Co umiały Wasze przedszkolaki po pierwszym roku nauki angielskiego?
prawie nic
no ok umiało nazwac zwierzaki. po przerwie rocznej pamięć mu wróciła i potrafi liczyc do 20, zna słówka, kolory, zwierzaki. Wcześniej w ogóle go ang. nie interesował.......nie umiał nic, wystarczyło zrobic przerwe i wszystko sobie przypomniał.
Oliwia umie liczyć do 6, zna nazwy chyba 3 kolorów, umie powiedzieć dzień dobry i podobne kilka zwroty grzecznościowe, kila słów "od sasa do lasa" typu: łatwy, chłopiec,czekolada, ciastka, motyl. balon, piękny.
I już się martwiłam, ze za mało i że niepotrzebnie ją wysyłałam na ten angielski, że za wcześnie. A tu przywróciłas mi wiarę. Dzięki. Pewnie rzeczywiście więcej wyjdzie po jakimś czasie. Teraz się "osłucha' a potem nagle dozna olśnienia. CYTAT(mukola) Teraz się "osłucha' a potem nagle dozna olśnienia.
No, na pewno...
Po roku nie pamiętam, ale po 1,5: zna kolory, umie liczyć do 10, zna nazwy kilku pojazdów, kilkunastu części ciała, kilkudziesięciu zwierząt, niektóre części garderoby, trochę przymiotników (np. szczęśliwy, smutny, duży, mały, gruby), trochę zwrotów dot. pogody (słonecznie, deszcz, pochmurnie itp.), kilkanaście zwrotow dot. mieszkania (dom, mieszkanie, ściana, dywan, drzwi, okno itp), jeszcze takie jak: mama, tata. nauczyciel, dziewczynka, chłopiec, siostra, brat. Bianka zaczęła się uczyć w wieku 4,5 roku i jak na mój gust idzie jej trochę opornie. Żeby zrobić jakieś porównanie trzeba by było porównać też intensywność tej nauki. Bianka słucha angielskiego prawie codziennie.
Oliwia zaczęła się uczyc angielskiego we wrześniu, czyli miała wtedy 3,5 roku. Angielski ma w przedszkolu 2 razy w tygodniu po pół godzimy. W domu raczej powtarzamy z nią słówka z przedszkola. Czasem przy okazji coś dodajemy.
Mukola mi też długo się wydawało, że Bianka nic prawie nie umie a jednak coś w tej główce siedzi, a od września to raczej pół roku minęło .
CYTAT(mukola) Oliwia umie liczyć do 6, zna nazwy chyba 3 kolorów, umie powiedzieć dzień dobry i podobne kilka zwroty grzecznościowe, kila słów "od sasa do lasa" typu: łatwy, chłopiec,czekolada, ciastka, motyl. balon, piękny.
I już się martwiłam, ze za mało i że niepotrzebnie ją wysyłałam na ten angielski, że za wcześnie. A tu przywróciłas mi wiarę. Dzięki. Pewnie rzeczywiście więcej wyjdzie po jakimś czasie. Teraz się "osłucha' a potem nagle dozna olśnienia. Mukola, daj spokój. Nie można przecież liczyć, że 3,5 letnie dziecko po kilku mies nauki będzie w stanie kupić sobie cukierka czy opowiadać po ang treść wczorajszej dobranocki. Nawet od dorosłej osoby mało kto tego przecież oczekuje. To są małe dzieci, które z ojczystym językiem mają problemy, a co dopiero z czymś zupełnie nowym, z innej grupy językowej. W przedszkolnych zajęciach chodzi przeciez wyłącznie o oswojenie dziecka z systemem fonetycznym, intonacją i nabraniem świadomości, że do porozumiewania sie może służyć nie tylko język, który słyszy sie na codzień. Jeśli dziecko przyswoi sobie pojedyncze słowa czy zwroty, nauczy sie reagować na pewne proste sytuacje językowe i rozumieć ogólnie to co sie do dziecka mówi w okreslonym kontekście, to jest już baaaaaaaaardzo dużo. Nierealne jest oczekiwanie od kilkulatka, że po kilku miesiącach swobodnie będzie w stanie wypowiedzić się w obcym języku. Tego można spodziewać się po uczniu podstawówki, a i to raczej rzadko. I to niezależnie od nauczyciela, który uczy dziecko. I nie uważam, że jeśli dziecko niewiele Ci w domu powtórzy z tego co uczyła się w przedszkolu, to nie warto posyłać jej na zajęcia. Warto, bo dzieci sa niewiarygodnie chłonne i zawsze "coś" tam zostaje, co zostanie wykorzystane we właściwym momencie. Przepraszam, że takie długie. I nie bierz tego do siebie osobiście, po prostu nie stresuj siebie ani córci (prześliczna jest!!!). Pozdrawiam!!! To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|