To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Krew pępowinowa

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

zilka
Dziewczyny, ostatnio powrócił do mnie temat pobierania i przechowywania krwi pępowinowej. 2,5 roku temu Florci nie pobrałam, teraz już bym to zrobiła. Nie żałuję jakoś przesadnie ale nieco i następnemu dziecku pobiorę. A Ty co myślicie o tym? Taka mała ankietka.
malinowa i Malina
Dla mnie opcji nie ma - nie pobrałam ale z innego powodu. Poza tym mysle, że za mało jest tak naprawdę wiarygodnych informacji na ten temat.
zilka
CYTAT(żona)
Dla mnie opcji nie ma - nie pobrałam ale z innego powodu.


Danka, to dawaj z jakiego powodu, padam na twarz i nie mogłam wymyślec nic innego.
Pecia
Ja oddalam krew pepowinowa przy porodzie Zuzi
ale nie do przechowywania dla wlasnego dziecka.

Te 8 lat temu, jak bylam z Zuza w ciazy w szkole rodzenia zapytano nas ckto sie zgodzi oddac krew pepowinowa.
Wyrazilam zgode, przeszlam jakies badania i potem jak Zuzia miala 3 mce ja tez przebadali i wtedy ta krew trafila do banku krwi pepowinowej.
Uwazalam ze skoro mozna dzieki temu uratowac chodz jedno chore dziecko, to nie ma sie co zastanawiac.

Mowiono nam oczywiscie ze jest mozliwosc przechowywania jej dla wlasnego dziecka, ale to byly koszty poza naszym zasiegiem.
malinowa i Malina
CYTAT(zilka)
CYTAT(żona)
Dla mnie opcji nie ma - nie pobrałam ale z innego powodu.


Danka, to dawaj z jakiego powodu, padam na twarz i nie mogłam wymyślec nic innego.

Z powodów zdrowotnych.
Tobatka
Widzę, że jestem pierwszym głosem w ankiecie...

Pobrałam... Przechowuję w banku... Tylko moje dziecko będzie mogło skorzystać (i jego rodzeństwo, rodzice)...

Wiedza na ten temat wciąż się poszerza, coraz to dochodzą "nowe" choroby, które już udaje się wyleczyc za pomocą komórek macierzystych (ostatnio czytałam o "naprawie" serca po zawale). Mam nadzieję, że nigdy nie będe musiała skorzystać, ale nie chcę sobie kiedys pluć, że czegos nie zrobiłam, choć mogłam dla mojego dziecka...

A opłaty? Cóż.. Można było ten największy koszt rozłożyć na raty, z czego skorzystałam. Teraz to juz "tylko" będzie opłata raz na rok...
malinowa i Malina
Tobatka na dzień dzisiejszy krew pepowinowa może służyć do autoprzeszczepu tylko w niewielu nowotworach a naprawa mięśnia sercowego po uszkodzeniu zawałowym wykonana została raz. tak naprawdę to wszystko spiew przyszłości - w tej chwili krew pepowinowa przydaje się najbardziej ale w alloprzeszczepach.
Pysio
Mnie poinformowano w szkole rodzenia o mozliwości pobrania, jednakże w IMiD w W-wie nie pobierają, więc nie miałam dylematu. A czy żałuję, nie, raczej nie...
malinowa i Malina
Tak naprawdę najbardziej efektywne byłoby stworzenie banków krwi pepowinowej z którego mogłby skorzystać każdy. Ale to marzenie - żaden NFZ na to kasy nie da. Możnaby z każdego porodu krew zamrozić, a wczesniej do podstawowych badań dodać te potrzebne - łównie na wirusy i grzyby. Ale to marzenie.
A.L.
Ja tego nie zrobilam. Nawet nie wiem czemu, nigdy sie nad tym nie zastanawialam. Ale zaciekawilo mnie, jakie sa koszty przechowywania?
I jak to sie placi? Najpierw jednorazowo wieksza sume, a potem raz na rok?
Tobatka
Asia - zależy od firmy...

