Nie wiem, czy etap 'córeczki tatusia' wystepuje w wieku 3 lat, w każdym razie może to preludium do tegoż rozgrywa sie u nas w domu. OWszem, ja ejstem ta do przyklejenia się, uśpienia i wszystkeigozrobienia. Ale tata MUSI przyjsc wieczorem i dac buziaka ('najpierw mamie!'), powiedziec 'dobranoc dziewczyny!' ('dobjanoc chłopaku! buhaha') i zgasiś światło. W ciagu dnia cześte pytania:'a gdzie tatuś?', a'akiedy wjóciz pjaci??'. A keidy wraca, to ejst czytanie ksiażeczek, wspólne jedzenie, wspólny galop przez mieszkanie. Nawet przez sen mói 'tata! tatuś!'
to jest superowe, a problem mam taki, że jutro wyjeżdżam na tydzień. Z moją mamą i Michasią. Bez męża. Bez 'tatela, taty-armaty, tatusia'.
Pamiętam, ze rok temu wykonałam podbną akcję, jadąc sama z nia do Ciechocinka, i miałam rozpaczjącą za tatą dwulatkę. Jak będzie teraz, nie wiem. Tzn wiem, ze moge powtarzać do upadłego i tka pewnie będzie- tata msuiał zostać w Warszawie, tam ejst potrzebny, moez kedyś pojedziemy razem znowu...' ja wiem, że będę to mówić i cierpieć, ze ona cierpi, że mnie przykro,że razem nie możemy być całą rodziną...
itd
on anwet mozę dostać urlop, ale nie omze do ans dojechac, bo nie mamy pieniędzy.
w tym roku wyjechaliśmy razme na 4 dni pod koneic maja, i już więcej tak nie wyjedziemy, bo dół finansowy wielki.
powiedzcie, moze któraś z Was też ma taką 3-latkę zakochaną w tatusiu- i częste rozstania z tatą jakich doświadcza? jak sobie radzicie? co mówicie?
cleo