Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Ponoć zmiana czasu jest związana z oszczędzaniem energii elektrycznej. Czy ktos może pamięta, kto i w jaki sposób ma oszczędzać?
Bo na moje oko, to my tracimy - do tej pory włączałam po południu światła o 17 a teraz to jest dopiero 16, więc łącznie palą się one godzinę dłużej.
Jestem całkiem skołowana i wykończona tą zmianą czasu, bo wprawdzie wstaję godzinę później, ale idę spać dwie godziny później - bo już za cholerę nie wiem, która to jest godzina
Maciejonka
Wed, 03 Nov 2004 - 09:33
Magda-spałaś dłużej tylko jedna noc-z soboty na niedziele. Teraz spisz już "normalnie" tyle że szybciej robi się ciemno. A z tą energią to nie wiem jak to jest-bo niby wieczorem szybciej świecimy, ale za to rano już nie trzeba. Dla mnie to wszystko jedno. A moze to raczej chodziło o oszczędność przy przyśpieszaniu czasu z zimowego na letni? wtedy to ma sens, chociaż wątpię zeby ktoś świecił światło bo już 20! jak na polu jeszcze jasno...
W każdym razie nie śpimy dłuzej o tą godzinę. A szkoda baaardzo szkoda.
asiaT
Wed, 03 Nov 2004 - 09:50
ja mam tak ciemne mieszkanie, ze i tak palę światło i tak
Za to moje dzieci sa skołowane - skoro jest ciemno, to trzeba jeść kolację i iść spać... nieważne, że jest 16...
Iwa.mamaprzemka
Wed, 03 Nov 2004 - 10:55
Ja osobiście nie widze nic dobrego w zmianie czasu. Zmienili by raz o 0,5 godziny i mogłoby zosytać.
Z tej 1 godziny więcej jak mój maż wyliczył 15 min trzeba poswiecić na przestawienie wszystkich zegarów ( komórka, budziki, wideo, w samochodzie.......) a jaki cz łowiek chodzi skołowany bo ciagle się zastanawia czy to 6 wg. nowego czy starego.
addera
Wed, 03 Nov 2004 - 11:35
CYTAT(asiaT)
Za to moje dzieci sa skołowane - skoro jest ciemno, to trzeba jeść kolację i iść spać... nieważne, że jest 16...
Asia u mnie jest tak samo. Jak tylko zrobi sie ciemno to Michał chce sie kąpać i koniec i potem lata po domu w pidżamie od 17
Pecia
Wed, 03 Nov 2004 - 11:46
Jasiek tez ziewa zaraz po 17
potem go troche przetrzymuje, ale spiacy jest starsznie, nigdzie z nim juz sie nie pojedzie bo usnie w samochodzie na dobre
Mama Anka
Wed, 03 Nov 2004 - 12:25
Za to latem za nic sie ich "w dzien" do lozek nie zagoni i tak w kolko, a "w nocy" do przedszkolka sie nie wstaje. No i jak to takim bakam poprzestawiac jak mi samej jeszcze sie wszystko miesza...
Ciocia Magda
Wed, 03 Nov 2004 - 14:11
Maciejonka,
Bardzo mi się podoba to krakowskie określenie "na polu"
A wracając do tematu - jak byłam młodsza, to przez jakiś tydzień miałam wrażenie, że śpię dłużej - no bo jednak tak jakbym wstawała o 8 zamiast 7. Jakiś czas mi zajmowało wyrównanie.
Podobnie jak dzieci były mniejsze - klęłam na tę zmianę czasu na czym świat stoi. Przestawiały się posiłki, drzemki i świat stawał na nogach - mimo że to niby takie proste, zrobić wszystko godzinę później czy wcześniej.
