Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Z przyczyn rodzinnych postanowiłam zamieścić pierwszą w życiu ankietę skierowaną do palaczek- mam nadzieje, że nikt sie nie obrazi
Chodzi mi o to ile czasu zajmuje wam wypalenie jednego papierosa-tak średnio bo zapewne są takie chwile, kiedy pali się szybciej, a i takie kiedy się "delektujecie".
Ale tak średnio to ile- minutę........ dwie........... więcej?
oliweczkas
Mon, 01 Aug 2005 - 15:14
Nie pomogę w ankiecie, bo nigdy nie paliłam.
Ika
Mon, 01 Aug 2005 - 16:17
kasiarybka
Mon, 01 Aug 2005 - 17:28
Ika hahahahahahahaha
Palę szybko, nawet bardzo szybko, w pracy sie nauczyłam
sdw
Mon, 01 Aug 2005 - 17:35
Rrrrrówniutkie pięć minut Mogłabym czas odmieżać wypalanymi fajkami Tym bardziej, ze od jednej do drugiej mija zawsze tyle samo czasu
i.
Mon, 01 Aug 2005 - 19:01
Obecnie nie palę, ale za dawnych czasów paliłam zdecydowanie dłużej niż 5 miniut. Lubiłam się delektować
Kocurek
Mon, 01 Aug 2005 - 21:17
Też już nie palę, ale jak paliłam, celebrowałam - więc na spokojnie, przy kawce czy piwku, i ponad 5 minut. Nigdy natomiast "na szybciora" i nigdy na mrozie, w upał, i byle gdzie
okko
Tue, 02 Aug 2005 - 09:53
Dziękuje dziewczyny za oodpowiedzi:)
Ja nigdy nie paliłam, więc nie jestem w stanie tego ocenić-chodziło mi o jakąs ogólna informację.
Mam w rodzinie kogoś, kto pali dużo- i ciagle narzeka, że mu czasu brakuje na wszystko.
Mam ochotÄ™ policzyc ile czasu zajmuje palenie w ciagu doby.
jeśli przyjąc, że 5 minut to wyjda 'zmarnowane" prawie 2 godziny dziennie.
Maciejka
Tue, 02 Aug 2005 - 18:59
Okkko, wiesz co, jako były palacz powiem Ci, ze nie ma nic bardziej wkurzajacego i zachęcającego do palenia niż takie wyliczanie przez osoby niepalace ile czasu, pieniędzy, zdrowia etc. można zaoszczędzić, kiedy się nie pali. Bardzo rzadko palenie przeszkadza w robieniu czegoś. Kiedy człowiek jest zajęty, to po prostu pali mniej. Znam tysiące sposobów marnotrawienia czasu przez niepalaczy. Ja bym się bardzo wkurzyła na Ciebie i... poszła zapalić.
mamboo
Tue, 02 Aug 2005 - 20:12
Też jestem byłym palaczem i podpisuję się pod Maciejką.
Nic tak nie zniechęca do rzucenia palenia jak dobre rady niepaląych
Basia
okko
Tue, 02 Aug 2005 - 20:35
Dziewczyny możecie sie wkurzac prosze bardzo
Ja nie zamierzam nikogo namawiać do rzucenia palenia- z tego już dawno zrezygnowałam- bo napierw ktoś musi chcieć rzucić.
Po prostu jako osoba niepalÄ…ca nie wiem ile czasu to zajmuje.
A wiecie co dziewczyny-nie obraźcie się ale wasze posty sa dla mnie troszkę dowodem braku tolerancji .........ze strony palacza dla niepalącego- oczywiście pisze to z przymrużeniem oka ale ja nie toleruję papierosów- nie palaczy- w moim domu nikomu zapalić nie wolno a jeśli jestem w towarzystwie i ktoś obok mnie pali- w pomieszczeniu zamknietym np, zaraz obok mnie czy dmucha mi w nos to ja wstaję i wychodze albo się przesiadam- i spotykam się z tym, że osoba paląca czuje się urażona i dyskryminowana- a ja nikomu nie powiedziałam żeby przestał palić w mojej obecności- po prostu ja się wynoszę.
