To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

nauczycielka mści się na dziecku

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

ewis_
Czy spotkałyście się z takim zachowaniem - nauczycielka mści się na dziecku za "konflikt" z rodzicem.

Mój mąż rozmawiał w zeszłym tygodniu z babeczką, która od wielu lat wizytuje warszawskie przedszkola i ona twierdzi, że takie prymitywne zachowania są w przedszkolach częste. Że w przedszkolach pracują "tylko ludzie" i muszą odreagować icon_evil.gif a że rodzicowi nie podskoczą, odbijają sobie na dziecku. Oczywiście w białych rękawiczkach...

Pytam, bo nigdy nie spotkałam się z takim problemem wśród znajomych przedszkolaków, a dziś niestety dotknęło to mojego dziecka icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif

Mam ochotę zabić tę małpę przedszkolną, a już na pewno napiszę skargę do Kuratorium czy innej Gminy...
siłaczka
No niestety, nie piszę tego w ramach usprawiedliwiena tej kobiety, ale spodzewałabym się takich zachowań wobec dziecka..albo przynajmniej niechęci...
Ja wiem, świat powinien być idealny, ludzie szlachetni a panie przedszkolanki kochające dzieci ponad wszystko ale czy dziecko wrednej sąsiadki nie wydaje ci się nieco wrednawe? wink.gif
Z doświadczenia belferskiego powiem Ci tak: jak mialm złe kontakty z rodzicami to bardzo się staralam, żeby to nie odbiło się na moich relacjach z dzieckiem. Ale przyznam, ze to wymagalao specjalnych starań...bo to po ludzku jest trudne. Udawalo mi się ale może też dlatego, że nie miałam większych konfliktów?
Nie wiem jak zachowała się przedszkolanka, z tego, co piszesz w wielu postach to nie jest wzór idealnej opiekunki, tak sobie tylko rozważam na ile kontakt z rodzicami wpływa na nasze podejście i ocenę dziecka..
ewis_
CYTAT(eKachna)
No niestety, nie piszę tego w ramach usprawiedliwiena tej kobiety, ale spodzewałabym się takich zachowań wobec dziecka..albo przynajmniej niechęci...


Czyli co, dla "dobra" dziecka lepiej się nie odzywać? W imię zasady nauczyciel wie lepiej? Mi się wydaje że pedagog to ktoś kto kocha dzieci, a nie pracuje z dziećmi bo musi.

U nas akurat "konflikt" (celowo napisałam w cudzysłowiu, bo tak naprawdę konflikt to nie był) polegał wyłącznie na tym, że mąż poprosił aby o ewentualnych "problemach" (typu: nie chciała tańczyć na rytmice ZNOWU, a wszystkie inne dzieci tańczyły) rozmawiać z nami, ale nie przy dziecku.


CYTAT(eKachna)
Z doświadczenia belferskiego powiem Ci tak: jak mialm złe kontakty z rodzicami to bardzo się staralam, żeby to nie odbiło się na moich relacjach z dzieckiem. Ale przyznam, ze to wymagalao specjalnych starań...bo to po ludzku jest trudne.


Co jest trudne? Być miłym dla dziecka, które grzecznie bawi się w kąciku, czyta książeczki, układa puzzle? Które od wejścia biegnie do pani i mówi co ciekawego robiło w weekend? Kasia, moje dziecko zawsze było grzeczne i takie jest nadal. Nie bije, nie krzyczy, współpracuje... Ja nie rozumiem jak można dyskryminować dziecko, bo jego rodzic śmiał mieć inne zdanie niż pani...
Ale dziś naprawdę jestem w ciężkim szoku...
amania
moja mama pokłóciła się kiedyś z panią od rytmiki w przedszkolu Marysi i znając życie icon_wink.gif wypytywałam ją potem czy pani nie jest dla niej niemiła, czy nie traktuje jej gorzej niż innych
Marysia twierdzi na szczęście, że nie
czyli jednak nie zawsze tak siÄ™ dzieje, aczkolwiek majÄ…c to na uwadze odzywam siÄ™ tylko wtedy gdy naprawdÄ™ jest po co;)

