To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Posiłki w przedszkolu

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Elak
Odbieram swoje dzieci z przedszkola po obiedzie i jak tylko je ubiorę i idziemy na plac zabaw to często słyszę, że są głodni icon_evil.gif Pytam czy jedli obiad. Odpowiadają, że surówkę zostawili (przeważnie), ale reszta raczej jest zjadana.

Moje dzieci w domu jedzą drugi obiad (ale chude są strasznie - szczególnie Michał icon_lol.gif )

Ale tak się zastanawiam, bo chcę od września Julkę puścić na cały dzień do przedszkola. Michał pójdzie do zerówki, a ja może do pracy wink.gif
i czy te maluchy nie będą chodzić głodne?
W naszym przedszkolu obiad jest o 12:00 potem na podwieczorek jakiś batonik, jabłko, deserek. No to jakoś marnie tak siedzieć do 17 z pustym brzuszkiem icon_confused.gif

Jak jest z waszymi pociechami, czy skarżą się że są głodne?
Sylwia M.
Z tego co zaobserwowałam, porcje posiłków w przedszkolu są stosunkowo małe, ale na pewno nie za małe dla tych, którzy zjadają wszystko. ZAWSZE MOZNA POPROSIĆ O DOKŁADKĘ. Myślę, że problem tkwi raczej w tym, że ogromna wiekszość dzieciaków '"nie lubi" ogromnej większości potraw, lub odmawia ich jedzenia, bo tak czynią ich sąsiedzi przy stole icon_evil.gif . A panie na to pozwalają, bo nie chcą pretensji rodziców, że zmuszają dzieci do jedzenia (był niedawno wątek, w którym podobne kwestie były wałkowane).
No i moim zdaniem to wszystko może powodować, że dzieci są głodne. I tu zaczynaja się "różne szkoły". Ja uważam, że niech sobie będzie głodne, może na drugi raz polubi to, czego "nie lubi" , i na pewno nie będę tego głodu zaspokajać kanapką z nutellą. Kto uważa inaczej, niech się wypowie.
Olga bardzo rzadko chce zaproponowaną jej porcję naszego obiadu (a ma do wyboru albo zupę albo II danie) w porze kiedy my jemy, czyli ok. 15.45. Tylko wtedy, gdy jest coś, co naprawdę uwielbia. Na ogół twierdzi, że najadła się w przedszkolu...
Kingus
CYTAT(Sylwia M.)
Z tego co zaobserwowałam, porcje posiłków w przedszkolu są stosunkowo małe, ale na pewno nie za małe dla tych, którzy zjadają wszystko. ZAWSZE MOZNA POPROSIĆ O DOKŁADKĘ. Myślę, że problem tkwi raczej w tym, że ogromna wiekszość dzieciaków '"nie lubi" ogromnej większości potraw, lub odmawia ich jedzenia, bo tak czynią ich sąsiedzi przy stole  :evil: . A panie na to pozwalają, bo nie chcą pretensji rodziców, że zmuszają dzieci do jedzenia (był niedawno wątek, w którym podobne kwestie były wałkowane).  
No i moim zdaniem to wszystko może powodować, że dzieci są głodne. I tu zaczynaja się "różne szkoły". Ja uważam, że niech sobie będzie głodne, może na drugi raz polubi to, czego "nie lubi" , i na pewno nie będę tego głodu zaspokajać kanapką z nutellą. Kto uważa inaczej, niech się wypowie.
Olga bardzo rzadko chce zaproponowaną jej porcję naszego obiadu (a ma do wyboru albo zupę albo II danie) w porze kiedy my jemy, czyli ok. 15.45. Tylko wtedy, gdy jest coś, co naprawdę uwielbia. Na ogół twierdzi, że najadła się w przedszkolu...


