Poronilam. Probuje sie pozbierac, ale ciagle rycze. Nie mam cierpliwosci do Nadii, ciagle wrzeszcze na nia, pozniej placze. Nie planowalismy, ale i tak pragnelam tego dziecka. Moj chlop to zlewa, mowi, ze przesadzam, ale to nie on nosil w sobie to noew zycie. Nie umiem sobie z tym poradzic, nie chce mi sie z domu wychodzic. Staram sie czyms zajac, ale zwykle siegam po alkohol. Boje sie tego. On calymi dniami pracuje, ja tutaj nie mam nikogo. Nic mi sie nie chce, nic, kompletnie. Moglabym tylko spac. Nie radzcie mi psychologa, bo tutaj z nikim sie nie dogadam, bo oni po niemiecku nie mowia, po angielsku tylko co niektory i to slabo. Ja hiszpanskiego na tyle nie znam. Mam dosyc. Dajcie mi, prosze nieco wsparcia. odrobinke. Wysiadam, jestem dobita.
Moge CIętylko przytulić i to wirtualnie....
skoro nie mozesz liczc napomoc psychol. i nie chcesz, to moze jednak sprobuj dotrzec do męża -niech on wyjdzie spoza siebie i spróbuje poznać Twoje emocje, to co teraz przeżywasz... a Twoja mama/rodzice?... trzymaj się!
Cleo, rodzice sa wPolsce i nie chce ich dobijac. Zreszta jak moga mi pomoc? Sami beda sie bardziej jeszcze martwic. Klawiature mam juz mokra. Przepraszam, ze bez polskich liter, ale nie posiadam. Nic juz nie wiem
Dyziak,Słońce -znam ten ból niestety i tylko utulić wirtualnie Cię mogę
ale powiem Ci to co usłyszałam po swoim "pierwszym razie" od mojego ginekologa -natura się rządzi własnymi prawami i eliminuje słabsze jednostki,wszędzie jeśli nasz organizm nie był w stanie utrzymać ciąży to prawdopodobnie materiał genetyczny był uszkodzony i natura nie dała mu szans na rozwinięcie się właśnie dlatego,że był "niepełnowartościowy" i mógłby nie mieć szans na dalsze życie idealnie tych słów nie przytoczyłam,ale mniej więcej o to mu chodziło -i rzeczywiście to mi pomogło,przecież poronienie nie przekreśla szans na ponowne zajście w ciążę,tyle,że boli ja szłam tak co drugą ciążę -poronienie,Olka,poronienie,Jasiek -teraz z drżeniem serca czekałam,że znów się to stanie bo wychodziło na to,że powinnam poronić-chwała tak się nie stało więc mam nadzieję,że maluszek będzie cały i zdrowy najważniejsze nie rozpamiętywać,nie rozdrapywać ran,czekać az organizm się uspokoi,zacząć brać kwas foliowy,wit C (uwierz-czyni cuda ) i ruszać do kolejnego podejścia stało się i się nie odstanie-nie żałuj,patrz w przyszłość ja trzymam kciuki za Ciebie i może jeszcze przed moim porodem dane mi będzie gratulować Ci z okazji ciążowego paseczka?
dyziak
Dyziak, chociaz ja nigdy nie poronilam to chyba rozumiem jak jest Ci zle. Bardzo mi przykro i smutno.
Mika - tez znam ta wersje ginia, dziewczyny - ogromne dzieki, jakos sie musze pozbierac. Tylko to boli. Bo jak sobie wyobraze, ze to byly raczki, nozki, glowka, choc wszystko oczywiscie niewyksztalcone. Serduszko, etc to szlag mnie trafia, ze to tak sobie poplynelo. Tak prosto i po prostu. Ale widocznie to co napisala Mika - natura eliminuje slabe jednostki. Na dzisiaj mam dosyc. Jeszcze raz dziekuje. Psychicznie wysiadam, choc staram sie zbierac.
nie zadręczaj się i nie gdybaj -równie dobrze mogło nie mieć ani kończyn ani serca właśnie ze względu na jakąś wadę-ot zbitek komórek
idź z córcią na spacer
Dyziaku!
Masz prawo być smutna i zła. Pamietaj o tym. Straciłaś kogos ważnego. Pewnie żaden facet tego nie pojmie i trudno. Ale jestem pewna, ze tak własnie być musiało. Widocznie to nie był czas Twojego dziecka. Cudownie, ze masz w sobie miłość bezwarunkową i taką od pierwszych chwil. Zobaczysz, że ta miłość przyjdzie do Ciebie znów w osobie kolejnej Kruszynki. A to Maleństwo, które nie zdążyło na dobre w Tobie zamieszkać będzie gdzies tam w przestworzach Twoim dobrym duchem. Ściskam Cię mocno. I płacz tu na forum jeśli Ci tego trzeba. Będziemy starały Cię przytulac najlepiej jak potrafimy. Przeciez po to tez jesteśmy.
Dyziak, doskonale cię rozumiem I doskonale wiem, ze dopki nie przetrawisz tego sobie żadne słowa ukojenia nie dadzą. Bo wszystki będą takie banalne...
Słońce, jeszcze będziesz szczęśliwa. A teraz pozwól łzom płynąć i oczyszczac. Pozwól, jesli ma cię to uspokoic i pomóc. Jeśli chcesz, pisz na priva. Jestem.
