Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Pytam zupełnie poważnie. Bo ja po wczorajszej wizycie jestem w szoku. Chodzi mi zwłaszcza o to ile czasu spędzacie w gabinecie. Poszłam wczoraj do gina i to prywatnie i wyobraźcie sobie, że o godz. 17.50 okazało sie, ze jest 4 osoby na godzine 18.00. Dziewczyna, która była na 18.10 troche sie przyłamała. Okazało sie, że niesłusznie bo weszła prawie o czasie. Wszystkie pacjentki były do badania (zreszta po to sie chyba chodzi do gina, nie?) i wszystkie ze mną włącznie spędziły w gabinecie 5-7 min. Niby nie moge się czepic lekarza, bo wiem o nim, że nie zaniedbuje pacjentek, ale kurka wodna, poczułam się jakas taka olana. Nie wiem czego chciałam, moze zainteresowania . Poczułam się jak wrzucona na tasme montażową. A moze sie czepiam, co?
Nieskładnie to napisałam, ale do dziś jestem w szoku.
Aldoniec
Fri, 15 Oct 2004 - 23:50
Rzeczywiście niezła produkcja
Nie biorąc pod uwagę wizyt ciążowych przeważnie moje wizyty trwały od 20 do 40 minut.
Ok. 5 minut zajmowała rozmowa wstępna
A u takiego jednego Ulcikowo-Ikowego gina spędziłam godzinę, ten to wykazuje zainteresowanie
Agusiao
Sat, 16 Oct 2004 - 00:08
u mnie wizyty trwają ok 15 min, a jak byłam w ciąży to i 40 min w gabinecie czsami siedziałam
mamboo
Sat, 16 Oct 2004 - 08:22
Faktycznie niektórzy mają niezły przerób Kiedy robiłam wywiady z ginekologami, jeden taki umówił się ze mną tuż przed godzinami przyjęć - niestety nie miał dla mnie czasu, bo ucinał sobie pogawędkę z recepcjonistkami, a potem zaczął już przyjmować. W poczekalni były 2 pacjentki, więc pomyślałam, że posiedzę sobie do wieczora, bo zanim on przyjmie te dwie , to przyjdą następne ... Jakież było moje zdziwienie, gdy po jakiś siedmiu minutach wchodziłam do gabinetu Na 100% nie zamierzam leczyć się w tamtej klinice.
Natomiast w mojej przychodni wizyty trwają ok. piętnastu minut, a czasem dłużej. Jak mam przyjść na dwunastą, to przychodzę pół godziny później, a i tak czasem trochę czekam
Basia.
Ika
Sat, 16 Oct 2004 - 08:34
CYTAT(Aldoniec)
A u takiego jednego Ulcikowo-Ikowego gina spędziłam godzinę, ten to wykazuje zainteresowanie :D
Ano Bo on jest najlepszy po prostu
Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś wyszedł z gabinetu Maćka po 10 minutach - chyba, że to stała pacjentka która tylko po receptę wpadła
Maciejka
Sat, 16 Oct 2004 - 09:31
Ano tak podejrzewalam, ze to nie jest normalne. Już kiedy byłam w ciąży z niejakim osłupieniem wychodziłam po kilkuminutowej wizycie. Ale myslałm, ze wszystko jest OK ze mną, wyniki dobre, to nie ma co tam siedziec. Szybki wskok na wagę, równie szybki na fotel w celu zbadania, pomacanie brzucha i bye, bye. No, chyba, ze byłam jakas super dociekliwa. Chyba poszukam innego gina...
Małgoś.dz
Sat, 16 Oct 2004 - 09:50
No to ja też mam historyjkę do opowiedzenia:
To był koniec I-go trymestru ciąży. Ciąża od samego początku była z problemami, a ze swojego "państwowego" gina byłam nieszczególnie zadowolona. Zdobyłam namiary gdzie przyjmuje prywatnie ordynator oddziału położniczego, w którym wiedziałam, że chcę rodzić. Umówiłam się na wizytę. Z wizyty po ok. 10 minutach wyszłam taka: .
Ginekolog - położnik (!!!), po prostu mnie spławił. Nie chciał prowadzić ciąży, nie założył karty, nie zmierzył ciśnienia (mimo, że to było moim podstawowym problemem, o czym go poinformowałam).