Się wypowiem, bo mam klasycznego niejadka, podobnie uważałam więc do momentu, kiedy wydało mi się podejrzane, że facet po drodze z przedszkola jakoś często marudzi, że głodny. Mimo, że jedzenie raczej go męczy... Okazało się, że owszem, często nie zjada. A jak zjada i chce więcej, to nie ma, bo było dobre i wszystkie dzieci chciały. A dlaczego nie zjada? Bo nie lubi. A czego nie lubi-i tu nastąpił opis, który do mnie przemówił i przekonał na tyle, że zaczęłam temat drążyć wspólnie z rodzicami w szatni, a potem z intendentką. Bo ja też za mizerią z cebulą nie przepadam-nikt nie jadł, kucharka z uporem robiła. Bo w zupie pływały "śmieci"-okazało się, że to nierozdrobniony majeranek, Konrad narzekał, że drapał gardło i bał się, że zwymiotuje. Bo on chciałby pogniecione ziemniaki (większość dzieci też). Drobiazgi-okazało się, że łatwo je zmienić i teraz na prawdę rzadko zdaża się, że młody nie zjada obiadu. Z moich obserwacji wynika, że "wpływ sąsiada" jest taki, że jak sąsiad nie lubi i powie, to jeśli ja nie lubię, to się dołączę. Jak lubię, to zjem jego porcję icon_biggrin.gif . I faktycznie tak jest-w każdym razie np. z tą nieszczęsną mizerią na pewno tak było. Przypadkiem uparłam się i wyjaśniłam, bo generalnie mizeria to jedna z nielicznych surówek lubianych przez Konrada. Więc coś musiało być "nie tak".

Elak-może Twóje maluchy nie wiedzą o możliwości dokładki? Zapytaj panią, czy nie można im podpowiedzieć, kiedy kończą, czy przypadkiem nie chcą jeszcze? Może się wstydzą?

Pozdrawiam

Kingus
i.
U Jurka jest tak - śniadanie 8.30, 10.30 II śniadanie, zupa 12, drugie 14.
Jurek wraca o 15 i głodny nie jest. W domu nie je drugiego obiadu, ale jakimś specjalnym obżartuchem icon_wink.gif nie jest.

Jadłospis zmieniono specjalnie po to żeby dzieciaki nie chodziły głodne ani nie zostawiały obiadu. Kiedyś było I śniadanie, II śniadanie, obiad (który nie był zjadany) opraz podwieczorek na który nie załapywały się wszystkie dzieci.
i.
Jeszcze mi się przypomniało - śniadanie można zjeść wcześniej jak ktoś jest bardzo głodny.
milly
u Jacha śniadanie jest o 9:30, obiad zdaje się o 12:30 albo o 13, nie dam sobie głowy uciąć, od razu oba dania, podwieczorek o 16. Ale i tak dziecko głodne i spragnione zaraz po opuszczeniu przedszkola icon_rolleyes.gif
Ciocia Magda
u nas obiad jest o 13, ja odbieram dziewczynki o 15 i zawsze są głodne. zabieram ze sobą kanapki, soczki, słodycze. w domu jemy drugi obiad - ok. 17-18 i jeszcze kolację (mleko, kanapka)

opiekunka twierdzi, że zjadają wszystko pięknie, czasem nie jedzą śniadania, ale nic dziwnego jak zjedzą w domu zaraz przed wyjściem do przedszkola, a przychodzimy bezpośrednio przed śniadaniem.

kiedyś byłam w sali w porze obiadowej i widziałam, że porcje są faktycznie niewielkie. ale można prosić o dokładkę - co moje dzieci robia TYLKO, kiedy na obiad są racuchy, naleśniki, itp. Z CUKREM icon_eek.gif . ja po takim obiedzie też bym była zaraz głodna icon_rolleyes.gif

W zeszłym roku był problem z surówkami, dzieci nie chciały jeść - w tym roku zaczęły, przetestowałam w domu (my zazwyczaj jemy gotowane warzywa).

Martwi mnie tylko ilość cukru w tej diecie - rano zupa mleczna (słodka) = kanapki; na drugie śniadanie zawsze coś słodkiego (kisiel, budyń, deserek, drożdżówka) a na obiad 2 razy w tygodniu też jest coś słodkiego.

nie wiem, co na to dietetyk
Saskia
u nas ostatni posiłek to podwieczorek o 14-14.30
Michał czasem zjada obiad w domu z nami, czasem nie
wiem jednak że panie pilnują żeby dzieci które zostają w przedszkolu długo zjadły cały podwieczorek
no i dokładki oczywiście są - ostatnio sama byłam świadkiem jakim powodzeniem cieszyły się kanapki z pasztetem i ogórkiem icon_smile.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.