To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Żagle z 5 miesięczniakiem? da sie?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

isault
Mamy z męzem taki pomysł żeby popłynąć w przyszłym roku na żagle z 5 miesiecznym szkrabem. jak myslicie , czy to mozliwe? To nasze pierwsze dziecko i nie mamy wprawy w przewidywaniu trudnosci.
Sylwia M.
Moim zdaniem, umęczysz sie ty, dziecko i wszyscy członkowie załogi. Poza tym sądzę, że sama zrezygnujesz z tego pomysłu, gdy przekonasz się, jak wyglądają dnie i noce z niemowlęciem.
Bynajmniej nie krytykujÄ™ ciÄ™ icon_smile.gif
Wiesz, ja miałam tak, że dopóki dzieci nie skończyły tych 2-3 lat, to zarówno ja, jak i - jestem pewna - one, staraliśmy się prowadzić tryb życia wolny od pewnych hm... niecodziennych wydarzeń, szaleństw, sportów ekstremalnych.... no wiesz. wink.gif Co więcej, chyba nawet nie musieliśmy się specjalnie STARAĆ bo mieliśmy taką wewnętrzną potrzebę, aby wyciszyć się na ten okres, wyhamować, w domu posiedzieć, w ciszy i spokoju...
Jestem przekonana o tym, że malutkie, naprawdę malutkie dziecko potrzebuje przez wszystkim ciszy, spokoju, stabilizacji, ustalonego rytmu dnia, ciepła, fizycznej bliskości, poczucia bezpieczeństwa... Potem stopniowo pojawia sie konieczność wrażeń, przygód, wojaży, ale na pewno nie tak prędko!
I zapewniam cię, że "co sie odwlekło, to nie uciekło".

Takie jest moje zdanie; sądze jednak, że otrzymasz również rady zupełnie odwrotne. Przemyśl to po prostu na swój sposób.
PATIszon
Z mojego punktu widzenia moge napisac, ze latwiej z 5-cio miesiecznym niz z lazikujacym juz roczniakiem.
Przeciez 5-cio miesieczne dziecko wlasciwie je, spi i chwile sie popatrzy na swiat. To wszystko.
A kolysane przez fale i szum wody na pewno bedzie slodko spalo.
Oczywiscie zakladamy, ze jest zdrowe.
Co do nocy....moja Pajo spala ze mna prawie do 10 miesiaca i nikt nie slyszal nawet mialkniecia, bo jak tylko zaplakala to od razu zatykalam ja cycem i gitara! icon_cool.gif

Przemysl to, zobaczysz jak bedziesz sie czula, czy jestes w stanie.
Aha i rzecz najwazniejsza to rozsadny sternik!!!
Ja juz kilka wywrotek w swoim zyciu widzialam i wolalabym nie miec wtedy dziecka przy sobie....
pirania
W sporej czesci zgadzam sie z Sylwia.

1. umeczenie ciebie- niekoniecznie. Ale zaloge trzeba dobrac gitowa, ewentualnie plynac we trojke, a reszta znajomych niech obsadzi drugi jacht, albo np wy spicie w lodce a reszta na brzegu.

2. Ja mam za soba jachtowanie z roczniakiem, trzylatka i piecialatka ( i pol).
Wszyscy jak jeden maz zadaja mi pytanie- odpoczelas troche? A ja odpoczelam. Odpoczelam chociaz bylam glowna od lodki (moj maz wle ze to nad glowa to jest zagiel i tyle), glowna od jedzenia (wyzerowalam konto jedzac w knajpach zamiast gotowania, prawda jest taka ze tu sie troche buntowalam..) i glowna od dzieci (synek maminsynek usilowal siedziec mi na rekach non stop. Ale mimo wszystko- odpoczelam. I z mojej perspektywy patrzac- latwiej z 5 miesieczniakiem niz z roczniakiem, ktory usiluje sie zarzucic na wegorza.