I wasze posty tez mi się troszkę z tym skojarzyły- mam wrażenie dość często, że palaczom nie wystarcza, że ktos im nie zabrania palić, ale nie potrafią wręcz zrozumieć, że komuś to może przeszkadzać- tak mam w rodzinie niestety........
mamboo
Tue, 02 Aug 2005 - 20:45
Wiesz, ja myślę, że to nie tak - ani ja, ani Maciejka już nie palimy i może dlatego jesteśmy w stanie spojrzeć na problem z dwu stron
Dym papierosowy mi przeszkadza i przeszkadzał nawet jak paliłam, więc nie czułam się nigdy urażona, gdy ktoś prosił o niepalenie w swoim domu, jak również w miejscu publicznym, gdzie nie było zakazów.
O ile zrozumiałam Maciejkę, to chodzi o zwykły odruch typu: "na złość mamie, odmrożę sobie uszy"
Basia.
okko
Tue, 02 Aug 2005 - 20:56
CYTAT(mamboo)
O ile zrozumiałam Maciejkę, to chodzi o zwykły odruch typu: "na złość mamie, odmrożę sobie uszy"
Basia.
Ja tez ją tak zrozumiałam- tyle, że od razu mi się nasunłey moje przemyślenia- a kto powiedział, że moje przemyślenia sa trafne przeciez nie musze miec racji
mamboo
Tue, 02 Aug 2005 - 21:04
A ja myślę, że w tym wypadku jest pół na pół
Ludzie są różni, więc i ja trafiłam (własna siostra brrr) na palaczkę, która obrażała się, kiedy we własnym domu, prosiłam, aby nie paliła przy noworodku
Basia.
Maciejka
Tue, 02 Aug 2005 - 21:14
Okkko, jednym z powodów dla których przestała palic było to, ze zaczelo mnie wkurzac ciągłe dbanie o to żeby komuś nie dmuchnąć w nos, nie zanieczyścić powietrza etc. I naprawde rozumiem, ze komus po prostu smierdzi ten dym i drażni go, ze on sam tez przesiąka tym smrodem. Ja teraz tez nie pozwalam palić u siebie w domu poza miejscami wydzielonymi jeśli już to jest konieczne. Myślę sobie, ze i palacze i niepalący potrafią się wzajemnie tolerować i dyskryminować. Wszytsko zalezy od empatii i poglądów na palenie.
Mnie faktycznie chodziło o takie "robienie na złość" (choć de facto sobie!). Ale też nijak nie potrafię dostrzec w mojej wypowiedzi nietolerancji dla niepalących. Nietolerancją jest takie wyliczanie ile czasu tracę. To mój czas i moja sprawa czy go marnotrawię gapiac się w okno czy paląc papierosa czy siedzac na forum czy dłubiąc w nosie. A ze narzeka sie na jego brak? Ano, taka już nasza natura. Jak ktos potrafi się zoraganizowac to zrobi co trzeba paląc a jak nie - to nie!
Jeżeli ktos przy Tobie pali i powiesz, sorki, ale przeszkadza mi to, to jako palacz grzecznie zgasiłabym papierosa. Jeżeli po zapaleniu papierosa zobaczylabym, że ktoś ostentacyjnie opuszca moje towarzystwo, robi miny, przesiada się i nic nie mówi licząc na to, ze mnie ukarze swoją postawą, to chyba bym nic nie zrobiła. Okkko, ja nie mówię, ze Ty się zachowujesz ostentacyjnie. Ja tylko podaje przykłady i próbuję objaśnić pewne mechanizmy.