Teraz dostosowujemy się błyskawicznie, oprócz niestety wieczornego spania. nie wiadomo dlaczego dzieci chcą iść spać o 23 a ja spoglądając o tej porze na zegarek zastanawiam się, która właściwie jest godzina - 22 czy 24
a co do oszczędności - uśmiałam się bo właśnie przeczytałam tu
https://www.energy.ca.gov/daylightsaving.html co to my oszczędzamy - bo w angielskim zjawisko, o którym piszę nazywa sie Daylight Saving Time (czyli napewno ma coś wspólnego z oszczędzaniem).
I okazuje się, że oszczędzamy przesuwając zegary do przodu na wiosnę (co dla mnie jest już totalnym absurdem, bo latem dni są i tak długie) a jesienią po prostu wracamy do "normalnego" czasu.
Z innych ciekawostek (z ww. strony) - w USA zegarków nie przestawia się w większości stanu Arizona za wyjątkiem tamtejszego rezerwatu Indian Navaho . Tak słyszałam, że w językach indiańskich nie ma pojęcia czasu - ale żeby aż tak?
Siunia
Wed, 03 Nov 2004 - 17:26
CYTAT(Magda od Ewelinki i Zosi)
i świat stawał na nogach
A mnie się wydawało, że nie tylko świat powinien stać właśnie na nogach
Pozdrawiam
- Siunia
Ciocia Magda
Wed, 03 Nov 2004 - 18:06
CYTAT(Siunia)
CYTAT(Magda od Ewelinki i Zosi)
i świat stawał na nogach
A mnie się wydawało, że nie tylko świat powinien stać właśnie na nogach
Pozdrawiam
- Siunia
hmmm, oto co robi ze mną zmiana czasu
ciekawe, co by na taką pomyłkę powiedział Freud?
Ika
Wed, 03 Nov 2004 - 20:55
CYTAT(Magda od Ewelinki i Zosi)
Maciejonka,
Bardzo mi się podoba to krakowskie określenie "na polu" :D
...szczególnie, że Maciejonka jest z Jastrzębia...
mama_do_kwadratu
Wed, 03 Nov 2004 - 21:35
CYTAT(Ika (mama Oskarka))
CYTAT(Magda od Ewelinki i Zosi)
Maciejonka,
Bardzo mi się podoba to krakowskie określenie "na polu" :D
...szczególnie, że Maciejonka jest z Jastrzębia...
na Śląsku też mówi się "na polu"
Ja dzisiaj prowadziłam zajęcia od 19:00 do 20:00- kontakt ze studentami- baaaardzo nikły.
Ciocia Magda
Wed, 03 Nov 2004 - 22:00
CYTAT(Ika (mama Oskarka))
CYTAT(Magda od Ewelinki i Zosi)
Maciejonka,
Bardzo mi się podoba to krakowskie określenie "na polu" :D
...szczególnie, że Maciejonka jest z Jastrzębia...
Rozumiem, że Jastrzębie leży w zupełnie innym zakątku Polski niż Kraków - ba, pewnie na przeciwległym końcu
Ika
Thu, 04 Nov 2004 - 09:23
CYTAT(Magda od Ewelinki i Zosi)
Rozumiem, że Jastrzębie leży w zupełnie innym zakątku Polski niż Kraków - ba, pewnie na przeciwległym końcu :wink:
Na pewno Kraków nie należy do Śląska, chyba że coś musi leżeć na przeciwległym końcu Polski, by go do Śląska nie zaliczyć...
Maciejonka
Thu, 04 Nov 2004 - 11:14
Z Jastrzębia do Krakowa blisko, rzut beretem.
Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło-mieszkam w bloku, pola-roli nie mam. Od zawsze sie tu mówi-idę na pole, choć na pole. Wkońcu "dwór" to DWÓR. We dworze... na polu to bardziej swojsko.
Ika
Thu, 04 Nov 2004 - 11:25
CYTAT(Maciejonka)
Z Jastrzębia do Krakowa blisko, rzut beretem.
