Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
moja córa jest w zerówce-właśnie przyniosła mi do domu "liścik" ze szkoły (rychło w czas ) deklarację wpłat na radę rodziców-tu mam do wyboru kwoty + adnotację "wybrana przez was rada rodziców,w trosce o przyszłość naszych dzieci,podjęła uchwałę o OBOWIĄZKU zadeklarowania się do opłacania comiesięcznych składek na fundusz rady rodziców"
i tu rodzi się pytanie -czy rada rodziców jest w końcu obowiązkowa czy nie?
Bajki o tym co oni z tych pieniędzy nie kupią mnie nie wzruszają,bo ciagle robią zbiórki a to zabawek a to czego innego,a dofinansowanie z tego co wiem też mają nie małe (ku chwale Burmistrza )
kasiarybka
Tue, 14 Dec 2004 - 14:02
Mika, mój mąż jest w radzie rodziców, jest tzw. rewidentem.
Ma prawo sprawdzić radę, na co wydała zebrane pieniądze.
Niedawno był na zebraniu takiej rady właśnie i powiem Ci, że to nie jest żadna ściema.
Nauczycielki zgłaszają do dyrektora szkoły wszystkie swoje prośby i zapotrzebowania a dyrektor zgłasza je radzie, następnie na takim zebraniu, cała rada zastanawia się na co najpierw, zebrane pieniądze przeznaczyć, co jest ważniejsze itd.
Sama wisz ile kasy szkoła dostaje od państwa, biedna jest jak mysz kościelna i nie ma co tutaj ukrywać, dlatego też rodzice "dokładają" niewielkie w sumie kwoty do wspólnej kasy rady i z tych pieniążków są póżniej kupowane np. nagrody dla ucznów wyróżnionych itp.
Mam nadzieję, że w miarę jasno to wyjaśniłam.
Tak jest w szkole mojego Dominika.
Mika
Tue, 14 Dec 2004 - 14:26
u nas nie za bardzo tak jest -przykładem jest przepaść między dwiema zerowymi klasami -w jednej wszystko nowe i kolorowe w druga pamięta chyba lata mojej młodości akurat w tej "lepszej" klasie uczy moja koleżanka,która na pytanie dlaczego klasy się tak różnią powiedziała,że NIE DOSTAJĄ pieniędzy na takie pierdoły a szafki,kolorowe stoliki i krzesełka,obrazki i malunki na ścianach robił i załatwiał jej mąż-prywatnie
To samo tyczy się zabawek,pomocy szkolnych -jak dadzą je RODZICE albo załatwi nauczycielka albo zbiorą dzieci z klas starszych to są
i tu leży pies pogrzebany -nie wiem czy MUSZĘ czy mogę zapłacić lub nie na rade rodziców,bo jeśli to nie jest obowiązek (a wcześniej czytałam,że nie jest) to mam w nosie-wolę za tą kasę kupić dzieciakom w hurtowni jakieś gry edukacyjne niż płacić w próżnię (swoja drogą powinny być wpłaty bankowe-przecież KR można odliczyć od podatku-a tu się wykręcili i płaci się pani w klasie) Z dyrektorką nie mam co dyskutować bo w jej mniemaniu to my jesteśmy dla szkoły a nie szkoła dla nas
kasiarybka
Tue, 14 Dec 2004 - 14:35
A widzisz Mika, czyli wychodzi na to, że wszystko zalezy od tego na jakich ludzi trafisz.
W tamtym roku w naszej szkole było dokładnie jak w Twojej.
Pieniądze na radę zbierała księgowa i nie wysyłała ich nawet na konto, tylko razem z dyrektorką decydowały na co i gdzie kasa ma pójść....no i kto był w lepszej komitywie z panią dyrektor, miał piękne odnowione klasy,. nowe ławki, nowe meble...w tym roku dyrektorka się zmieniła pod naciskiem własnie rady rodziców i jest zupełnie inaczej, o niebo lepiej.
Każda złotówka jest wpłacana na konto, specjalne konto założone przez panią, która jest w radzie tak jakby prezesem i póżniej na podstawie wyciągów z tego konta pieniążki są rozdzielane według potrzeb.