U mnie była spora jednorazowa kwota - za pobranie, przebadanie, transport, przechowanie przez pierwszy rok...
A teraz będzie raz na rok za przechowywanie..

CYTAT(żona)
tak naprawdę to wszystko spiew przyszłości


Wiem, wiem... Dlatego jednak pobrałam, bo jest to dział medycyny (??
icon_rolleyes.gif ) niesamowicie się teraz rozwijający... I nie wiadomo na dobra sprawę, do czego będzie można wykorzystać komórki macierzyste za lat np 10....

CYTAT(Pysio)
jednakże w IMiD w W-wie nie pobierają, więc nie miałam dylematu.


W "moim" szpitalu zaczęli pobierać jakoś miesiąc po porodzie, ale akurat "moja" firma miała tam przeszkoloną osobe, która krew pobrała.

A gdyby nie było nikogo wśród personelu, to przysłaliby kogos od siebie, ale wtedy musiałabym płacić dodatkowo za jego pobyt w Poznaniu... Więc modliłam się, żeby nie było potrzeby icon_wink.gif W sumie to było jedno z pierwszych pytań, kiedy pisałam do "banku"...
Berek
Nie ma stosownej opcji, więc odpowiem paszczowo icon_wink.gif

Pobrałam w celu oddania koleżance, która robiła badania na komórkach izolowanych z krwi pępowinowej icon_biggrin.gif

Do przechowania nie pobrałam i nie pobiorę. O ile wiem, nic nie wskazuje na to, żeby krew pępowinowa dawała dawcy jakieś nadwyczajnie wyższe szanse na wyleczenie czegokolwiek w tym momencie niż krew obwodowa. Komórki macierzyste z krwi są trochę lepsze jakościowo niż z obwodowej, ale ani z jednych, ani z drugich nie umiemy jeszcze za dużo wydłubać. A ponieważ badania idą pełną parą z obu stron, to równie dobrze za parę lat może się okazać, że dokładnie to samo można wyleczyć krwią pępowinową, co obwodową.

Mam wrażenie, że obecny run na krew pępowinową to głównie wynik intensywnej pracy firm, które na tym kasę zbijają. Poza tym jakoś mgliście mi się majaczą słowa jednego z zaprzyjaźnionych z naszym instytutem lekarzy, kóry się skarżył, że nie ma dobrych banków krwi pępowinowej i w większości prywatnych warunki przechowywania nie dają większej nadziei na cokolwiek.

Nie pamiętam dokładnie, jak to jest - Danka wie na pewno - ale tak naprawdę uzasadnienie do przechowywania krwi pępowinowej jest tylkow nielicznych przypadkach zwiększonego ryzyka okreslonych chorób. To znaczy, cały czas mówię o pobieraniu i przechowywaniu krwi na własny użytek.

Gdybym wiedziała, ze mogę oddać krew pępowinową do "społecznego" użytku, zrobiłabym to. Ale nie mam pojęcia, jak to wygląda, a naprawdę nie mam kiedy się koło tego zakręcić w tej chwili.

Notabene - słyszałyście o przypadku, gdzie rodzice zdecydowali się na zapłodnienie in vitro tylko dlatego, żeby z komórek pobranych z krwi pępowinowej móc leczyć starsze dziecko, obciążone powazną chorobą? To jest, kurczę, dla mnie problem, którego nie umiałabym rozwiązać... Ale jakoś mi to nie pasuje icon_confused.gif
marghe.
Brakuje opcji - nie pobrano mi bo rodziłam w sobotę icon_twisted.gif
moko.
nie wiedziałam, nie pomyslałam, a 6 lat temu nikt nawet nie wspomniał o tym icon_sad.gif

