Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Doświadczeni Rodzice,napiszcie proszę, jak to jest w tych przedszkolach, bo jestem trochę zdziwiona i rozczarowana, a moze nawet lekko oburzona pewnymi rzeczami. Jestem matką Michasia (2,7), którego we wrzesniu chcę posłać do przedszkola. Chodziłam po przedszkolach, złożyłam kilka kart do państwowych w W-wie. Na wywiadzie w jednym z przedszkoli uderzyły mnie 3 kwestie:
1. dzieci śpią/leżakują na rozkładanych łóżeczkach takich jakby polowych (metalowy stelaż i sztywny materiał) wielkości około 50cm x 100 cm. Wychowawczyni mi powiedziała, że nakrywa się to kołdrą (zamiast materaca) i na tym dziecko śpi. Czy to nie za małe? Mój maluch ma 104 cm i musiałby spać na tym "łóżku" skulony.. Czy to normalne?
2. dzieci spią, bawią się i .. jedzą w tym samym pokoju wielkości około 35 m.kw. ("na oko"). Owszem duży pokój, ale czy w przedszkolach nie ma jadalni - może przesadzam, przedszkole to nie hotel, ale jakieś minimum chyba jest wymagane?.. Jak to jest u Was?
3. powiedziano mi że dzieci już te najmłodsze od razu jak przyjdą do przedszkola, muszą samodzielnie załatwiać swoje potrzeby do muszli klozetowych (mniejszych), podcierać pupcię po kupce i myć ręcę. Wszystko same od początku. Kazano mi nauczyć dziecko tego wszystkiego, zanim pójdzie do przedszkola. Jestem w szoku... Czy Wasze pociechy potrafiły to wszystko same od razu? Czy są przedszkola gdzie maluch sika do nocnika (mój sika do nocnika, na muszle nie chce siadać)? Czy maluch ma sam sobie wytrzeć pupę po zrobieniu kupy?? Trzyletnie dziecko?
Proszę, napiszcie, bo ja jestem tym zdruzgotana... Czy to wymysł tego akurat przedszkola czy tak jest wszędzie?
Pozdrawiam
ania
Ciocia Magda
Sun, 06 Mar 2005 - 14:30
Aniu, a Ty nie chodziłaś do przedszkola?
Ja jeszcze dziś pamiętam, jak mi ten leżaczek albo się wbijał w głowę, albo stopy mi wystawały na zewnątrz.
W sali były stoliki do jedzenia i pisania w jednym kąciku, biurko pani i przestrzeń do zabawy - a pod ścianami półki na zabawki.
Przedszkole moich dzieci przypomina pod tym względem to, do którego ja chodziłam. Tyle że moje było blisko przepięknego Parku Kasprowicza w dzielnicy willowej - ech...
Za to moje dzieci miały większe leżaczki, miały bo teraz już jako 4-latki nie leżakują - kolejna "zdobycz cywilizacyjna"
Co zaś się ma załatwiania i wycierania pupy - moje dzieci przed pójściem do przedszkola też załatwiały się wyłącznie na nocnik (mimo moich próśB) i nie wycierały pupy, ale za to same ściągały ubranie i się ubierały po fakcie (czasami zanim zdążyłam tę pupę wytrzeć). W przedszkolu przestawiły się bez problemu na toaletę - tam są znacznie niższe kibelki. W domu po 4. urodzinach wywaliłyśmy komisyjnie nocniki (Ty możesz to zrobić przy 3.). Od niedawna same wycierają pupy, chociaż przy problematycznych kupach jeszcze mnie wołają do pomocy. Nigdy nie miały problemu z drogami moczowymi, dlatego nie bałam się specjalnie o ewentualne konsekwencje takiej samowoli.
W różnych przedszkolach różnie się podchodzi do załatwiania - w niektórych dzieci mogą przychodzić w pieluchach - np. w naszym do najmłodszej grupy przyjmuje się dwulatki w pieluchach. Niektóre panie wycierają pupy bez problemu, dla innych jest to poniżej godności nauczyciela. Zresztą w grupach 3-latków są tzw. nianie, które mają się zajmować właśnie opieką typu przebieranie, podcieranie pupy, karmienie.
skanna
Sun, 06 Mar 2005 - 14:41
CYTAT(Magda od Ewelinki i Zosi)
Aniu, a Ty nie chodziłaś do przedszkola? :wink:
Hihi, Magda, to samo pytanie mi się nasunęło.
Przecież to co opisujesz, to i normalka za naszych czasów była. Tyle, że leżakowanie trwało chyba aż do zerówki, a już napewno do trzeciej grupy.
I podcieranie pupy zależy tak jak Magda napisała od poczucia godności nauczyciela.
Ale o nocnikach w przedszkolach to ja nigdy nie słyszałam. Ba, w ostatniej grupie żłobka mojej córy dzieci też przeważnie korzystają z sedesów. Przecież te muszle w przedszkolu są dostosowane rozmiarami do dzieci.
anna
Sun, 06 Mar 2005 - 15:12
Rzeczywiście może i to jest śmieszne, ale ja do przedszkola nie chodziłam.Poszłam odrazu do zerówki. Z problemem przedszkolnym zetknęłam się po raz pierwszy teraz, więc zapytałam.
Dziękuje za odpowiedzi/pzdr
skanna
Sun, 06 Mar 2005 - 15:25
CYTAT(anna)
Rzeczywiście może i to jest śmieszne, ale ja do przedszkola nie chodziłam.
Ania, nie to że śmieszne, ale po prostu dość ewidentnie to widać po Twoim poście. Weteranki peerelowskich przedszkoli może nie są zachwycone takimi sytuacjami, natomiast nie są tak zdziwione jak Ty.
Ciocia Magda
Sun, 06 Mar 2005 - 15:30
Ania,
Nie gniewaj się , tylko trochę egzotycznie zabrzmiał Twój post. Coś a la mój mąż (cudzoziemiec), który myślał, że dzieci idą do przedszkola na 8:30 i do czasu jak je odbiorę o 14 nic nie jedzą . Jak się dowiedział, że dostają tam 3 posiłki, to powiedział - a to teraz już wiem, dlaczego za przedszkole trzeba płacić
A wcześniej nie protestował, że a) głodzę dzieci, B) płacę fortunę za nic.
