To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Smuteczek :(

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
Berek
To był drobiazg. Ale zasmucił mnie strasznie.

W tym roku na Wigilii będzie rodzina Roberta - jego mama i dwie siostry z rodzinami. Ponieważ w zeszłym roku były problemy, w tym mama miała jak najszybciej rodzinę uprzedzić, że u nas. W sobotę poinformowała nas, że wszystkim już powiedziała, że to my robimy Wigilię - bardzo się ucieszyli - i że oczywiście prezenty tylko dla dzieci (3 sztuki w sumie), żeby sobie niepotrzebnie głowy nie zawracać icon_eek.gif

Szlag mnie trafił najpierw. Po pierwsze - poinformowała o tym wszystkich bez ustalenia z nami, a to w końcu my tę Wigilię robimy. Po drugie - u mnie w rodzinie Wigilia zawsze była okazją do tego, żeby WSZYSTKIM okazać swoją miłość. Także prezentami. To mogły być absolutne drobiazgi - zwałszcza, że nikt nigdy nie wiedział, co od kogo, więc nawet przy "złych chęciach" odpadała możliwość rozliczenia, kto co komu dał i jak bardzo się wykosztował. Ja od paru lat daję wyłącznie prezenty wykonane własnoręcznie i nie zauważyłam oznak zawodu (okruszki icon_wink.gif ).

I tu ulągł mi się smuteczek. I trwa. Bo ja wiem, że taka postawa nie wynika ze złej woli. Akurat w rodzinie Roberta praktykuje się "rozliczanie" z prezentów i była już kiedyś awantura, kiedy teściowa poinformowała mnie, że "nie życzy sobie prezentów od moich rodziców, bo ona nic im kupić nie może". Oni już tak mają i poniekąd to rozumiem (chociaż nie zamierzam się do tego dostosowywać w swoim własnym domu icon_evil.gif )
Ale widzę coraz częściej dookoła taką właśnie postawę, żeby sobie niepotrzebnie nie zawracać głowy. Nie kupowac prezentów - bo można dać kasę. Nie urządzać dziecku urodzin w domu - bo McDonald's. Nie robić zabawek na choinkę, bo sa bombki. Nie piec samemu ciasta, bo można kupić. Nie robić chrzcin czy rocznicy ślubu w domu, tylko w "lokalu", żey się nie namordować. I tak dalej, litania rośnie.

I nie ma radości z własnoręcznie upieczonego makowca. Nie ma krzywo posklejanych pawich oczek z papieru - są plastikowe zabawki z supermarketu. Nie maluje się orzechów na złoto, nie sieka w kosteczkę skórki pomarańczowej, nie wymyśla dziesięciu róznych zabaw dla młodocianych gości. Albo robi się to wszystko ze złością, bo "trzeba". Albo tylko dla dzieci - i tym samym odsuwa się od siebie te dzieci, podkreslając, ze dla nich to frajda, a dla nas już nie.

A ja chcę, żeby Żaba wiedziała, że piekę w nocy ciasto, bo to lubię. I kocham tych, dla których je piekę. I dlatego mi się chce. I że będę z nią robić łańcuchy, i taki krzywy łańcuch zrobiony jej rączkami będzie dla mnie piękniejszy niż wszystko, co można kupić. I że zawsze z radością przyjmę w domu jej gości, upiekę im stos babeczek i posprzatam okruchy z dywanu i sok z podłogi. Że to te wszystkie duperele właśnie składają się na życie, że dzięki nim codzienność jest dla mnie pasmem radości, a nie udręką i kieratem.

Tylko czy zdołam? Skoro nikt inny nie chce sobie tym niepotrzebnie zawracać głowy? Kiedy można dobie namiastkę szczęścia kupić w centrum handlowym, z metką firmową, i obśmiać potem moje ziołowe chlebki i krzywe obrazki Żaby... Boję się.
marghe.
Berek.. to chyba nie do konca tak.
Nie wiem jak jest u Was..a le u nas względy finansowe nie pozwalają na kupowanie prezentów wszystkim członkom rodziny . Za duzo nas icon_biggrin.gif
A nie kazdy ma zdolnosci ( i czesto czas), zeby samemu coś zrobić.

Rozumiem o co Ci chodzi, rozumiem smuteczek.. ale staram sie zrozumiec też resztę rodziny. Przynajmniej swoją rozumiem.

Co do imprez w lokalach.. czasami popieram. Zwłąszcza jak patrze na umęczone Panie Domu, ktore z wywieszonym jęzorem latają od stołu do kuchni
MC Donaldsa nei rozumiem.. z racji mcDonaldsa jako takiego (czyt. junk food) a nie zwyczaju wyprawiania imprez poza domem.
Poza domem też moze być fajnie.. czasami nawet znacznei fajniej bo wiecej miejsca = wiecej zaproszonych gości = wiecej zabawy.

m.
m.
Berek
Nie, Marghe. ja napisałam - rozumiem, że akurat ta rodzina tak ma. Tylko że ja widzę to coraz szerzej, jak coraz mniej chce się ludziom robić własnoręcznie, bo można kupić. A jak nie można kupić, to lepiej ząłożyć ręce i nic nie robić.

Co do prezentów - ja wiem, że nie każdego stać (tu nie ma nic do rzeczy, że akurat rodzina Roberta jest znacznie lepiej sytuowana niż moja). Że można nie miec fantazji i pomysłu na prezent dla mało znanych w końcu osób (chociaż - siostry... ). Ale nie rozumiem robienia założenia, ustalenia odgórnie, że wobec tego prezentów nie dajemy, żeby sobie - powtarzam - niepotrzebnie nie zawracać głowy. Niepotrzebnie? Zawracanie głowy? Więc może (celowo dramatyzuję icon_wink.gif ) po prostu usiądźmy ze śledziem i czyściochą, prościej będzie i mniej roboty. Dzieciakom po cekoladzie i niech się nie czepiają.

Ja rozumiem, że tam jest inaczej. I że w mnóstwie rodzin jest właśnie w ten sposób inaczej. Ale boję się, że ten wszechobecny wpływ niechęci do niepotrzebnego zawracania sobie głowy w końcu przydusi i nas, i ukradnie Żabie coś, co dla mnie jest najważniejszym składnikiem zycia - radość z drobiazgów.

Bo tam NIKT nie pracuje dlatego, ze lubi, tylko dlatego, że trzeba za coś żyć. Przyjemności to siedzenie przed telewizorem i objadanie się rozmaitymi smakołykami. Plus nieodłączny alkohol, nawet na wigilijnym stole. Przyjemności to bardziej wypasiony samochód i telewizor plazmowy, w którym półroczne dziecko ogląda Big Brothera.

