Mój czterolatek właśnie debiutuje w przedszkolu. Jest trohę nieśmiały, więc na razie chodzimy we dwojkę . Synuś obserwuje, a ja przeżywam szok. DZieci są najzwyczajniej w świecie tresowane. Panie tępią każdy przejaw radości, entuzjazmu, aktywności innej, niż dozwolona w danym momencie (zwykle statyczna i nudna). Nieprzyjemnym tonem pietnują kolejnych "winnych". Ani razu przez ten tydzień nie słyszałam, by któreś dziecko zostało pochwalone. Ale jeśli któreś zrobi coś źle (źle wg pań - np. narysuje obrazek czarną kredką - w tym przedszkolu panuje absolutny zakaz używania czarnej kredki!!!!) może być pewne, że usłyszą o tym wszyscy. DZiewczynki mają "siadać skromnie a nie rozkładać nogi przed chłopcami" Absurd goni absurd. Na zabawie mikołajkowej za gadanie maluchom grożono odebraniem prezentów. Szok poprostu. Acha - jeszcze jedna sprawa. jest dzieco uprzywilejowane. Wnuczka dyrektorki. Bo to taka "indywidualistka". Rozrabia, wrzeszczy, psuje wszystko innym dzieciom - absolutnie bezkarnie. Znajomem mamy twierdza, że to jest normalna praktyka w przedszkolu no i nie ma wyjścia, jak to zaakceptować. A we mnie wszystko się burzy. A to mała miejscowość i nie ma przedszkoli do wyboru. W związku z tym pytanie: czy to faktycznie jest normalne??? To jakaś szkoła wojskowa, anie przedszkole. Dyscyplina, dyscyplina, dyscyplina...Uff..
Nie jest.
Skoro tak sie zachowują przy Tobie to pomyśl co będzie jak Ciebie tam nie będzie. Ja bym nie oddała dziecka .. ale to ja.
I Ty jeszcze masz dziecko w tym przedszkolu?
Moja noga , a tym bardziej mojego dziecka już by tam nie stanęła. Irmina
no cóż, powtórze tylko, nie dodam nic nowego - ja bym zrezygnowała
Ja bym tez wiała gdzie pieprz rośnie. Jakieś wyjscie zawsze sie znajdzie. Już wolałabym nianię niz takie przedszkole
popieram przedmówczynie - zabieraj dziecko z tej hm... placówki
DZiękuję za wypowiedzi. Trochę się mimo wszystko uspokoiłam - już się bałam, że taka sytuacja jest normalna i powszechna w przedszkolach. Jeszcze tylko pytanie: czy jesteście pewne, ze kiedy znikacie za drzwiami zostawiając swoje dzieci w przedszkolach nie dzieje się tam coś podobnego? Moje koleżanki twierdzą, że to jest normalna praktyka i nie ma innych przedszkoli. Swoją drogą sama się sobie dziwię, że tam chodzimy:) ale sytuacja wygląda tak, że po przeprowadzce z drugiego konca Polski moje dziecko nie ma kontaktu z rówieśnikami - nikogo tu nie znamy, a miejscowośc jest mała i nie stawarza takim maluchom żadnych możliwości wspólnych zabaw. Synek czuje się kompletnie osamotniony. A przedszkola do wyboru nie ma...Mam nadzieję, że te cztery godziny dziennie i w mojej obecności jakiejśc szczególna krzywda mu się nie stanie. No nic, zobaczymy. Może pogoda dopisze i jakieś maluch pojawią się wreszcie na podwórku. jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
Dziwię się, że te panie cię wpuściły na zajęcia. Niezłe zakazy. Nie chciałaby, żeby moje dziecko chodziło do tego przedszkola.
Ale pewnie masz rację, że jak nie widzimy to też może coś złego się dziać. U mojego syna w grupie jedna pani jest wspaniała i Misiek za nią przepada a druga jest niemiła i jak ona ma zmianę to Michał nie chce chodzić Żle się odnosi do dzieci (sierota, jełopa, itd). A jak wchodzę z nim do grupy to ta "zła" pani zawsze jest bardzo miła i przyjazna Najgorsze jest to, że Michał nie chce zbyt dużo opowiedzieć co działo się w przedszkolu i nie mogę ewentualnie zadziałać! Młodsza Julcia jest zadowolona z pań, ona dużo mówi co się w przedszkolu dzieje i nigdy nic niepokojącego nie zauważyłam. To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|