p.s
rodziłam w niedziele nad ranem.
mamami
Ja nie pobrałam bo mnie na to nie stać.
Za to pobrała moja bratowa i uwazam że dobrzez zrobili. po pierwsze ich dziecko jest w podwyzszonej grupie ryzyka, po drugie ich na to stać, nawet jak kiedyś ta krew będzie się nadawała tylko do wywalenia to nie będa mieli poczucia że stracili coś czego nie mogli kupić bo zapłacili za krew (i niekoniecznie chodzi mi o rzeczy materialne). Oni konsultowali to z bardzo poważanym lekarzem (myślę że żona go zna) i on mi właśnie tak powiedział. Jak was stać to pobierzcie żebyście nigdy nie musieli pluć w brodę że tego nie zrobiliście.
Edi Zet :)
Dla mnie też nie ma opcji. Nie pobrałam z powodów głównie tych, o których pisała Berek. Poza tym w jednej porcji krwi pępowinowej jest niestety za mało tych komórek macierzystych, aby zastosować jedną porcję do przeszczepu dla dorosłego człowieka, a metody namnażania tych komórek albo naprawdę nie istnieją, albo praktycznie ich jeszcze nie ma.
reszka
To chyba Aluc pisała o problemie krwi pepowinowej w Polsce.
Nie pobierałam z różnych powodów -m. in. brak finansów. Chętnie oddałabym do "pożytku publicznego".
Tobatka
CYTAT(Berek)
Notabene - słyszałyście o przypadku, gdzie rodzice zdecydowali się na zapłodnienie in vitro tylko dlatego, żeby z komórek pobranych z krwi pępowinowej móc leczyć starsze dziecko, obciążone powazną chorobą?


Tak... Nie in vitro, a tradycyjnie doszło do poczęcia, ale zdecydowali się na jeszcze jedno dziecko..