Tego się boję. marghe. A nie tego, że kiedyś ze zmęczenia Żaba może uznać, że raz na jakiś czas lepiej iśc do knajpy niż robić przyjęcie w domu.
zilka
Berku, nie mam czasu się rozpisywać i narazie króciutko cobyś się nie martwiła, teściowej nie będę komentować icon_twisted.gif a jak nam upieczesz chlebek albo co to się bardzo ucieszymy icon_lol.gif wink.gif Podejrzewam, że takich co się ucieszą z Twoich prezentów jest więcej, duuuużo więcej icon_lol.gif

icon_mrgreen.gif
goś
Właściwie to mogę się podpisać pod tym, co napisala Marghe.
Berek, rozumiem Cię, a Ty spróbuj zrozumieć innych. W moim przypadku jest tak, że rzeczywiście prezenty kupuje się tylko dzieciom i rodzicom (dziadkom), Ja i moje rodzeństwo dostają prezenty od współmałżonków. Może rzeczywiście byłoby miło, gdyby każde z nas otrzymało coś niewielkiego ale sprawiającego radość... Tylko czas Berek, na to wszystko potrzeba czasu. Nie każdy go ma, nie każdy może wziąć urlop, nie każdy ma siłe na samodzielne przygotowania. Zamiast prezentów celebrujmy wspólną wieczerzę, śpiewanie kolęd, pasterkę.
Gdyby padło na mnie i musiałabym przygotować Wigilię, prawdopodobnie cześć rzeczy kupiłabym gotowych, tylko po to, żeby nie zasnąć przy stole ze zmęczenia a cieszyć się przeżywaniem tych chwil z rodziną.
Pozostaje kwestia ozdób: są gusta i guściki i wierzę, że wiele osób kupuje ozdoby świąteczne bo bardziej im się podobają od tych zrobionych w domu. I niech tak będzie, niech każdy cieszy się Bożym Narodzeniem tak, jak ma ochotę. wink.gif
Małgoś.dz
Wiesz Berku, w sumie podziwiam Cię, że próbujesz kultywować takie, a nie inne tradycje. Tchnie z nich pewien sentymentalizm (w pozytywnym znaczeniu).
Jednakże obawiam się, że nie każdy ma dzisiaj czas (a często nawet ochotę), by takim tradycjom sprostać. Przyszło nam żyć w wariackim świecie, pogoń za pracą, za pieniądzem... icon_evil.gif Niekoniecznie dlatego, że tak chcemy - chyba bardziej dlatego, że po prostu musimy.

Oczekujesz, by Twoi goście zechcieli się dostosować do Twojej wizji przeżywania Świąt Bożego Narodzenia, bo tym razem to w Twoim domu przygotowujesz wigilijną wieczerzę. Obawiam się, że to nie jest takie proste. Tutaj potrzeba kompromisu, potrzeba wzięcia pod uwagę, że u innych członków rodziny ta wizja może być zupełnie inna.
Inaczej może się okazać (tylko sobie gdybam), że w następnych latach rodzina będzie wolała pozostać w swoim domu i tylko w swoim małym gronie. icon_rolleyes.gif

Co do reszty - podpisuję pod Marghe.
zilka
Nie no, słuchajcie, nie mówcie mi, że nie można dla wszystkich przygotować prezentów. Nie uwierzę. Można tylko trzeba chcieć. Chcieć a nie koniecznie mieć czas (o pieniądzach nie wspomnę). Tylko ludziom się nie chce. Wielu rzeczy, nie tylko myślenia nad prezentami.
Jaco
Rozumiem to co napisała Marghe ale od pewnego czasu chcę tak jak Berek. Chcę sama piec ciasta i ciasteczka. Sama chcę wyciskać sok z owoców by zimą go popijać do herbaty. Sama chcę robić dżemy i piec rano w niedzielę do nich rogaliki. I wściekam się, że nie będzie takiej wielkiej wigili tylko malutka i cichutka. I znowu ucze moją rodzinę dawania na wigilię prezentów, bo przez wiele lat prezenty dostawały tylko dzieci. I w nosie mam "wygodne" nic nierobienie. Ja chcę! Dla siebie, dla mojego dziecka. Dla zdjęc i wspominek na starość. Chcę czuć to całą sobą. I denerwuję się na ograniczenia.
A najbardziej mnie denerwuje fakt, że mój własny mąż nie czuje takiej potrzeby. Nie rozumie dkaczego ja ten cholerny sok robię, skoro może pójśc do sklepu i kupć. i ten ze sklepu wcale nie jest mnij smaczny.

Berku! Nie poddawaj się. Bo moja inspiracja przyszła właśnie od Ciebie. I od Bryndzy i Rosy. I od Iki i MałgoszDz. I od Marghe, która się tego wypiera icon_smile.gif I od innych jeszcze forumowych mam, których tu już nie wymienię za co strasznie przepraszam. Jeśli Wam się odechce i nie będziecie nawoływały do własnorecznego pieczenia pierniczków, to mój balonik też powietrze wypuści. A może już nie......... Moze już na zawsze mi tak zostanie czego sobie i Wam z całego serca życzę icon_smile.gif
Małgoś.dz
To prawda Zilka, ludziom się nie chce. icon_rolleyes.gif
Nie chce się dlatego, że są zmęczeni dniem codziennym. Wpadają na noc do domu i marzą tylko o tym by w końcu zasnąć.
Nie mówię, że wszyscy. Berek jest tego najlepszym dowodem. Ale spora większość. icon_rolleyes.gif
addera
A ja się podpisze pod Jacobiną. Też mi się zaczęło chcieć dzięki dziewczynom z forum. też chce dla siebie i dla swoich dzieci. I robię co moge, robię własnorecznie kartki świąteczne, maluję orzechy i nawet przetwory zaczęłam robić icon_biggrin.gif
A Berak podziwiam za chęci i zdolności (zwłaszcza za chęci icon_smile.gif )
Co do prezentów, to kocham obdarowywać ludzi, wielką przyjemność sprawia mi dawanie prezentów. No lubie to i już icon_smile.gif
Berek
CYTAT(Małgoś.dz)
To prawda Zilka, ludziom się nie chce.  :roll:  
Nie chce się dlatego, że są zmęczeni dniem codziennym. Wpadają na noc do domu i marzą tylko o tym by w końcu zasnąć.  
Nie mówię, że wszyscy. Berek jest tego najlepszym dowodem. Ale spora większość. icon_rolleyes.gif


Ale to się samo napędza! Ludziom się nie chce, bo są zmęczeni pracą, więc poza pracą też nie robią nic i tak w kółko! Praca ich męczy, alternatywy żadnej dla niej nie mają i życie zamienia się w kierat - praca - - zakupy - dzieci - gotowanie - pranie - sprzątanie - praca... Ja się nie dziwię, że im się nie chce!

Ale kiedy wczoraj wracałam padnięta na pysk po pracy, z Żabą, która nie chciała iśc, tylko gmerać w kałuży, to jak o zbawieniu myślałam o tych gruszkach czekających na mnie w domu! Bo mogłam wypróbować przepis, zamiast rozalić się przed TV i oglądać Świętego, którego już widziałam. I robiłam te gruszki, bo chciałam.

I tego właśnie chcę nauczyć Żabę - że można robić to wszystko z przyjemnością, a nie jak obowiązek! Nie chcę, jak moja mama, przygotowywać Wigilii, a potem padac na pysk i na wszystkich warczeć. I na razie mi to nie grozi, bo ja robię to wszystko nie dlatego, ze mi wypada, tylko dlatego, że CHCĘ! Lubię! Człowiek ze zmęczenia nie rezygnuje przecież z ukochanych przyjemności, tlyko własnie przy nich odpoczywa.

Ale jak mam nauczyć dzieci tego wszystkiego, skoro dookoła wszyscy jako argumentu przeciwko używają zmęczenia, braku czasu - i wystarczy. Usprawiedliwienie jest. Właśnie to jest dla mnie najstraszniejsze. Że to tak łatwo usprawiedliwić prawdziwym przecież zmęczeniem, przeracowaniem... I to życie, które jest POMIĘDZY - znika. Zostaje tyko kierat albo bezwysiłkowe, ale drogie przyjemności za pieniądze. A kiedy nie ma pieniędzy, oczywiste jest, ze i przyjemności nie ma.

