To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Czy chorujemy "na własne życzenie"?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Sylwia M.
Jestem dopiero po 30-tce, ale często się zastanawiam, jak to się właściwie dzieje, że ludzi atakuje tak wiele chorób. Mam na myśli ludzi dorosłych, ale niekoniecznie jeszcze starych, no tak mniej więcej między 40 rokiem życia a emeryturą.
Bycie "schorowanym" jest po prostu czymś normalnym, oczywistym. Każdy niemalże człowiek ma szereg jakichś wewnętrznych schorzeń, dolegliwości, "leczy się" na coś. Znacie kogoś, kto normalnie dopracował do emerytury (nie "wcześniejszej")? Skąd się to wszystko bierze??? Jak powstaje? Często myślę, jakie dolegliwości, kiedy i dlaczego pojawią się u mnie, mojego męża (na razie się nie pojawiają icon_biggrin.gif ). Nie mogę sobie wyobrazić, że czegoś "nie wolno mi" jeść, że nie mogę podnieść ciężaru, że łykam codziennie garść tabletek, że wymagam jakiejś operacji. Dla mnie to jakiś surrealizm.
U mnie w pracy na przykład. Same bibliotekarki, praca lekka, nie ma co kryć, a każda niemalże choruje na "coś", nie wiem na co, co powoduje że "nie wolno im dźwigać". Nawet facet, introligator, "nie może" przenieść mi pudła z książkami do samochodu. Sama musiałam.
Ale do czego zmierzam. Teraz póki sama jestem zdrowa, mam nieodparte wrażenie, że ludzie SAMI odbierają sobie zdrowie. OKROPNIE NIEZDROWO SIE ODŻYWIAJĄ, palą, stresują się, tyją niesamowicie nie zapobiegając temu póki czas... Moja Babcia na przykład po dwóch zawałach, chora na tzw. DNĘ, nie dopracowała do emerytury... jednak gdy patrzę, ile tłuszczu dodaje gotując skądinąd pyszny obiad, to włosy dęba mi stają...
I na to wszystko jest społeczne przyzwolenie... Po prostu uważa się za naturalne, że każdy ma prawo nie dbać o zdrowie, jeśli nie ma ochoty.... Tylko później - jest faktem, że jeśli już się "rozsypie", to inni muszą robić wszystko za niego, opiekować się nim, sponsorować jego leczenie i borykać się z wszystkimi kłopotami jakie to powoduje... Nikt nie wypomina chorym, że sami do tego się doprowadzili, reagując na uwagi otoczenia ironicznym uśmiechem...
Nie mówię tu o chorobach typu nowotwór piersi, parkinson, cukrzyca typu I (choć i one podobno częściowo zależą od naszego trybu życia), lecz o typowym wszechstronnym "schorowaniu" z jakim mamy do czynienia na każdym kroku...
Co o tym sÄ…dzicie?
Edi Zet :)
Sylwia, chorujemy, bo:
1. nie ma jako takiej profilaktyki zdrowotnej, a na coraz częściej, dzięki Bogu lansowany, zdrowy tryb życia patrzymy z przymróżonym okiem
2. nie mamy świadomości o zagrożeniach zdrowia i życia, dopiero biadujemy po fakcie w myśl zasady "szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie...."
3. jak natrafimy w kanale na p. Bojarską, ktora zawziecie namawia nas na pofikanie to z obrzydzeniam przełączamy kanał
4. zwyczajnie nie chce się nam ruszyć tyłka, wmawiając sobie, że aktywne życie typu jogging, tenis, narty, rower siłownia są drogie
5. mamy fatalne nawyki żywieniowe, sute stoły i niesamowicie tlusty apetyt, sałatę kwitujemy stwierdzeniem: "a bo ja to królik?...."
6. nie doceniamy profilaktyki i badań kontrolnych, w myśl zasady "jak nie poszukam, nie sprawdzę to mnie nie dorwie...", nawet jak są za darmo, to wzruszamy ramionami i wymawiamy się jak możemy
7. nie mamy wiedzy, tej podstawowej o najczestszych schorzeniach cywilizacyjnych, typu ch. krążenia, nadciśnienie, nowotwory, czasem wręcz reprezentujemy błędne przekonanie, że "rak boi się noża" itp
8. LECZYMY SIĘ SAMI, np. moja teściowa sama sobie zbija ciśnienie, biorąc od sąsiadki tabl. na obniżenie ciśnienia i połyka bez przeczytania ulotki i chociaż ustalenia dawki
9. rozwalamy sobie żołądki tysiącami leków, zanim pójdziemy do lekarza i okaże się że mamy wrzody żołądka i XII-nicy po tonach leków p/bólowych
10. bagatelizujemy otyłość, rzadko kto zdaje sobie sprawę jak zagraża to naszemu zdrowiu i życiu

cdn...... oczywiście, że chorujemy na własne życzenie....
grzałka
Weźmy taki kręgosłup na przykład: znakomita większość nie dba o swój kręgosłup w ogóle, a potem przerażenie: 28 lat i dyskopatia, jak to się mogło stać? I dalej nie dbają, tylko łykają NLPZ-ty i narzekają icon_rolleyes.gif
reszka
A może jakby tak styl zycia ( i jego opłakane skutki) odbijały sie na składce na ubezpieczenie - to może to by było mobilizujace? Palisz?- twoja skladka rosnie o 100%. Jesteś otyły? - 70%. Nie robisz mammografii, cytologii (tu w tym przypadku należy założyć że dostęp do tych badań jest nieograniczony) - twója składka wzrasta o dalsze kilkadziesiąt procent.
I motywacja dla lekarzy. Wykryłeś nowotwór we wczesnej fazie - nagroda (pieniężna. Coś takiego proponował prof. Szczylik). Twoi pacjenci maja wykonana okreslona ilość badań profilaktyczych, szczepień - nagroda (tak jest w Anglii). Itd.
Ludzie szanują swoje pieniądze. Może też zaczęliby szanowac swoje zdrowie?
aluc
... zwłaszcza, że przecież coś takiego funkcjonuje w prywatnych ubezpieczeniach życiowych