Tatuś
asiaT
Mon, 07 Mar 2005 - 09:02
Aniu - moje dzieci też spia na takich lezaczkach, ale sie nie skarzą wrecz przeciwnie, to cos innego, wiec sa zachwycone.
CO do jedzenia - odbywa sie w tej samej sali, wiekszosc przedszkoli ma problemy lokalowe, kilka grup, a salek malo - wiec o jadalni nie ma raczej mowy nie sadze,zeby dzieciom to przeszkadzalo Moje się nie skarzą.
Ja też nie chodziłam do przedszkola i też to było dla mnie nowe. A co do podcierania pupy - postawiłam sprawę jasno, że życzę sobie, aby dzieciom pupcię wycierać. I jest jedna pani, ktora to robi. Inna sprawa, że przy okazji chłopcy nauczyli się siusiać na stojąco, wycierać pupcię i myć rączki i to sami
nie będzie tak źle, zobaczysz.
pozdrawiam
Lua
Mon, 07 Mar 2005 - 09:02
A ja się nie dziwię Annie. Wiem, że państwowe przedszkola nie mają pieniędzy ale bez przesady. Przecież czasy się zmieniły a my chodziłyśmy do przedszkola ładnych paręnaście lat temu. To dlaczego nasze dzieci mają spać na takich łóżkach.
Poza tym nie wydaje mi się, żeby trzylatek umiał sam wytrzeć sobie pupę. Też słyszałam takie opinie o jednym z przedszkoli do którego chciałąm posłać Amelkę. Po prostu jeden z rodziców powiedział mi, że czasami dzieci mają brudne majteczki bo nikt się tym tam nie interesuje
Sorry ale ja tego nie jestem w stanie zrozumieć.
Między innymi dlatego wybrałam prywatne przedszkole. Na 4 miesiące jakie Amel chodzi do przedszkola raz przyszła w brudnym sweterku od farb a nie jedzenia czy czegoś innego I jeszcze pani mnie przepraszała, że niestety dzisiaj sweterek się ubrudził.
Ciocia Magda
Mon, 07 Mar 2005 - 09:20
Lua, a ja jak myślę, co te panie musiałyby zrobić, żeby dzieci były czyste, to już wolę żeby były brudne. Bo wyobrażam sobie terror i obśmiewanie brudasów
A z wycieraniem pupy to wyobrażam sobie, że dziecko i tak musi poprosić panią, żeby mu towarzyszyła w toalecie, bo inaczej przecież jedna opiekunka musiałaby chyba non-stop siedzieć w toalecie i pilnować, kto robi siku czy kupę (no przy 25 dzieciach w grupie wyobrażam sobie, że ma to miejsce co chwilę).
Lua
Mon, 07 Mar 2005 - 09:52
CYTAT(Magda od Ewelinki i Zosi)
Lua, a ja jak myślę, co te panie musiałyby zrobić, żeby dzieci były czyste, to już wolę żeby były brudne. Bo wyobrażam sobie terror i obśmiewanie brudasów
Nie bardzo rozumiem Jak to co musiałyby zrobić ? No wytrzeć dziecku pupę. Kto miałby się śmiać z trzylatka który po prostu nie umie jeszcze takich rzeczy robić.
A ilość dzieci w grupie tez mnie przerażała, bo rzeczywiście obrobić 25 dzieciaków to raczej ciężko. Dlatego wolę jak w grupie jest max 10 dzieci.
Ciocia Magda
Mon, 07 Mar 2005 - 11:01
CYTAT(Lua)
CYTAT(Magda od Ewelinki i Zosi)
Lua, a ja jak myślę, co te panie musiałyby zrobić, żeby dzieci były czyste, to już wolę żeby były brudne. Bo wyobrażam sobie terror i obśmiewanie brudasów
Nie bardzo rozumiem Jak to co musiałyby zrobić ? No wytrzeć dziecku pupę. Kto miałby się śmiać z trzylatka który po prostu nie umie jeszcze takich rzeczy robić.
Może nieprecyzyjnie się wyraziłam, chodziło mi o utrzymanie czystości ubranek przy malowaniu, jedzeniu, itp. Nie wiem, jak jest u Ciebie, ale w domu dziewczyny do tej pory a to się obleją sokiem a to pobazgrzą bluzkę.
Z przedszkola wracają nawet bardziej czyste, choć i tak zdarzają się plamy - normalne (i na szczęście).
Wiem natomiast, że panie każą dzieciom bardzo blisko przysuwać się do stolików jak jedzą - Zosia raz narzekała, że ją bolało bo pani ją "wcisnęła" w stolik .
Oczywiście, że łatwiej jest w mniejszej grupie - ja też bym wolała, żeby moje dzieci chodziły do 10-osobowej grupy, ale wybrałam jak wybrałam.
anna
Mon, 07 Mar 2005 - 13:05
Do Skanna i Magdy_od Ewelinki i Zosi- nie gniewam się.Po prostu zdziwiło mnie trochę Wasze "zdziwienie", bo jeśli ktoś o to pyta, to znaczy że nie ma doświadczenia. To nie jest tak powszechne, że każdy musiał chodzic do przedszkola i wie choćby najbardziej oczywiste rzeczy.
Lua, dzieki za "wsparcie". Mnie mimo wszystko sprawa z tymi krótkimi i wąskimi "łóżkami" dziwi. Może to jest przyczyna że dzieci niechętnie śpią w przedszkolu, jest im niewygodnie, a nie dlatego ze im się spać czy leżeć nie chce.
Ale skoro tak jest we wszystkich przedszkolach, coż..zaakceptuje to.Nie ma wyjścia.
Jednak sprawa z nie wycieraniem dziecku pupy, to mnie poważnie niepokoi.Jakoś nie wierzę w to ze opiekunki podejdą do tej kwestii z wyrozumieniem, szczególnie w tym przedszkolu, w którym kazali mi nauczyć dziecko samoobsługi: "Ma pani jeszcze dużo czasu by dziecko nauczyć" - mówiła pani. Nie bardzi sobie to wszystko wyobrażam, bo nie wiem czy do wrzesnia nauczę michała tego wszstkiego..Pewnie przesadzam, ale myślałam że wychowawczynie pomagają dziecku przez pierwsze tygodnie i to bez wahania i oporów. Argumenty że mają za dużo dzieci do opieki, do mnie nie trafiają, bo 3-latek to małe dziecko. I nie każde jest zaradne. A panie z nerwów ze muszą utaplać sie w kupie, pewnie i czasem ośmieszają takiego malucha.