A taką przyjemnością może być zjedzenie chleba z masłem i szczypiorkiem... Tylko WIDZIEĆ to trzeba icon_sad.gif
Gonia
I ja jestem z Tobą Bereczku!
Nawet jak mi się nie chce (fizycznie) to i tak mi się chce (psychicznie) przygotowywać, kupować, gotować i cieszyć się na Święta. I to drugie zawsze zwycięża. I nawet jak padam ze zmęczenia to satysfakcja generalna rekompensuje mi wszystko. I nie poddaję się presji otoczenia, zdrowemu rozsądkowi teściowej, osądowi znajomych naszej mało "dizajnerskiej" choinki.
I cieszy mnie to, że między moimi córkami jest 10 lat różnicy - w pewnym sensie na nowo zaczniemy "całe to szaleństwo"
I już zarezerwowałam sobie tydzień urlopu na tę okazję...
Gosia

ps. I mój mąż mnie w tym wspiera...
Ev
Bereczku zrób tak, żeby ta Wigilia była wyjąkowa - wierzę, że tak będzie. Jej urok powstanie tylko wtedy, kiedy tandetne ozdoby zastąpią własnoręcznie zrobione, kiedy w każdym kącie widać będzie, że wszyscy przygotowywali się do tego święta. Każdy powinien mieć jakiś wkład.
Nic nie zastąpi własnych wypieków, potraw. Każda rodzina ma coś innego w swoich tradycjach (kulinarnych i ogólnie pojętych). To święto będzie obchodzone u Ciebie. Myślę, że Twoja postawa i Twój nastrój udzielą się domownikom.
Co do prezentów - obdarowuj, najlepiej właśnie własnoręcznie wykonanymi. Nie będzie wtedy okazji do wymówek typu : po co to, to tyle kosztowało, a nas nie stać". Każdego stać na trochę czasu.
Zeszłego roku na Wigilii u moich teściów było ok. 15 osób. KAŻDEGO obdarowaliśmy nie patrząc na to, czy sami coś dostaniemy. Mama zapowiedziała, że prezenty tylko dzieciom. Każdy jest dzieckiem icon_wink.gif , więc zrobiliśmy wszystkim.
I nic mi nie zastąpi uśmiechu i zadowolenia, które wtedy widziałam na twarzy obdarowanych.
Życzę Ci z całego serca, żeby udało Ci się wprowadzić Twoje zwyczaje do waszej wspólnej Wigilii
Berek
Dziękuję Wam.
Lidia
Berku czytam z zainteresowaniem twoje posty i bardzo mi sie podobają, mają w sobie pewną "magię", to co piszesz jest piękne i romantyczne. I niestety na pewno ty i to co piszesz wielu ludzimo może sie już nie podobać bo świat niestety z dnia na dzień robi się coraz mniej romantyczny a coraz bardziej praktyczny. Niestety niestety niestety !!!!! I to często ot tak niezależnie od nas samych, właśnie przez to tempo życia, przez te smutki, narzekania coraz większy brak pieniędzy. Niektórych ludzi na samą myśl o świętach boli głowa, bo chcieliby jak najlepiej jak najwięcej tylko czasem brakuje... Myślę, że jest już coraz mniej ludzi romantycznych w tym praktycznym świecie. Muszę się przyznać, że ja kiedyś miała wiele podobnych myśli do twoich... ale niestety pojawiają się one w mojej głowie coraz rzadziej... coraz częściej za to wypełnia ją smutek i pytanie co dalej??? Jak??? Podziwiam twoją wytrwałość i to że ciągle próbujesz nawoływać i bronić tych prostych ludzkich ideałów. icon_smile.gif


Jeśli chodzi o prezenty... rzeczywiście w rodzinie ilość osób się powiększa i choć co rok robimy je coraz skromniejsze i czasem to boli, bo chciałoby się pójść i kupić kochanym ludziom coś takiego wyjątkowego na tę okazję ( dla mnie prezenty gwiazdkowe są najpiękniejsze i najbardziej zaczarowane, wiecie ja ciągle wierzę, że przynosi je św. Mikołaj icon_smile.gif i co roku o północy wypatruję go lecącego na saniach po niebie i wiem, że kiedyś go w końcu zobaczę i pomacha do mnie swoją wielką rękawicą i uśmiechnie się do mnie tym wielkim swoim uśmiechem.....) to boję się, że pewnego dnia też usłyszę przynajmniej od mojej mamy że prezenty tylko dla dzieci, i przeraża nnie już sama myśl o tym, bo uwielbiam kupować choćby te skromne ale prezenty gwiazdkowe... bez tego święta bylyby takie niepełne, wiem, że nie o prezenty w nich chodzi ale to tak jak szykowanie tych świąt, strojenie domu czy choinka. A potem po wigilii przychodzi jeszcze kolejny cudowny moment, zabawa w rozpakowywanie prezentów, taka radość i każdy może się stać Mikołajem .... no no Berek mnie natchnęła i rozmarzyłam się trochę....a tu skrzat pod nogami...
pozdrawiam
Berek
CYTAT(Lidia)
I to często ot tak niezależnie od nas samych, właśnie przez to tempo życia, przez te smutki, narzekania coraz większy brak pieniędzy.


Nie pozwolę się wpędzić w takie myślenie icon_wink.gif . W końcu, do jasnej Anielki, za byłego ustroju wcale nie bło więcej kasy! Kasy było mniej, szynki nie było w ogóle - ale nie było też tego barachła, które teraz tak kusi! Nie można bło kupić sobie łańcucha ze śrybrnego plastiku, tylko robiło się z kolorowego papieru. Bombek było 5 na krzyż, a reszta to malowane orzechy, pawie oczka, zabawki z papieru, gwiazki ze sreberek od cukierków... Tylk że teraz każdemu się wydaje, że choinka bez tych wszystkich kupnych ozdób to nie choinka. Że bez szynki, kupnego makowca, lalek Barbie dla dzieciaków, a perfum dla mamusi to nie Wigilia i nie prezenty.

Wigilia jest w nas w środku. To jest święto oczekiwania i miłości. Pamięci o sobie nawzajem. Nie ważne, jak to wyrażamy - ale ważne, żeby ta miłość i troska były autentyczne. A tej autentyczności nie mierzy się metką od Diora ani ceną. Za prezent wystarczy zdjęcie dziecka, nawet niekoniecznie w ramce. Za wieczerzę - barszcz, śledź i kruche ciasteczka.
Ale to wszystko nic nie znaczy bez miłości, bez starań i pracy w to włożonych i bez dobrych chęci. A to nic nie kosztuje - trzeba tylko chcieć.
Małgoś.dz
CYTAT(Berek)
Ale jak mam nauczyć dzieci tego wszystkiego, skoro dookoła wszyscy jako argumentu przeciwko używają zmęczenia, braku czasu - i wystarczy.


Berku, ale przecież uczysz właśnie dziecko poprzez swoje zachowania. Żaba obserwuje, zapamiętuje...
Wszak dziecko większość wzorców i zachowań wynosi z domu rodzinnego.
Jasne, że w końcu nadejdzie taki moment, że dziecko zaczyna porównywać: oooo, u mnie w domu jest tak, a w domu u koleżanki inaczej... icon_rolleyes.gif
Ale to już my - rodzice musimy się postarać, by nasze wzorce były dla naszego potomka ważniejsze, niż te zaobserwowane w innej rodzinie. icon_smile.gif
Berek
No tak, ale ja jestem jedna icon_sad.gif . Już nawet mój mąż nie do końca rozumie, o co mi chodzi. I to w moim własnym domu mnie poinformowano, że prezenty tylko dla dzieci - więc nawet tu nie jestem bezpieczna icon_confused.gif Skoro we własnym domu nie mogę urządzić świąt tak jak chcę, to jakie mam szanse?