mojej mamie zdarzało się wejść w konflikt z nauczycielkami w szkole, zwłaszcza z wychowawczynią w liceum i prawie zawsze się to na mnie w jakiś sposób odbijało, dlatego zawsze najpierw mi się pytała czy na pewno ma konkretny problem poruszać, a ja zawsze się zgadzałam i potem walczyć musiałam icon_lol.gif
kasiask
Ha! SkÄ…d ja to znam!?
Ja mam poważny zgryz, bo weszłam w ostry konflikt z Panią Anią z przedszkola Julka. W przyszłym roku "zerówka" i nie bardzo mam ochotę go przenosić. Zresztą on też nie chce. A z pania porozumienia nie widzę, ponieważ Pani Ania uważa:
1. Jeżeli z dzieckiem są jakiekolwiek problemy, znaczy to, że winni są rodzice.
2. Jeżeli rodzic ma inne zdanie, to znaczy, że się myli.
3. Każda uwaga rodzica jest traktowana jako osobista krytyka Pani Ani.

No i co ja mam zrobić??????????????
ewis_
CYTAT(kasiask)
No i co ja mam zrobić??????????????


też bym chciała wiedzieć... icon_confused.gif
a czy u Ciebie to przekłada się jakoś na jej stosunek do dziecka?
siłaczka
Kasiu, ja jeszcze raz podkreślam: nie usprawiedliwiam tej przedszkolanki, zwlaszcza, że nie wiem o co chodzi. Może opisz nam całą sytuację?
Ja też mam takie dylematy. To nie jest łatwe. Bo oczywiście można robić awanturę o wszystko, sama jestem cholerykiem i często niestety pozwalam sobie na takie zachownia "mocno asertywne" ale też w przedszkolu mam mnóstwo wątpliwości... Może dlatego, że Michaśki do tego przedszkola nie powinni przyjąć a dzięki uprzejmości p. dyrektor przyjęli? I co mam zrobić?? Bo wiele rzeczy mi sie nie podoba...Ale wiem, że w naszym przypadku jest możliwe albo to przedszkole albo żadne. Mało tego, muszę myśleć o młodszej, która jest również "skazana" na to przedszkole. Chwała Bogu nie jest takie złe.
Wracając do Ewy i jej przedszkola: pisałaś nam już o swoich "konfliktach" z przedszkolankami. Ja nie wiem kto ma rację w tym konflikcie, czy one są do kitu czy wy jesteście przewrażliwieni i rozpuszczacie Ewę wink.gif , tak mi tylko przez myśl przeszło, że to może jakoś tam po ludzku rzutować na obraz dziecka w oczach pań. Nie, nie usprawiedliwiam mszczenia się, absolutnie, tylko wydaje mi się, ze każde zachowanie Ewy wyrażającej własne zdanie może być teraz potraktowane jako kaprys: bo rodzice jej na wszystko pozwalają...Nie usprawiedliwiam, jeszcze raz podkreślam, staram się zrozumieć mechanizm zachowania...
Ida.dorota
Długo miałam podobne dylematy w związku z sytuacjami, jakie zdarzały się w przedszkolu Oli. Bałam się reagować bo mogło to odbić się na niej... W końcu nie wytrzymałam, doszłam do wniosku, że gorzej już być nie może i zaczęłam mówić, co mi się nie podoba, czego zmiany oczekuję, zwracać uwagę i ogólnie "czepiać się". I na Oli zupełnie się to nie odbijało, nigdy nie odczuła zmiany w zachowaniu pań, nigdy nie była gorzej traktowana. Być może miałam szczęście, nie wiem. Ale wiem, że gdyby moje dziecko trafiło znowu na takie panie i sytuacje, które są dla mnie nie do zaakceptowania, walczyłabym o nie. Może dlatego, że pamiętam, jak moi rodzice wychodzili z założenia, że dorośli mają zawsze rację i nigdy nie stawali w mojej obronie, choć wiele razy były ku temu powody? Pamiętam, jak samotna i opuszczona się wtedy czułam i nie chcę, aby moje dzieci czuły się tak samo, w końcu kto ma ich bronić, jeśli nie ja?! Uważam, że nasze dzieci mają prawo oczekiwać od nas tego, że będziemy stwać w ich obronie i chronić je w trudnych sytuacjach i powinniśmy strać się dać im odczuć, że nie są same w takich momentach. A koszty? Cóż, nasze działania mają swoje konsekwencje, tak być musi. Ale walczyłabym o to, abym to ja je ponosiła, a nie moje dziecko. Panie mają prawo do swoich odczuć, w końcu są tylko ludźmi, ale nie mają prawa przenosić ich na dzieci, dla mnie to są dwie różne sprawy. Każdy, kto pracuje z ludźmi styka się z tym problemem... Jednych pacjentów lekarz lubi, innych nie.... Jedni klienci są mili, inni okropni... Ale nie usprawiedliwia to gorszego traktowania tych nielubianych, w żadnym zawodzie. Dlatego rozumiem, że nauczyciel ma prawo nie przepadać za uczniem, którego rodzice mają do niego jakieś pretensje, ale nie ma prawa dać mu tego odczuć.
ewis_
CYTAT(eKachna)
Kasiu, ja jeszcze raz podkreślam: nie usprawiedliwiam tej przedszkolanki, zwlaszcza, że nie wiem o co chodzi. Może opisz nam całą sytuację?
Ja też mam takie dylematy. To nie jest łatwe. Bo oczywiście można robić awanturę o wszystko, sama jestem cholerykiem i często niestety pozwalam sobie na takie zachownia "mocno asertywne" ale też w przedszkolu mam mnóstwo wątpliwości...


