Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Od dłuższego czasu sex mógłby dla mnie nie istnieć, nie mam ochoty na "psoty" a wręcz mam wstręt do tych spraw. Czasami się zmuszam dla męża ale to daje odwrotny skutek, w ogóle nie czuje popędu, podniecenia. Tak było po pierwszym dziecku, potem troszkę się poprawiło, zaszłam w drugą ciążę. Teraz więcej dzieci nie chcę i to mnie jeszcze bardziej hamuje. Na dodatek jestem wierząca i nie chcę stosować antykoncepcji, a tu nawet jeszcze miesiączki nie wróciły po porodzie, więc naturalne metody odpadają. I co tu robić? Pomocy!
x
śmieszek
Tue, 11 Jan 2005 - 08:56
A zastanawiałaś się co może być przyczyną tego, że masz takie odczucia?
Czasami jak się odpowie na to pytanie to można sobie jakoś pomóc. Lepiej się nie zmuszać (dla męża), bo obawiam się, że faktycznie ma to odwrotny skutek - będziesz miała jeszcze większe opory. Porozmawiaj z mężem - on na pewno też to w jakiś sposón przeżywa. Może razem uda Wam się znaleźć wyjście z tej sytuacji.
Trzymaj się.
Maciejonka
Wed, 12 Jan 2005 - 21:43
Przepraszam że tak z grubej rury: zacznij stosować antykoncepcję! Ja bym dostała szału gdybym po każdym zbliżeniu miała myśleć o tym czy już jestem w ciąży czy nie.
Nie chcę tutaj nikogo obrażać.
Nie masz ochoty na sex bo sie boisz kolejnej ciąży-normalne się wydaje i myślę, ze powinnaś jednak spróbować jakiejś metody. Jeżeli to nie pomoże to problem tkwi gdzie indziej. Ale ciężko szukać wyjścia z problemu jeżeli się nie próbuje go rozwiązywać-bo problem może tkwić w tym jednym szczególe.
Coffee
Wed, 12 Jan 2005 - 21:57
chyba masz te jak to sie mowi blokade psychiczne z obawy o ciaze
tez bym tak miala, i mialam
antykoncepcji hormonalnej nie chce stosowac bo mi nie sluzy
a stosuje ...gumki...tak po "studncku"
sluchaj ja tez wierzaca jestem ale z ta antykoncepcja to troszke przesada...
przeciez w tych czasach mnozyc sie jak kroliki
jak ma sie regularne miesiaczki to i owszem mozna stosowac metode termiczno objawowa...temp+sluz itd sama to stosowalam przed ciaza jakies 4 lata i bylo ok
ale pociazy boje sie ze stale moze byc jakis wybryk jeszcze natury i bym zaszla stad te gumki
reszka
Wed, 12 Jan 2005 - 22:06
Doprawdy sądzisz że włączenie metody antykoncepcji, która z jakichś względów nie jest lub może nie być akceptowana, sprawi że prysną wątpliwości i ewank stanie się seksualną tygrysicą? Czy nie aby to za proste? A co jesli po hormonach jej ochota na figle zaniknie kompletnie? Udane zycie łóżkowe to nie tylko komfort jesli chodzi o nieplanowana ciążę ale mnóstwo innych czynników - od gry hormonalnej i wstepnej począwszy, na zapachu skóry i komforcie psychicznym skończywszy. Moim zdaniem ewank mogłaby zacząć od wizyty u ginekologa, czy nie ma jakichs obiektywnych, zdrowotnych przyczyn które mogłyby jej przeszkadzać, może jestes za bardzo obciążona opieką nad dzieckiem? Może nie masz czasu dla siebie? Takie pytania możnaby mnozyć, my tutaj możemy sugerować, ale i tak przyczyne musisz dociec sama, tzn. z mężem. Bo zazwyczaj przyczyna jest i (po fakcie) może być oczywista.
Czy możesz porozmawiac z mężem o twoich problemach?
Maciejonka
Wed, 12 Jan 2005 - 22:33
Bez przesady! Odrazu tygrysica. Nie! ale dlaczego ma nie spróbować? przecież nie pisała, że ma problemy typu: niedbający o siebie mąż, czy mąż który traktuje ją przedmiotowo. Nie musi brać hormonów. Niech zacznie od gumek-no chyba, ze jest uczulaona na lateks, ona albo mąż. Przecież antykoncepcja to nie tylko hormony!
Ja też jestem osobą wierzącą, ale wierzę tez w niemoc wychowania przez nas gromadki dzieci w tak parszywych czasach.
Dziecko (dzieci!!) potrafią zmęczyć człowieka, wiec i ochota może być mniejsza. A do tego stres-A JAK BĘDZIE JESZCZE JEDNO?? a przecież zawsze może być ciąża mnoga... ja osobiscie na początek wypróbowałabym jakąś metodę antykoncepcji-po rozmowie z lekarzem.
kasiarybka
Wed, 12 Jan 2005 - 23:50
Ewank ja myślę, że pierwszą i najważniejszą barierą jest ciąża.
Moim zdaniem powinnaś po prostu pójść do ginekologa i o tym wszystkim pogadać.
Nie mówię, żebyś się od razu zwierzała ze swoich problemów, ale uważam, że powinnaś swojemu, zaufanemu lekarzowi opowiedzieć o wszystkich swoich obiekcjach.
Póżniej zastanowiłabym się bardzo poważnie nad antykoncepcją.