A jak to jest w prywatnych? Za większe pieniadze, mają wiekszą ochotę na wycieranie pup?
Wiecie, to co piszę moze nadal niektórych dziwić, ja nie jestem jakąś "zmanierowaną mamuśką z luksusów". Chodzi mi o to że mój Michał ma często bakterie E.Coli w moczu, co oznacza ze z kupy przenoszą się na siusiaka. Nie oznacza to zakażeń dróg moczowych, ale to tym grozi jeśli niewłaściwie będzie się dbało o higienę po zrobieniu kupy, w skrócie jak będzie niedokładnie wytarta pupa. Poza tym dotąd często pupa go piecze i jest zaczerwieniona, choć już nie nosi pieluch i "zasrany" (przepraszam za zwrot) nie chodzi. Stąd te moje wszystkie obawy.
A mój mąż, choć nie cudzoziemiec, jest tym równie zdziwiony i zniechęcony.
AsiaT: jak zareagowała wychowawczyni jak zażądałaś że mają na początku podcierać? Jakich argumentów użyłaś?
Pozdrawiam/ania
Lua
Mon, 07 Mar 2005 - 14:05
Ja powiem szczerze, że na początku w ogóle nie wiedziałam, że istnieje taki problem jak wycieranie pupy. U Amelki nigdy to nie było problemem, wiem że jest jeszcze dwoje dzieci w pieluszkach, niektóre mają swoje nocniczki i nigdy nie było na ten temat żadnej rozmowy. Normalnie - dziecko robi kupkę, pani je wyciera. Te w pieluszkach trzbea przewinąc.
Dopiero jak zastanawiałam się czy nie przenieść Amelki do przedszkola państwowego ( nie bardzo chciałam, tyle, że to teraz jest dużo dalej ), zaczęłam spotykać się z problemami. I chyba dam sobie spokój, nie będę zmieniać przedszkola. Z tego jestem bardzo zadowolona, jedyny minus że mąż musi ją wozić.
anna
Mon, 07 Mar 2005 - 15:20
Lua: czy może dałaś dziecko do prywatnego na Ursynowie?
Lua
Mon, 07 Mar 2005 - 15:46
Ania nie, mieszkam na Bielanach a przedszkole Amelki jest za Bielanami w stronę Łomianek i Izabelina.
Mamamona
Mon, 07 Mar 2005 - 18:57
anno, świetnie rozumiem Twoje rozterki, bo sama mam podobne. Lua ma rację, że do ch... czasy się lekutko zmieniły, i czas zmienić te koszmary przedszkolne raz na zawsze.
z tym podcieraniem to jest masakryczny problem - nam powiedziano, że panie pomagają - jak jest naprawdę, to sie okaże (niestety ).
spanie - niestety, takie materacyki - łózeczka polowe. może porozmawiaj z dyrektorką tego przedszkola jak zamierzają rozwiązać problem spania Twojego synka???
no i jedzenie i zabawa - dla mnie to baaardzo ważne, bo strasznie mi się to nie spodobało, że odbywa się w jednej sali - oba przedszkola, do których złożyłam/ składam podania mają oddzielne na to sale - bo ciężko mi było sobie wyobrazić organizację zabawy np. po posiłku (z drugiej strony może takie rozwiązanie uczy pomocy przy stole ))
no i przyznam szczerze, że jako matka przerażona przedszkolnością mojej córki, mam w zanadrzu prywatne - jak tam będzie strasznie - pójdzie do prywatnego.
na marginesie dodam,że państwowe starannie wybrałam - i podobało mi się co zobaczyłam i usłyszałam
podczas robienia tury objazdowej po przedszkolach widziałam i takie, w którym wszystkie trzylatki spały dla mnie nie do uwierzenia. jak spytałam, co się dzieje z dziećmi, które nie chcą spać, pani mi powiedziała: leżą TAK długo, aż ZASNĄ
skanna
Mon, 07 Mar 2005 - 19:33
CYTAT(Mamamona)
no i jedzenie i zabawa - dla mnie to baaardzo ważne, bo strasznie mi się to nie spodobało, że odbywa się w jednej sali - oba przedszkola, do których złożyłam/ składam podania mają oddzielne na to sale - bo ciężko mi było sobie wyobrazić organizację zabawy np. po posiłku (z drugiej strony może takie rozwiązanie uczy pomocy przy stole ))
Ale w czym właściwie jest problem? Przecież jak dzieci jedzą, to się nie bawią, a jak skończą jeść, to się bawią, więc czego sobie nie możesz wyobrazić? Jak może jedzenie przeszkadzać w zabawie i na odwrót?
ulla
Mon, 07 Mar 2005 - 20:23
Ja z dawnych bardzo czasów pamietam swoje własne wiejskie przedszkole do którego chodziłam. Były dwie sale - do jedzenia/prac plastycznych i do zabawy/spania. Do spania rozkładane były łóżeczka polowe o dł. 140 cm....A i była umywalnia, ale tylko z umywalenkami, funkcję toalety pełnił klasyczny "wychodek" na dworze, do którego w zależności od potrzeb pani udawała się dzieckiem lub nie....w zalezności od tego czy pomoc była potrzebna. Nie mam traumy "przedszkola"...całkiem miło je wspominam, pomimo, że jedyna prawdziwa kara "cielesna" jaką w życiu otrzymałam była w tym przedszkolu....razem z kilkoma kolegami wygłupiałam się na leżakowaniu i dostaliśmy linijką po łapach.
Za to był plac zabaw, duży ogród + grządki, które "uprawialiśmy", no i przez cały dzień pod oknami nie przejeżdżał żaden samochód
skanna
Mon, 07 Mar 2005 - 20:28
CYTAT(ulla)
.A i była umywalnia, ale tylko z umywalenkami, funkcję toalety pełnił klasyczny "wychodek" na dworze, do którego w zależności od potrzeb pani udawała się dzieckiem lub nie....
O rany, Ulla, a w zimie?