CYTAT(marghe)
Brakuje opcji - nie pobrano mi bo rodziłam w sobotę


Ja rodziłam w niedzielę... Nie było problemu.. Ale jednak różnica trzech lat swoje robi - wszystko sie rozwija icon_wink.gif
malinowa i Malina
Przydatnośc komórek macierzystych z krwi pepowinowej. W tej chwili tak naprawdę mozliwośc wykorzystania komórek macierzystych istnieje tylko w przypadku chorób nowotworowych. Raz jeden - wykonano próbę naprawienia nimi uszkodzonego mięśnia sercowego.
Nie wszystkie nowotwory leczy się przeszczepianiem komórek macierzystych - poza tym, w jednych korzystniej jest dokonywac autoprzeszczepów w innych alloprzeszczepów (czyli o dawcy rodzinnego bądź niespokrewnionego). I tu dochodzimy do sedna sprawy, o która walczy prof Jęrzejczak (myslę, że własnie jego miałas Berek na mysli) - chodzi o stworzenie ogólnodostepnego banku krwi pepowinowej - bezpłatnego, gdzie każdy biorca miałby dostep a jednocześnie moznaby było nieodpłatnie taka krew oddać. Bo przewaga komórek macierzystych pępowinowych nad tymi z krwi obwodowej jest taka, że są one młodsze a więc mają większą zdolność do tworzenia komórek potomnych. Poza tym przy przeszczepach allogenicznych zminimalizowane jest ryzyko wystąpienia tzw "przeszczepu przeciw gospodarzowi" - jest to ostra reakcja organizmu biorcy na limfocyty T - mówiąc krótko nie tylko niszczą one ewentualne pozostałe po megachemioterapii komórki nowotworowe ale także narządy biorcy i czasami kończy się to tragicznie. Przy komórkach z krwi pepowinowej ta reakcja jest zdecydowanie słabsza.
Poza tym - ze względu na wiek a tym samym małe zróżnicowanie tych komórek zgodność tkankowa między dawcą a biorca może być mniejsza niż w przypadku komórek macierzystych z krwi obwodowej.
Ale to wszystko ma sens jeżeli Ministerstwo albo NFZ płaciłoby za procedurę bankowania krwi pepowinowej i każdy kto by chciał mógłby ja oddawać - z tym, że wtedy bez zastrzeżenia, że tylko dla konkretnego dziecka.
Co do istniejących banków krwi pepowinoej - ma to zostać uregulowane ustawowo - kiedy i jak - nikt nie wie. Chodzi o wprowadzenie konieczności posiadania akredytacji określonej instytucji, co dawałoby gwarancję, że krew pobierana jest i przechowywana z zachowaniem standardów. Banki działające przy ośrodkach przeszczepowych o tyle daja te gwarancję, że sam ośrodek musi uzyskać akredytację a tym samym spełnić warunki sprzętowe, lokalowe, ludzkie itp. W tej chwili nikt nie sprawuje nadzoru nad bankami komercyjnymi a tym samym nie ma mozliwości weryfikacji istniejących tam warunków. Nie ma więc tak naprawdę gwarancji jakości materiału.
Można oddać krew pepowinową na wspólny uzytek Robił to jeszcze niedawno prof Jędrzejczak w Warszawie (chyba na Banacha ale to trzeba by było sprawdzić ) jak to jest z chętnymi spoza Waszawy - nie wiem.
Bezpłatnie bankowana jest tam tez krew w przypadku gdy wśród urodzonego wczesniej rodzeństwa wystapiła choroba w której przeszczep jest w procedurze leczenia.
Chyba strasznie namieszałam - jakby co, mogę rozjasnić - w mairę możliwości.
morud
Pobrałm, zapłaciłam i jestem spokojniejsza. Nie żałuje. A że są różne opinie... No cóż. Każdemu wolno mieć swoje zdanie.
goÅ›
Nie pobrałam, bo wcześniej konsultowaliśmy się z hematologiem, który powiedział to samo co Berek i Danka.
Poza tym poród zaskoczył nas miesięcznym wyprzedzeniem więc i tak nie byłoby czasu żeby to załatwić.
siłaczka
Nie pobrałam. Za względu na pieniądze. Pewnie gdybym je miała to bym to zrobiła. Ale przyznam, że to, co pisze Berek i Danka uspokaja moje sumienie.
addera
Nie pobrałam z kilku powodów: po pierwsze finanse, po drugie musiałabym rodzić w innym mieście, po trzecie własnie te prywatne banki mnie nie przekonują icon_rolleyes.gif
Oddałabym krew pepowinową do publicznego użytku.
emce
CYTAT(eKachna)
Nie pobrałam. Za względu na pieniądze. Pewnie gdybym je miała to bym to zrobiła. Ale przyznam, że to, co pisze Berek i Danka uspokaja moje sumienie.


Wyjęłaś mi to spod palców. Dokładnie tak samo u nas. icon_biggrin.gif
Jalla
My się zdecydowaliśmy na pobranie z 2 powodów:
- grupa podwyższonego ryzyka,
- dla spokojnego sumienia.

CYTAT(marghe.)
Brakuje opcji - nie pobrano mi bo rodziÅ‚am w sobotÄ™  :twisted:

Ja też rodziłam w sobotę i nie było problemu icon_exclaim.gif
Pecia
wiecie ,ze jak czytam posty Danki to zaczynam sie zastanawiac...gdzie ja ta swoja krew oddalam????/ icon_eek.gif

Rodzilam 7 lat temu na Madalinskiego w Warszawie. I wtedy do szkoly rodzenia przyszla Pani ( oczywscie byla za tam za zgoda szpitala w ktorym odbywala sie szkola rodzenia)
ktora tlumaczyla nam jakie zastosowanie moze miec ta krew pepowinowa i ze ta krew trafi do banku krwi pepowinowej itd.
Kilka z nas sie zgodzilo oddac ta krew przy porodzie, potem jak juz pisalam byly rozne badania, czy sie nadajemy jako dawcy, potem jeszcze badania naszych juz urodzonych 3 mieisiecznych dzieic i wwwtdey ta krew byla zakwalifikowana do banku.
Szla tam do ogolnego uzyku, nie dla potzreb wlasnego dziecka.
I do dzis zylam w przekonaniu, ze tak jest icon_rolleyes.gif
A z tego co czytam , te plany sa wspaniale, ale jeszcze nie wykonalne w polskiej rzeczywistosci.
Zwazywszy,ze to bylo 7 lat temu, to juz naprawde nie wiem gdzie ta nasza krew pepowinowa wtedy trafila ????? icon_eek.gif icon_confused.gif