A w ogóle to nie wiem dlaczego tak tłumacze palaczy. W końcu sama rzuciłam palenie jakieś 6-7 lat temu. Jeszcze 3 lata i mój organizm bedzie czysty jak u niepalącej nigdy osoby.
okko
Tue, 02 Aug 2005 - 22:17
[quote=Maciejka] Jeżeli po zapaleniu papierosa zobaczylabym, że ktoś ostentacyjnie opuszca moje towarzystwo, robi miny, przesiada się i nic nie mówi licząc na to, ze mnie ukarze swoją postawą, to chyba bym nic nie zrobiła. Okkko, ja nie mówię, ze Ty się zachowujesz ostentacyjnie. Jeżeli przesiadam się albo wychodze to nie po to, zeby ukarać kogokolwiek swoją postawą- ja po pierwsze jestem alergikiem a poza tym śmierdzi mi to wyjątkowo i czasem nawet przy niektórych paieroszach mam odruch........wiadomo jaki...........i sama nie chciałabym śmierdziec tak jak np pies mojej mamy
Nie zwracam nikomu uwagi no chyba, że ktoś próbuje palić przy moim dziecku- no wtedy tez nie prosze o nie palenie tylko po prostu mówię "Kubusiu idziemy stąd bo pan/pani/ciocia/babcia pali"
A w moim domu po prostu palić nie wolno-nikomu- i tutaj jestem bezwględna
jawor
Sun, 07 Aug 2005 - 13:34
Ja nie palÄ™ od kilku lat.
Nie wydziwiam jednak z tego powodu. Nie stałam się dlatego, że już nie palę jakąś fanatyczką, wrogiem palących.
Osoby palące, odwiedzające mój dom są domyslne i wychodzą na papierosa na zewnątrz lub podczas wizyty u mnie nie palą.
Głównie ze wzgledu na małe dzieci, bo gdybym była sama to nie przeszkadzałoby mi to, że ktoś pali w mojej obecności.
Jeszcze nie zdarzyło mi się wyprosić kogoś lub zwrócić uwagę.
Jesliby jednak ktoś chciał zapalić w mieszkaniu, to pewnie poprosiłabym aby zrobił to w kuchni.
Nigdy nie wyprosiłabym na klatkę, czy na zewnątrz.
Każdy ma jakieś słabości.
Nie znaczy, że bronię palących, ale oni na pewno wiedzą jakie to paskudztwo i pewnie większość chciałaby zerwać z nałogiem.
Każdy ma prawo poprosić, by nie palono przy dziecku, czy w mieszkaniu- popieram.
Napisałam, jak ja bym się zachowała.
A każdy może zrobić co chce.
Ika
Sun, 07 Aug 2005 - 13:45
Nie nazwałabym tego "fanatyzmem". Każdy ma prawo palić, albo nie palić i nie życzyć sobie dymu na swoim terytorium Ja bym w kuchni palić nie pozwoliła. Balkon tudzież wyjście na zewnątrz, co kto woli.
Paliłam nałogowo 12 lat. Wypalałam ogromne ilości. Ale rzuciłam i teraz dym przeszkadza mi bardziej. Uważam, że w moim domu każdy ma obowiązek to uszanować i nie jest to fanatyzm.
_rybka
Sun, 07 Aug 2005 - 18:09
Ja też były palacz. Potwornie dużo paliłam ( Maciejka coś o tym wie, hehe). Potem przestałam. I teraz też nie toleruje palenia u mnie w domu. Bo mi naprawdę śmierdzi. I nie ma to nic wspólnego z nadgorliwością neofity. Jak jestem w towarzystwie osób palących to staram sie nie wdychać dymu, ale też się specjalnie nie odsuwam. Natomiast jak ktoś obcy ( np. na przystanku ) dymi prosto na mnie to się odsuwam i nie dbam o to , czy to ostentacja czy nie.
A co do palenia w domu - według mnie wnętrze przesiąka papierochami.
Ika
Sun, 07 Aug 2005 - 18:35
CYTAT(rybka)
A co do palenia w domu - według mnie wnętrze przesiąka papierochami.
Okropnie. Jak się pali, to się tego nie czuje. Natomiast ktoś, kto nie pali, wyczuje i takie pomieszczenie będzie mu śmierdziało mimo wietrzenia.
