Sonia dwa dni temu pierwszy raz zjadła jednego chrupka kukurydzianego i reakcja była natychmiastowa - zaczerwienione, "królicze" oczy, wodnisty katar, kaszel na pograniczu duszenia się. Wystraszyłam się nie na żarty bo reakcja była gwałtowna, a zjedzona ilość znikoma... Do tej pory nie była na nic uczulona, choć niewiele jeszcze sama je - marchewkę, dynię, ziemniaki, brokuły, indyka i owoce. Wysypało ją trochę po pierwszej próbie puree warzywnego (3 łyżeczki), gdzie głównym składnikiem była kukurydza, ale wtedy nie byłam pewna, od jakiego to składnika. Zwłaszcza, że jadłam dużo kukurydzy karmiąc i nie zauważyłam niepokojących reakcji.
W związku z tym mam dwa pytania: czy to na pewno kukurydza a nie nic innego (w składzie chrupków był wyłącznie grys kukurydziany) i czy jest szansa, że kiedyś taka alergia/nietolerancja minie? Jestem kompletną ignorantką, jeśli chodzi o alergie, więc wybaczcie, jeśli pytam o oczywistości...
EDIT: I czy trzeba coś z tym robić (oprócz nie podawania kukurydzy oczywiście)? Badać, informować pediatrę?