Bo może ja jestem tylko dinozaurem, który uparcie nie chce wymrzeć. Może rzeczywiście nie ma już miejsca na samodzielnie robione zabawki i kolejne nie bardzo udane ale własne makowce. Może powinnam te wszystkie dżemy i chlebki schować dla siebie, Żabie dać pudło klocków i niech wiesza na choince bombki z Geanta. Co za różnica
goś
Zaczyna się robić dziwna atomsfera w tym wątku. Zaczynam czuć się gorsza, bo:
1) Mam pracę której muszę poświęcić 12 godzin w ciągu dnia
2) Jestem zmęczona, bo od 3 lat z okładem nie dane było mi się wyspać i nie mam ochoty ani siły robić rzeczy które okazuje się powinnam robić, żeby poczuć się szczęśliwą.
Błąd, bo ja szczęśliwa jestem, to jest moje życie, które składa się z moich wyborów. Cieszę się na swój sposób ze wszystkich chwil które przynoszą mi radość. I oby tak zostało.
Berek
Goś - to nie tak. Każdy ma prawo czuć się szczęśliwy z tym, co lubi icon_smile.gif Mnie zabolało to, że własnie nawet już we własnym domu nie mam tej oazy. Bo jeśli ktoś woli kupić makowiec, ale za to się wyspać - to daj mu, Boże! Ja nigdy nie miałam takiego problemu i bardzo się cieszę (mam dziecko śpiocha icon_smile.gif ) . Ale jeżeli ja nie postrzegam siedzenia przed telewizorem jako ideału wigilijnego wieczoru, to co mam zrobić?

I o to mi chodziło w pierwszym rzędzie. A w drugim o to, że naprawdę przyjemniej jest życ, jeżeli wszystko, co się robi, jest radością i przyjemnością, a nie obowiązkiem. Ale mnie dużo wysiłku kosztowąło stworzenie sobie takiej oazy i boję się, że nie zdołam nauczyć tego swoich dzieci, bo opór materii jest potworny. Dzisiejszy świat lubi ułatwienia i widzę, że często traktuje się jako konieczność coś, to jest tylko najprostszym wyjściem.

W wątku Idy.doroty na "wychowaniu" jest w innym ujęciu mowa o tym, jak trudno jest zachowac pewne wartości w sytuacji, kiedy całe otoczenie podtyka inne. I właściwie mój wątek jest o tym samym, tyle że dotyczy nie tlyko moich dzieci, ale także i mnie.
Małgoś.dz
Eeee, Berku, od razu tam dinozaurem. icon_wink.gif
Zobacz ile takich dinozaurów jest choćby na tym forum. Ile z nas piecze chleby, robi swoje soki i konfitury, uwielbia domowe ciasta, itd...

Rzecz chyba w czym innym. Nie kazdy człowiek, czy każda rodzina ma jednakowe potrzeby czy chęci. Dla Ciebie czy dla mnie - własny, domowy chleb to sama radość. Dla innego - dziwactwo. To tak przykładowo. Bo tych przykładów możnaby mnożyć.

Po prostu szanujmy swoje wybory życiowe. Nawet jesli nie zawsze nam po drodze.
A że smutno? No smutno, więc róbmy wszystko co w naszej mocy, by takich chwil było jak najmniej. Ale z poszanowaniem innych wyborów otaczających nas ludzi. Bo jak wszystkim wiadomo, na siłę nikogo się nie uszczęśliwi. icon_wink.gif
agabr
Berek mnie sie chce, kiedy pracowalam i prowadzilam firme tez mi sie chcialo. Bo tak bylo w domu moich dziadkow. Bo mam nadzieje , ze moi znajomi wola kartki robione przeze mnie a nie z kiosku ruchu czy via net.
Natomiast ludzie sa rozni , maja rozne priorytety i jakos staram sie to zrozumiec. W kwestii prezentow zakladanie kto dostanie a kto nie dostanie hm no coz ja mam jedno slowo , ktore to okresla (tak tak Zilka to wlasnie).
Acha wigilie przygotowuje sama i ...nie zasypiam przy wigilii, choc co roku obiecuje sobie ze w nastepnym zrobie skromniej;)Berku a co do kwestii prezentow , to nie widze problemu , zebys Ty dala wszystkim, cudzy brak klasy nie jest Twoim brakiem przeciez.b
Lidia
Haa no cóż Berku bo ty marzysz o takich świętach jak te w tym domku na tapecie icon_smile.gif tam na pewno właśnie takie są. Ale w rzeczywistości niestety takich domków jest coraz mniej...
A co do przekonania do tego wszystkiego naszych dzieci, jest chyba coraz trudniej no bo popatrzcie na te wszystkie reklamy...o czym tam dzieci marzą,żeby dostać pod choinke???
Berek
Małgoś - fakt, niby sama prawda. A jednak... Pokaż mi, gdzie tu jest ta granica szanowania. No, gdzie? Czy wykażę się szacunkiem, jeśli wbrew woli teściowej dam prezenty każdemu? Czy wtedy, kiedy zagryzę zęby i będę patrzeć, jak pod moją własną choinką Żaba orientuje się, że Mikołaj jest tylko dla niej i Oli, a dla mamy, taty, babci już nie?

W pierwszym przypadku - nie uszanuję tego innego zdania. W drugim - dostanę dowód, że jednak moje durne ideały muszą ustąpić. I tyle. Tertium... obawiam się, że jednak non datur. I dla ułatwienia dodam, że nie tlyko o prezenty tu chodzi. O alkohol na stole wigilijnym, o to, co jest tradycyjną potrawą, a co nie, o to, dlaczego prezenty rozdaje się PO wieczerzy, a nie wszystko jedno, kiedy...
irminka2
Ja też , choćbym miała paść na nos na Wigilię szykuję wszystko sama. Ciasta , potrawy ciasteczka. Prezenty choćby drobne są dla wszystkich, chociaż fakt nie ma nas tak dużo - nas 5 i moja mama i siostra.
W zeszłym roku gdzieś w jakimś wątku napisałam ,że Wigilia ma taką magię ,ze nawet moja młodzież przemawia ludzkim głosem i włącza się w przygotowania.
Berku , przekażesz Żabie to wszystko własnym przykładem, ona zapamięta wszystkie , zwłaszcza Twoje zachowania.
Któregoś roku stwierdziłam ,że się nie wyrobię w związku z czym nie będzie kruchych ciasteczek.Jak to nie będzie ? Ja zrobię! - to reakcja mojej córki-Wigilia musi być taka jak co roku.

Irmina
agabr
Hm z potrawami to ja po slubie mialam prawdziwe zawirowanie bo w domu mojego meza co innego i u mnie co innego wiec robie wszystko i mamy takie tradycyjne goralsko -centralne swieta icon_smile.gif.B
Berek
CYTAT(Lidia)
Haa no cóż Berku bo ty marzysz o takich świętach jak te w tym domku na tapecie icon_smile.gif tam na pewno właśnie takie są. Ale w rzeczywistości niestety takich domków jest coraz mniej...
A co do przekonania do tego wszystkiego naszych dzieci, jest chyba coraz trudniej no bo popatrzcie na te wszystkie reklamy...o czym tam dzieci marzą,żeby dostać pod choinke???


Moje dziecko nie ogląda reklam. I chciałabym, żeby zanim je zacznie oglądać, Święta były już dla niej takie, jak te na tapecie, a nie takie, jak te w reklamie. Bo te z reklamy są ograniczone wydolnością portfela - taka jest prawda. I to poczucie szczęścia, o którym piszę - moje codzienne - kompletnie się wyklucza z tym reklamowym. jest od portfela niezależne, natomiast zagłuszone kasą, łatwo umiera. Co widać po wielu wypowiedziach. Dlatego ja nie muszę przekonywać Żaby, że REKLAMY są fałszywe. Gorzej - ja chciałabym ją przekonać, że co poniektóre przekonania zupełnie realnych osób są fałszywe. Na przykład takie, że wszystko od kasy jest zależne.