Kasia, ja cholerykiem nie jestem i awantury nie zrobiłam. Mimo, że kilka razy byłam wkurzona i chciałam iśc porozmawiać z panią ale sobie darowałam bo się bałam że znowu odbierze to jako atak na siebie...

Myślę, że opisywanie całej sytuacji nie ma sensu, bo to jakby tłumaczenie że nie jest się wielbłądem... Było wiele sytuacji gdy miałam sygnały niewystarczającej opieki, ale zawsze starałam się w oczach dziecka usprawiedliwić panią. Może rzeczywiście trzeba było każdorazowo iść porozmawiać z panią, ale myślę że efekt byłby jeszcze gorszy i jej zachowanie wobec Ewy by się nie zmieniło...
Ech, ludziska...
ewis_
CYTAT(Ida.dorota)
I na Oli zupeÅ‚nie siÄ™ to nie odbijaÅ‚o, nigdy nie odczuÅ‚a zmiany w zachowaniu paÅ„, nigdy nie byÅ‚a gorzej traktowana. Być może miaÅ‚am szczęście, nie wiem. Ale wiem, że gdyby moje dziecko trafiÅ‚o znowu na takie panie i sytuacje, które sÄ… dla mnie nie do zaakceptowania, walczyÅ‚abym o nie.  
(...)
Panie majÄ… prawo do swoich odczuć, w koÅ„cu sÄ… tylko ludźmi, ale nie majÄ… prawa przenosić ich na dzieci, dla mnie to sÄ… dwie różne sprawy. Każdy, kto pracuje z ludźmi  styka siÄ™ z tym problemem... Jednych pacjentów lekarz lubi, innych nie.... Jedni klienci sÄ… mili, inni okropni... Ale nie usprawiedliwia to gorszego traktowania tych nielubianych, w żadnym zawodzie.


Ja może za mało walczyłam, za bardzo usprawiedliwiałam panią... Albo po prostu uciekałam od konfrontacji, która pewnie dla pani byłaby nieprzyjemna icon_confused.gif Z dzisiejszym doświadczeniem wiem, że na pewno nie przymykałabym oka na różne jednostkowe sytuacje tylko każdorazowo próbowałabym wszystko wyjaśnić...