Ja też jestem człowiekiem wierzącym i staram się jak mogę przestrzegać przykazań, ale nie umiałabym spokojnie kochać się z mężem, myśląc, że mogę zajść w trzecią ciążę.
Seks jest bardzo ważną sferą w małżeństwie, nie da się jej wyeliminować więc...tak jak pisały dziewczyny...pomyśl o zabezpieczeniu się przed kolejną (niechcianą) ciążą.
Mama Mojzesza
Thu, 13 Jan 2005 - 01:04
Ewank, ja tak mialam chyba przez 8 miesiecy po porodzie,jak nie dluzej. Nie wiem czemu tak dlugo, chyba Mojzesz tak mi dal w kosc. Zmuszac sie nie zmuszalam, tylko traktowalam to jak rodzaj przytulenia, musialam byc wtedy rownie seksowna co krolowa Wlk Brytanii w noc poslubna zadnego podniecenia nie bylam w stanie z siebie wykrzesac, a obawa przed zajsciem w kolejna ciaze u mnie nie wchodzila w gre. Po prostu mi sie nie chcialo. Ile miesiecy ma Twoje dziecko? jesli maz jest tolerancyjny w tych sprawach to ja bym sie nie zmuszala, i dala sobie po prostu spokoj na razie, przynajmniej u mnie tak bylo ze nagle poczulam to cos
a do lekarza jak najbardziej idz, pewnie jest bardziej kompetenty niz my, tylko np ja wolalabym akurat w tej sprawie do kobiety
jesli nie jest to jakis problem natury medycznej, to bardzo pomaga swiadomosc swojej atrakcyjnosci, czyli moze kup sobie cos ladnego, zrob sobie dzien dla urody, a potem oddajcie komus dzieci (o ile to mozliwe) i niech z kolei maz zrobi cos dla Ciebie
A jesli sie nie uda to powiedz mezowi zeby jeszcze na kilka miesiecy zapomnial o seksie
moi znajomi od 9 lat stosuja antykoncepcje naturalna, i maja 3dzieci zaplanowanych co do miesiaca i zadnej wpadki. Tylko mnie by sie nie chcialo mierzyc codziennie rano temperatury wiadomo gdzie przez 10minut
ewank
Thu, 13 Jan 2005 - 11:09
Dziewczyny dzięki za rady! Macie racje, napewno obawa przed kolejną - nieplanowaną ciążą ma tu duże znaczenie, i skorzystam z rady, zaczną stosować gumki. A zmęczenie wieczorne też nie jest bez znaczenia. Dzieciątko (6 mies) kiepsko sypia w nocy i jak pomyśle, że mam jeszcze zamiast spać figlować, to mi szkoda snu. Ale spróbuje, może coś się we mnie obudzi.
Anuk
Thu, 13 Jan 2005 - 12:32
CYTAT(ewank)
Dziewczyny dzięki za rady! Macie racje, napewno obawa przed kolejną - nieplanowaną ciążą ma tu duże znaczenie, i skorzystam z rady, zaczną stosować gumki. A zmęczenie wieczorne też nie jest bez znaczenia. Dzieciątko (6 mies) kiepsko sypia w nocy i jak pomyśle, że mam jeszcze zamiast spać figlować, to mi szkoda snu. Ale spróbuje, może coś się we mnie obudzi.
Hmmm - jesli wieczorem padasz - może warto zmienić porę: na poranek. Może to też odniesie skutek pozytywny. Rano człowiek ma więcej energii....
Maciejonka
Thu, 13 Jan 2005 - 12:43
CYTAT(Anuk)
CYTAT(ewank)
Dziewczyny dzięki za rady! Macie racje, napewno obawa przed kolejną - nieplanowaną ciążą ma tu duże znaczenie, i skorzystam z rady, zaczną stosować gumki. A zmęczenie wieczorne też nie jest bez znaczenia. Dzieciątko (6 mies) kiepsko sypia w nocy i jak pomyśle, że mam jeszcze zamiast spać figlować, to mi szkoda snu. Ale spróbuje, może coś się we mnie obudzi.
Hmmm - jesli wieczorem padasz - może warto zmienić porę: na poranek. Może to też odniesie skutek pozytywny. Rano człowiek ma więcej energii....
No i miło dzień można zacząć
Coffee
Sun, 16 Jan 2005 - 14:20
mysle ze lek przed nstepna ciaza oraz zmeczenie to wystarczajace przyczyny by nie miec ochoty na seks a wieczorem marzyc po prostu aby zasnac...
ja nie raz nawet sily na mycie nie mialam teraz sie i zdarza ze w wannie wnet zasypiam...
do tego jak na scisle o wiare wedlug biblii chodzi, to kochac sie z mezem bys musiala-kasiurybko-jedynie w celu splodzenia dzieci
bo wlasnie tak jest mowa...ze kochac sie maz z zona ma dla splodzenia potomka a nie dla przyjemnosci...
wiec uwazam ze tu juz "lamiecie" slowa wiec zgadzam sie z dziewczynami jak tu wychowac mase dziciaczkow w tych czasach? dawniej bylo latwiej pasli bydlo, jedli co zrobili, przenosili sie z miejsca na miejsce, a im liczniejsza rodzina tym wieksza pomoc w produkcji jadla...troszczyli sie tylko o to aby bylo co zjesc a my mamy tego teraz tyle na glowie, wszystkie oplaty
Sylwia M.