W tym roku np. więcej kasy poszło na szkolną bibljotekę w której półki świeciły pustkami, brakowało podstawowych lektur itd.
Wszystko zależy od ludzi Mika, a dyrektorkę zawsze można zmienić.
siłaczka
Wed, 15 Dec 2004 - 21:51
Nie, wpłaty na RR nie są obowiązkowe i jeśli nie zechcesz ich wpłacać to nikt Cię do tego nie zmusi. Natomiast zastanawia mnie taka postawa: wyciągają od nas pieniądze i Bóg wie co robią . Mika, już w drugim watku to czytam i trochę mnie to rusza. Bo znajdzie się pięć innych wątków o tym, jak to szkoły złe nie zapewniają dzieciom żadnych zajęć dodatkowych, jak to ławki stare i brudne a imprez w szkole nie ma. Oczywiście ponarzekać można, czasami po takim narzekaniu nam lżej (sama lubię od czasu do czasu ). Tylko chcę wam pokazać to z drugiej strony. Tak jak pisała Kasia z tych pieniędzy są nagrody dla uczniów na koniec roku, finansowane kółka zainteresowań lub gazetki szkolne, materiały potrzebne do organizacji imprez w szkole, pomoce dydaktyczne itp. Niestety, żyjemy w takiej rzeczywistości a nie innej i obwinianie pani dyrektor i nauczycieli za to,że próbują w tym wszystkim jakoś istnieć i nie polec jest chyba nie koniecznie właściwe.
Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć Mika, ze się czepiasz i nie masz racji, nie wiem jak jest w Twojej szkole, to tylko taka ogólna refleksja po tym, co przeczytałam w wątku Wioli i tutaj.
Mika
Wed, 15 Dec 2004 - 22:32
Kachna to nie tak,że my się nie angażujemy -cały czas sa zbiórki na pomoce naukowe do szkoły,kupowaliśmy nowe zabawki,gry dla zerówki,teraz widzę,że jest gołoszenie dla starszych klas o zbiórce zabawek dla maluchów.Tylko to ciągle idzie konkretnie z naszych kieszeni i naszych dobrych chęci.W czerwcu byłam w szkole-były zabawki a nagle we wrześniu okazuje się,że ich nie ma a wymówką było to,że "się zużyły" -byłam,widziałam,zabawki były super (zapewne co roku rodzice kupują nowe) Przeraża mnie infornacja mojej koleżanki,że nauczycielki nie dostaja kasy na nowsze ławki ze szkoły,że one same muszą sobie to załatwiać.I tu widać przepaść -zerówkowe klasy są dwie,u Agnieszki jak w bajce,bo jej mąż kupił i porobił wszystko,a w klasie mojej córki wszystko pamieta czasy mojej młodości,bo pani zapewne nie ma ani możliwości ani znajomości (lub też chęci) żeby klasa ładnie wyglądała.
Wiem też,że burmistrz bardzo dofinansowuje szkołę i spod ziemi wyciąga dla niej pieniadze (reprezentacyjna,najstarsza szkoła z tradycjami w mieście) więc gdzie ta kasa???!!! Za wyjazdy,teatrzyki (2 razy w miesiącu) i inne atrakcje płacimy na bierząco -szkoła NIC dzieciom nie finansuje.Z tego co wiem za książki na koniec roku też będziemy płacili
siłaczka
Wed, 15 Dec 2004 - 23:13
Hmmm..., to faktycznie Mika coś jest nie tak z tymi pieniędzmi. A nie ma jakiejś rady szkoły, która by zarządzała tymi funduszami?
kasiarybka
Thu, 16 Dec 2004 - 10:12
.......rady szkoły, która jest niezależna od pani dyrektor !
To jest bardzo ważne.
Pani dyrektor w naszej szkole wszelkie wydatki konsultuje z radą rodziców.
Pani dyrektor, nie może nawet sama wyciągnąć pieniędzy z konta Rady.
Przecież pieniądze Rady Rodziców to pieniądze wszystkich rodziców, to składki na komitety, to jakieś drobne darowizny...z jakiej racji P dyrektor ma tym rozporządzać ?