Moje dziecko - po fazie adaptacji - było wzorowym przedszkolakiem. Rozmawiałam z innymi paniami i wiem że Ewa uczestniczyła w rytmice (z naprawdę nielicznymi wyjątkami), pięknie jadła (co chyba dla przedszkolanek jest jakimś miernikiem icon_rolleyes.gif ), bawiła się z dziećmi, uczestniczyła w zajęciach, nie rozrabiała, przychodziła i wychodziła uśmiechnięta i rozgadana...
Nie można więc powiedzić, że to taki klient "nieprzyjemy", ale obsługuję bo klient nasz pan. Na pewno nie tłumaczyłabym mojego dziecka gdyby zachowywało się w jakikolwiek sposób źle.
I wkurza mnie to, że gdy dziecko się maksymalnie stara, wszystko jest bardzo dobrze (z relacji drugiej pani) to taka pani B. może je dyskryminować w najgorszy możliwy sposób icon_sad.gif
marghe.
w naszym przypadku nie moze byc mowy o awanturach czy nawet kłótniach.. ale kilka razy wyraziłąm swoje niezadowolenie, podyskutowałam, wydawało mi sie,ze wszystko zsotao wyjaśnione. Jak to sie skonczyło wiedzą Ci, którzy pamietają zeszłoroczne przygody GAby z "przedszkolem" icon_evil.gif
kasiask
U nas wygląda to tak, że Julek nie jest łatwym dzieckiem. Ma pewnie zachowania nadpobudliwe, trudno go przekonać do robienia rzeczy, które go nie interesują. A panie w przdszkolu, potem dotyczy to też szkoły nie lubią dzieci odbiegających od normy i takich, przy kórych nie sprawdzają się ulubione metody. A Julek jest mądrym dzieckiem i świetnie potrafi zająć sobie czas i nie widzi potrzeby robić rzeczy, które go nudzą.
To tak w skrócie, bo konkretnie to zaczęło się od tego, że chodził do grupy 5-6 latków. Ponieważ 6-latki miały zajęcia zerówkowe, to panie podobnymi zajęciami objęły też 5-latków. Zakupił książki po 65 zl za komplet i kazały dzieciom te książki wypełniać. A Julek robić tego nie lubi i nie miał na to zbytniej ochoty, co paniom się nie podobało i oczekiwały ode mnie jakiegoś cudownego rozwiązania. Natoiast j czarować nie umiem, a poza tym uważam, że skoro nie chce, to nie powinno się go do tego zmuszać. Ma na to jeszcze czas. Gdyby chodził do normalnej grupy 5-latków, to prawdopodobnie nikt by go nie zmuszał do wypełniania jakichkolwiek książeczek. W związku z tym panie przedszkolanki doszły do wniosku, że to ja go tak nastawiam i dlatego im dziecko okoniem staje itp., itd. I tak od słowa do słowa wywiązała się dosyć długa i poważna dyskusja, która to mnie utwierdziła w przekoaniu, że porozumienia, to my nie osiągniemy nigdy, natomiast może to się odbijać negatywnie na Julku. Ale co z tym zrobić sama nie wiem, bo nie mam możliwości, żeby zmienić przedszkole, a grupy nie chce zmieniać sam Julek, bo ma tu kolegów, których lubi. icon_sad.gif
_rybka
Jako osoba zatrudniona w oświacie mogę napisać, że wśród nauczycieli zdarzają się ludzie normalni i tacy nie będą wciągać dziecka w jakiś tam konflikt z rodzicami. Celowo napisałam konflikt, jako że nie zaliczam do tego rozmów, próśb i sugestii rodziców dotyczących ich dziecka, bo rodzice mają do tego święte prawo, czy to sie pani podoba czy nie. Jeśli pani ma inne poglądy to powinna je rzeczowo wyjaśnić i już.