Mamamona
Mon, 07 Mar 2005 - 20:28
CYTAT(skanna)
CYTAT(Mamamona)
no i jedzenie i zabawa - dla mnie to baaardzo ważne, bo strasznie mi się to nie spodobało, że odbywa się w jednej sali - oba przedszkola, do których złożyłam/ składam podania mają oddzielne na to sale - bo ciężko mi było sobie wyobrazić organizację zabawy np. po posiłku (z drugiej strony może takie rozwiązanie uczy pomocy przy stole ))
Ale w czym właściwie jest problem? Przecież jak dzieci jedzą, to się nie bawią, a jak skończą jeść, to się bawią, więc czego sobie nie możesz wyobrazić? Jak może jedzenie przeszkadzać w zabawie i na odwrót?
nie mogę sobie wyobrazic jak można zachować w takiej sali czystość - bo przecież trzylatkom wszystko spada z łyżek i widelców. okruszki sypią się na podłogę, stoły oczywiście można wytrzeć. dla mnie to duża wada - brałam to pod uwagę przy wyborze przedszkola dla Poli.
ulla
Mon, 07 Mar 2005 - 20:35
CYTAT(skanna)
CYTAT(ulla)
.A i była umywalnia, ale tylko z umywalenkami, funkcję toalety pełnił klasyczny "wychodek" na dworze, do którego w zależności od potrzeb pani udawała się dzieckiem lub nie....
O rany, Ulla, a w zimie?
W zimie tak samo. Nie żebym pochwalała takie rozwiązanie higieniczne zwłaszcza, że łazienkę każdy w domu posiadał, bo jednak była to Polska A...ale ja w czasach przedszkolnych praktycznie nie chorowałam, wiec ten wychodek mi osobiście nie zaszkodził. Szczerze mówiąc nie pamietam problemu "pomorów" zimowych, typu połowy nie ma, a te co są też smarkaja i kaszlą
marghe.
Mon, 07 Mar 2005 - 20:54
Dzieci dzielą sie na: brudne i nieszczęsliwe
Coś w tym jest
Akurat wspólną jadalnio - bawialnią bym sie chyba specjalnie nie przejęla..
skanna
Mon, 07 Mar 2005 - 21:01
CYTAT(Mamamona)
nie mogę sobie wyobrazic jak można zachować w takiej sali czystość - bo przecież trzylatkom wszystko spada z łyżek i widelców. okruszki sypią się na podłogę, stoły oczywiście można wytrzeć. dla mnie to duża wada - brałam to pod uwagę przy wyborze przedszkola dla Poli.
A od tego się umiera czy choruje?
Poza tym przecież po jedzeniu pani woźna zbiera talerze, wyciera stoły i zamiata podłogę.
Kurcze, mało higieniczna jestem, bo moje dzieci jedzą w tym samym pokoju w którym się bawią i jeszcze w dodatku nie zamiatam ani nie zmywam podłogi po każdym posiłku Aaa, moje młodsze dziecko zjada każdy okruszek, który znajdzie na podłodze, starsze też tak robiło, a rozstrojów żołądka nie miewają.
kayak
Mon, 07 Mar 2005 - 21:06
Marghe chyba nieszczesliwe
Przedszkole dla Gaby wybralam(prywatne to ktore ma w odwodzie Mona ) Dzieci moga robic na kibelek, mozna przyniesc nocnik, widzialam tez ze niektore dzieci maja przyniesione chusteczki nawilzone.
Panie nie robia problemu z wpadek- widzialam je z boku w takich akcjach- mowia ze nic sie nie stalo i daja dziecku suche ciuszki(nie widzialy ze stalam obok szpieguje rasowo )
Traume przedszkola mam- nie nawidzilam tam chodzic
marghe.
Mon, 07 Mar 2005 - 21:08
heheh, no pewnie
ps. Gaba jada w pokoju , w którym sie bawi .. (w domu),.. i jak , jak Skanna , nie latam ze scierą. Piorę za to często:)
Mamamona
Mon, 07 Mar 2005 - 21:21
CYTAT(skanna)
CYTAT(Mamamona)
nie mogę sobie wyobrazic jak można zachować w takiej sali czystość - bo przecież trzylatkom wszystko spada z łyżek i widelców. okruszki sypią się na podłogę, stoły oczywiście można wytrzeć. dla mnie to duża wada - brałam to pod uwagę przy wyborze przedszkola dla Poli.
A od tego się umiera czy choruje?
Poza tym przecież po jedzeniu pani woźna zbiera talerze, wyciera stoły i zamiata podłogę.
Kurcze, mało higieniczna jestem, bo moje dzieci jedzą w tym samym pokoju w którym się bawią i jeszcze w dodatku nie zamiatam ani nie zmywam podłogi po każdym posiłku Aaa, moje młodsze dziecko zjada każdy okruszek, który znajdzie na podłodze, starsze też tak robiło, a rozstrojów żołądka nie miewają.
Skanna, sama ma 2 mopsy i w domu raczej chlew niż czysto, ale dla mnie to ważne żeby dzieci nie jadły w tej samej sali co się bawią - dla mnie to po prostu ważne. mimo tego mopsikowego chlewika jemy przy stole, a bawimy się gdzie indziej. ma dla mnie znaczenie utrzymanie zasady domowej - chociaż jadalnia nasza nie jest oddzielnym pokojem (ale czy ja mogę o tym mówić )
nie nakazuję Ci uznać mojego wyboru, okreslam go sama i już
mi zalezy na oddzielnych
Arwena.
Mon, 07 Mar 2005 - 21:23
A my uczęszczamy do przedszkola państwowego, Panie nie robią problemów z wpadki, jak się dziecko pobrudzi, poleje to przebierają, pupy i nosy wycierają, bawialnio jadalnia wspólna a dzieci sa szczęśliwe.
Czytając wątek odnoszę wrażenie, że państwowe przedszkola są be
Aha ja też gatunku tych mniej higienicznych
skanna
Mon, 07 Mar 2005 - 21:30
CYTAT(Mamamona)
nie nakazuję Ci uznać mojego wyboru, okreslam go sama i już
mi zalezy na oddzielnych :D
Nie chodzi o uznawanie wyboru, tylko o zrozumienie, jaki negatywny wpływ na dziecko może mieć jadanie i zabawa w tym samym pomieszczeniu. Bo może ja wyrodna jestem i dzieciom krzywdę robię?
Aha, my też jadamy przy stole
marghe.
Mon, 07 Mar 2005 - 21:31
Skanna, a my nie zawsze.. nam sie zdarza zejśc do poziomu podłogi
skanna
Mon, 07 Mar 2005 - 21:33
CYTAT(marghe.)