Mika
Thu, 16 Dec 2004 - 10:21
Wiesz Kasiu - tutaj to chyba idą innym torem,RR raktowana jest jak przymusowy komitet rodzicielski gdzie cała kasa idzie na konto szkoły a stamtąd dysponowana jest różnie w/g potrzeb....pani dyrektor.
Ja nawet musiałam płacić za odbijane kartki na xero do logopedy gdzie xero stoi jak wół w sekretariacie
Zaczyna mnie to coraz bardziej wkurzać,bo nie ma miesiaca żeby nie było "proszę wpłacić..." A ktoś mówił,że szkoła publiczne jest darmowa taaaa -współczuję rodzicom którzy mają wiecej dzieci w wieku szkolnym,bo przy takich zbiórkach + RR wyjdzie,ze co miesiac bula na darmową szkołę nawet do 100zł miesięcznie
kasiarybka
Thu, 16 Dec 2004 - 10:26
Mika, a nie możecie się zburzyć ?
W szkole Dominika w tamtym roku było identycznie.
P. dyrektor i P. księgowa trzymały kasę i dysponowały nią jak tylko chciały, olewając totalnie RR, aż w końcu, główny zarządca rady się wkurzyła i od tego roku, nie dość, że to RR trzyma pieniążki, to w dodatku zmieniono P. dyrektoi i P. księgową.
Mika ja myslę, że można coś zdziałać, bo jak nic nie zrobisz to zawsze tak będzie.
Mika
Thu, 16 Dec 2004 - 10:34
Kasia -ja nie zaczynam -po pierwsze nie jestem w RR,po drugie i tak muszę się cieszyć,że przyjęli Olkę bo my tu nawet meldunku nie mamy a dzieci sporo i niektóre odsyłali do szkoły położonej na drugim końcu miasteczka (tą mam 5 minut od domu) Poza tym dyrektorka jest nieustępliwą,wredną i fałszywą ........(piii) która dzieli rodziców na równych i równiejszych.Ja jestem z tych równiejszych więc nie mogłam przenieść Oli do drugiej klasy i zostałam bardzo nie mile potraktowana
Chyba nikt nie chce z nia zaczynać,bo się boją
sdw
Thu, 16 Dec 2004 - 11:43
U nas teoretycznie wpłat na komitet rodzicielski nie ma. A nie ma dlatego zeby zaoszczedzic na prowadzeniu konta bakowego. W praktyce wygląda to tak, ze pieniądze są zbierane 2 razy w roku - przed Mikołajem, na paczki i na wiosnę, jakas wycieczka z tego i pamiątki dla dzieci na koniec roku. Teoretycznie dla wszuytskich dzieci, w praktyce bywa różnie, to zależy ilu rodziców zapłaci. W każdym razie zarówkowicze są obdarowywani na "nową drogę życia". I niby ok. Ale niby, właśnie. Bo mam zastrzezenia. Po pierwsze, pieniądze rodziców nie powinny być zbierane przez dyrekcje, księgową czy panie nauczycielki. Tyl;ko przez skarbnika z RR. Tymczasem kase trzyma dyrektorka w swoim własnym, prywatnym mieszkaniu. Mało tego, o czym juz pisałam, jak przychpdzi do wydania pieniedzy to sanowna wydac ich rodzicom nie chce. Taaak, mogą zostac wydane na to, na co zebrane zostały ale tylko pod jej nadzorem (vide paczki mikołajkowe i jej tysiaczne zarzuty w tej kwestii).
Nie lubie niejasności. Nie trawie wrecz organicznie. Ja lubie miec czarno na białym. Dobra, zbierajmy skoro są takie potrzeby ale dajmy rodzicom chocby minimalne prawo decyzyjne. Mądry dyrekto dałby alternatywe. Słuchajcie wapniaki nie ma zabawek, potrzebujemy gier, klocków, ksiazeczek, lalek. Czy kwota 10 zł/m-c odpowiada? Powiedzmy, ze tak. No to na co najpierw przeznaczymy pieniądze? I tu głosowanie. Dobra, połowa bedzie niezadowolona bo miast ksiazek laki zostały kupione. Ale połowa zostanie usatysfakcjonowana za miesiac, bo z kolejnej składki kupi sie ksiazki. Tymczasem jesli rodzice nie maja prawa decyzyjnego ciezko im przychodzi dawanie pieniędzy, buntują sie i nie daja. A jak jeszcze efektów nie widza to juz w ogóle.