Uważam, że nie ma nic złego w dążeniu do tego, żeby po wejściu do tego domku na tapecie okazało się, że to MÓJ dom. Ale jeśli sobie powiem na wstepie, że tak się nie da, bo takich miejsc nie ma - przegrałam na starcie. Mnie ostatnie lata pokazały, że dopóki ktoś nie czuje się urażony tym, że ja chcę mu dać prezent, to naprawdę problemu nie ma. Ale co, do licha, mam robić, kiedy właśnie ten mój prezent staje się powodem do urazy? Bo przecież wyraxnie mi powiedziano, że prezenty tylko dla dzieci.

Konkretną radę poproszę icon_confused.gif
amania
Ja potrafię zrozumieć, że własnoręczne pieczenie, gotowanie itp nie dla każdego jest przyjemnością. Że woli w tym czasie iść z rodziną na spacer albo po prostu poczytać dziecku bajkę. Że choćby nie wiem jak się wysilił, to nie jest w stanie wykonać nawet tej kartki z życzeniami. Albo, że najzwyczaniej jest zmęczony i sił mu brak.
I nie zastanawiam się nad tym, jak kto spędza święta, ważne żeby był z nich zadowolony, a najważniejsze żebym ja mogła spędzać je tak jak chcę.
Dlatego, jeśli urządzałabym Wigilę w swoim domu, chciałabym żeby liczono się z moim zdaniem i moimi zasadami. Bo kiedy ja jestem zapraszana do kogoś, przyjmuję jego sposób spędzania świąt.
Dlatego m.in. od dwóch lat zostajemy w domu wink.gif

P.S. A propos magicznej siły forum, to na mnie też działa. W tym roku oprócz tradycyjnych pierników, znajomi dostaną w prezencie czekoladki własnej roboty icon_biggrin.gif
kasiarybka
Berek, kiedy wyszłam za Jacka wszystko stanęło do góry nogami.

Święta w Jego rodzinnym domu były obchodzone zupełnie inaczej niż w moim.

Prezenty dostawały tylko dzieci i to dokładnie tak jak napisałaś, obojętne kiedy, niekoniecznie po uroczystej kolacji.

Wiedziałam, że tak u Nich jest a mimo to zrobiłam prezenty dla wszystkich.

Byłam wtedy kompletnie bez kasy więc siostrzenica Jacka dostała lalkę własnej roboty i taką samą książeczkę icon_wink.gif

reszta dostała po prostu kartki świąteczne, własnoręcznie zrobione ( strasznie fikuśne i wymyślne, z aniołkami z włóczki itp.).

Strasznie się wszyscy zdziwili kiedy dostali do rąk prezenty, których powinno nie być, nawet mała Karolina pytała "a skąd prezety dla Was? Też Mikołaj przyniósł?"

Od tej pory, w każde Święta, prezenty są dla Wszystkich, nie tylko dla dzieci.

W tym roku będę robiła Anioły z włóczki:)

Teraz wychowuję dzieci, nie pracuję, faktycznie mam mnóstwo czasu, ale, kiedyś pracowałam, na dwie zmiany, wracałam do domu o 22:00, ale zawsze potrafiłam wykrzesać z siebie siłę i entuzjazm, żeby komuś i sobie (przedewszystkim sobie chyba), zrobić przyjemność.

Taki przykład dostałam od mamy, która potrafiła krzątać się i do 3 nad ranem, żeby było fajnie, domowo, ciepło, chociaż do pracy wychodziła o 6:00.

Każdy inaczej przeżywa ten czas, każdy ma inne priorytety, żadne z nich nie są ani złe ani dobre, to prywatna sprawa każdego z nas.

Moje priorytety są bliskie tym Berkowym.
goś
No właśnie Amaniu, myślę dokładnie tak samo icon_wink.gif

Berek, tak, jak napisała Amania. Wigilia jest w Twoim Domu, pełnisz honory gospodyni icon_wink.gif więc Szanowni Goście zobowiązani są przyjąc Twoje zasady. Ja zrobiłabym tak: po Wigilii powiedziałabym, że był już Św. Mikołaj i zostawił prezenty dla wszystkich nie pytając o zdanie icon_wink.gif . Oczywiście trzeba to powiedzieć z rozbrajającym uśmiechem. Poza tym, Berku ciężarnej nie wypada odmówić a skoro Tobie największą radośc sprawia dawanie prezentów to już w ogóle nie widzę problemu icon_lol.gif
EwaSerdeczna
U nas tradycyjnie wieczerza wigilijna u rodziców.Przygotowujemy ją wszyscy(wczesniej ustalamy co kto robi)Co do prezentów - nie ma u nas tego zwyczaju - wręczamy je sobie 6 grudnia św Mikołaja.
Natomiast nie wyobrażam sobie braku czasu na rekolekcje przedświateczne i spowiedz św - tego sobie nie wyobrazam.

Berku szanuję i dobrze wiem o czym mówisz icon_exclaim.gif Jesli zawsze przygotowywałaś własnorecznie prezenty nadal tak rób.

serdecznie pozdrawiam ewaa
Lidia
Berku ja chyba bym po prostu pogadała z teściową i powiedziała o swoich wyobrażeniach co do świąt spędzanych u mnie. Powiedziałabym o co chodzi z prezentami to co piszez tutaj, że jak wytłumaczyć dzieciom, dlaczego tylko dzieci mają prezenty i że wcale nie chodzi o to żeby wydawać na to strasznie duzo kasy, bo ona może o to się martwi??? Ze chodzi o drobiazgi, a w ogóle że ty je zrobisz ale wcale nie oczekujesz tego samego od innych, tylko żeby tobie nie zabraniali, nie zabierali ci tej przyjemności... Może to długa przeprawa ale...zobaczyłabyś co na to inni??? To chyba najprostsza rada...
No bo jeszcze możesz nic nie mówić tylko zrobić te prezenty dla wszystkich...tylko nie wiem jaka by potem była ich reakcja...i czy chciałabyś się tego obawiać...
Ev
Konkretne rady? Proszę bardzo icon_biggrin.gif
1. Niech Twoje święta będą właśnie takie, o jakich marzysz
2. Daj drobne upominki wszystkim (powiedz, że obdarowywanie sprawia Ci radość), zobaczysz, z biegiem lat stanie się to miłą tradycją.
3. Nie znam nikogo, kto czułby się urażony okazywaniem dobrej woli przez drugą stronę - a Twoje prezenty to Twoja Dobra Wola. Bądź konsekwentna
4. Zapal świece na stole, udekoruj choinkę na swój sposób, upiecz ciasta jakie lubisz - atmosfera świąt przyjdzie sama.
Pamiętaj, ten wieczór jest wyjątkowy. Twój dom tworzysz przede wszystkim Ty, to nie ściany, ale ludzie tworzą dom.
5. Nie obawiaj się swoich wyborów, nie obawiaj się reakcji na nie - nie robisz nic złego - wręcz przeciwnie. Święta, o jakich piszesz są prawdziwymi świętami icon_biggrin.gif
Jaco
Berku.
Mimo wszystko zrób prezenty i włóż pod choinkę. A w Wigilię powiedz, że drobne prezenty dostanie każdy. I niech to rzeczywiście będą drobiazgi, najlepiej własnoręcznie zrobione. U mnie to zadziałało. W zeszłym roku ja dawałam własnorecznie robione pierniczki. Moja Mama pięknie zapakowane w krepinę ruskie szampany, które wszyscy lubimy icon_rolleyes.gif . Siostra dawała urocze mydelniczki itd
grzałka
Co do tego, że ludzie maja różne priorytety- no własnie..mnie robienie zabawek, pieczenie ciast, tworzenie kartek nie sprawia żadnej przyjemności, no, tak jest, trudno. Mam inne priorytety i wcale nie sa to tylko praca i pieniądze. A tym bardziej leżenie przed tv. Nie popieram konsumpcyjnego stylu, ale Wasz (w sensie Berkowy, czyli celebrowanie tradycji) tez jest mi obcy...