Sun, 16 Jan 2005 - 18:43
Zawsze się zastanawiałam, dlaczego ludzie sie przejmują, że nie chce im się uprawiać seksu. Nie chce się, to nie uprawiam i już! Od tego sie nie choruje
No bo gdyby Ci sie żyć nie chciało, albo wstać z łóżka, to byłaby to może depresja (no i dziećmi byś się nie mogła zająć) i to może rzeczywiście byłby problem.
Mnie się też wiele razy w moim życiu nie chciało, a po urodzeniu drugiego dziecka nie chciało mi się ponad rok i tego nie robiłam. I nic się nie stało. Ani z moim małżeństwem, ani ze mną. Z moim mężem dopasowujemy sie w tych sprawach, tzn. po prostu tolerujemy potrzeby drugiej strony. Nigdy nie okazał mi że dla niego jest za rzadko, ani za często.
Coffee
Sun, 16 Jan 2005 - 20:00
JAPODOBNIE JAK aNIA MIALAM
NAJPIERW W CIAZY-zero ochoty a do tego mialam przez lekarza zabronione
potem do 7-8 miesiecy wlasnie...NIE CHCIALO MI SIE nie wiem kiedy wrocilo do normy...jakos tak, po prostu
Sel
Sat, 29 Jan 2005 - 09:55
CYTAT(Sylwia M.)
Zawsze się zastanawiałam, dlaczego ludzie sie przejmują, że nie chce im się uprawiać seksu. Nie chce się, to nie uprawiam i już! Od tego sie nie choruje :D
Cóz za egoistyczne stwierdzenie... mam wrazenie ze dziewczyny nie pisza tu o tym ze wczoraj, czy w ubieglym tygodniu nie mialy ochoty, tylko o braku checi w ogole, albo nie doczytałam dobrze.
A ta druga strona? Mąż ktory ciągle słyszy nie?Ma sobie zawiazać na supełek? Co mu w zamian zaproponujesz? A wiesz o tym, że spory procent małżeństw rozpada się właśnie z tego powodu? Te problemy tworzą kolejne...
kasiarybka
Sat, 29 Jan 2005 - 10:17
Zgadzam się z Seliną.
Chciałam napisać odpowiedż do postu Sylwi, ale nie będę powtarzać.
Podpiszę się zpod Seliną.
Coffee
Sat, 29 Jan 2005 - 11:09
bravo sellina, swieta racja,
Sylwia M.
Sat, 29 Jan 2005 - 17:40
CYTAT(Sellina)
Mąż ktory ciągle słyszy nie?Ma sobie zawiazać na supełek? Co mu w zamian zaproponujesz? A wiesz o tym, że spory procent małżeństw rozpada się właśnie z tego powodu? Te problemy tworzą kolejne...
Bez przesady, bez przesady...
Wielkie mi problemy...
Jak się rozpadają z tego powodu, no to widocznie się nie dobrali, to proste...
kasiarybka
Sat, 29 Jan 2005 - 18:06
Wiesz co Sylwia, jednak nie masz racji.
Nawet najbardziej kochające się pary, które nie umieją dojść do porozumienia w łóżku, po jakimś czasie mogą stać się wręcz wrogami.
Sex w związku jest bardzo ważny.
Selina nie napisała, że związki rozpadają się przez to, że partnerzy ze sobą nie sypiają, napisała natomiast, że TEN problem, tworzy następne problemy, które się nawarstwiają i awantura gotowa.
Na podstawie swoich obserwacji, śmiem twierdzić, że nie ma dobregi i zgodnego małżeństwa jeśli partnerzy nie poukładają sobie spraw łóżkowych.
kasiarybka
Sat, 29 Jan 2005 - 18:08
CYTAT
Wielkie mi problemy... :roll:
I to SĄ WIELKIE problemy.
Ps.Wiesz co, masz bardzo nieprzyjemny styl wypowiedzi
Na świecie istnieją inni ludzie, którzy absolutnie nie muszą być tacy jak Ty i miewają problemy, dla których są one bardzo ważne i poważne, Twoja ironia jest tutaj zupełnie nie na miejscu, jest po prostu niesmaczna.
skanna
Sat, 29 Jan 2005 - 19:58
CYTAT(Sylwia M.)
Bez przesady, bez przesady...
Wielkie mi problemy... :roll:
A to, droga Sylwio, jest po prostu przykre. Tak, Ty może nie masz z tym problemu, może masz męża bez temperamentu, albo może on te swoje potrzeby zaspokaja w inny sposób, albo z kim innym i dla Ciebie to nie są żadne problemy. Ale dla kogoś to może być problem, a Ty pisząc w ten sposób okazujesz temu komuś lekceważenie. Jak to się ma do Twoich zapewnień, że jesteś kulturalnym człowiekiem, który nie schodzi poniżej pewnego poziomu?
Sylwia M.
Sun, 30 Jan 2005 - 14:30
Powiem tak:
NIGDY nie zdarza Wam się obudzić się rano i pomyśleć:
- jakie to szczęście że nie ma wojny
- jakie to szczęście że nie ma powodzi
- jakie to szczęście że nie mam raka
- jakie to szczęście że moje dzieci nie są niepełnosprawne
- jakie to szczęście że mój mąż żyje i nawet ma pracę
- jakie to szczęście że mieszkam w Polsce w XXI wieku
- jakie to szczęście że nie ma już obozów koncentracyjnych, które pamiętają przecież nasi dziadkowie
- jakie to szczęście że terroryści nie dotarli jeszcze do mojej mieściny
- jakie to szczęście że mam co jeść, stać mnie nawet na czekoladę
Jestem szczęśliwa, moje życie to bajka, co za cudowny moment i miejsce!!!
