To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

hm... integracja mam - przymus czy nie?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

zilka
Ostatnio w związku ze zbliżającym się Florki debiutem przedszkolnym nabrałam pewnych obaw, że tak to nazwę... towarzyskich.
Otóż czy ja mam "obowiązek" wink.gif icon_rolleyes.gif zaprzyjaźniania się z mamami koleżanek mojego dziecka? Umawiania na kawki/herbatki i wymieniania intymnych szczegółów?? Bo inaczej moje dziecko będzie wyalienowane i nie zapraszane na urodziny i takie tam?

Obaw nabrałam po zajęciach adaptacyjnych, rzadko tam chodzę (częściej tata) ale jednak. Większość mamuś szczebiocze jakby się znały od przedszkola właśnie, przynoszą sobie zdjęcia i ogólnie się integrują (a ewidentnie nie znały się wcześniej).

Czy to jest jakieś "obowiązkowe"?? One nawet są i pewnie w wybranym przez nas przedszkolu będą sympatyczne ale ja powiedzmy, że nie mam ani czasu ani ochoty na nowe znajomości, nie starcza mi czasu na tych przyjaciół co mam i nie mam potrzeby zwierzania się z ostatniego weekendu osobie widzianej 3 razy w życiu. A w salonowych rozmowach jestem jak niektóre z Was wiedzą bardzo kiepska... icon_rolleyes.gif

To co to będzie??? icon_rolleyes.gif

icon_question.gif
marghe.
ja sie grzecznie witam i żegnam icon_lol.gif .. czasami zamienię dwa zdania ..
I koniec.
sylwias
Ja się nie integruję. Za karę zostałam przewodniczącą trójki, nie wplynelo to jednak na zmiane mojego postepowania. Angazuje sie wtedy kiedy uwazam ze jest to konieczne i kiedy jestem w stanie. W innych wypadkach uwazam ze nie mam obowiazku. Przyjaciol dobieram powoli i z trudem na zasadzie dobrowolnego wyboru, na pitu-pitu nie umawiam sie z ludzmi których specjalnie nie znam, chyba ze zapałam do kogos ewidentną sympatią. Niestety, czasem sie mylę, w chwili słabości zapałałam do jednej mamusi, potem musiałam sie jej tłumaczyć czemu raz odbieram dziecko wcześniej a raz nie, czemu nie chce od niej butów na zimę i dokąd wychodzę wieczorem kiedy dziecka z mężem nie ma w domu.
Generalnie jestem zdania, że integrować ma sie dziecko a nie ja. To dzieci mają się lubić lub nie i wybierać sobie przyjaciół. Ja się z radością do tego włączę ale w charakterze obserwatora raczej.
malinowa i Malina
Zilka bo to wasze przedszkole jest hmmmm dziwne. Słyszałam juz o tych "obowiązkach" z innych ust. W razie czego będziecie dwie niezintegrowane, to może uda wam się przełamać ten zwyczaj?
zilka
A nie, ono nie moje, mała szansa, że złożę tam papiery. Ale bałam się, że to standard wszędzie... icon_rolleyes.gif
malinowa i Malina
e tam, tak samo jak tylko u was rodzice muszą się przebierać na zabawę karnawałową.
Saskia
u nas przymusu integracji nie ma, jest uprzejme "dzień dobry" w szatni
ja nawet chętnie pointegrowałabym się z mamami dwóch najlepszych kolegów mojego syna, żeby umożliwić im kontakty poza przedszkolne, za którymi Michał teskni (mamo, zaprosze Wiktora i pokaże mu mój garaż)
ale na razie z ich strony chęci nie widzę, trudno

i na szczęście nie ma obowiazku przebierania się w stroje karnawałowe, bo z fantazją mojego syna to pewnie musiałabym być brontozaurem albo innym diplodokiem icon_eek.gif
zilka
CYTAT(żona)
e tam, tak samo jak tylko u was rodzice muszą się przebierać na zabawę karnawałową.