Skanna, a my nie zawsze.. nam sie zdarza zejśc do poziomu podłogi :lol:
No dobra, to już się przyznam - przed chwilą referowałam wątek chłopu, na co on stwierdził: "Ty i tak tego nie pojmiesz, bo Twoje dziecko to i z podłogi w supermarkecie jadało "
marghe.
Mon, 07 Mar 2005 - 21:35
- zaraz t wywalę.. ale u nas czesto jada sie tak
Mamamona
Mon, 07 Mar 2005 - 22:05
CYTAT(skanna)
CYTAT(Mamamona)
nie nakazuję Ci uznać mojego wyboru, okreslam go sama i już
mi zalezy na oddzielnych :D
Nie chodzi o uznawanie wyboru, tylko o zrozumienie, jaki negatywny wpływ na dziecko może mieć jadanie i zabawa w tym samym pomieszczeniu. Bo może ja wyrodna jestem i dzieciom krzywdę robię?
Aha, my też jadamy przy stole
myślisz, że ma na dziecko???
mi się nie podoba jak jest w tym samym pokoju. być może dlatego, ze "doświaczyłam" zajęć adaptacyjnych w takich rozwiązaniach - jest bawialnia i jest jadalnia (i sala plastyczna jednocześnie).
o rany, nie umiem nawet logicznie uzasadnić - bo wpływu nie ma. ja chcę osobne. ugh~!
malinowa i Malina
Mon, 07 Mar 2005 - 22:10
Wiem, o co ci chodzi. Mnie co prawda w przedszkolu Adasia nie przeszkadza, ze kącik ze stolikami i krzesełkami słuzy zarówno do jedzenia jak i malowania czy lepienia. Za to bardzo boleję nad tym, że w domu nie mam jadalni z prawdziwego zdarzenia.
Adaś je przy stole w kuchni, odstępstwo robie tylko wtedy gdy jest chory. I jakos mu to nie przeszkadza.
Pysio
Mon, 07 Mar 2005 - 22:11
Marghe super
napewno smakowało wyśmienicie, swoją drogą to podziwiam, że wciąga kluski z takiej odległości a rajstopy czyste
ps. odnośnie tematu, dla mnie nie musi być osobno jadalnia, ważne żeby przy stole i na stole było czysto.
marghe.
Mon, 07 Mar 2005 - 22:21
rajstopy moze i tak, za to za kołnierzem...
Mamamona, masz prawo mieć wymagania, to oczywiste.
w w Gaby prz3dszkolu jadalnia jest teoretycznie oddzielnie. Teoretycznie, bo przy tych samych stołach pisza, rysują itp
mamjuz
Tue, 08 Mar 2005 - 02:37
1. spanie : łożeczka "na oko" wyglądają na wystarczające , ale nie wiem ile mają długośći
- Alek nie śpi na rakietę tylko w różne kombinacje zwojów - nic mu nie wystaje
- na łożeczko panie kładą złożony koc, na to prześcieradło - Alek śpi w domu na twardym - nie przeszkada mu to
* od razu problem "wspólnej" poscieli wyjaśnię - bo i takie niepokoje się pojawiały - u nas w przedszkolu każde dziecko maja swoją przegródkę ( byłam, widziałam ) do której wkładana jest pościel + piżama
acha - dzieci śpią w majtkach ( na to piżama) - Alek się strasznie tym bulwersował, ale przywykł
2. śpią , jedzą i bawią się w jednej sali - wjeżdża wózek z posiłkiem, panie nakrywają stoły kolorową ceratą, dzieciaki się higienizują i siadają do stołów - sala jest duża, kolizji jedzenia z zabawkami, kredkami nie ma
* wątek poboczny - jedzenie nie - przy- stole - mnie to wpienia i miesiąc oduczałam synAlka od jedzenia na kanapie
3. higiena osobista - jak na złośc nie mamy tego problemu z grubszą sprawą ( cienszą Alek wyciera sam) bo b. rzadko załatwia sprawę poza domem - prawdziwy gospodarz , robi to pożnym popołudniem lub wieczorem przed kąpielą - bo taki ma zegar a po drugie nie bardzo potrafi zrobic na "mały kibelek"
natomiast ! w maluchach zdarzyło mu się dwa razy strzelić w majtki - bo nie umiał i jakis opór miał przed tym za małym klo i wtedy "pani pomoc" wstawiła pod prysznic ( jest brodzik w łazience) , umyła, przebrała zapakowała w 3 reklamówki brudne rzeczy i dyskretnie poinformowała o wydarzeniu
zresztą szybko się zorientowaliśmy, że w maluchach najwazniejsza jest "pani pomoc", bo to ona karmi, myje, ubiera, pomaga w łazience, a "pani dydaktyk" siedzi za biurkiem i ma inne sprawy na głowie i na tej linii wspólpracowalismy bardzo zgodnie
ja mam też doświadczenia ze społeczno - prywatnego przedszkola, gdzie Alek chodził jeszcze w pielusze, no owszem raz i drugi pani zmieniła pampersa, ale za trzecim juz musiałam gonić, bo telefon - że zrobił niepachnąco
ja sobię tak mysle , że nie ma co się druzgotac tymi wymogami , trza próbowac uczyć samodzielności i samoobsługi na tyle , na ile sie da
do przedszkola trafiają bardzo różne dzieci, z różnych domów, z różnymi nawykami etc. : są takie , które nie potrafią jeść samodzielnie , nie umieją sie ubrać, nie podciągną majtek tylko paradują z golizną przez całą salę, nie umieją myć zębów etc. - no i w zasadzie to one nie są "przedszkolnie dojrzałe" , a jednak się do przedszkola je przyjmuje i szybko wdraża
spokojnie, będzie dobrze
jak zwykle wszystko zalezy od ludzi, w tym przypadku b. dużo od "pani"
Ps. anno, pisałas coś o "wyśmiewaniu dzieci" przez panie
kilka razy słuszałam w szatni odbierającego dziecko rodzica, który na spokojną uwage pani " Asia sie zesiusiała.." potrafił poleciec tekstami : "znowu sie zlałaś !" "dostaniesz w dupę, jak bedziesz lać w majtki!"