Nie - otóż mam wrażenie (na podstawie licznych obserwacji) że 90% ludzi budząc się myśli:
- mam wstrętny cellulitis
- nie stać mnie na wakacje nad morzem
- nie podniecam się tak jak dawniej i/lub mój mąż nie ma ochoty na figle
- moje dziecko ma znowu katar
- teściowa mnie nie lubi
- mam zespół napięcia przedmiesiączkowego
- ten ostatni krem mnie uczulił i mam szorstką buzię
- itp itd
Moje życie do dramat, mam same problemy, już dłużej nie wytrzymam, co za los!!!
Bez komentarza...
moko.
Sun, 30 Jan 2005 - 15:08
o cholera .............
moje zycie to dramat...........no sam fakt wstania o 5,20 to trauma...
Sylwia no cholera..............
Coffee
Sun, 30 Jan 2005 - 22:49
jak mialyby mnie codziennie budzic takie negatywne koszmary, jak kolezanka ujela....Boze chyba bym nie wstala z wyra
na szczescie mnie budzi cwierkanie mojego synusia...i od razu mi sie smiac chce, jeszcze przed otowrzeniem oczu
jak dobrze miec dzieci
kasiarybka
Mon, 31 Jan 2005 - 09:18
Sylwia masz bardzo nieprzyjemny sposób wypowiedzi.
Nie szanujesz rozmówcy.
Nie szanujesz Jego uczuć.
Nie dopuszczasz do siebie myśli, że ktoś MOŻE być inny niż Ty.
To, że mamy problemy, że chcemy aby nasze życie z dnia na dzień stawało się lepsze, NIE OZNACZA, że jesteśmy nieszczęśliwe !
Ale Ty przecież nie MUSISZ nic zmieniać, Ty i Twoje życie jest bez wad, jest po prostu perfekcyjne
Czasami, czytając Twoje posty wnioskuję, że to chyba jednak Ty, jesteś nieszczęśliwa, bo NA SIŁĘ starasz się pokazać, jaka jesteś cudowna i bez wad !
Jak to budzisz się co rano, szczebiocząca niczym skowronek, szczęśliwa i uśmiechnięta, nie miewasz złych dni, złych myśli, ZAWSZE jesteś piękna, seksowna, radosna i szczęśliwa....wiesz co.....współczuję...bo na dłuższą metę nie da się udawać, kiedyś to wszystko może odwrócić się przeciwko Tobie, bo jesteś takim samym człowiekiem jak My wszystkie.
Człowiekiem który pomimo iż myśli, że jest BEZ WAD, to te wady jednak posiada...tylko ich zauważyć nie chce.
Sel
Mon, 31 Jan 2005 - 09:45
CYTAT(Sylwia M.)
Powiem tak:
NIGDY nie zdarza Wam się obudzić się rano i pomyśleć:
- jakie to szczęście że nie ma wojny
- jakie to szczęście że nie ma powodzi
- jakie to szczęście że nie mam raka
- jakie to szczęście że moje dzieci nie są niepełnosprawne
- jakie to szczęście że mój mąż żyje i nawet ma pracę
- jakie to szczęście że mieszkam w Polsce w XXI wieku
- jakie to szczęście że nie ma już obozów koncentracyjnych, które pamiętają przecież nasi dziadkowie :shock: - jakie to szczęście że terroryści nie dotarli jeszcze do mojej mieściny
- jakie to szczęście że mam co jeść, stać mnie nawet na czekoladę :shock: Jestem szczęśliwa, moje życie to bajka, co za cudowny moment i miejsce!!!
Nie - otóż mam wrażenie (na podstawie licznych obserwacji) że 90% ludzi budząc się myśli:
- mam wstrętny cellulitis
- nie stać mnie na wakacje nad morzem
- nie podniecam się tak jak dawniej i/lub mój mąż nie ma ochoty na figle
- moje dziecko ma znowu katar :shock: - teściowa mnie nie lubi
- mam zespół napięcia przedmiesiączkowego
- ten ostatni krem mnie uczulił i mam szorstką buzię
- itp itd
Moje życie do dramat, mam same problemy, już dłużej nie wytrzymam, co za los!!!
Bez komentarza...
Heh poczekam sobie... poczekam kiedy zawitasz wśród nas... ...kiedy okaże się że wcale nie należysz do tych 10%, a do naszej infantylnej społeczności...do 90% głupich i naiwnych...
Dobrze sie bawisz
Sel
Mon, 31 Jan 2005 - 10:03
Postanowiłam sie jednak "przetestować", czy rzeczywiście należe do tych 90%...?
CYTAT(Sylwia M.)
- mam wstrętny cellulitis
tak mam
CYTAT(Sylwia M.)
- nie stać mnie na wakacje nad morzem
no kurka nie stac mnie
CYTAT(Sylwia M.)
- nie podniecam się tak jak dawniej i/lub mój mąż nie ma ochoty na figle
hmm...tu jest problem, no podniecam sie jak dawniej, a nawet moze bardziej ale nie mam męża ( ale za to mam ochotę na figle)
CYTAT(Sylwia M.)
- moje dziecko ma znowu katar :shock:
No ma właśnie ma, jasny gwint, wszystkop się zgadza
CYTAT(Sylwia M.)
- teściowa mnie nie lubi
BOZE ona mnie nienawidzi
CYTAT(Sylwia M.)
- mam zespół napięcia przedmiesiączkowego
miałam juz w tym miesiacu, ale juz za trzy tyg bede miala znowu wiec wszystko ok
CYTAT(Sylwia M.)