Ale (tu konkretna rada) gdybym była na miejscu Berka, to po prostu urzadziłabym Wigilie po swojemu (taka jest właśnie specyfika Wigilii, że w każdym domu obchodzi się ją inaczej, i nie ma to związku z poszanowaniem wartości drugiej osoby- zresztą jak można mówić o szacunku do priorytetów w odniesieniu do kwestii: prezenty tylko dla dzieci). Zrób Berku prezenty wszystkim po prostu, zrób Wigilie tak jak chcesz, bo masz prawo....a może rodzina Roberta "zobaczy" coś więcej.
Lidia
Berku moim zdaniem masz piękne wyobrażenia o Świętach w swoim domu i chyba nie powinnaś się ich obawiać, może właśnie zrób po swojemu i nie zastanawiaj się co będzie... Moim zdaniem reszta rodziny będzie ci zazdrościć takiego podejścia i takich udanych Świąt i będą czekać na następne u Was icon_smile.gif

Ja chyba dodatkowo żeby nie było zbyt dużego szoku dla co niektórych bym ich trochę o tym powiadomiła(nie wszystko ale coś tam wspomnieć można), może niekoniecznie ty sama ale mąż? Niech powie rodzicom wiecie Berek szykuje to czy tamto....
Małgorzata
przyznaję się, nie czytałam całego wątku icon_redface.gif ale:
z tym chceniem to jest dużo racji. Nie umiem, nie lubię i nie chcę gotować, piec, mieszać, ucierać. Na szczęście teściowa uwielbia robić takie rzeczy i wciąga w to dziewczynki. Ja załatwiam sprawę lepienia łańcuchów itd więc niby wszystko jest O.K. gdyby nie rewelacyjny pomysł dotyczący prezentów. Ponieważ rodzina jest dosyć duża więc ustalili (oczywiście nie pytając mnie o zdanie), że każdy losuje 1 osobę i ma jej kupić prezent nie tańszy niż 250 pln icon_eek.gif. Ja z Pawłem musimy więc wydać 500 pln + prezenty dla dzieci i moich rodziców i dziadków (bo oni nie wchodzą do puli prezentobiorców). Szczerze mówiąc uwielbiałam pakowanie prezentów, obmyślanie co komu dać itp. Lubiłam też dostawać dezodoranty, mydełka, płyny do kąpieli, lniane ściereczki i inne takie drobiazgi a czasem udało się dostać też coś oryginalnego.
teraz już tak nie będzie
marghe.
CYTAT(Berek)
Nie, Marghe. ja napisałam - rozumiem, że akurat ta rodzina tak ma. Tylko że ja widzę to coraz szerzej, jak coraz mniej chce się ludziom robić własnoręcznie, bo można kupić. A jak nie można kupić, to lepiej ząłożyć ręce i nic nie robić.

Co do prezentów - ja wiem, że nie każdego stać (tu nie ma nic do rzeczy, że akurat rodzina Roberta jest znacznie lepiej sytuowana niż moja). Że można nie miec fantazji i pomysłu na prezent dla mało znanych w końcu osób (chociaż - siostry... ). Ale nie rozumiem robienia założenia, ustalenia odgórnie, że wobec tego prezentów nie dajemy, żeby sobie - powtarzam - niepotrzebnie nie zawracać głowy. Niepotrzebnie? Zawracanie głowy? Więc może (celowo dramatyzuję icon_wink.gif ) po prostu usiądźmy ze śledziem i czyściochą, prościej będzie i mniej roboty. Dzieciakom po cekoladzie i niech się nie czepiają.

Ja rozumiem, że tam jest inaczej. I że w mnóstwie rodzin jest właśnie w ten sposób inaczej. Ale boję się, że ten wszechobecny wpływ niechęci do niepotrzebnego zawracania sobie głowy w końcu przydusi i nas, i ukradnie Żabie coś, co dla mnie jest najważniejszym składnikiem zycia - radość z drobiazgów.

Bo tam NIKT nie pracuje dlatego, ze lubi, tylko dlatego, że trzeba za coś żyć. Przyjemności to siedzenie przed telewizorem i objadanie się rozmaitymi smakołykami. Plus nieodłączny alkohol, nawet na wigilijnym stole. Przyjemności to bardziej wypasiony samochód i telewizor plazmowy, w którym półroczne dziecko ogląda Big Brothera.

Tego się boję. marghe. A nie tego, że kiedyś ze zmęczenia Żaba może uznać, że raz na jakiś czas lepiej iśc do knajpy niż robić przyjęcie w domu.


Najpierw napisze potem przeczytam reszte wypowiedzi icon_smile.gif
Zabie tego nie zabraknie. Ty Jej wpoisz miłośc do wspolnego "przesaidywania", do pieczenia, gotowania.. do starania sie. Ona to wyniesie z domu, tak jak Ty wyniosłaś. Oby trafiła na męzczyznę, który takie swieta ma we krwi icon_smile.gif
m.
Lidia
Wiem że to wątek Berka ale jestem przerażona wypowiedzią Małgorzaty.

"że każdy losuje 1 osobę i ma jej kupić prezent nie tańszy niż 250 pln . "

jak to??? Jak ktoś mógł odgórnie ustalić cenę prezentu??? brrrr
Nie mieści mi się w głowie!!! Ja bym wniosła protest.
katiek
Bereczku to Tw ój dom i Ty wyprawiasz Wigilię-i rób ją tak żeby była ona dla Ciebie Świętem przeżywanym z radością. I nie pozwól innym żeby ci ją odebrali. Ja do tej pory mam pochowane rysunki i inne dziecięce dary od Jasi i kiedy znowu je znajduje i oglądam robi mi się tak miło i ciepło na sercu..I już myślę co by tu z Kingą na te Święta wymyśleć (ale nie napiszę co bo komuś icon_biggrin.gif by to niespodziankę świąteczną zepsuło).
Już pisałam o mojej wymarzonej Wigilii. Co do tegorocznej-znowu będzie prawdziwa choinka, uszka i pierogi domowej roboty (już się z mamą wstępnie na ich robienie umówiłam) prezenty po wieczerzy na czas której tv wyłączone jest. I wiem że nie będzie u teściowej-wigilia w tamtym roku pokazała nam że zbyt się różnią nasze Świąteczne wyobrażenia żebyśmy chcieli ją powtórzyć. I wiem też że nie zaprosimy do siebie bo sytuacja na to nie pozwala żeby rodzice i babcie do nas przyszli. I chyba po cichu marzę żeby tę Wigilię spędzić w domu wypełnionym zapachem chionki, ciasta i miłością.
Czego Bereczku i Tobie życzę
A jakbyś chciała pogadać-tel znasz
irminka2
CYTAT(marghe.)
CYTAT(Berek)
Nie, Marghe. ja napisałam - rozumiem, że akurat ta rodzina tak ma. Tylko że ja widzę to coraz szerzej, jak coraz mniej chce się ludziom robić własnoręcznie, bo można kupić. A jak nie można kupić, to lepiej ząłożyć ręce i nic nie robić.