A wiecie jak potwornie przesiąka papierochami samochodowa tapicerka?? Rrrrrany... Nie wstawię ikonki ze względu na Maciejkę ale jak wsiądę do samochodu palacza to mam cofkę. Zresztą nawet gdy byłam nałogową palaczką, zawsze starałam się nie palić w samochodzie. W trasie wolałam się zatrzymać i wypalić na zewnątrz. Wyjątkowo nocą czasami zapaliłam, bo się bałam gdzieś w drodze wysiadać na poboczu, ale potem mi ciągle samochód śmierdział i non stop instalowałam jakieś anty-tabakowe zapachy...
A ostatnio trafiłam na swoje "stare" firanki, których używałam w dawnym mieszkaniu, w czasach szkoły średniej i studiów. Firanki były wielokrotnie prane, potem leżały sobie w szufladzie bo mi do późniejszego mieszkania nie pasowały. W międzyczasie rzuciłam palenie. Teraz niedawno je wyjęłam. Śmierdziały papierochami. Nie kurzem czy "leżeniem", ale papierochami. Wyprałam jeszcze raz - nadal czuję papierochy. Taki obrzydliwy mix fajek i płynu do płukania. Błe.
Ja wolę nie myśleć, jaki zapach miały moje ciuchy i włosy w czasach palenia.
okko
Sun, 07 Aug 2005 - 18:56
Ika dobrze to ujęłąś z "zapachem"- z uwagi na Maciejkę ikonki tez nie wstawię
jawor- a ja wyprosze z papierosem ode mnie każdego- wredna jestem może ale ja mam mieszkanie 36m wlaściwie jedno wielkie pomieszczenie nieco pooddzielane i co gdzie ma palić gość w sypialni w pokoju "do wszystkiego" w łazience
Już napisałam wyżej, że pies mojej mamy tak śmierdzi papierosami, że ja nie mam ochoty się do niego zbliżać,
I sama nie mam ochoty miec takiego zapachu
Jaco
Sun, 07 Aug 2005 - 20:07
Dawno temu moja przyjaciółka poprosiła mnie o pożyczenie marynarki. Ponieważ dawno jej nie nosiłam wisiała sobie spokojnie w szafie, w mieszkaniu którego moja paląca rodzicielka używała jako biura.
Po wyjęciu marynarki z szafy przez dłuższą chwilę zastanawiałałam się co z nią zrobić... pozyczyć przyjaciółce w potrzebie czy wywalić do kosza.... Śmierdziała papierosami prtzeokrutnie a ja nie mialam czasu by ja oddać do pralni. Musiałam zawieźć śmierdziucha Magdzie, żeby sobie sama ją do tej pralni zaniosła. Myślałam, że się spalę ze wstydu.
sdw
Sun, 07 Aug 2005 - 23:02
CYTAT(Ika)
[ Jak siÄ™ pali, to siÄ™ tego nie czuje.
Jak się pali też się czuje. Niestety.
Mimo tego, ze palę, przeszkadza mi, kiedy ktoś pali w mojej obecnosi, kiedy ja nie palę I doskonale rozumiem, że tym bardziej moze przeszkadzać niepalącym. No, skoro mnie śmierdzi Powiem szczerze, ze jeszcze mi się zdarzyło obrazić się na kogoś tylko dlatego, ze nie ma ochoty wachac smrodu przeze mnie, niejako, wydzielanego Uwaga została zwrócona mi raz, miałam wówczas lat dziewiętnaście i byłam zbuntowaną nastolatką mającą wszytsko gdzieś. Od tamtej pory zwracam baczną wagę na to zy mogę, kiedy, gdzie i przy kim zapalić. W domach, w których się nie pali, nie palę. Nawet mnie nie ciągnie. Jeśli już, wychodzę, choćby na balkon. Jeśli goszczę niepalącego i on nie lubi dymu (bo są, o dziwo tacy, którym nie przeszkadza albo wręcz lubią sobie od czasu do czasu powąchać ) też staram sie nie palić. Albo przynajmniej wychodzić na zewnątrz. Albo choć rękę z fajką trzymać za drzwiami czy oknem i zaciągajac się też głowę na powietrze wystawiać.