- ten ostatni krem mnie uczulił i mam szorstką buzię
nie no był swietny, ale się skończył dzis resztówke wykorzystałam rano, no a wstałam 5,20, wiec moje życie generalnie jest beznadziejne...nudne i kompletnie bez sensu...
ufff, chyba nieźle wypadlam...
grzałka
Mon, 31 Jan 2005 - 10:35
CYTAT(Sylwia M.)
Powiem tak:
NIGDY nie zdarza Wam się obudzić się rano i pomyśleć:
- jakie to szczęście że nie ma wojny
- jakie to szczęście że nie ma powodzi
- jakie to szczęście że nie mam raka
- jakie to szczęście że moje dzieci nie są niepełnosprawne
- jakie to szczęście że mój mąż żyje i nawet ma pracę
- jakie to szczęście że mieszkam w Polsce w XXI wieku
- jakie to szczęście że nie ma już obozów koncentracyjnych, które pamiętają przecież nasi dziadkowie :shock: - jakie to szczęście że terroryści nie dotarli jeszcze do mojej mieściny
- jakie to szczęście że mam co jeść, stać mnie nawet na czekoladę :shock: Jestem szczęśliwa, moje życie to bajka, co za cudowny moment i miejsce!!!
Nie - otóż mam wrażenie (na podstawie licznych obserwacji) że 90% ludzi budząc się myśli:
- mam wstrętny cellulitis
- nie stać mnie na wakacje nad morzem
- nie podniecam się tak jak dawniej i/lub mój mąż nie ma ochoty na figle
- moje dziecko ma znowu katar :shock: - teściowa mnie nie lubi
- mam zespół napięcia przedmiesiączkowego
- ten ostatni krem mnie uczulił i mam szorstką buzię
- itp itd
Moje życie do dramat, mam same problemy, już dłużej nie wytrzymam, co za los!!!
Myśle, że masz sporo racji- większość ludzi tak właśnie myśli. Większość ludzi nie zwraca uwagi na to, że ma zdrowe dzieci, dach nad głową i ma z czego spłacać kredyt. Natomiast załamuja ręce nad tyloma drobizgami...
Ale sex w związku to jest istotny problem.
Sel
Mon, 31 Jan 2005 - 10:55
CYTAT(grzalka)
CYTAT(Sylwia M.)
Powiem tak:
NIGDY nie zdarza Wam się obudzić się rano i pomyśleć:
- jakie to szczęście że nie ma wojny
- jakie to szczęście że nie ma powodzi
- jakie to szczęście że nie mam raka
- jakie to szczęście że moje dzieci nie są niepełnosprawne
- jakie to szczęście że mój mąż żyje i nawet ma pracę
- jakie to szczęście że mieszkam w Polsce w XXI wieku
- jakie to szczęście że nie ma już obozów koncentracyjnych, które pamiętają przecież nasi dziadkowie :shock: - jakie to szczęście że terroryści nie dotarli jeszcze do mojej mieściny
- jakie to szczęście że mam co jeść, stać mnie nawet na czekoladę :shock: Jestem szczęśliwa, moje życie to bajka, co za cudowny moment i miejsce!!!
Nie - otóż mam wrażenie (na podstawie licznych obserwacji) że 90% ludzi budząc się myśli:
- mam wstrętny cellulitis
- nie stać mnie na wakacje nad morzem
- nie podniecam się tak jak dawniej i/lub mój mąż nie ma ochoty na figle
- moje dziecko ma znowu katar :shock: - teściowa mnie nie lubi
- mam zespół napięcia przedmiesiączkowego
- ten ostatni krem mnie uczulił i mam szorstką buzię
- itp itd
Moje życie do dramat, mam same problemy, już dłużej nie wytrzymam, co za los!!!
Myśle, że masz sporo racji- większość ludzi tak właśnie myśli. Większość ludzi nie zwraca uwagi na to, że ma zdrowe dzieci, dach nad głową i ma z czego spłacać kredyt. Natomiast załamuja ręce nad tyloma drobizgami...
Ale sex w związku to jest istotny problem.
No dobra grzałko, tyle, ze głoszenie takich komunałów w tym temacie jest ni przypiął nie przyłatał, nie sądzisz?
grzałka
Mon, 31 Jan 2005 - 11:05
No, dobra, Sellino, ale dlaczego w takim razie, zamiast zignorowac tę wypowiedź i powrócić do tematu głównego, czyli problemu ewank, tyle osób rzuciło sie "ripostować"
Maciejonka
Mon, 31 Jan 2005 - 11:17
Ja rano jakbym miała myśleć, to bym wogóle nie wstała. Rano przedewszystkim muszę wstać. A zaczynam myśleć po kawie.