No masz, Dirk był Koziołem (Matołem?) icon_lol.gif

icon_mrgreen.gif
grzałka
Ja tam sie troche pointegrowałam w czasie tygodnia adaptacyjnego- na tyle, ze teraz jak sie widze z taka mama, to troche sobie porozmawiamy nawet. Ale ja tez nie z tych łatwo sie integrujacych.
Ania na razie nie wyraziła checi zaproszenia do domu dziecka z grupy- jak wyrazi, to zaprosze, czemu nie, wtedy sie jakos juz z tą mamą przemeczę te 2 godzinki icon_rolleyes.gif
paulap
Się nie integrowałam i nie mam zamiaru integrować. Nie mam tez zbyt często okazji widywać innych rodziców. Jak po zuzie idę to większość dzieci z naszej grupy jest odebrane...
Ika
CYTAT(zilka)
CYTAT(żona)
e tam, tak samo jak tylko u was rodzice muszą się przebierać na zabawę karnawałową.


No masz, Dirk był Koziołem (Matołem?) icon_lol.gif

icon_mrgreen.gif


Dzisus... pokaż zdjęcia! icon_mrgreen.gif
amania
U nas przymusu integrowania się nie ma, chociaż jak ktoś komuś do gustu przypadnie, top czemu nie? wink.gif
Wszystko zależy od okoliczności.
W każdym razie na urodzinach wyprawianych w salach zabaw, rodzice zazwyczaj siedzą razem i chętnie rozmawiają ze sobą. Przyznam, że od czasu do czasu jest to całkiem sympatyczne. A jak ktoś chce, to się numerem telefonu wymieni, chociaż raczej częste to nie jest.
W każdym razie mało jest rodziców, którzy wtedy za każdym razem zmykają na te 2 h i potem przyjeżdżają tylko odebrac dziecko.
I przyznam szczerze, że ci którzy tak robią są w większości gburowaci wink.gif tzn. tacy z tych co zawsze mają taką minę icon_confused.gif i nawet "dzień dobry" nie mówią.
zilka
CYTAT(Ika (mama Oskarka))
Dzisus... pokaż zdjÄ™cia!  :mrgreen:




hm... choć pewnie chodziło Ci o Dirka...? icon_wink.gif icon_lol.gif

icon_mrgreen.gif
Ika
Ano, o Kozła, bo Małego Koziołka już widziałam icon_twisted.gif
mamjuz
zilka - nie ma takiego przymusu - życie zweryfikuje integracje wink.gif
możesz traktować przedszkole jako przechowalnię , możesz spojrzeć na nie od strony , hm... zalążka przyjazni dzieciecych i takie tam... dyrdymały icon_surprised.gif

no, niestety, to jest taki etap, że to my decydujemy z kim się dziecko przyjazni- jak nie ułatwimy kontaktów poza przedszkolem to tej przyjazni nie będzie i już.
nie znaczy to przecież że się musimy automatycznie "zaprzyjazniać" z rodzicami kolegów icon_rolleyes.gif - można się poruszać w obrębie tematów... hm forumowych icon_lol.gif

ja parcia na integrację nie miałam - samo wyszło : poprzez kontakty dobrosąsiedzkie itp. icon_smile.gif - i powstała taka grupa kolegów z przedszkola , która się trzyma razem, a my ten kontakt podtrzymujemy icon_lol.gif
i to było tak , że najpierw się dzieciaki do siebie zbliżyły, a potem rodzice -jakoś tak wyszło icon_smile.gif