3. w zeszlym roku STRASZNIE chcialam wyjechac. STRRRASZNIE. Ale prawde mowiac jak juz pozylam z tym nowym dzieckiem to nieco mi przeszlo. I chociaz uwazam, ze z 5 miesieczniakiem latwiej niz z roczniakiem, to jednak spac sie chce, do luksusu przyzwyczajony czlowiek i generalnie mniej mnie niesilo.

dzieci spaly dobrze, bylo zimno a mimo to ich nie przeziebilam, moj roczniak jadl takie rzeczy ze brzuch mnie boli i przezyl. Ale braki w zaodze odczuwalam- bylo nas dwoje, plus brak silnika, plus, co tu gadac nieoplywani. Ale- jacht mielismy niewywrotny solidny balastowy, plywalismy na jednym zaglu (wiem wiocha) nie marnujac czasu na chowanie obijaczy (mega-wiocha) i zdejmowanie gaci z want (hiper-mega-wiocha)....
Mama Mojzesza
Wow, Gosia, podziwiam Cie icon_eek.gif icon_biggrin.gif
z pieciomiesieczniakiem to moze bym jeszcze sprobowala, zalezy od tego jaki to bylby pieciomiesieczniak icon_wink.gif Z mojzeszem juz bylo troche trudniej, nie to samo co wtedy gdy mial trzy miesiace icon_lol.gif
Ogolem - w duzej mierze zgadzam sie z Pati icon_wink.gif
isault
Ale braki w zaodze odczuwalam- bylo nas dwoje, plus brak silnika, plus, co tu gadac nieoplywani. Ale- jacht mielismy niewywrotny solidny balastowy, plywalismy na jednym zaglu (wiem wiocha) nie marnujac czasu na chowanie obijaczy (mega-wiocha) i zdejmowanie gaci z want (hiper-mega-wiocha)....[/quote]

icon_smile.gif)))))) LOL. Nie przejmuj się, czasem mozna robic wioche, przynajmniej na swiecie ciekawiej sie robi a samemu sobie życie trzeba ułatwiac nie utrudniać.
hm. My na załoge wzielibysmy mojego brata - jest wujkiem, w razie czego cierpienie zostaje w rodzinie. oboje znamy się na zeglowaniu. łodkę wzięlibysmy na pewno ZE WSZYSTKIM - rollfok, kieszeń za grot itd. silniki, duperaliki itd. już bez dziecka zwijanie grota to rzecz ciut męczaca, jak wieje wiatr, trzeba zaraz wpłynać w kanał, a silnik nie wiadomo czemu nie chce zaskoczyc...

ponadto naprawdę - umęczyłabym sie raczej z 1,5 roczniakiem który "rzuca się na wegorza" icon_smile.gif wszędzie go pełno a 3 godz. ciurkiem na wodzie na ograniczonej przestrzeni kończą sie rykiem bo wszyscy do okoła powtarzaja "nie wolno" (zwisac z relingów, pchac paluszki we wszystkie otwory mniejsze i większe, wykazywac nadmiernego zainteresownia pokretłami na silniku itd.)
no, zobaczymy jak to bedzie. Sylwio, my to raczej takie niespokojne duchy z m. jestesmy, więc potrzeba ciszy i spokoju jest minimalna - a raczej musimy cos robic - bo sama cisza na jeziorze albo w górach to nas bardzo zadowala icon_smile.gif może dzicko tez wedrownik bedzie... icon_smile.gif
trylinka
CYTAT(pirania)
...plywalismy na jednym zaglu (wiem wiocha) nie marnujac czasu na chowanie obijaczy (mega-wiocha) i zdejmowanie gaci z want (hiper-mega-wiocha)....


icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif
Zaplułam monitor ze śmiechu!
I jeszcze siÄ™ turlam...
icon_lol.gif
Demoiselle
hmm nam też marzy się wypad na Mazury, ale jeszcze nie do końca jestem przekonana. Z drugiej strony to byłby pierwszy sezon od prawie 20 lat bez żagli. Opływana jestem. Na Mazurach spędzam przynajmniej 8 tygodni w sezonie, pływałam już prawie na wszystkim. Doświadczenie z dziećmi (tylko jednak trochę starszymi) mam, bo od 10 lat jestem instruktorem, ale też napatrzyłam się na zmiany klimatyczne: "białe szkwały" trąby powietrzne. Jest tego coraz więcej i nawet balastówka może walnąć grzyba... Jeszcze się nie zdecydowałam...
lornetka
A ja kombinuję, myślę i żaluję, że raczej nie spędzę tych wakacji na żaglach..
no nie, z 3 miesięcznym dzieckiem to raczej się nie da icon_rolleyes.gif icon_rolleyes.gif , no może za rok spróbujemy, ale żal serce ściska...wakacje bez żagli, co to za wakacje??
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.