mamjuz
Tue, 01 Feb 2005 - 11:57
ewank powiem tak : wiem o czym piszesz
i podziele się własnym doswiadczeniem w tej materii
teraz juz mogę o tym pisac ze śmiechem , ale był moment że do śmiechu mi nie było
po prostu któregoś dnia wszystko, jako te liscie na drzewach - opadło
no nic , puk puk - libido 0
zero odczuć, zero potrzeb, zero sygnałów
po pewnym czasie zorientowałam się, że jednak jakaś równowaga w przyrodzie musi być i z przerażeniem odkryłam że "zanik" w sypialni jest wprost proporcjonalny do aktywnośći w kuchni
to sie działo poza mną ale piekłam codziennie ciasto, ogromną frajde sprawiało mi pichcenie i stanie przy garach
uwaga psychaanaliza : nie konsumowałam w jakiś niepohamowany soposób potraw eksperymentowałam z nowymi przepisami, obdzielałam wszystkich dookoła moimi "dziełami' - dawało mi to sporą satysfakcję , rodzina i zanajomi zachwyceni
nie niepokioło mnie to zbytnio
odkryłam tę prwidłowość w drugim tygodniu "zaniku" no i zaczęłam się zastanawiać co się dzieje
w drugim miesiącu wpadłam w lekką panikę ( nadał libido 0 ) + nieudane próby wskrzeszenia go czy aby czasem nie jest to przedwczesna menopauza - takie qurka, skurcze przepowiadające
no i to już był ten moment żeby poważnie o tym porozmawiać z drugą stroną :
wyobrażąłam sobie resztę życia bez seksu - w sumie jakoś nad tym nie rozpaczałam ( wiadomo, gorsze rzeczy sie moga zdarzyć ...), ale jak to : to już nic niegdy ?!!! zero pikania : pik pik ??
rozum chciał nawet - ale ciało no nic
susza , wieczorem muziu miziu i wystarczy buśka, lampka, myk na boczek i lulu
jestem zdrową, atrakcyjną 30 - letnia kobietą i nic
nie, no co jest grane
przeanalizowałam : zespół depresjii poowulacyjnej ale to nie o to chodziło
przeanalizowałam inne powody: emocjonalne, zmęczeniowo - stresowe , hormonalne...
i nie doszłam do żadnych wniosków
zaryzykowałam - dałam sobie czas
po 3 miesiącach, tak jak znikło, tak wróciło
zdefiniowane na nowo , lepsze , intensywniejsze choć nie częstsze wolne od zobowiązań/ ograniczeń prokreacyjnych
co zostało ? : przyjaciólka do mnie dzwoni i z tekstem : no, co tam ? jakie ciasto dziś upiekłaś
tak bywa, to się zdarza
jeśli nie ma jakiś konkretnych przyczyn - trzeba przetrwać , dać sobie wspólnie czas
i u każdego ten czas jest inny - ja roku bym nie wytrzymała , no pół roku nawet
jest to część wspólnego, partnerskiego życia i kiedy to znika - robi się dziura - no pewnie, że można razem w łożku czytać książki
no ale ileż
oczy sie psują
pozdrówka
monik
Ciocia Magda
Tue, 01 Feb 2005 - 12:39
no Freud to nawet mawiał, że praca jest substytutem seksu.
Jak patrzę na siebie sprzed 10 lat, to widzę zanik libido w 90% - ale też oboje bardzo dużo pracujemy (no ja zdecydowanie mniej, szczególnie jeśli chodzi o dochody ) i wieczorem padamy na twarz. Czasem mnie to martwi, ale umiarkowanie - jakoś się z mężem dogadujemy.
Jak dzieci były mniejsze i byłam autentycznie wykończona fizycznie, to szansa na jakiekolwiek figle pojawiała się jedynie w ciągu dnia - np. podczas drzemki dziewczynek Polecam ten sposób...
galopek
Wed, 02 Feb 2005 - 22:11
Mamjuz fantastycznie to opisałaś!!!!Zacznę chyba śledzić Twoje wypowiedzi na forum Masz talent Kobitko!!!!
CYTAT(Maciejonka)
Ja rano jakbym miała myśleć, to bym wogóle nie wstała. Rano przedewszystkim muszę wstać. A zaczynam myśleć po kawie.
...podpisuję się pod tym bez zastanowienia,dodając,że jak 13-14 nie spiję drugiej ,to tak jakbym była nieobecna
Ewank ja też dołączam się do Twojego problemu,co prawda jestem już "za" ale tak jak pisały dziewczyny,nie zmuszaj się,nie myśl o tym non stop,wyluzuj,zapomnij...nadejdzie taka chwila,że z kotki,zasypiającej na podusi zrobi się z Ciebie tygrysica ...tylko wtedy już nie myśl dlaczego tak się stało
lidka21
Wed, 09 Feb 2005 - 21:09
Ja ochoty na sex nie mam na pewno z 1 powodu.Obawa przed ciążą:(Kompletnie mnie pozbawia radości z sexu.Nie biore tabletek bo boje sie,że przytyje a juz jestem gruba.Prezerwatywie nie ufam.
Anuk
Thu, 10 Feb 2005 - 09:19
CYTAT(grzalka)
Myśle, że masz sporo racji- większość ludzi tak właśnie myśli. Większość ludzi nie zwraca uwagi na to, że ma zdrowe dzieci, dach nad głową i ma z czego spłacać kredyt. Natomiast załamuja ręce nad tyloma drobizgami...
Ale sex w związku to jest istotny problem.
Otóż nie masz racji Grzałko. Życie codzienne składa się bowiem wyłącznie z drobiazgów, z małych problemów które nie wyjaśnione i niezałatwione kumulują się..... aby w końcu spowodować kiedyś lawinę.
A teraz ogólnie (a zwłaszcza do Sylwii): nie zapominajmy, że czyjeś problemy dla kogoś mogą się wydawać przysłowiowym bzdetem (przepraszam za potoczne określenie) a dla samej zainteresowanej mogą stanowić ogromny problem. NALEŻY TO USZANOWAĆ.
