jutro z nerwów. Przede wszystkim nie wiedziałam, że takie maluszki też gdzieś wyjeżdżają, myślałam, że wycieczki to są od pięciolatków albo coś... A tu na cały dzień moje Maleństwo jutro jedzie Jestem nienormalna, co? ale się bardzo denerwuję... Jak te panie sobie poradzą z tymi maluszkami?
Wycieczka zapowiada się wspaniale, napisz po powrocie jak było.
Jurek jedzie w piątek to teatru i też jestem cała w nerwach.
Moje dziecko to bylo w parku safari. Lwy, zebry, tygrysy, malpy i inne takie miesozerne lataja sobie po ogrodzie, a dzieciaki, cale przedszkole ok. 250 dzieciakow w tym grupa zlobkowa od 0 do 3 lat, oczywiscie nie wszystkie, ale niektore poltoraroczne tez. Park jest pod Hanowerem, ok 100 km od Hamburga. Caly dzien chodzilam i myslalam, ktore dziecko i czy przypadkiem nie moje jest juz pozerane przez lwy lub inne stworzenia. Wrocila cala i pierwsze co to, ze "malpy sie na mnie patrzyly, tak plosto w ocy" no tak mysle sobie, swojego poznaly, do rodziny bez dwoch zdan by ja wziely.
To juz druga wycieczka w Jej zyciu, Adrian z tym przedszkolem byl 3 razy i ze szkola raz, ale 4 dni z tym ze bez noclegu, jezdzili codziennie wlasnie do takiego gospodarstwa. Wybil sobie z glowy, zeby byc rolnikiem. Ciezka praca i smierdzi (kazali im gnoj wyrzucac ). Nie martw sie wroci zadowolona. To niesamowita frajda dla dziecka i w pamieci zostaje. Panie maja to tak zorganizowane, ze nic nie moze sie stac, kazda, przynajmniej u nas ma 4-ro 5-ro dzieci i tych pilnuje. Jechalo tez strasznie duzo mam i kazda miala jakies dzieci za ktore byla odpowiedzialna i nic. Wszystkie dzieci wrocily, zadne sie nie zgubilo. Nie martw sie spokojnie, bo faktycznie urodzisz...
Spokojnie dadzą sobie panie radę z dzieciakami. U nas dodatkowo jeżdziły panie szatniarki a także rodzice.
Kiedyś w 4-ro latkach pojechali do stadniny koni i o dziwo dzieciaki bardzo chętnie jeżdziły na kucykach, konikach. A dzieci były wyjątkowo grzeczne. Teraz mały jest w zerówce i tu nauczycielki mają większy problem niż z 3 czy 4-ro latkami, bo 6-cio latki to małe dzikusy, psoty im w głowach. Mały w tym roku już był na basenie i kilka razy w stadninie koni w rura parku, zoo itd. Super sprawa dla dzieciaków
Esther no i jak po wycieczce?
Przeżyłam Zosia tym bardziej, była oczywiście zachwycona. Było ognisko, krówki, świnki i inne zwierzaki (dziadkowi dzisiaj powiedziała, że były hipopotamy ) Tak jak pisała Moko, pojechali wszyscy łącznie z panem konserwatorem. Panie mówiły, że super się dzieciaki zachowywały no i z tej okazji myślały, żeby zrobić jeszcze jedną wycieczkę do lasu tym razem i znów te nerwy choć teraz na pewno będą mniejsze. Na razie czeka nas pasowanie na przedszkolaka w tym tygodniu będzie się działo...
Dzięki bardzo za wsparcie To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|