Niestety, duża grupa nauczycieli to osoby, które jakiekolwiek sugestie i uwagi rodziców traktują jako napaść na siebie i stać je na to, aby odreagować je na dziecku. I teraz moja rada dla rodziców - jeśli taka sytuacja się zdarzy to:
1. Znaczy to,że pani nie jest w porządku
2. Skoro nie jest w porządku to znaczy , że istnieje możliwośc, że takie sutuacje będą się zdarzały
3. Aby uchronić od nich dziecko można je zabrać z placówki ( raczej nie polecam, nie zawsze jest taka możliwość)
4. Uświadomić pani, że wiecie o tym, że dziecko jest traktowane gorzej, bo ... i nie zamierzacie tego tolerować. Jeśli pani zależy na pracy ( a przeważnie zależy) i na braku kłopotów, to będzie starała sie ominąć wasze dziecko szerokim łukiem. Mówię to na podstawie bezpośrednich obserwacji. Na ogół, jeśli pani wie, że rodzic stanie w obronie dziecka będzie sie starała w stosunku do niego zachowywać poprawnie ze zwykłego ludzkiego strachu. Można jeszcze zorientować sie, jakie stosunki łączą panią z dyrektorem i też to wykorzystać. Jeśli nie staniecie w obronie dziecka pani poczuje się bezkarna.
Z moich obserwacji - matka, której dziecko zostało bardzo źle potraktowane przez nauczyciela bała sie za nim wstawić, bo dowiedziała się, że nauczyciel jest przydupasem pani dyrektor. Dzięki temu dziecko ma przerąbane.
Zachęcam do rzeczowej rozmowy z nauczycielem i mówienia po prostu "proszę ,aby ..." oraz pytania" dlaczego, pomimo moich próśb..." oraz "nie życzę sobie ...".
I jeszcze jedno - zakładam , że macie rację. Bo np. ostatnio zaobserwowałam syuację, kiedy to dziecko miało typowy kryzys adaptacyjny, a rodzice twierdzili, że nie chce przychodzić do przedszkola, bo pani jej dokucza. Dokuczanie polegało na tym, że szła w parze z chłopcem. Pewnie by tego nie zauważyła, bo oni zazwyczaj tak chodzą, gdyby mnie mama przybyla po pociechę. Poza tym dziecko ma powiedziane, że nie musi się słuchać pani i skwapliwie to wykorzystuje icon_confused.gif .
Ida.dorota
Moje obserwacje są podobne do tego, o czym pisze rybka. Mam wrażenie, że pani, która wie, że rodzic stanie w obronie dziecka i nie pozwoli go krzywdzić, będzie obawiała się na nim odgrywać. Być może są wyjątki, takie, jak pani Ewy, ale ogólnie mam wrażenie, że bezrobocie robi swoje i poczucie bezkarności nie jest takie wielkie.... A jeśli na taką panią nic nie skutkuje i dalej mści się na dziecku, to chyba jednak mimo wszystko lepiej jest zabrać dziecko z takiego miejsca, bo skoro dzieją się tam takie rzeczy, z pewnością ma miejsce także wiele innych, których byśmy nie akceptowali....
mama_do_kwadratu
CYTAT(rybka)
1. Znaczy to,że pani nie jest w porządku
2. Skoro nie jest w porządku to znaczy , że istnieje możliwośc, że takie sutuacje będą się zdarzały
3. Aby uchronić od nich dziecko można je zabrać z placówki ( raczej nie polecam, nie zawsze jest taka możliwość)
4. Uświadomić pani, że wiecie o tym, że dziecko jest traktowane gorzej, bo ... i nie zamierzacie tego tolerować.