Ludek
Tue, 08 Mar 2005 - 08:54
CYTAT(anna)
1. dzieci śpią/leżakują na rozkładanych łóżeczkach takich jakby polowych (metalowy stelaż i sztywny materiał) wielkości około 50cm x 100 cm. Wychowawczyni mi powiedziała, że nakrywa się to kołdrą (zamiast materaca) i na tym dziecko śpi. Czy to nie za małe? Mój maluch ma 104 cm i musiałby spać na tym "łóżku" skulony.. Czy to normalne?
U nas w przedszkolu też są takie łóżecza, ale szczzerze mówiąc nie wiem jaki mają rozmiar. Jak na razie Młoda nie narzeka, ale podpytam ją dzisiaj.
CYTAT(anna)
2. dzieci spią, bawią się i .. jedzą w tym samym pokoju wielkości około 35 m.kw. ("na oko"). Owszem duży pokój, ale czy w przedszkolach nie ma jadalni - może przesadzam, przedszkole to nie hotel, ale jakieś minimum chyba jest wymagane?.. Jak to jest u Was?
U nas jest tak samo, ale dla mojego dziecięcia nie stanowi to problemu.
CYTAT(anna)
3. powiedziano mi że dzieci już te najmłodsze od razu jak przyjdą do przedszkola, muszą samodzielnie załatwiać swoje potrzeby do muszli klozetowych (mniejszych), podcierać pupcię po kupce i myć ręcę. Wszystko same od początku. Kazano mi nauczyć dziecko tego wszystkiego, zanim pójdzie do przedszkola. Jestem w szoku... Czy Wasze pociechy potrafiły to wszystko same od razu? Czy są przedszkola gdzie maluch sika do nocnika (mój sika do nocnika, na muszle nie chce siadać)? Czy maluch ma sam sobie wytrzeć pupę po zrobieniu kupy?? Trzyletnie dziecko?
ania
To, że dzieci powinny same się załatwiać, myć rączki itp. jest zrozumiałe, ale po to są Panie, żeby tego przypilnować i pomagać. Natomiast podcieranie pupy, to oddzielny problem. Wiadome, że 3-4 latek sam sobie dobrze pupy nie podetrze. Zresztą starsze dziecko często też. U nas niestety często Panie nie pomagają w tym dzieciom. Wkurza mnie to strasznie, szczególnie, że Diana jest dość wrażliwa na tego typu zabrudzenia i od razu pojawiają się bolące podrażnienia, ale niestety nawet zwracanie uwagi nie zawsze pomaga.
Któregoś dnia zadzwoniła Pani z przedszkola, że Diana jest chora i żeby ją odebrać. Prosto z przedszkola mój mąż poszedł z nią do lekarza i przy okazji prosił, żeby lekarka obejrzała pupę właśnie ze względu na te ciągłe podrażnienia. Po zdjęciu majtek okazało się, że Diana po kupie miała w ogóle nie wytartą pupę. Pomijając wstyd u lekarza, jak my mamy wylwczyć podrażnienia? Poza tym jak można nie przypilnować chorego dziecka?
anna
Tue, 08 Mar 2005 - 13:11
No właśnie, obawiam sie takich sytuacji z pupcią jak opisała Ludek.
Inne jeszcze przetrawię, skoro piszecie,że to normalka a dla dzieci nie jest takie złe. Ale cały dzień z niewytartą pupą?...Oj, czuję że narobię nie jednego rabanu ... Będę musiała odbyc jeszcze kilka rozmów z wychowawczyniami przed wrześniem i poruszyć tę kwestię. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
paulap
Tue, 08 Mar 2005 - 13:27
Ja tak jeszcze do tego wycierania pupy wrócę... Zuzię (3 latka od trzech dni) do przedszkola odprowadza "tatulek". Dzisiaj rano Zuzia podobno bardzo płakała jeszcze w domu, bo nie mogła zrobić kupki. Powiedziała, że nie zrobi w przedszkolu, bo pani jej pupy nie wytrze No w szoku jestem...
anna
Tue, 08 Mar 2005 - 13:37
Paulap: dobiłaś mnie .... Widzę ze te leniwe babsztyle rzeczywiscie nie wycierają pupy ..Kurde!
mamjuz
Tue, 08 Mar 2005 - 15:45
anno to co napisałaś powyżej jest obrażliwe i krzywdzące
z takim podejściem to może lepiej nie posyłaj dziecka do państwowego przedszkola
te "leniwe babsztyle" wycierają zasmarkane nosy, sprzątają wymiociny, użerają się z "rozhisteryzowanymi rodzicami" ( miłe ? )
a wstaw sobie , że nie raz zostają zjechane w niewybredny sposób za to, że "śmiały dotknąć odbytu mojej córci"
więc nie rzucaj pochopnie epitetami , pewnie byś sie nie chciała zamienić
ja wszystko rozumiem : dobro mojego dziecka ponad wszystko
ale odrobina szacunku i życzliwości nie zaszkodzi
ona mają pomagac dzieciom, a nie robić wszystko za nie
skanna
Tue, 08 Mar 2005 - 16:14
CYTAT(anna)
Paulap: dobiłaś mnie .... Widzę ze te leniwe babsztyle rzeczywiscie nie wycierają pupy ..Kurde!
Leniwe babsztyle, powiadasz?
Oj, teraz to widać, żes Ty do przedszkola nie chodziła, tyle, że nie jest to śmieszne, ale żałosne
cydorka
Tue, 08 Mar 2005 - 22:37
CYTAT(mamjuz)
ja wszystko rozumiem : dobro mojego dziecka ponad wszystko
ale odrobina szacunku i życzliwości nie zaszkodzi ona mają pomagac dzieciom, a nie robić wszystko za nie
mamjuz popieram i z tym właśnie podejściem posyłam janka ( no mam nadzieję, że się dostaniemy) do mojego państwowego, osiedlowego przedszkola
popieram też bryn tylko wklejenie 2 cytowań mnie przerasta( ), wybrać kilka przemysleć zastanowić się no i w końcu komuś zaufać
Jak czytam niektóre wypowiedzi to mam wrażenie że ta część z nas, która uczęszczała do państwowych przedszkoli lat temu no hmm ze 25-28 bedzie, przeszła jakieś dramatyczne, bolesne i traumatyczne przeżycie. Wychodzi na to że lwia częśc z nas miała wyrodne matki posyłające dzieci do przedszkoli z takimi okropnościami jak leżaki, jedzenie i zabawa we wspólnej sali i pare jeszcze innych atrakcji. Niestety nasze mamy wyboru nie miały bo instytucje prywatnego przedszkola raczej nie istniała. Chodziłam do zwykłego przedszkola- pietnem na psychice chyba mi się nie odbiło(przynajmniej taką mam nadzieję)
Rozumiem że teraz czasy mamy lepsze, lepsze bo my mamy wybór
I to mi się w dzisiejszych czasach podoba, natomiast prezentowane przez niektóre forumowiczki podejście do państwowych przedszkoli nie
No wychodzi jak rany że te państwowe to ble
I we mnie matce- nauczycielu akademickim i żonie równiez nauczyciela akademickiego (dorabiajacego biedaka na 2 nastepne fronty) takie posty powoduja rozpalanie na nowo tego ognika poczucia winy. Ognika , który skutecznie staram się gasić tłumacząc sobie że krzywdy mu tam ( w Państwowym) nie zrobią, że starają sie najlepiej jak umieją, że to też ludzie i błąd im się przytrafić może.