Danka???? moze masz jakis pomysl?
Mika
nie pobrałam,bo akurat oglądałm program na temat krwi pępowinowej w walce z rakiem,nie jestem specjalistką ale udowadniano,że w krwi pępowinowej jest za mało "czegośtam" by można było nią wyleczyć starsze dziecko czy dorosłego tym samym skuteczność leczenia tą "metodą" jest mała
malinowa i Malina
Mika chodzi pewnie o jej ilość. Nie powiem teraz dokładnie, ale jedna porcja krwi pepowinowej wystarcza na przeszczep dziecka do kilkunastu kilogramów. Z tym, że w ostatnim roku dokonano przeszczepu u pełnoletniego chłopaka, podając krew pepowinowa od 3 różnych dawców.
Mika
Danka-że mało to swoją drogą,ale wspominali o tym że w jakiś posób krew pępowinowa jest "słabsza" od krwi dorosłego bo ma małe ilości czegoś co jest dość ważnym składnikiem potrzebnym w czasie leczenia przez co kuracja jest dużo dłuższa,potrzeba dużo większych ilości krwi pępowinowej niż zwykłej a i samo leczenie taką krwią nie jest pewnikiem,że się powiedzie

suma sumarum wyszło na to,że ta krew jest dobra tylko w przypadku leczenia malutkich dzieci -im starsze tym krew pępowinowa jest mniej skuteczna
aluc
przy Maksiu zapomnieliśmy i nie pobraliśmy, chociaż mieliśmy taki zamiar
przy Olafie zaczęłam nieco zgłębiać ten temat i z powodów zreferowanych już przez Berka i żonę zdecydowałam, że nie będziemy pobierać

więc w zaasadzie nie ma dla mnie opcji, bo nie uważam tego za bzdurę, mierzi mnie jedynie reklamowanie całej sprawy jako "polisy życia dla twojego dziecka", do publicznego banku chętnie bym oddała

tyle, że do publicznego "z ulicy" oddać nie można, bo nie ma kasy na pobieranie i przechowywanie
monikaa
Ja się poważnie zastanawiałam nad pobraniem, jednak na ostatnim spotkaniu w szkole rodzenia pani przedstawiła mi "PROMOCJĘ WALENTYNKOWĄ" i szybkie pytanie "Decyduje się Pani? Normalnie bez promocji jest 500 zł drożej". Nie podjęłam tematu. Poczułam się jak zaatakowana przez kiepskiego przedstawiciela handlowego w fartuchu.
malinowa i Malina
Pecia jak rodziłaś na Madalińskiego to poszła do banku prof Jędrzejczaka - oni tam pobierali.
mamjuz
chciałam : "dla ludzkości", nie myślałam zupełnie o swoim dziecku icon_confused.gif
omówiłam to z lekarzem i położną ( oboje z tego samego szpitala - on - ordynator, ona druga po nim icon_wink.gif ) : tak, tak, oczywiście
oczywiście, tak tak, krew pepowinowa, tak tak
jak przyszło co do czego - to "zapomnięli" icon_confused.gif


monik
Pecia
CYTAT(żona)
Pecia jak rodziłaś na Madalińskiego to poszła do banku prof Jędrzejczaka - oni tam pobierali.


dzieki, to mnie uspokoilas
pirania
Prz starych dzieciach nie bylo takiej opcji.

Przy małych zaczelam sie zastanawiac, ale z powodow berkowych dalam sobie spokoj. Przeczytalam sporo rzeczy w sieci- nie przekonuje mnie to. Za duzy procent lekarzy ma obiekcje.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.