Święte słowa, rybko.
joannabo
CYTAT(Mama_Do_Kwadratu)
CYTAT(rybka)

1. Znaczy to,że pani nie jest w porządku
2. Skoro nie jest w porządku to znaczy , że istnieje możliwośc, że takie sutuacje będą się zdarzały
3. Aby uchronić od nich dziecko można je zabrać z placówki ( raczej nie polecam, nie zawsze jest taka możliwość)
4. Uświadomić pani, że wiecie o tym, że dziecko jest traktowane gorzej, bo ... i nie zamierzacie tego tolerować.

Święte słowa, rybko.


Dodałabym punkt 5 - co powiedzieć dziecku.
Dziecku powiedzieć, że pani postępuje źle.
Bez pogardy dla jej osoby, bez złości, tłumaczac, że każdy czasem postępuje źle i jeszcze nie raz się dziecku coś takiego zdarzy.

Uważam, że to nie ma nic wspólnego z podważaniem autorytetu (i nie skutkuje tym), a pozwala zachować to, czego dziecko najbardziej potrzebuje - porządek moralny.
ewis_
CYTAT(marg.)
w naszym przypadku nie moze byc mowy o awanturach czy nawet kłótniach.. ale kilka razy wyraziłąm swoje niezadowolenie,


U nas była to jedna jedyna rozmowa i też wydawało się że wszystko zostało wyjaśnione... Teraz okazało się jednak, że ujma na honorze pani była wielka. Jakiś bezczelny rodzic śmiał poprosić ją o traktowanie dziecka podmiotowo, a nie przedmiotowo. No skandal po prostu...
ewis_
CYTAT(kasiask)
I tak od słowa do słowa wywiązała się dosyć długa i poważna dyskusja, która to mnie utwierdziła w przekoaniu, że porozumienia, to my nie osiągniemy nigdy, natomiast może to się odbijać negatywnie na Julku. Ale co z tym zrobić sama nie wiem, bo nie mam możliwości, żeby zmienić przedszkole, a grupy nie chce zmieniać sam Julek, bo ma tu kolegów, których lubi. icon_sad.gif


Wychodzi na to, że musimy oddawać dzieci w ręce różnych dziwnych osób, z którymi trzeba obchodzić się jak ze zgniłym jajem lub conajmniej angielską kłin ;-( Każda uwaga lub wątpliwość to obraza majestatu...
Czy naprawdę dzieci tak wcześnie muszą przekonywać się że świat jest cholernie niesprawiedliwy (mówię tu akurat o moim maluchu), że jakiś dorosły może specjalnie sprawić dziecku przykrość i nie poniesie za to żadnych konsekwencji...
ewis_
CYTAT(kasiask)
1. Jeżeli z dzieckiem są jakiekolwiek problemy, znaczy to, że winni są rodzice.
2. Jeżeli rodzic ma inne zdanie, to znaczy, że się myli.
3. Każda uwaga rodzica jest traktowana jako osobista krytyka Pani.


chyba to wydrukuję i powieszę na drzwiach sali pani Bogusi z tytułem "info dla rodziców" icon_evil.gif
samo życie...
ewis_
CYTAT(rybka)
Jako osoba zatrudniona w oÅ›wiacie mogÄ™ napisać, że wÅ›ród nauczycieli zdarzajÄ… siÄ™ ludzie normalni i tacy nie bÄ™dÄ… wciÄ…gać dziecka w jakiÅ› tam konflikt z rodzicami. Celowo napisaÅ‚am konflikt, jako że nie zaliczam do tego rozmów, próśb i sugestii rodziców dotyczÄ…cych ich dziecka, bo rodzice majÄ… do tego Å›wiÄ™te prawo, czy to sie pani podoba czy nie. JeÅ›li pani ma inne poglÄ…dy to powinna je rzeczowo wyjaÅ›nić i już.  
 Niestety, duża grupa nauczycieli to osoby, które jakiekolwiek sugestie i uwagi rodziców traktujÄ… jako napaść na siebie i stać je na to, aby odreagować je na dziecku. I teraz moja rada dla rodziców - jeÅ›li taka sytuacja siÄ™ zdarzy to:
1. Znaczy to,że pani nie jest w porządku
2. Skoro nie jest w porządku to znaczy , że istnieje możliwośc, że takie sutuacje będą się zdarzały
3. Aby uchronić od nich dziecko można je zabrać z placówki ( raczej nie polecam, nie zawsze jest taka możliwość)
4. UÅ›wiadomić pani, że wiecie o tym, że dziecko jest traktowane gorzej, bo ... i nie zamierzacie tego tolerować. JeÅ›li pani zależy na pracy ( a przeważnie zależy)  i na braku kÅ‚opotów, to bÄ™dzie staraÅ‚a sie ominąć wasze dziecko szerokim Å‚ukiem. MówiÄ™ to na podstawie bezpoÅ›rednich obserwacji. Na ogół, jeÅ›li pani wie, że rodzic stanie w obronie dziecka bÄ™dzie sie staraÅ‚a w stosunku do niego zachowywać poprawnie ze zwykÅ‚ego ludzkiego strachu. Można jeszcze zorientować sie, jakie stosunki Å‚Ä…czÄ… paniÄ… z dyrektorem i też to wykorzystać.  JeÅ›li nie staniecie w obronie dziecka pani poczuje siÄ™ bezkarna.
  Z moich obserwacji - matka, której dziecko zostaÅ‚o bardzo źle potraktowane przez nauczyciela baÅ‚a sie  za nim wstawić, bo dowiedziaÅ‚a siÄ™, że nauczyciel jest przydupasem pani dyrektor. DziÄ™ki temu dziecko  ma przerÄ…bane.  
ZachÄ™cam do rzeczowej rozmowy z nauczycielem i mówienia po prostu "proszÄ™ ,aby ..." oraz pytania" dlaczego, pomimo moich próśb..."  oraz  "nie życzÄ™ sobie ...".  