Dyziak ogromnie ci współczuję,uwierz,że czytając to zrobiło mi sie bardzo zle, ale pomysl z innej strony "Tak miało byc "nie da sie tego zmienić i popatrz na swoją córcie jak się rozwija jak rośnie jak się do Ciebie przytula,jakie ma słodkie oczka i jak czasami broi :wink:Ona cię bardzo potrzebuje Pomyśl,że masz przecież dla kogo życ,ile świata musisz jej pokazac nie możesz sie załamywać wiem,że łatwo mi sie to mówi gorzej z wykonaniem ale sprobuj uda sie wierze w Ciebie wiem ,że sobie poradzisz.Przeciez masz jeszcze szanse mieć malutkie dziecie nikt przeciez nie powiedział ci ze nie możesz,potrzebujesz tylko troche wiecej czasu,widocznie tak miało być.A Twój mąż no cóż wiesz przecież,że mężczyzni nie potrafią pokazywać uczuć tak jak my a szczególnie smutków i tego jak im jest żle,ale spróbuj z nim porozmawiać powiedz,że jest ci ciężko i przytulaj sie do niego to pomoże i Tobie i jemu.
Z całego serca życzę dużo cierpliwości,powodzenia. WIERZE W CIEBIE DYZIAK DASZ RADE
Mam nadzieje, ze jestescie. No i nie daje rady, nie umiem. A moze nie chce? To moze solidny kop w 4 litery mi potrzebny? No, tak mi lepiej Chyba w ta strone musze uderzyc.
Dyziak napisałam juz wczesniej MUSISZ DAĆ RADE masz dla kogo.
dyziak,
czy jest już lepiej? Może powinnaś też popatrzeć z tej strony, że Twije dziecko to doskonałe lekarstwo. U mnie tak było. Małas jest tak absorbująca, że w ciągu dnia żadko mogę usiąść i pomyśleć. Bo ciągle a to pa, pa, a to niam, mniam, a to czytanie bajek i tak w kółko. Poświęć jak najwięcej czasu dzieciaczkowi. Jeszcze jedno, dzieci czuja, gdy coś się dzieje, gdy coś jest nie tak. Ja strasznie płakałam i mała też zrobiła się płaczliwa, potem właściwie nie miałam czym juz płakać, tylko oczy były spuchnięte. Moim ratunkiem była Natalka. Może Twoim tez jest Twoje maleństwo. Faceci nie lubią chyba rogadywać się na takie tematy, no bo co facet ma powiedzieć, on może się tylko domyślać jak to jest, może pomóc przez swoją obecność, ale nie zrozumie, no bo jak. U nas trwa dyskusja, bo ja chcę adopcję a mąż chce biologiczne dziecko. Może mnie przekona, zobaczymy.
dyziak dopiero dojrzałam Twój wątek .
Trzymaj siÄ™ kochana
Dyziaku... Boli potwornie... Wiem. Nikt tego nie pojmie. NIKT, kto nie przeżył... nie przebolał. To takie niesprawiedliwe i boli jak diabli Nie umiałam sobie z tym poradzić. Nie potrafiłam. Wyłam w poduszkę, oglądałam filmy o dzieciach i łkałam. To boli podobnie jak śmierć. Bo przecież Ktoś umiera. Ktoś kto był jedynie cieniem na pasku ciążowym. A potem odszedł pozostawiając głęboki żal i pustkę. Do dziś tkwi we mnie obraz mojego Dziecka na monitorze... bijące serduszko... To nadal tak strasznie boli Dopiero uświadomienie sobie tego przyniosło mi ulgę. Pozwoliłam sobie na powiedzenie, że w pewnym sensie, Ktoś umarł. To był KTOŚ. Ktoś, kogo nie doświadczył tak naprawdę nikt, poza mną... Ten Ktoś ma na zawsze miejsce w moim Sercu. Jest. Istnieje. Nie zginie. Póki ja będę. Wierzę, że jest gdzieś Jego Duch... Wniósł w moje życie bardzo wiele. Pozwolił docenić coś, co do tej pory było takie oczywiste... Zbierzesz się. Poukładasz. Daj sobie czas. I prawo do łez. I nie daj sobie wmówić, że to nic. Potem rozpoczniesz Odbudowę...
Gdyby coÅ›, jestem!
Też dopiero co tu trafiłam.
Tak bardzo mi przykro. Nie mam pojęcia co czujesz, nigdy w życiu tego nie przeżyłam. Jedyne co znam to ból po stracie kogoś bliskiego. I dlatego myślę sobie - płacz. I nie próbuj być dzielna. Każdy ból musi kiedyś stać się lżejszy. Chyba. Z
I ja rozumiem, ciąża obumarła, zabieg, teraz jestem we Francji, rodzina w Polsce nic nie wie, mąż-chyba też nie do końca czuje to co ja.
Wcześniej szukałąm argumentów za, bo ciąża nie do końca planowana, że to dobry moment, dobra różnica wieku. Teraz szukam argumentów przeciwko: nie mam pracy, mały potrzebuje opieki... Ale juz lepiej, mama nadzieję, że u Ciebie też. J.
Trzymaj sie. Jeżeli ci to pomaga to płacz, płacz ile sie da takiego żalu inaczej z siebie nie wyrzucisz. O alkohol sie nie bój, skoro sama zauważyłaś że po niego sięgasz to znaczy że jesteś silna i nie pogubisz się w tym. Trzymam za Ciebie kciuki z całych sił
Też poroniłam. Stało się to w lipcu i był to początek ciąży. Nie mogę się doczekać kiedy minie 6 miesięcy i będę podejmowała kolejną próbę. Myślę, że będe tej ciąży bardzo niepewna... Nawet będę bała się cieszyć
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|