A co do depresji Sylwio, to brak ochoty na sex może być jednym z jej objawów. Poczytaj sobie wątek o depresji - być może odkryjesz, że brak zadowolenia i entuzjazmu z rana również może o tym świadczyć (mało tego rozciąga się od rana do wieczora i trwa tygodniami, miesiącami, latami). To, że cellulitis stanowi dla kogoś problem natury egzystencjalnej nie świadczy bynajmniej o tym, że jest głupi... cierpi na tym bowiem poczucie własnej wartości - co może mieć przełożenie: na efektywność w pracy, na życie rodzinne, uczuciowe..... ba nawet pożycie intymne.
Ewank - mam głęboką nadzieję, że Twoje problemy miną (sama widzisz, że nie jesteś osamotniona, że sporej liczbie dziewczyn problem jest znany). Trzymaj się cieplutko i nie obwiniaj siebie za to jak się teraz czujesz i że nie masz ochoty na sex.
alusiaa
Sat, 26 Feb 2005 - 15:29
No tak,ja tez kompletnie nie mam ochoty.Tyle,ze napisalam w rozdziale babskie pogaduchy...
mamjuz,swietnie to ujęlas.Ale u mnie to juz troche trwa...
rozum nawet nawet,a ciało 0,wlasnie...
alusiaa
Sat, 26 Feb 2005 - 15:31
I mężowi ten brak doskwiera...
Rozumie,czeka,ale czasem wybucha...
Ile tak można..?
chomik
Sun, 06 Mar 2005 - 11:57
U mnie to trwa 9 miesięcy
Też próbowałam "dla męża" ale oboje doszliśmy do wniosku,że lepiej tego w ten sposób nie robić,bo wyrządzamy sobie tym większą szkodę.
Ciągle o tym rozmawiamy i przez te 9 miesięcy naprawdę na wszystkie możliwe sposoby,i nic
Za dwa tyg.będę miała założoną spiralę aby wyeliminować czynnik niechcianej ciąży i tu się pojawia problem...ponieważ wiem ,że to tak poprostu nie włączy się jak za dotknięciem czarodziejskiej różczki
Trzeba będzie stoczyć walkę z własną psychiką! Odblokować wszystkie blokady,wytumaczyć sobie ,że już można bezpiecznie...
Boję się ,że to zajmie kolejne kilka miesięcy a już śni mi się ,że Robert mnie zdradza
Czy ktoś już przez to przeszedł?Zaznaczam ,że w moim przypadku chodzi wyłącznie o niechcianą ciąże.Czy antykoncepcja "załatwia" sprawę?
Pozdrawiam Kasia.
Kaszanka
Mon, 07 Mar 2005 - 08:43
Jeśli zabezpieczenie nic nie da radzę wybrać się do seksuologa. Jestem właśnie po wizycie
alusiaa
Tue, 08 Mar 2005 - 12:28
Pomogła ta wizyta?
pogadaliście tylko,czy dał Ci jakieś leki?
Ja też juz przymierzam sie do spiralki.
I tez boję się,że to nie zalatwi tego lęku...
Kaszanka
Wed, 09 Mar 2005 - 07:58
Wizyta pomogła, czuję się lepiej wiedząc o co mi tak naprawdę chodzi Dostałam leki antydepresyjne i antylękowe oraz relanium. Wierzę że będzie lepiej. Nawet nie przypuszczałam ile na mnie spadło i dlaczego tak reaguję
Dorcias
Wed, 09 Mar 2005 - 08:59
CYTAT(Maciejonka)
Ja rano jakbym miała myśleć, to bym wogóle nie wstała. Rano przedewszystkim muszę wstać. A zaczynam myśleć po kawie.
he...he...święta racja bo najmilsza chwila poranka kawy z mleczkiem filiżanka.
A co do seksu to uważam że jest sprawą bardzo ważną w związku. Uważam też że związek dwojga kochających się ludzi powinien być podparty rozmowami, o wszystkim, a przede wsytkim o troskach, o tym co nas boli. Trzeba umieć powiedzieć o kłopotach, trzeba umieć mówić, ale trzeba też nauczyć się słuchać drugiej strony.
Mariolka G
Fri, 13 May 2011 - 14:36
Trzeba rozmawiać o wszsytkim ze swoim partnerem - z nim bedziemy do końca życia, wiec jak jedna ze stron ma jakiś problem od razu odbija sięto na drugiej stronie. A brak popędu trudno tylko rozmową wyleczyć. ja uważam, że można hormony na zwiększenie libido, ale powinna być to wspólna decyzja małżonków. Wcześniej moża też popróbować jakieś sprawdzone afrodyzjaki Zmierzam do uprawniania seksu - jeśli druga strona tego potrzebuje, co jest naturalne, to mimo, że w związku wszystko jest kompromisem, to osoba, która cierpi na brak chęci seksu powinna coś zrobić/ Ale mimo, że uważam, że można się obejść w życiu bez psychologów, to można faktycznie spróbować pójść do seksuologa, jak już sami nie mamy pomysłu jak sobie poradzić.
jaAga*
Fri, 13 May 2011 - 14:46
Mariolka w jakim celu odgrzewasz takie stare wątki??
gosiagosia
Thu, 19 May 2011 - 16:24
a ja chętnie wątek przeczytałam, bo u mnie było podobnie. i ja myslę, że to nie tyle kwestia wiary co nastawienia do owocu konsumpcji. jak owocu brak, to konsumpcja staje się nijaka. no, ale jak ktoś wierzący, to może sobie to łatwo przetłumaczyć, bo przecież partnera się szanuje razem z jego potrzebami, o ile nie są wygórowane i krzywdzące. nam na naukach przedmałżeńskich mówiono, że jeśli nie ma się ochoty na zbliżenie, to żeby szanować partnera i go nie kusić, w sensie szanować jego ciało - jakokolwiek to zostanie zrozumiane, bo mam dziś problemy z wyrażaniem myśli. w każdym razie dobrze wiedzieć, że nie tylko ja miałam myśli jakie miałam.