Dzięki rybko za ten tekst.
Jeśli czegoś brakowało w moich rozmowach z panią to tylko "nie życzę sobie...". Zamiast tego mówiłam "jesli to nie kłopot to byłabym wdzięczna, gdyby pani..." "jeśli to możliwe to..."

Generalnie wszystkie wypowiedzi utwierdziły mnie w przekonaniu że pani jest obłudna i pełna złej woli. Na pewno tak nie zakończę tej sprawy, jeśli ktoś chce, mogę napisać jaki będzie finał (gdy już będzie).

Pozdrowienia, k.
kasiask
napisz koniecznie!
Ida.dorota
Ja też zachęcam do stanowczości i czekam na finał icon_smile.gif
Aga30
icon_sad.gif Nie spotkałam się ( na szczęście ) i prawdę powiedziawszy nie wyobrażam sobie takiego zachowania przedszkolanki w stosunku do dziecka...co nie znaczy że nie jestem świadoma że tak być może...smutne... icon_sad.gif
ewis_
Wygrzebałam stary wątek spod stosu świeżych i piszę jak się sprawy potoczyły. W czerwcu napisałam skargę do Pani Dyrektor - wypunktowałam wszystkie uwagi, okrasiłam przykładami. Odpisała mi niemalże jednym zdaniem, że "to niemożliwe" i, że musiałam coś źle zrozumieć icon_rolleyes.gif Napisałam więc drugi list z prośba o ustosunkowanie się do każdego z zarzutów oddzielnie - odpowiedzi nie dostałam.

Poszłam więc z pisemną skargą w garści - do Kuratorium, bo stwierdziłam, że moim obywatelskim icon_wink.gif obowiązkiem jest edukować kadrę przedszkolną w kwestii poszanowania praw i godności dziecka.

Pani zajmująca się "moją" dzielnicą okazała się być bardzo kompetentna i zainteresowana, spędziłam u niej ponad 1,5h na owocnej dyskusji. Wszystkie zarzuty postawione przez mnie okazały się być zasadne. Kuratorium ma narzędzia do kontrolowania nauczycieli przedszkolnych, a następnie do wyciagania konsekwencji jeśli są uzasadnione zastrzeżenia do ich pracy. Pani kurator zdecydowanie potwierdziła, że należy każdorazowo zgłaszać uwagi do pracy przedszkolanek, bo Kuratorium tylko wówczas może wszcząc jakieś działania.
U nas działania były takie: wizytacja --> obowiązkowy kurs doszkalający dla pani B.
Zawsze coś. Mam nadzieję, że ta interwencja skłoni panią B. do refleksji i zmiany postępowania wobec dzieci... I generalnie, jeśli rodzic nic nie robi, to przedszkolanka zaczyna się czuć jak na prywatnym folwarku, bo czuje milczące przyzwolenie dla swoich zachowań.


Acha, ale kolejność zawsze jest taka:
1. rzeczowa rozmowa z przedszkolankÄ… (jedna)
2. jeśli p.1 nie skutkuje zmianą dyskutowanego zachowania --> rozmowa z Dyrekcją z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemu
3. jesli widac, że Dyrekcja bagatelizuje problem, a Twoim zdanim jest on istotny --> Pisemna skarga do Kuratorium (najlepiej wsparta umówionym spotkaniem). A potem oczekiwanie na odpowiedź i nadzieja, że Kuratorium jako ostatnia instancja zdyscyplinuje nie do końca kompetentna kadrę...
I tyle.