Moim zdaniem wszytsko jest do załatwienia. Ale wtedy jesli gra sie czysto. Jesli ludzie widza, ze ise ich traktuje powaznie i liczy z ich zdaniem a nie tylko reke wyciaga a jak dadza to adieu A u nas tak to własnie wygląda. Daliscie? Super, no to do widzenia przy okazji kolejnej składki.
Taki przykład podam. Pierwsze zebranie. Juz pominę, ze szanowna ma nieco dziwny sposób bycia i zachowuje sie tak jak by wszechswiatem zarzadzała a szaraczków w odwłoku miała. I miny strzela pod tytułem "bez łaski" ale dzieci beda miały źle bo to na nichj sie odbije (a to juz emocjonalny szntaż). Na zebraniu poruszane rózne kwestie. Dochodzimy do kasy. Punkt pierwszy - karuzela. Szanowna chce kupic karuzele. Pyta, co rodzice mysla o tej inwestycji. Ktos zgłasza sprzeciw, mói, ze to niebezpieczne. Takich rodziców jest troje. Słownie: TROJE. I mnóstwo głosów za karuzelą. Szanowna zachowuje sie tak jak by nie słyszała tych, którzy chca. Pada nieśmiertelne "nie, to nie; niech sie chuśtają na tych strupach, ale jak bysmy kupili karuzele to i tak nie moglybys ie dzieci na niej bawic chyba, ze po dwoje i pod nadzorem bo jak jest ich wiecej na placu to sobie nauczycielki nie razdza i z huśtawek korzystac nie pozwalaja". No paranoja. Karuzeli nie kupiła. Choc miała pieniądze. Trzyma je nadal. A dlaczego nie kupiła? Bo tez są równi i równiejsi. Pan architekt był przeciwko (a cos tam kiedy dla przedszkola zaprojektował), pani adwokat i pani nauczycielka z innego przedszkola (de facto kiedys pracująca, krótko, w tej placówce)). Paranoja. Około 30 rodziców było za. I co?
Są dyrektorzy, którzy potrafią załatwic z rodzicami wszystko, którzy nie musza błagac o wpłaty, którzy traktuja ich jak równych sobie. I ci są górą.
sdw
Thu, 16 Dec 2004 - 11:53
A, jeszcze cos, choć nie bardzo w temacie, za co Mikę serdecznie przepraszam.
Ozdoby choinkowe. W poprzednim przedszkolu co roku dzieci miały za zadanie przynieśc do przedszkola 2 bombki i długi łancuch. Przynosiły. Choinki w przedszkolu dwie. Ubrane skromnie i niewielkie. Za zbyt krótki i mało reprezentacyjny łancuch moje dziecko zebrało burę. Używanych bobmek, które przyniosła inna dziewczynka pani nie przyjęła. Matce kazała kupic nowe bo byle czego na choince wieszac nie bedzie. Chyba swojej
I to jest własnie to co mnie mierzi. Cholera, po co wmawiac ludziom, ze na przedszkole daja skoro efektów nie widac. Choinka zawsze ubrana tak samo. A gdzie te ozdoby, które przynoszą dzieci? Co roku!
Kolejna rzecz. Kącik przrody. Dziecko wraca do domu z rospiska co ma przynieść - seler, 3 marchewki, kapusta, por. Na drugi dzień poruwnujemy z innymi rodzicami co miały przynieść ich pociechy. Wychodzi na to, ze w kaciku powinno byc jakies 3 kilo marchwi, tylez samo cebuli, kilka główek kapusty, kilka woreczków grochu, fasoli, buraków, owoców róznych. Na stoliku, w kąciku przyrody pieknie połozone warzywa i owoce.Po jednym z kazdego gatunku. Gdzie reszta? Do zupy poszła? Ok. Ale powiedzmy rodzicom, ze maja przyniesc warzywa na obiad, NIE do kacika przyrody A moze gdzie indziej poszły te warzywka?