Tigerek
Thu, 19 May 2011 - 19:32
To tak tylko cichutko dopowiem, że po porodzie MOŻNA stosować naturalne metody, tyle, że warto skonsultować się z wykwalifikowanym instruktorem. Obracam się w środowisku "przykościelnym", wśród rówieśniczek wysyp (planowanych) ciąż , po których wiele dziewczyn albo w ogóle nie planuje więcej dzieci, albo planują przerwę - i skutek taki, że instruktorka ma trochę klientek do tłumaczenia, potem jedna drugiej wyjaśnia co i jak.
2 kwestie - to obie strony powinny się szanować: i ta chcąca, i ta z oporami: oporna szukając przyczyny - i w miarę możliwości i zgodnie z rozsądkiem i sumieniem - usuwając ją.
Pewnie wetknę kij w mrowisko, ale popęd seksualny to nie potrzeba oddychania, jeśli z racji blokad psychicznych potrzebna jest przerwa, to niestety czasami trzeba i to przeżyć. Jeśli mamy założyć, że nieudane pożycie to rozpad związku, spory, kłótnie i opory, to co powiedzieć o małżeństwach, w których jedno uległo wypadkowi jest sparaliżowane O zagrożonych ciążach, kiedy to razem z czasem połogu facet musi "odczekać" jakieś 10 m-cy Co z rekonwalescent(k)ami po operacjach Masowe rozwody To co, w pewnych okolicznościach da się opanować, a inne powody nie mobilizują Fizjologia się zmienia z powodu nieodpowiedniej przyczyny
Jak to mawiał mój bardzo dobry kumpel, 20-letni staż małżeński - w pewnym momencie jego żona zachorowała i miał roczną abstynencję. Jego komentarz: "i jakoś mi nie odpadł, jakoś na dziewczyny nie poszedłem, ale za to jak to teraz smakuje, jak to się człowiek teraz delektuje, jak dziękuje Bogu za każdy raz "
Podsumowując: jasne, że sex jest ważny, ale nie ma co wyolbrzymiać ponad miarę jego roli. To jedna ze składowych małżeństwa, nie jego podstawa czy filar.
gosiagosia
Thu, 19 May 2011 - 22:32
jeden wytrzyma, inny nie. mój mąż drugą ciążę też był bardzo cierpliwy, bardzo
chaton
Fri, 20 May 2011 - 09:21
CYTAT(Tigerek @ Thu, 19 May 2011 - 20:32)
Pewnie wetknę kij w mrowisko, ale popęd seksualny to nie potrzeba oddychania, jeśli z racji blokad psychicznych potrzebna jest przerwa, to niestety czasami trzeba i to przeżyć. Jeśli mamy założyć, że nieudane pożycie to rozpad związku, spory, kłótnie i opory, to co powiedzieć o małżeństwach, w których jedno uległo wypadkowi jest sparaliżowane O zagrożonych ciążach, kiedy to razem z czasem połogu facet musi "odczekać" jakieś 10 m-cy Co z rekonwalescent(k)ami po operacjach Masowe rozwody To co, w pewnych okolicznościach da się opanować, a inne powody nie mobilizują Fizjologia się zmienia z powodu nieodpowiedniej przyczyny
... Podsumowując: jasne, że sex jest ważny, ale nie ma co wyolbrzymiać ponad miarę jego roli. To jedna ze składowych małżeństwa, nie jego podstawa czy filar.
Ale przeciez libido jest jedna z podstawowych funckji zyciowych! Nie zgodze sie z Toba, ze nie jest waznym skladnikiem zwiazku. Spadek libido jest waznym sygnalem, ktorego nie nalezy ignorowac. Moze byc objawem depresji. Osobiscie polecam seksuologa, w koncu to jest zawod, ktory zajmuje sie tego typu problemami! Osobiscie konsultowalam sie i okazalo sie, ze przyczyna byla calkiem nie tam, gdzie szukalam. Na konsultacji praktycznie nie wspominalismy o seksie. Skonczylo sie na terapii malzenskiej. To wszystko jest powiazane. A brak ochoty na seks to troche jak brak checi do zycia, nie sadzicie? Ja w taki sposob to przezywalam. I wtedy twoje slowa, Tigerek, z pewnoscia by nie pomogly, lecz poglebilyby mnie w poczuciu niezrozmienia, w jakim wystarczajaco juz tkwilam. Rozwiazalismy problemy (nie)malzenskie i problem seksu sam sie rozwiazal. Nie ma co banalizowac, tylko analizowac przyczyny, najlepiej przy pomocy specjalisty, bo samemu trudno, poczucie winy blokuje refleksje. No chyba, ze ktos nie lubi seksu i rzeciwiscie uwaza, ze jest nieistotnym czynnikiem zwiazku... Ja osobiscie uwielbiam i spadek libido przezywalam jako spora strate. Czulam sie, jakby ktos mi odebral radosc zycia.
Tigerek
Fri, 20 May 2011 - 15:13
Nie napisałam że, nieważny, ale że nie aż tak ... dramatycznie ważny, bo życie potrafi zaskakiwać dziwnymi komplikacjami.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.