mam szczęście do wyjatkowo odpornej na choroby rodziny, moi rodzice właśnie się remontują wink.gif ale to są sprawy niezależne od trybu życia, z drugiej strony mam skłonność do bagatelizowania wszystkiego, co nie wymaga położenia się do szpitala

może więc jestem zdrowa, bo nie chodzę do lekarzy? icon_razz.gif
reszka
CYTAT(aluc)
może wiÄ™c jestem zdrowa, bo nie chodzÄ™ do lekarzy?  :P


Nie, aluc - jestes po prostu niezdiagnozowana icon_biggrin.gif
pirania
znam mase ludzi ktora dopracowala do emerytury- widocznie jakas pracowita rodzina mi sie trafila- 100% mojej rodziny dopracowalo do emerytury- tesciowa poszla na wczesniejsza bo redukcje byly.
Inca2
w mojej rodzinie tez pracowali do emerytury, tato jeszcze dlugo po, ale przestal, zeby czesci etatu ludziom nie zabierac i teraz ma dzialke no i wieeelkiego psa, z ktorym codziennie na dwiegodziny do lasu. icon_smile.gif

Reszko z tymi skladkami zgadzam sie, aj nie choruje, wiec moze jakies 0,5% moglbym placic icon_smile.gif no i nie pale, kawe pije 2-3 razy dziennie ale cisnienie ksiazkowe icon_smile.gif
Ika
CYTAT(Sylwia M.)
U mnie w pracy na przykład. Same bibliotekarki, praca lekka, nie ma co kryć, a każda niemalże choruje na "coś", nie wiem na co, co powoduje że "nie wolno im dźwigać". Nawet facet, introligator, "nie może" przenieść mi pudła z książkami do samochodu. Sama musiałam.
Ale do czego zmierzam. Teraz póki sama jestem zdrowa, mam nieodparte wrażenie, że ludzie SAMI odbierają sobie zdrowie. OKROPNIE NIEZDROWO SIE ODŻYWIAJĄ, palą, stresują się, tyją niesamowicie nie zapobiegając temu póki czas...

Ja nie mogę dźwigać. Według lekarza, mogę podnieść po dwa kilogramy na rękę i to równomiernie rozłożone. Mój dyrektor się dziwił tak jak Ty, kiedy powiedziałam, ze nie mogę dźwigać ciężkich pudeł z segregatorami na Zjeździe Delegatów.
Moje odżywianie wpływu na kręgosłup nie ma. Źle odżywiać zaczęłam się jako osoba dorosła i ukształtowana. Kiedy byłam dzieckiem, moja mama o moje odżywianie bardzo dbała. Problemy z kręgosłupem natomiast mam od dziecka, z wiekiem coraz większe. Ostatnio, po grudniowej kolizji samochodowej - dość poważne, z prawdopodobnym uszkodzeniem jednego kręgu (potwierdzi się, jak wreszcie znajdę rzetelnego radiologa który zrobi rzetelny opis RTG, bo ten co mam to mój lekarz rehab. uważa za fatalny).
No cóż, Sylwio, zdarzają się takie przypadki i niekoniecznie ludzie sobie sami na swoje schorzenia pracują. Zważ również, że środowisko jest zanieczyszczone i to też ma wpływ, a to, ze jednemu zaszkodzi, a drugiemu nie, wcale nie świadczy o tym, ze ten drugi olewa i nie zapobiega. Moze być po prostu słabszym organizmem. Nie wszyscy jesteśmy z jednej matrycy.
Potwora
CYTAT(Reszka)
A może jakby tak styl zycia ( i jego opÅ‚akane skutki) odbijaÅ‚y sie na skÅ‚adce na ubezpieczenie  - to może to by byÅ‚o mobilizujace? Palisz?- twoja skladka rosnie o 100%. JesteÅ› otyÅ‚y? - 70%. Nie robisz mammografii, cytologii (tu w tym przypadku należy zaÅ‚ożyć że dostÄ™p do tych badaÅ„ jest nieograniczony) - twója skÅ‚adka wzrasta o dalsze kilkadziesiÄ…t procent.
I motywacja dla lekarzy. Wykryłeś nowotwór we wczesnej fazie - nagroda (pieniężna. Coś takiego proponował prof. Szczylik). Twoi pacjenci maja wykonana okreslona ilość badań profilaktyczych, szczepień - nagroda (tak jest w Anglii). Itd.
Ludzie szanują swoje pieniądze. Może też zaczęliby szanowac swoje zdrowie?


Mój znajomy lekarz, który wyemigrował do Skandynawii ( chyba to Szwecja ale mogę się mylić ) opowiadał, że tam obowiązkowa jest cytologia ( nie wiem jak z innymi bardaniami "kobiecymi" ale zakładam, że podobnie) raz na rok i badanie ginekologiczne, jeżeli zostanie wykryta jakaś zmiana kobieta poddawana jest od razu wszystkim niezbędnym badanim i zabiegom co oczywiście refunduje ichniejsza kasa chorych, jeżeli kobieta opuści badanie profilaktyczne i zachoruje na raka musi bulić z własnej kieszeni. icon_eek.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.