No dobra, byłabym w stanie nawet zrozumieć, że facet tak ma już dosyć szpitalnych ciężarno - rodzących, że już w swej prywatnej działalności omija je szerokim łukiem. Ale wobec tego za co facet skasował mnie 70 zeta???
Byłam tak zaskoczona przebiegiem wizyty, że bez słowa zapłaciłam. Dopiero później dotarła do mnie cała sytuacja...
Na szczęście kolejne podejście do innego prywatnego gina było strzałem w dziesiątkę.
Agnisma
Sat, 16 Oct 2004 - 09:54
W gabinecie jestem 15-20min, jak byłam w ciąży do 30min, i średnie co 15min są umawiane pacjentki
Cleo
Sat, 16 Oct 2004 - 19:14
moje ciążowe wizyty wlasnie tyle trwaly- 5-8 max 10 minut
akurat mnei to nei rpzeszkadzalo rpzez wieksza czesc czasu, bo nei cierpialam tych wizyt, ale potem w szoku sluchalam opowiesci kolezanek o godzinnych wizytach. no i tez przez ten pospiech i nieuwagę stalosie to co sie stalo-c zyli nie wykryte zakazenie pod koneic ciazy i porod z tymże zakazeniem, ktore rpzeszlo na Michasię. efekt=8 dni w szpitalu, obie z antybiotykiem..
ale o CZYM mozna przez GODZINE u ginekologa rozmawiac???
cleo
katiek
Sat, 16 Oct 2004 - 19:59
My w ciąży raz siedzieliśmy w gabinecie 1,5 godziny (ale byłam z mężem) a średnio to wiztya "ciążowa" trwała 30-40 min. Teraz trwa 10-15 min(państwowo), ale w ciąży nie jestem
i.
Sat, 16 Oct 2004 - 20:02
To zależy od lekarza i od jego podejścia do pacjentki.
Troszkę nie na temat - ale napiszę - kilka dni temu byłam u dermatologa dosłownie 1 minutę 30 sekund - nie zostało mi nic przepisane, lekarz wypowiedział dwa zdania, ja dodatkowo zadałam pytanie, on podał zwięzłą odpowiedź i kosztowało to 60 zł. Ale byłam wściekła
użytkownik usunięty
Sat, 16 Oct 2004 - 21:00
Ilka, to trzeba był nie płacić! Jestem zszokowana...
użytkownik usunięty
Sat, 16 Oct 2004 - 21:01
(wysłałam dwa razy)
i.
Sun, 17 Oct 2004 - 18:12
chyba za mało asertywna jestem
Ev
Mon, 18 Oct 2004 - 10:20
No to ja dodam jeszcze od siebie:
moja Pani ginekolog wypisywała mi recepty na tabletki tak, że starczały na max. 2 tygodnie. Siłą rzeczy musiałam do niej jechać po nowe.
Takie wizyty - wyłącznie po receptę - odbyły się osobiście przez mnie 2 razy (pierwszy i ostatni), bo ona kasowała za to 70 zł
Po następną receptę wysyłałam więc męża - od niego nie brała ani grosza Ciekawe dlaczego
Jest dobrym specjalistą, ale ma węża w kieszeni.
Kiedy po porodzie, prosto ze szpitala pojechałam do niej z powodu ropiejącej rany, której dziwnie nie zobaczyli lekarze na obchodach, skasowała za wizytę (chociaż Ci lekarze to byli jej podwładni )
Przez następne 3 tygodnie jeździłam do niej co 3 dni, bo rana nie chciała się goić, za każdą wizytę kasowała Wizyty owe nie trwały więcej niż 2 minuty. Chciałabym mieć taką dniówkę
Kari07
Mon, 18 Oct 2004 - 10:54
Ja w ciąży poszłam prywatnie do znanego u nas gina- wiztya wtedy kosztował 80 zł co było dużo u nas ( 4 lata temu). W ciagu 15 minut przyjął 6 pacjentek, w tym ja była najdłuzej bo 5 minut ( musiał mnie zbadać i zrobić usg). Jego diagnoza - wszystko OK, ma boleć, pracować itp.
A ja 2 dni poźniej wylądowałam w szpitalu właśnie ze względu na te bóle i gdyby nie inna lekarka to pewnie Bastka by nie było....
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.