Mika
Thu, 16 Dec 2004 - 12:15
CYTAT(wiolontela)
W poprzednim przedszkolu co roku dzieci miały za zadanie przynieśc do przedszkola 2 bombki i długi łancuch. Przynosiły. Choinki w przedszkolu dwie. Ubrane skromnie i niewielkie. Za zbyt krótki i mało reprezentacyjny łancuch moje dziecko zebrało burę. Używanych bobmek, które przyniosła inna dziewczynka pani nie przyjęła. Matce kazała kupic nowe bo byle czego na choince wieszac nie bedzie. Chyba swojej :evil:
oo matko -ja bym takiej babie te bombki w odwłok wsadziła to już przegięcie
u nas też warzywka i inne rzeczy każą przynosić i też w nadmiarze tyle,że dzieci się wycwaniły -wiedzą kto NAPEWNO przyniesie więc reszta olewa temat -tak więc moja Olka przyniosła wszystko co miałam na zupę (w domu głodówka ) a okazało się,że zużyła tylko ziemniaka bo resztę pani rozdała innym dzieciom I tak 5 dzieci sponsoruje resztę klasy.....
Kari07
Thu, 16 Dec 2004 - 15:10
U nas kartki sprzedawały dzieciaki za 2 zł - robiły panie bo pytałam dziewczynki
Szkoda mi ich było bo siedziały bidule przy drzwiach, i tylko recytowały żeby kupić kartkę. Kupiłam. Teraz wiszą jakieś gwiazdki czy coś inneg do kupienia ale dziekuję.
Mnie dziwi trochę, że panie faktycznei nie zbierają np. 5 zł czy 10 na jakieś potrzebne rzeczy.Na początku roku kazano przysnieść wyprawkę ( wg spisiu) i tyle.A nie wierzę że, to wystarcza!
Sama z siebie przynoszę kartki czyste do rysowania ( co prawda po jakimś złym wydruku z drugiej strony ale to raczej dzieciakom nie przeszkadza), katalogi do wyciania.
Wczoraj samozwańczo zrobiłam z Bastkiem łańcuch na choinkę do ich sali i zanieślismy ( jak podejrzewałąm ozdób nie za wiele, zresztą fajnie jak wiszą rzeczy zrobione przez dzieci).
U nas nie ma wpłat na radę rodziców a jest z każdym razem karteczka z pytaniem o zgodę na konkretną impreze i deklaracja wpłaty określonej kwoty.
Tak sie zastanawiam, że gdybym faktycznie miała wolną kasę to bym ją z przyjemnoscia dała paniom żeby coś kupiły nowego dzieciakom do sali albo nawet sama kupiła. Problem tylko z tą gotówką
Ale przecież dużo rodziców ma własne firmy, czy im się nie opłaca jakas darowizna albo kupienie czegoś do przedszkola?Chyba mogą i na tym skorzystac finansowo a i dzieciaki miałyby frajde....
mamjuz
Thu, 13 Jan 2005 - 01:33
a ja się już nie burzę na RR i choć nieobowiązkowa - płacę ( 35 złotych co miesiąc )
ech + zajęcia dodatkowe + czesne i jedzenie - 400 stówy
wiem też że w naszym przedszkolu jest po kilka dzieci w grupie zwolnionych z tej opłaty są i tacy rodzice, ktorzy płaca 50 lub stówę
problem się robi wtedy, kiedy rodzice pytaja na co to - p. Dyrekcja agresywną się wówczas staje Ale rozliczenie jest sumienne i wisi do wglądu - inna sprawa że najwięcej korzystają na tym zerówkowicze - maluchy najmniej
Wczoraj się dowiedziałam, że utrzymanie 1 dziecka w przedszkolu to koszt miesięczny : ok. 1500 złotych ( pensje nauczycieli, energia itd. )
więc te moje 400 to nic jest i społeczeństwo w zasadzie za dziecko płaci
nawet nie chcę myślec co bedzie jak pójdzie do szkoły ( przeciez to zaraz ) i utrzymają się jego wszechstronne zainteresowania ( angielski, taniec, judo ) + wycieczki + podręczniki + ....
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.