Ja sie autentycznie wstydzę mojego nałogu I nie zliczę ile już razy próbowałam rzucić
Palę w domach, w których mi wolno i o tym wiem Nawet, jesli gospodarze niepalący. Choć też zawsze pytam, czy aby im przeszkadzać nie bedzie i dziwnie się czuję jako jedyny palacz. i też zdarza mi się wychodzić. Nawet czesto. No, chyba, ze gospodarz nalega
lena77
Thu, 11 Aug 2005 - 13:23
ja tez naleze do grona bylych palaczy. ze ja nigdy wczesniej nie czulam tego smrodu? teraz po prostu mnie odrzuca jak czuje od kogos, bo przesiaka dymem cale ubranie palacz. czesto mie odrzuca od mojej mamy, ktora kopci 20 dziennie. a juz najgorzej to smierdzi w pociagach, w przedziele dla palaczy.
a moja mama, ktora nigdy nie robila postanowien co do rzucenia palenia moze teraz, kiedy bedzie bawic malego wnusia choc troche sie powstrzyma?mam taka cicha nadzieje.
myszka
Thu, 11 Aug 2005 - 13:28
Lena, moja mama rzuciła palenie, jak jej się urodziła pierwsza wnuczka. Nie pali już 18 lat.
lena77
Thu, 11 Aug 2005 - 15:09
dzieki za pocieszenie. maly ma juz 4 miesiace i na razie pali, nie przy nim (kiedy jestesmy w "gosci") tylko na balkonie. ale tak sobie mysle, ze jak maly zacznie dochrzaniac na czworakach to nie bedzie nawet miala czasu pomyslec o cmiku.
lena77
Thu, 11 Aug 2005 - 15:10
rzezc jasna, moja mama pali (dla tych , ktorzy nie czytali poprzednich postow)-maly z papierosami na razie nie ma nic wspolnego
Agnieszka.zg
Sat, 13 Aug 2005 - 10:31
a ja właśnie rzuciłam palenie i od 1 lipca nie zapaliłam, jaka jestem z siebie dumna !!!!!! wow!!!!!!!!! i nawet ciutkę schudłam !!!!!!!!!
ulla
Sun, 14 Aug 2005 - 02:12
CYTAT(Ika)
CYTAT(rybka)
A co do palenia w domu - według mnie wnętrze przesiąka papierochami.
Okropnie. Jak siÄ™ pali, to siÄ™ tego nie czuje.
Czuje się czuje...ja pomimo, ze od kilku lat palacz (mam nadzieję, że się końcu przemoge i rzucę), nie palę i nie lubie palić w pomieszczeniach zamknietych (również lokalach) i nigdy nie paliłam w domu. Ręce i twarz śmierdzą, więc myję ( o zębach nie wspominam, bo to zbyt oczywiste)...ale ubrania i włosy tylko po wizycie w knajpie i to bez względu na to, czy zapalę czy nie...
Ps. dymu papierosowego nie znoszę....ani w pomieszczeniu zamknietym, ani na powietrzu (chyba, że sama zapalę)...dotąd nie mogę zrozumieć jakim cudem w nałóg się wpędziłam
miluczek
Sun, 14 Aug 2005 - 16:16
Paliłam przez całe liceum (jak większość w tym wieku dla towarzystwa ), potem rzuciłam z dnia na dzień, bez żadnych problemów.
A co do przesiąkania dymem rzeczy, to moja była krawcowa pobija wszystkich.
Szyłam u niej kiedyś sukienkę na powążniejszą imprezę.
Po pierwsze oddała mi ją 3 godziny przed wyjściem, po drugie sukienka śmierdziała papierochami niemiłosiernie . Myslałam, że jej nie zapłacę i podziękiuję, ale mocniejsze perfumy zniwelowały nieco ten niekoniecznie przyjemny zapach. (Mam przynajmniej taką nadzieję)
Kocurek
Sun, 14 Aug 2005 - 21:38
Moja krawcowa ma tak samo - ciuchy od niej biorę tydzień wcześniej niż będę ich potrzebować , i przez tydzień (nie wcześniej) intensywnie wietrzę. Inaczej nie da się tego ubrać
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.