A moja miśka od września zmieniła przedszkole (też państwowe). Całkowita zmiana jakości icon_smile.gif w porównaniu z poprzednim. Panie bardzo ciepłe i bardzo zaangażowane w spędzanie czasu z dziećmi. Moje dziecko jest tam szczęśliwe i o to chodzi icon_smile.gif
iff
ja aby uniknac przepychanek miedzy starszym synem i najprawdopoodbniej w przyszlosci mlodszym, po kilku probach wyjasnienia dlaczego, wyciagnelam dziecko z tego przedszkola, zeby interweniowac, pisac skargi i je skladac trzeba miec tez odpowiednie cechy charakteru, ktore u mnie sa ulotne icon_wink.gif raz sa a raz ich nie ma
zamienilam przedszkole na szkolna zerowke, , a mlodszy poszedl do innego [przedszkola,
katiek
W naszym przedszkolu jakoś na razie dużych konfliktów nie widać. Ja wiem o jednym-mamie niepełnosprawnej dziewczynki, która na leżakowaniu rozrabiała panie zaproponowały odbieranie małej po obiedzie. Mama poszła do pani dyrektor z prośbą o pomoc, bo po obiedzie odbierać jej nie może. W ciągu pół godziny zostały załatwione zajęcia inne dla małej, tak aby innym maluchom nie przeszkadzała w spaniu.
ewis_
CYTAT(iff)
po kilku probach wyjasnienia dlaczego, wyciagnelam dziecko z tego przedszkola, zeby interweniowac, pisac skargi i je skladac trzeba miec tez odpowiednie cechy charakteru, ktore u mnie sa ulotne


Iff, ja generalnie jestem człek spokojny i ciągnąć mi się tej sprawy też nie chciało jak diabli... Bo w końcu też przeniosłam dziecko do innego przedszkola i w sumie co mnie obchodzi, co w tym starym sie będzie działo. Ale uważam, że nie można pozostawiać takich nieodpowiednich przedszkolanek w poczuciu bezkarności i - co gorsze - zasadności swojego zachowania.

Rozmawiałam z bratową, która też kiedyś zabrała swoją córkę z przedszkola i mówi mi ona: "Przeniosłam ją do innego przedszkola, a tym babom pokazałam - a co! - zaniosłam im pudełko czekoladek, Madzia podziekowała i niech mają!" I co? Ale im pokazała icon_confused.gif icon_rolleyes.gif Właśnie takie zachowania czyli brak jakiejkolwiek reakcji sprawiają, że Pani czuje, iż jej postępowanie jest akceptowane przez rodziców, choc w rzeczywistości to nieprawda. Trzeba reagować, a nie zasłaniac się słowami typu "nie mam odpowiedniego charakteru" "nie ma sensu do tego wracać"...

Może podam jaskrawy przykład: przedszkolanka zamyka dzieci za karę w schowku na lezaki (przykład autentyczny). Twoja interwencja nic nie daje, twoje dziecko płacze i się boi. Zabierasz swoje dziecko do innego przedszkola. Naprawdę nie zrobiłabyś nic więcej? Zostawiłabyś tę przedszkolankę w przeświadczeniu, że może tak traktowac dzieci???

Generalnie nie mam zamiaru nikogo nakłaniać do interwencji z byle powodu - bo jednak zdecydowana większość przedszkoli ma dobra kadrę. Jeśli jednak w przedszkolu jest to coś, co skłania rodzica do przeniesienia dziecka do innej placówki (konflikt którego przedszkole nie jest zainteresowane rozwiązać) - to juz wystarczający powód, aby sprawę przekazać wyżej.

A przykład katiek pokazuje, że w dobrym przedszkolu zawsze znajdzie się sposób, aby wspólnie rodzic-dyrektor sprawę rozwiązać. Dla dobra dziecka.
katiek
Aleve, bo po prostu potrzeba odrobiny dobrej woli z obu stron i chęci, aby tę sprawę rozwiązać jak najkorzystniej dla dziecka.
I już wiem, że Kinga ma pupę wycieraną mokrymi chusteczkami, tak jak prosiłam, choć moja siostra mówiła, że w państwowym przedszkolu to mało prawdopodobne
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.