a poza wszystkim : to jest częśc życia mojego dziecka : jego koledzy, ich rodzice, kłopoty przedszkolne, choroby o których mi opowiada - więc w tym uczestniczę
i ciesze się, bo w porównaniu z ubiegłym rokiem , gdzie integracja była słaba - teraz jest ok i w razie jakiego konfliktu ( choc nie tylko ) łatwiej jest się dogadać z rodzicem , którego znam nie tylko na dzień dobry
mam telefony - jakby co moge zadzwonic i się skonsultować w sprawie choroby czy nieobecnośći, zabawy karnawałowej czy dodatkowych zajęć
Alek ma fajnych kolegów, rodzice też ok i nadajemy mniej więcej na tej samej fali - więc nie ma problemu - to takie forum przedszkolaki wink.gif, dobra znajomość, której spoiwem są dzieciaki - to wszystko


a na urodzinach przedszkolnych jest wdechowo icon_lol.gif - wreszcie moge się dowoli napatzreć co też oni wyrabiają razem icon_biggrin.gif

pozdr

monik
agabr
O wlasnie , ja juz co prawda na ten temat z Z. rozmawialam ale mowa bedzie o tym samym przedszkolu. Kiedy jestesmy tam razem to znaczy Z i ja nie ma problemu rozmawiamy sobie o malo przedszkolnych sprawach ale kiedy jestem sama trafia mnie szlag > po pierwsze mamy mowia do mnie per Ty , czego nie toleruje . Nie wygladam na lat 17 i nie znosze jesli ktokolwiek sie do mnie tak zwraca , szczegolnie , ze dzieje sie to tylko z powodu "jestesmy jedna wielka rodzina matek". Po drugie pytanie "a gdzie jedzieciena ferie (a za przeproszeniem co to kogo obchodzi),Zilka ma to szczescie , ze ma naturalny dystans w twarzy do mnie zas lgna mamusie jak do cieplej pierzyny, dzieki czemu wiem kiedyt i ile dziecko spi , co je a czego nie , ile razy przesikalo posciel, i rozne takie . Na karku czuje pytanie "a twoje Twoje dziecko mamusiu co zrobilo , czy je marchewke no podziel podziel sie informacja"
Poniewaz moje dziecko bedzie pewnie jednak tam chodzilo to ja gleboko licze na ostracyzm towarzyski icon_smile.gif B
grzałka
Musisz Agnieszko poćwiczyć przed lustrem ten naturalny dystans w twarzy wink.gif
amania
Eee, nie ma szans, Agnieszka tak jakoś swojsko wink.gif wygląda, że nawet po ćwiczeniach jej ten Zilkowy "dystans na twarzy" nie wyjdzie.

Także Aga, opowiadania o zasikanych łóżkach i jedzeniu marchewki masz jak w banku icon_mrgreen.gif
pirania
ja sie zgadzam z mamjuz.
Moja kolezanka na tym samym przedszkolu wychowana, ma dziecko w innym. Zaproponowala mamusi najlepszego kolegi synka, ze moze sie chlopcy spotkaja tym bardziej ze chca. Szok na twarzy, chlopcy sie oczywiscie nie spotkali.

Ja natomiast mam teraz malo czasu na integracje nad czym ubolewam, poniewaz przedszkolne znajomosci starszych corek kwitna do tej pory.
Jaco
Chodziłam na zajęcia adaptacyjne do Zielonej Ciuchci. Baby gadały ze sobą jakby się znały od 100 lat. A ja się czułam tam jakoś dziwnie, bo nie wiedziałam czy to ja jestem jakaś z innej planety że ze mną nie gadają czy może rzeczywiście one się doskonale od lat znają.

Odważyłam się więc sama odezwać do dziewczyny, która wyglądala miło a i dziecko jakieś takie znajome mi się wydałao. Za trzecim razem dopiero i to zupełnie przypadkiem wyszło na jaw, że dziecko mi się znajome wydało bo to córka mojego kolegi z pracy. Na dodatek mieszkającego rzut beretem ode mnie.