Owszem, blisko, ale nijak dawne krakowskie nie należało do Śląska ani Jastrzębie do krakowskiego. A Krakusy na ogół bardzo nie lubią, jak ich wtłaczać do Śląska. Jastrzębie z Czechami graniczy zdaje się - a krakowskie aż tam nie sięgało nigdy i dla mnie to już nawet nie jest blisko
Notabene ja, Krakuska z dziada pradziada, dobrowolna emigrantka do Warszawy, za chińskiego bożka nie mówię "na pole".
Kari07
Thu, 04 Nov 2004 - 11:26
Z tym "polem" i "dworem" mam odwieczny problem.
Ja jestem "rodowita Warszawianka" zesłana na prowincję 10 lat temu i tutaj mówi się"pole" ale nigdy jakoś mi to przez gardło nie przeszło
I się nie przyzwyczaję.Gorzej z dzieckiem bo mama mówi "dwór a tata "pole" - a dziecko ...podwórko
A ile było debat jak dziecko powinno mówic....
a mówi jak chce - raz tak raz tak, a najczęściej ,że wychodzi na zewnątrz albo na spacer.
Ciocia Magda
Thu, 04 Nov 2004 - 11:43
Jak byłam małą dziewczynką, to babcia mi powiedziała, że w Krakowie się mówi "na polu" a nie "na dworze". Bardzo mnie to wtedy zdziwiło. Minęło tyle lat a mi sporadycznie daje się usłyszeć, czy przeczytać "na polu". Nawet tu przecież nie brakuje osób z południa, a jednak tak się nie pisze.
Ja bardzo lubię takie regionalizmy - mieszkam zresztą w doskonałym miejscu jak na takie hobby - w Poznaniu. Moja sąsiadka z góry to już prawie że gwarą mówi
A ja ze Szczecina - gdzie gwary lokalnej nie ma, no może za wyjątkiem przesiedleńców z Ukrainy, ale też nikogo takiego nie znałam osobiście. Z mojej perspektywy Kraków i Jastrzębie leżą bardzo blisko. Co do niesnasek lokalnych, to bardziej jest mi znana niechęć Śląska i Zagłębia niż Śląska i Krakowa.
Ika
Thu, 04 Nov 2004 - 12:05
Ja też lubię regionalizmy (większość), ale nie przypisuję Wrocławianom pyr ani nie zaliczam Łodzi do Wielkopolski argumentując, że blisko
Ciocia Magda
Thu, 04 Nov 2004 - 12:34
to znaczy, że w Krakowie się nie mówi "na polu"? Czy może Rzeszów (patrz post Kari07) też należy do Śląska?
Już jestem całkiem skołowana.
Kari,
Co do różnych wersji językowych mamy i taty - nie przejmuj się, to tylko dziecko ubogaca. Coś ala język obcy - czyli Helen Doron w domu Moje dzieci są dwujęzyczne i jakoś sobie radzą (słabo ale radzą)
Ika
Thu, 04 Nov 2004 - 12:39
To znaczy, że ani Rzeszów, ani Jastrzębie nie są "krakowskie" i widać nie jest to regionalizm "krakowski", tylko może południowy, jeśli już.
Strasznie łatwo Cię skołować
Doruśka
Thu, 04 Nov 2004 - 21:42
We wrocławiu idzie sę: na podwórko(jeśli ktos idzie przed dom sie bawić np)
: na dwór jeśli po prostu wychodzi,bez celu konkretnego
moja babcia Krakowianka-góralka mówiła " na pole" albo "na dwór"
Maciejonka
Thu, 04 Nov 2004 - 22:13
A moze być, że to z Krakowa-mój tata przecież to z małopolskiego pochodzi.
Kari07
Fri, 05 Nov 2004 - 09:30
"Pole" mówi się na południu Polski a "dwór" na północy - to tak z moich obserwacji.
A co do Rzeszowa - ci mniej znający geografię znajomi z innych części Polski twierdzili,że Rzeszów to prawie Ukraina....
Doruśka
Fri, 05 Nov 2004 - 09:41
ja raczej na półncy nie mieszkam
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.