Co do prezentów - ja wiem, że nie każdego stać (tu nie ma nic do rzeczy, że akurat rodzina Roberta jest znacznie lepiej sytuowana niż moja). Że można nie miec fantazji i pomysłu na prezent dla mało znanych w końcu osób (chociaż - siostry... ). Ale nie rozumiem robienia założenia, ustalenia odgórnie, że wobec tego prezentów nie dajemy, żeby sobie - powtarzam - niepotrzebnie nie zawracać głowy. Niepotrzebnie? Zawracanie głowy? Więc może (celowo dramatyzuję icon_wink.gif ) po prostu usiądźmy ze śledziem i czyściochą, prościej będzie i mniej roboty. Dzieciakom po cekoladzie i niech się nie czepiają.

Ja rozumiem, że tam jest inaczej. I że w mnóstwie rodzin jest właśnie w ten sposób inaczej. Ale boję się, że ten wszechobecny wpływ niechęci do niepotrzebnego zawracania sobie głowy w końcu przydusi i nas, i ukradnie Żabie coś, co dla mnie jest najważniejszym składnikiem zycia - radość z drobiazgów.

Bo tam NIKT nie pracuje dlatego, ze lubi, tylko dlatego, że trzeba za coś żyć. Przyjemności to siedzenie przed telewizorem i objadanie się rozmaitymi smakołykami. Plus nieodłączny alkohol, nawet na wigilijnym stole. Przyjemności to bardziej wypasiony samochód i telewizor plazmowy, w którym półroczne dziecko ogląda Big Brothera.

Tego się boję. marghe. A nie tego, że kiedyś ze zmęczenia Żaba może uznać, że raz na jakiś czas lepiej iśc do knajpy niż robić przyjęcie w domu.


Najpierw napisze potem przeczytam reszte wypowiedzi icon_smile.gif
Zabie tego nie zabraknie. Ty Jej wpoisz miłośc do wspolnego "przesaidywania", do pieczenia, gotowania.. do starania sie. Ona to wyniesie z domu, tak jak Ty wyniosłaś. Oby trafiła na męzczyznę, który takie swieta ma we krwi icon_smile.gif
m.


Podpisuję się pod Marghe, zresztą napisałam to już wyżej. Twoja córka zaskoczy Cię jak moja - zrobię coś za mamę , ale ma być tak jak zawsze.


Irmina
Berek
Ech, namarudziłam icon_wink.gif Ale łatwo się domyślić, że były to skutki a) niewyspania B) ciąży i hormonów c) złości. Przespałam się i juz mi lepiej, zwłaszcza po tylu ciepłych słowach od Was.

Chyba własnie zrobię tak, jak radzicie - po swojemu, a mąż wczesniej uprzedzi gości (w końcu to jego rodzina), że zastrzeżenie "prezentowe" nie pochodziło od nas i u nas zwyczaj jest taki, że prezenty daje kto chce i komu chce. Żeby było bardziej dyskretnie, po przyjściu każdy wrzuca to, co przyniósł, do worka z poszewki i potem naprawdę nie wiaodmo, co od kogo.

Lidia - co do porozmawiania z teściową... Ta rozmowa odbyła się po raz pierwszy dwa lata temu i nie raz temat powracał. Obie jesteśmy niereformowalne. Ja - bo nie chcę rezygnować z pewnych tradycji na rzecz wygodnictwa, teściowa - bo nie umie wyjść poza przeliczania prezentów na wartość materialną. Ona naprawdę nie rozumie... A sytuacja po raz pierwszy była taka, że na Wigilii mieli być moi rodzice, moja ciocia i mama Roberta. I mama Roberta kategorycznie zabroniła dawać sobie prezenty, bo "jej nie stać, żeby innym coś dawać". Tłumaczenia - naprawdę spokojne icon_wink.gif - że nikt nie oczekuje prezentów od niej, ale że my po prostu chcemy coś dać każdemu, a już zwłaszcza, że nie chcemy, żeby była JEDYNĄ osobą, która nie dostanie nic, nie odniosły skutku. A u nas jest jeszcze taki zwyczaj, że nie otwiera się prezentów byle jak, każdy sobie, tylko celebruje się to - otwiera po kolei każdy od najmłodszego do najstarszego, inni oglądają i dopiero następna osoba... W tym kontekście fakt, że mama Roberta nie pozwala nic sobie ofiarować, ja i moja rodzina odbieraliśmy niestety tak, jakby za wszelką cenę chciała się od nas odsunąć. ONA nie dostaje, ONA nie daje, ONA nie uczestniczy...

Ja rozumiem, że mogłaby czuć się niezręcznie, gdyby zaczęła sobie "przeliczać", ile to trzeba wydać na prezenty dla tylu osób. Ale wiedziała już wtedy doskonale, że równie dobrym prezentem jak każdy inny będzie na przykład paczka herbaty, śmieszne serwetki papierowe albo ozdobna świeczka. I na to było ją z całą pewnością stać, co udowodniły przekraczające wszelkie rozsądne granice cenowe prezenty dla nas i dla półrocznej wtedy Żaby. Najwyraźniej sytuacja jest niereformowalna i jakoś trzeba to będzie co roku rozstrzygać.
kasiarybka
CYTAT(Małgorzata)
niby wszystko jest O.K. gdyby nie rewelacyjny pomysł dotyczący prezentów. Ponieważ rodzina jest dosyć duża więc ustalili (oczywiście nie pytając mnie o zdanie), że każdy losuje 1 osobę i ma jej kupić prezent nie tańszy niż 250 pln  :shock:. Ja z Pawłem musimy więc wydać 500 pln + prezenty dla dzieci i moich rodziców i dziadków (bo oni nie wchodzą do puli prezentobiorców).


Małgosiu, wiesz co czegoś nie rozumiem icon_confused.gif

Po pierwsze 500 pln. to mnóstwo kasy, po drugie jak ktoś, odgórnie mógł ustalić coś takiego ? icon_eek.gif, przeciez możesz się na coś takiego po prostu nie zgodzić, jeśli Ci się nie podoba.

Przeciez prezent ma być symbolem po prostu, małą niespodzianką, która pokazuje osobie obdarowywanej, że ktos o Niej pamięta.

W sposób jaki opisałaś w swoim poście mozna się umówić, kiedy np. kupuje się prezent na urodziny, dla kogoś bliskiego, i wszyscy robią składkę, ale w żadnym wypadku na święta.

To jest moje zdanie oczywiście.
Małgoś.dz
CYTAT(Berek)
Małgoś - fakt, niby sama prawda. A jednak... Pokaż mi, gdzie tu jest ta granica szanowania. No, gdzie?


Ano Berku, ja Ci tej granicy nie wskażę. icon_rolleyes.gif Nie mogłabym, bo wszkaże sami musimy je sobie ustalić w oparciu o nasze potrzeby i zasady zyciowe. Nie zapominając oczywiscie o potrzebach osób nam najblizszych.

Ja bym się chyba jednak przychyliła do słów, które już padły, byś spróbowała porozmawiać z rodziną na temat Twojego wyobrażenia zbliżających się świąt. Może okaże się, że propozycja rzucona przez mamę - wcale nie jest taka wiążąca? Może to była tylko propozycja?
Poza tym, jeśli dobrze odczytałam sens Twego pierwszego postu - to macie juz kilka świąt za sobą, właśnie takich z upominkami - niekupnymi... icon_rolleyes.gif I wtedy było dobrze? icon_rolleyes.gif Może warto wprost zapytać rodzinę: dlaczego? co się zmieniło?