Wychodzi na to, że to ja jestem nietowarzyska i wyrazem trwarzy odstraszam ludzi icon_rolleyes.gif . No i coby nie zepsuć towrzyskiego startu mojego syna będę się musiała bardziej postarać icon_rolleyes.gif . Bo jeszcze go przez mamusię na urodziny nie zaproszą albo co....
Ciocia Magda
Ja tam dużo rozmawiam z innymi mamami w przedszkolu, ale jak tu czytam, jakie to irytujące, to następnym razem zanim się odezwę do kogoś, to się 10 razy zastanowię icon_lol.gif
zilka
CYTAT(Jacobina)
Wychodzi na to, że to ja jestem nietowarzyska i wyrazem trwarzy odstraszam ludzi  :roll:


hihi, Jaco, witaj w klubie icon_lol.gif
Ika
CYTAT(Jacobina)
Wychodzi na to, że to ja jestem nietowarzyska i wyrazem trwarzy odstraszam ludzi  :roll:

Bzdura icon_biggrin.gif
mamjuz
no to ja chyba nie Å‚ykam zagadnienia icon_confused.gif albo jakies specyficzne przedszkole macie icon_wink.gif bo u nas gdyby nie te pozaprzedszkolne sytuacje to miejsca na takie gadki po prostu nie ma icon_smile.gif
na imprezach przedszkolnych - o dzieciach , z dziecmi w kontekście dziania się aktualnego
w szatni - ot zaledwie kilka zdań, bo dzieciaki się spieszą na śniadanie icon_surprised.gif

ale za to w przedszkolu prowadzona jest politryka otwartych drzwi icon_wink.gif ( skądinąd bardzo mi sie podoba icon_biggrin.gif ) : jak Alek w Krakowie balował - to zaraz po powrocie zdjęcia i książki przyniósł ( na prośbę pani ) i "opowiadał jak było", jak sie siostrzeniec rodził - to zaraz pogadanki na temat icon_wink.gif , jak insze dziecko coś przeżyło/widziało/ było tak samo - zara wszystkie o tym opowiadają icon_smile.gif
no nie da sie , nie da siÄ™ inaczej icon_wink.gif
grzałka
CYTAT(Magda od Ewelinki i Zosi)
Ja tam dużo rozmawiam z innymi mamami w przedszkolu, ale jak tu czytam, jakie to irytujÄ…ce, to nastÄ™pnym razem zanim siÄ™ odezwÄ™ do kogoÅ›, to siÄ™ 10 razy zastanowiÄ™  :lol:


icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif
:: mole ::
Chyba wiem, o jakim przedszkolu mówisz, bo ze swoim dzieckiem chodziłam tam w październiku. (W sumie trudno nie zapamiętać dziewczynki o imieniu Florka z tatą cudzoziemcem...) Wydaje mi się, że problem tkwi w głowie - ty się tym przejmujesz i wydaje ci się, że integracja jest obowiązkowa. Mnie na przykład nie przeszło to nawet przez myśl i nie nękało w ogóle. Oczywiście z nikim się nie integrowałam, a nawet specjalnie nie rozmawiałam. Właśnie dlatego, że jestem nietowarzyska,che che, i nieintegracyjna. W końcu to były zajęcia adaptacyjne, a nie integracyjne. Poza tym też się nie zaadaptowałam, bo zajęcia mnie po prostu zwyciężyły - masa dzieci, wyzwania plastyczne na poziomie pierwszej klasy podstawówki (wazonik z rolki od papieru toaletowego mnie po prostu rozłożył na łopatki), a tańczyć i śpiewać to już w ogóle nie miałam ochoty (mój syn wolał rozstawiać krzesła).
Jaco
CYTAT(zilka)
CYTAT(Jacobina)
Wychodzi na to, że to ja jestem nietowarzyska i wyrazem trwarzy odstraszam ludzi  :roll:


hihi, Jaco, witaj w klubie icon_lol.gif


No to ja mam propozycjÄ™.
Ponieważ w Warszawie NIE MA przedszkola idealnego to załóżmy własne. Będzie to miało co najmniej 2 pozytywne aspekty:

1. Przedszkole będzie idealne a dzieci będa w miejscu im przyjaznym
2. My się nie będziemy musiały integrować, bo w końcu już jesteśmy ze sobą jakoś tam zintegrowane. Ewentualna integrację nadprogramową odwalimy raz do roku na zlocie. A i wtedy możemy udawać, że poprostu się w tłumie nie odnalazłyśmy.