A ognik zapala sie co jakis czas i myślę sobie no tak Państwowe- leżaki, jedna sala do zabawy i jedzenia, brudny tyłek ...........taki los zgotuje mojemu jedynemu, pierworodnemu........ehhhhhhhhh
Może przegiełam, pewnie przegiełam ale nie moge no nie mogę.............
tylko czasami tak gadam to może sie nikt na mnie nie wścieknie co?
cyd
cydorka
Tue, 08 Mar 2005 - 22:46
aj bryn to ja oczywiście popieram ale ona się w tym wątku nie wypowiadała
ale tak serio pomieszały mi sie te dwa watki ( znaczy ten i wątek Jaco ponieważ wiele wspólnych tam tematów )
cyd
malinowa i Malina
Tue, 08 Mar 2005 - 22:55
Wybierałam Adasiowi przedszkole i oczywiście wydziwiałam okropnie. Stanęło na prywatnym, założonym przez psychologów, z opieką dydatktyczno-psychologiczna, nasatwione na indywidualny rozwój itp ble, ble.
Po 3 dniach zajęc adaptacyjnych szanowny właściciel-psycholog (znał Adasia już rok, bo chodzilismy na cotygodniowe zajęcia przedprzedszkolne) stwierdził, że mój syn się absolutnie nie zsocjalizuje, poza tym nie potrafi sam jeść i jeżeli jednak będę chciała żeby został w przedszkolu to musze pod brama czekać z włączonym telefonem, żeby w razie problemu Adasia zabrać.
Ponieważ przedszkole było "twórcze" więc zero zabawek - w trakcie roku dzieci miały same je tworzyć.
Przedszkole kameralne - więc maciupeńkie sale. Itd itd.
Po takim dictum rzeczonego psychologo zabrałam dziecko w diabły i zadzwoniłam do pierwszego lepszego przedszkola, które przewidywało dietę dla alergika. Przedszkole nie dość, że państwowe, to jeszcze w najbradziej kryminogennej dzielnicy Nowej Hucie. Adaś chodzi tam już pól roku. Może żaden psycholog jego rozwojem nie steruje, ale ja widzę jego postepy. Każdego dnia nowy wierszyk lub piosenka, nawet rysować, malować i lepić zaczął. Kazał się zapisać na angielski i nawet pamięta wiele słów. Raz w miesiącu własnoręcznie robi jakieś cuda na zajęciach z ceramiki. Uczy się tańczyć. Nawiązali współpracę z Domem Seniora i wystawiali juz tam Jasełka i maja iść z programem na Dzień Kobiet.
W prywatnym przedszkolu nie było mowy o wycieraniu dzieciom pupy, tu wycierają jak potrzeba. Tam Adaś nie nadawał się do maluchów, tu po pierwszym dniu został przeniesiony grupę wyżej i chodzi z 4-latkami.
Adaś jest zadowolony, ja też a do tego kilkaset złotych miesięcznie zostaje mi w kieszeni.
I Bogu dziekuję, że prześwietny psycholog wyrzucił moje dziecko z super-przedeszkola.
(Jedyny minus obecnego to leniwa dietetyczka)
sdw
Tue, 08 Mar 2005 - 23:53
A ja sie tak zastanawiam czemu prywatne przedszkola wychwalane pod niebiosa a na prywatnych szkołach psy wieszane Bo, ze niby jak za kasę, to nawet jak nie naucza to i tak piątkę wstawią I mi sie to kłóci jakoś I tu ludzie i tam ludzie To jak to? Te ludzie z przedszkoli jakieś inne? Inne inaczej, rzeklabym nawet
Odnosnie samych przedszkoli Pupa bywała wycierana i niewycierana (ale ja uczyłam dziecko wycierać, nieważne jak, ważne, zeby robiło to samo). Kinga poszła do przedszkola mając trzy lata i dwa miesiące - pupę wytrzec potrafiła, dla lepszego efektu koncowego do kieszeni sukienku dawałam nawilżane chusteczki w woreczku; efekt był lepszy ). Jedyne co mnie irytowało niezmernie i przez co wiele boi stoczyłam to wydzielanie papieru toaletowego a własciwie nie dawanie tegoz dzieciom tylko do sikania (bo przecież nie trzeba ).
W poprzednim naszym przedszkolu bya jadalnia, piętro nizej. Jadalnie przeklęłam w zywe kamienie Nie dosc, ze kazdy poosiłek to cała wyprawa to jeszcze po schodach musiały dzieci chodzić a i do tego azienki na górze, obok sal (i zdarzały sie wpadki, niestety bo panie samym dzieciom na schody wchodzic nie pozwalały a a jadalni zostawic tabunu wrzaskunów też nie bardzo chciały zeby z jednym delikwentem na góre w wiadomym celu leciec ). W obecnym przedszkolu dzieci jedzą w salach. Przedszkole jest bardzo malutkie, salki maciupeńkie, ale konfliktu nie widzę a moje dziecko jest z takiego układu bardziejzadowolone (de facto w domu tez je przy tym stole, przy którym wiekszość innych rzeczy robi
Dzieci spały na lezaczkach. Fakt, niewielich a;e nie zauważyam nigdy by któremuś nogi wystawały Zazwyczaj pozycja na slimaka była
A tak poza tym to ja nie wem czy to sa leniwe babska Ja w takim razie tez chciałabym sie umiec lenic majac pod opieka trzy dziesiatki wrzeszczacych, sikających, smarkajacych, płaczących, bijacych sie, niesłuchajacych mnie, wyrywających sobie zabawki, plujacych na siebie, itd. budrysów
A, jeszcze o podciearniu - mojej Kamili od prawie roku wycieralam pupe doslownie kulka razy, woli sama Sama sie nauczyła i idzie jej to całkiem nieźle. Czasami poprawie jak sie przyzna, ze korzystała z kibelka
marghe.