Ja wiem, że Tobie nie chodzi tylko o te święta. Że mówisz "nie" ogólnie pojętemu konsumpcyjnemu życiu.
No, ale to chyba właśnie od nas samych zależy, czy potrafimy zarazić człowieka obok - swoją metodą na życie. Nie siłą i wymuszaniem, ale radością życia.
Choć nikt nie mówi, że to jest łatwe. wink.gif
Małgoś.dz
Aaaa, no to dopiero teraz doczytałam, że już rozmawiałaś z teściową... icon_rolleyes.gif
Ludek
Berku, ja na Twoim miejscu urządziłabym wigilię, tak jak ja to sobie wyobrażam. Tak jak ktoś już napisał, w każdym domu można ją obchodzić inaczej.

U nas zawsze w wigilię wszyscy dostają prezenty icon_lol.gif . Czasem są lepsze, czasem gorsze ale zawsze są. Niezawodnym prezentem są książki.
W zeszłym roku, kiedy było u nas naprawdę cienko chcieliśmy (globalnie) wprowadzić zasadę, że prezenty tylko dla dzieci icon_sad.gif . Okazało się, że prawie nikt się do tego nie zastosował icon_biggrin.gif . W tym roku też za „bogato” nie jest, ale nawet nie będziemy próbować kupowania tylko dla dzieci. Prezenty wrzucamy do wspólnego wora i rozdawanie odbywa się po wieczerzy icon_lol.gif .

Z jednej strony nie lubię świąt, to sprzątanie (a ja leń paskudny jestem), a z drugiej strony uwielbiam ten zapach pieczonych ciast, mięs, smażonej ryby, grzybowej, bigosu itp. Każdy uczestniczył w przygotowaniach i był to okres zacieśniania kontaktów rodzinnych.

Poza tym zaobserwowałam na swoim przykładzie, że zmieniam się z wiekiem. Zaczęłam gotować (od czasu do czasu), piec ciasta, robić przetwory. A jeszcze nie dawno do kuchni wchodziłam tylko po to, żeby otworzyć puszkę dla kotów. Moja przyjaciółka dziwi się, że mi się chce, a ja to lubię. A jaką przyjemność sprawia mi jak komuś zasmakuje, to co robię.
Cytrynka
CYTAT(Berek)
To był drobiazg. Ale zasmucił mnie strasznie.  

A ja chcę, żeby Żaba wiedziała, że piekę w nocy ciasto, bo to lubię. I kocham tych, dla których je piekę. I dlatego mi się chce. I że będę z nią robić łańcuchy, i taki krzywy łańcuch zrobiony jej rączkami będzie dla mnie piękniejszy niż wszystko, co można kupić. I że zawsze z radością przyjmę w domu jej gości, upiekę im stos babeczek i posprzatam okruchy z dywanu i sok z podłogi. Że to te wszystkie duperele właśnie składają się na życie, że dzięki nim codzienność jest dla mnie pasmem radości, a nie udręką i kieratem.

Tylko czy zdołam? Skoro nikt inny nie chce sobie tym niepotrzebnie zawracać głowy? Kiedy można dobie namiastkę szczęścia kupić w centrum handlowym, z metką firmową, i obśmiać potem moje ziołowe chlebki i krzywe obrazki Żaby... Boję się.


Hej Berku
Czy chcesz bym ryczała ze wzruszenia?? Kurka, klej łańcuchy i piecz ciasta, zrób przyjęcie dla gości Żaby. To jest właśnie życie, piękne życie.
Zupełnie nie wiem, jak Cię pocieszyć, ale powiem Ci, że jak będziemy w Polsce to z wielką chęcią spróbowałabym Twojego ziołowego chlebka na przykład.
A tak poza tym powiem Ci w tajemnicy, że od dawna wpędzasz mnie w kompleksy swoim kulinarnym kunsztem, bo ja marzę, by piec ciasta i ciasteczka, robić czekoladki, robić różne pychotki dla mojej rodzinki
Przesyłam promyki słońca i ściski dla Ciebie i Twoich bliskich (łącznie z Grosiem rzecz jasna).
Cytrynka, mama Julci i Domisia
Doruśka
U nas też była ustalona cena prezentów icon_lol.gif do 15zł wiecie ile sie trzeba nakombinowac,zeby kupić czy zrobic cos za taka kwotę icon_smile.gif)
ale nas duzo jest na wiglii,i stąd obostrzenia.
oczywiscie,nie było sprawdzania metek,ale np szwagier mojej siostry zainkasował 3 pudła ptasiego mleczka,co stanowi jego przysmak icon_smile.gif
ja dostałam rajstopy o jakich marzyłam(na 100%ze3x drozsze..) i od pozostałych stado aniołków,uwielbiam aniołki.
my kupujemy "większe prezenty dla najblizszych,w sensie maż,dziecko,zona,a inni dostają upominki,i każdy ma prezent"wiekszy" oraz całe stado pomnijejszych.
Gotujemy,pieczemy,smażymy wspólnie,tzn każdy coś,bo my mamy wigilię 4 rodzinną(raz moja macocha przyniosła bigos i galaretę icon_rolleyes.gif icon_lol.gif ,ubaw jest do dziś)ale na szczęście tato kupił tez karpie:)
wiecie co mnie uderzyło? zarzut,że my zamiast czytać 20min dziennie dzieciom lepimy uszka, icon_evil.gif otórz nie moje drogie,uszka lepimy w tzw międzyczasie ,dzieci nie cierpią na tym,to mój problem ,ze jestem zmęczona. dzieci jeśli chcą lepia z nami,jeśli nie,.lepimy jak zasna.
lepimy na siedząco(ja i siostra i Ada) niemaż parzy herbatki,wspominamy i spiewamy.i odliczmy uszka co chwile,bo dla każdego musi być conajmniej 15sztuk,bo uszka wielkości paznokcia lepimy.
w zeszłym roku nawet moja oboleworeczna siostra wink.gif kisiła barszcz,bo wigilia u niej była.
Dlatego domagam sie satysfakcji,MOJE DZIECI MAJA CZYTANE BAJkI I BAWIĄ SIE Z RODZICAMI POMIMO ,ZE MAMY NA WIECZERZY WŁASNORĘCZNIE ROBIONE POTRAWY

pragne dodać,że jak pracowałam moja wigilia była bardziej obrazkowa niż
teraz.
Berek
Eee, ja nie rozumiem tego problemu z czytaniem ALBo robieniem uszek. Moje dziecię ostatnio pomagało mi wyrabiać ciasto - naprawde pomagało, bo ja się akurat skaleczyłam w palec i miałam tylko jedną rękę. I czytać jej wprawdzie nie mogłam, ale opowiadałam jej w tym czasie rozmaite historie. Nie sądzę, żeby ją to upośledziło.

Podczas klejenia uszek u nas zawsze śpiewąło się kolędy, a bywało i tak, że czytałam wszystkim na głos "Legendy chrześcijańskie". Opowiadać sobie różne rzeczy też można. W końcu, do licha, Wigilię robi się raz w roku, strata jednych 20 minut czytania da się nadrobić w ciągu dwóch następnych dni świąt icon_smile.gif
marghe.
Berek.. fakt wspólne gotoweanie / pieczenie to wyjątkowa atrakcja. Przynajmniej dla nas..
Byle przyzwyczajac dziecko od wczesnych miesięcy życia wink.gif

Gaba też pomaga, siedzi na szafce, miesza, wsypuje, wazy wink.gif . Widzę, ze Jej to sporą przyjemnosć sprawia.
Ja robiłam dokładnie to samo w Jej wieku, pamiętam chwile spedzone w kuchni z babcią, lepienie ciastek, zapach ciasta drożdzowego. Mam nadzieję, że i Gaba będzie miała takie wspomnienia. Problem w tym, ze ja piec i potraw wigilijnych robić nie umiem..

m.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.