A ja wreszcie będę miała z bańki. Bo naprawdę już 450[1].gif przedszkolem.
Ika
CYTAT(Jacobina)
No to ja mam propozycjÄ™.
Ponieważ w Warszawie NIE MA przedszkola idealnego to załóżmy własne. Będzie to miało co najmniej 2 pozytywne aspekty:

1. Przedszkole będzie idealne a dzieci będa w miejscu im przyjaznym
2. My się nie będziemy musiały integrować, bo w końcu już jesteśmy ze sobą jakoś tam zintegrowane. Ewentualna integrację nadprogramową odwalimy raz do roku na zlocie. A i wtedy możemy udawać, że poprostu się w tłumie nie odnalazłyśmy.

A ja wreszcie bÄ™dÄ™ miaÅ‚a z baÅ„ki. Bo naprawdÄ™ już  :wymiotuje przedszkolem.


Mam nadzieję, że jeszcze pamiętasz, iż polecałam Ci takie rozwiązanie co najmniej z miesiąc temu, jak nie lepiej icon_twisted.gif
Jaco
Wiesz Ika,
Z moimi wymaganiami to ja bym nigdy tego przedszkola nie otworzyła. Żaden z Dyrektorów i wychowawców nie byłby zapewne wystarczająco kompetentny icon_twisted.gif
Ika
CYTAT(Jacobina)
Wiesz Ika,
Z moimi wymaganiami to ja bym nigdy tego przedszkola nie otworzyÅ‚a. Å»aden z Dyrektorów i wychowawców nie byÅ‚by zapewne wystarczajÄ…co kompetentny  :twisted:


Zapewne icon_twisted.gif
Anela
Rany, nigdy mi do głowy coś takiego nie przyszło:)icon_smile.gif Przeczytałam i zajęłam się dokonywaniem głębokich refleksji na temat matkowo-przedszkolnych integracji, tudzież ( jak w moim przypadku) ich braku... Ja nie mam czasu na pitu-pitu, choć pewnie bym sobie od czasu do czasu popitoliła z ochotą:)icon_smile.gif Rano jesteśmy z Młodym zawsze na ostatnią chwilę, więc jedyne o czym myślę to o odstawieniu go i dotarciu do pracy ( która jest 5 m. od przedszkola!icon_smile.gif ) A jak go odbieram to Młody ma tyle do powiedzenia, że zupełnie nie zwracam uwagi na innych rodziców. Z imprez wspólnych ( czyli dzieciato-rodzicielskich) odbyłam sztuk 1, i jakoś się nie zintegrowałam... icon_redface.gif
Ale tak mi się wydaje, że na życie towarzyskie Młodego większego wpływu to nie ma.....

Chociaż tak się teraz zastanowiłam ( poważnie o tym wcześniej nie myślałam) że Wojtek to na żadne imprezy urodzinowe nie chodzi... ( tzn. nie do dzieci poznanych w przedszkolu), zapraszani do domu też nie jesteśmy............. Tyle że on jest w najmłodszej grupie, może później to się zmieni..

Narasta we mnie wzmożona potrzeba natychmiastowej integracji - coby ratować nadwątlone życie towarzyskie mego pierworodnego:)icon_smile.gif

A tak poważnie, to wydaje mi się że usilne zacieśnianie kontaktów o tematyce marchewkowo-kupczanej wink.gif i tak nie wyjdzie. I mimo wszystko ostracyzmem chyba jednak nie grozi............