Tue, 08 Mar 2005 - 23:56
ja bardzo przepraszam. Mogę niejednego psa (miłosnicy psów wszelakich nie czytać ) powiesic na takim jednym prywatnym
Nie dane nam byo dostać sie do panstwowego.. dlatego padło na prywatne.Tylko dlatego.
mamjuz
Wed, 09 Mar 2005 - 01:02
CYTAT(wiolontela)
A ja sie tak zastanawiam czemu prywatne przedszkola wychwalane pod niebiosa a na prywatnych szkołach psy wieszane :twisted: Bo, ze niby jak za kasę, to nawet jak nie naucza to i tak piątkę wstawią :? I mi sie to kłóci jakoś :? I tu ludzie i tam ludzie :lol: To jak to? Te ludzie z przedszkoli jakieś inne? Inne inaczej, rzeklabym nawet :wink:
wiola, to jest wątek poboczny
ale skoro zaczęłaś - ludzie niby takie same, ale już wymagania/oczekiwania inne
jestem przeciwniczką szkół prywatnych ( na dziś , może zmienię zdanie), ponieważ komercjalizacja procesu kształcenia wydaje mi się szkodliwą
dla mej latorośli, of course
upraszczając wolę żeby go z państwowej wywalili, bo głąb, niżli mięli za uszy w prywatnej ciągnąc , bo jest zyskodawcą dla placówki
w moim odczuciu nauczyciel postawiony przed "bo rodzice płaca i mają oczekiwania" jakos traci obiektywizm bo jest związany kasą, rodzicami, dyrekcja, ekonomicznym bytem placówki , ergo -swoim
jestem człowiek starej daty i dodatkowo w młodości lewicujący
i mam opór ideologiczny przed "płaceniem za kształcenie"
ponadto uważam, że dopóki się da i starczy sił to moim psim ( miłośnicy psów .... ) obowiązkiem jest wychowywać, wdrażać do społeczeństwa oraz uczyć
- jedzenia nożem i widelcem
- wycierania pupy
- mówienia proszę, przepraszam, dziekuję
- samoobsługi
- samostanowienia etc.
paulap
Wed, 09 Mar 2005 - 08:39
CYTAT(anna)
Paulap: dobiłaś mnie .... Widzę ze te leniwe babsztyle rzeczywiscie nie wycierają pupy ..Kurde!
Nigdy o opiekunkach mojego dziecka nie powiedziałabym leniwe babsztyle. Zuzia idąc do przedszkola nie miała trzech lat. Od tamtej pory nauczyła się na prawdę dużo. I nie mówię tylko o piosenkach wierszykach, tańcach, ale nauczyła się sama ubierać (ma czasami podkoszulkę na lewą stronę założoną, ale wiem że sama ją założyła ); nauczyła się wkładać sama rajtuzki, co wydawało mi sie nierealane; sama je i co z tego że się brudzi- od czegoś trzeba zacząć, a przede wszystkim nauczyła się przebywania w grupie. Ostatnio miała urodzinki i w szoku byłam jak fajnie bawi się z innymi dziećmi.
Co do tego nieszczęsnego wycierania pupy... Sprawa została natychmiast wyjaśniona. Pania mają mieć na oku przez cały czas sporą grupę osób. Pewnie nie chodzą z każdym dzieckiem do łazienki. Fakt, Zuzia jest w grupie najmłodsza i miałam nadzieję, że bedzie pod uważniejszą opieką. W każdym razie wczoraj odprowadzała ją babcia, która poprosiłą panie, aby zwróciły uwagę na "kupki Zuzi" i dziecko wczoraj w przedszkolu załatwiło swoje potrzeby, a pani jej jak najbardziej pomogła. Nie robilismy zadnej awantury w przedszkolu, bo wiadomo jest, że dziecko w tym wieku może fantazjować, kolorować, albo nie rozumieć pewnych faktów i nie wpadnie na to żeby poprosić kogoś o popmoc, bo przecież w domu mama zawsze przychodzi sama jak dziecki skończy...
Te panie są na prawdę "biedne" (chyba źle się wyraziłam), ale w każdym razie nie jest im łatwo.
Ostatnio pani się mnie zapytała czy moje dziecko w domu też sika na posadzkę? Okazało się że tak sobie umyśliła i nagle sikała przez dwa dni na podłogę... Moje dziecko!!! Które już od bardzo dawna robi na kibelek! I taki "leniwy babsztyl" musiał sprzątać po nij i przebierać ją trzy razy tego dnia!
Moim zdaniem to są na prawde święte kobiety, choć wiadomo bywa różnie.
Jaco
Wed, 09 Mar 2005 - 10:21
Na państwowym przedszkolu łapę trzyma kuratorium i wydział oświaty. Pilnuja, sprawadzają, wymagają. Państwowe przedszkole musi realizować program, bo inaczej się nie da. Prywatne są sprawdzane znacznie rzadziej, więc łatwiej jest migać się od niektórych rzeczy. Zarówno jedno jak i drugie przedszkole tworzą ludzie. Mogą mieć zapał i podejście do dzieci albo go nie mieć. Oba więc mogą być dobre albo złe. Tyle tylko, że państwowe przedzkole szybciej zostanie wyłowione i postawione do pionu....
Byłam wczoraj w dwóch państwowych przedszkolach po karty. Serdecznie życzę tym prywatnym przedszkolom za ciężką kasę takiej przestrzeni, takiego placu zabaw, takiej dbałości. Bo mając taką kasę jaką oni dysponują powinni oferować cuda na kiju i szorowanie tyłka po każdej kupie pod prysznicem. Państwowe przedszkola za niewielką kasę oferują taki standard, że te prywatne ich jeszcze długo nie dogonią. A gdyby dysponowały większym budżetem (np dopłatami, które idą na prywatne ) to jedna opiekunka przypadałaby na 5 lub 10 dzieci.....
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.