Ania
Kari07
Zintegrować to może i bym się chciała, tylko nie mam kiedy icon_smile.gif
Rano jestem w przedszkolu 10 minut o 8.30 kiedy praktycznie wiekszość dzieci już jest, dochodzą nieliczne i tylko jest krótkie dzień dobry.
Chociaż nie, codziennie rano spotykam sie z mamą Tomka - największego rozrabiaki w grupie.Ale ona sama w sobie sieje postrach na całe przedszkole - podobnie jak i syn więc nie zaczepiam icon_smile.gif
Młodego odbiera mąż, no a on to raczej nie będzie gadał o kupkach ( i tak juz raz wysłuchal pogaduszek o mięśniakach mamusiek wiec ma dosyć icon_smile.gif
Po prostu nie ma kiedy.
A chciałbym poznać niektórych rodziców, bo np. młody bardzo lubi dwóch kolegów i fanie się bawi, czmu nie miłałby ich zapprosić do siebie?
aluc
ja mam zilko z integracją problem wręcz odwrotny - otóż przynajmniej w warstwie werbalnej (żeby nie powiedzieć - oralnej wink.gif ) integruję się zdecydowanie zbyt szybko

znaczy teraz na zajęciach adaptacyjnych siedzę i trajkoczę, chociaż tak wewnętrznie to wolałabym sobie jakieś czasopismo kobiece typu Rzepa czy Polityka wyciągnąć z torby do przewijania i poczytać icon_biggrin.gif i się na siebie wewnętrznie wściekam, że mi jadaczka nie może się zamknąć icon_lol.gif

ale z resztą to wyluzuj icon_biggrin.gif moi rodzice nie byli zintegrowani z innymi rodzicami, a ja jakoś z adaptacją do różnych grup problemu nie miałam, chadzałam na imprezy oraz robiłam u siebie - no może nie przedszkolne ale te wczesnopodstawówkowe już tak

nawet przez pewien czas mi to doskwierało, jak trafiłam do podstawówki, gdzie starzy wszyscy byli bardzo zintegrowani, łazili po kawiarniach i domach, a moi jakoś tak na boku (inna sprawa, że nie byli tzw. prywatną inicjatywą ani nie jeździli na saksy icon_lol.gif), ale potem dostrzegłam zdecydowane zalety takiego rozwiązania, bo przynajmniej moi staruszkowie nie byli informowani o moich gościnnych wybrykach zanim jeszcze dotarłam do domu wink.gif
asiaT
wstyd sie przyznać, ale nawet nie poznaję mam dzieci z grupy icon_sad.gif wpadam tam o 7.50 z okrzykiem, że za 5 min mam autobus, w pędzie przebieram jednego, pani woźna drugiego i... już mnie nie ma. Kiedy ja mam się integrować niby? Zabawy są tylko dla dzieci. Na zebrania przychodzi połowa rodziców... To już mój mąż więcej osób zna niż ja icon_wink.gif Ale jakoś nie mam wrażenia, żeby chłopcy na tym cierpieli...
Lila_
Kiedyś nad tą integracją się zastanawiałam ale w kontekście urodzinowo-imieninowym , że może mój brak chęci zapoznania się z innymi mamami ma może wpływ , że mój pierworodny na takie imprezy pozaprzedszkolne nie będzie zapraszany icon_confused.gif

Doszłam jednak do wniosku, że jak kolega zechce to go zaprosi icon_smile.gif

W sumie nie jestem aż tak straszna - chyba icon_lol.gif zapytać się mnie czy męża można icon_smile.gif


Nie lubię nic na siłę robić - zamieniam kilka zdań z dwoma mamami i to mi wystarcza - na zasadzie wzajemnej sympatii.


Problemem i stresem dla mnie by było gdyby takie przyjęcia pozaprzedszkolne zaczęły się odbywać icon_confused.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.