Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Może pomozecie mi - Nastka ponieważ pochodzi z Gminy, a nie z miasta dodam, że z tej "gminy" jadę szybciej do pracy samochodem niż z końca miasta nie dostała się do ŻADNEGO przedszkola dodam, że nie dostała się tylko i wyłącznie z tego powodu chociaż o ironio pracuję w mieście i miastu płacę podatki. Znalazłam w chwili desperacji przedszkole niepubliczne o wdzięcznej nazwie DO RE MI muzyczne. Kosztuje tyle samo albo i mniej co publiczne ale no właśnie napisze w punktach, a Wy gdybyscie mogły mi napisać czy to dobrze czy żle
- dzieci 15 w grupie
- nie lezakują (Nastka i tak w dzień nie spi)
- śniadania trzeba dawać - zupe przywożą podobno sytą, herbata na miejscu
- 2 grupy jedna 3,4 latki druga 5,6 latki czyli maleńkie przedszkole
- mieści sie w bloku trzy sale, brak własnego podwórka co prawda niedaleko ogromny park
- mieli mnie powiadomic w czerwcu jak z przyjęciem Nastki nie zrobili tego
-przez wakacje nieczynne, nie ma wywieszonych list dzieci, nie było spotkania organizacyjnego, nie wiem co kupić
- dzieci maja 4 razy w tygodniu muzykÄ™
- byłam dwa razy w przedszkolu i zawsze dzieci siedziały przy stolikach i uczyły sie (no rysowały)
Niby wszystko super ale jednak to nie jest takie tradycyjne przeszkole. Sama nie wiem co myśleć. Najgorzej, że może i Nastkę przyjmą ale raczej w połowie września najwcześniej a ja muszę być w pracy najpóźniej 1 września. I co mam ją zaprowadzic 1 września do dziwnego przedszkola chyba dziwnego. Mozę napiszecie mi coś mądrego, bo ja już nic nie wiem.
domi
Fri, 19 Aug 2005 - 08:20
Może to oddział przedszkolny a nie przedszkole? Wtedy tłumaczyłabym te posiłki dowożone. U nas w miasteczku też kiedyś było takie mini przedszkole na parterze w bloku. Długo nie pobyło a z jakiego powodu to nie wiem . Ja też byłam w "naszym" przedszkolu 2 razy i raz były zajecia taneczne i muzyczne a drugim razem rysowanie. Teraz będę z córką jeszcze kilka razy celem zapoznania jej z przedszkolem więc zobaczę jak tam jest wszystko zorganizowane.
W każdym razie to "twoje" moze być uznane za "dziwne" przedszkole.Ja bym chyba nie zdecydowałą sie na oddanie tam dziecka, chociaz to też kwestia ceny... . Z drugiej strony cena o niczym nie świadczy bo znam przedszkole strasznie drogie a niezorganizowane, ciasne i brzydkie. Nic ci doradzać nie będę, bo nie wiem co .
sdw
Fri, 19 Aug 2005 - 08:48
Jagna, małe grupy to duzy plus. To, ze są mieszane, też niewiele przeszkadza. Moje Baby chodzą (no, Duża chodziła ) do takiego małego, choć publicznego. Zastrzeżeń nie mam. Zajecia muzyczne, jeśli ciekawie poprowadzone, dziecoi zazwyczaj lubią. Rysowanie chyba w każdym przedszkolu jest głównym punktem programu i odbywa sie codziennie Dostarczanie pożywienia też nie est głupie dasz dziecku to, co lubi Jedno mnie zastanawia w kwestii żywieniowej, czy prócz śniadania dostają tylko zupę? Drugiego nie? Podwieczorku nie? Jeśli sama zupa to trochę mało (mogą nie gotować w przedszkolu, bo kuchnia nie spełnia wymogów. A e, dla żywienia publicznego, sa dosć ostre. Znam kilka przedszkoli, które żywią w takim systemie i jest w porządku (jak dla mnie taka opcja ma jeden zasadniczy minus - "w razie czego" typu niestrawnosć, zatrucie, etc., trudniej znaleźć winnego - sklep, kucharz, dostawca czy przedszkole?).
Przedszkola publiczne też nie działają w wakacje. Są ustalane dyżuty. To, ze nie ma list wywieszonych i nie wiesz co przynieść, to też nie jest rzadka praktyka Niedobrze tylko, że nie pounromowali cię o przyjęciu/bądź nie małej.
Ja na twoim miejscu zaporowadziłabym dziecko do DO RE Mi i zobaczyła jak tam jest "w praniu". Jesli bedziesz miała zastrzeżenia zawsze mozesz zabrać i przenieść do publicznego jesli istotnie się dostanie.
McJAGNA
Fri, 19 Aug 2005 - 11:39
dzieki> Wiolontela kochana jesteÅ› i jak zawsze (no prawie )masz racje
McJAGNA
Fri, 19 Aug 2005 - 11:42
a jeszcze z tą zupą. Pani powiedziała, że dzieci naprawdę się najadają. Nie mają swojej kuchni. To akurat mi nie przeszkadza, bo u mnie w domu też tylko zupa na śniadanie.
A jeszcze jedno wychowawyczyunie są młode tzn bardzo młode, no młodsze ode mnie. Takie młode i ambitne co mi dzieci wykształcą. I to chyba dobrze
kasia_wp
Fri, 19 Aug 2005 - 12:33
Witaj, Mam identyczną sytuację, bo pracuję w mieście, mieszkam w gminie, dziecka nie przyjęli do naszego wiejskiego, ale mąż zdążył przemeldować się do miasta i tym sposobem mamy miejsce we Wrocławiu. Głupie to ale nie mieliśmy innego wyjścia.
Ale wracając do Twojej sprawy- też bym posłała na próbę, córki mojej siostry swojego czasu chodziły do przedszkola zakonnic i też nosiły ze sobą kanapki, było ok. Obiad na miejscu. Zresztą znam duże przedszkole we Wrocławiu gdzie wszystkie posiłki dowozi firma kateringowa, także chyba nie masz co się martwić. Jeśli chodzi o łączone grupy to często tak się robi w małych przedszkolach, ba są i takie gdzie specjalnie dobiera się dzieci rózne wiekowo, aby nawzajem się stymulowały ( młodsze uczą się od starszych, starsze "opiekują się" - jak w rodzinie.)
Jak nie spróbujesz to się nie przekonasz, wiem ze na dziecku trudno eksperymentować, ale tym razem chyba można spróbować. Doświadczone mamy przedszkolaków powtarzają mi zawsze że najważniejsza w przedszkolu jest Pani nauczycielka.
_rybka
Tue, 23 Aug 2005 - 10:16
Zaraz tam dziwne Po prostu odbiega od naszych utartych oczekiwań. I wiesz co? Może okazać się po prostu lepsze, bo pracownicy nie boją się nowego. Może dzięki temu lepiej potrafią dostosować się do potrzeb dziecka, niż ktoś, kto ma sztywne granice, bo zawsze tak było?
Wolisz panie, co to nie wierzą w alergię, bo dawniej to tyle tego nie było? Albo od dawa zupę mleczna trzeba zjeść, nawet jak ktoś ma obruch wymiotny?Tia, w ty co pisałaś nie widze nic nieopokojącego.
Małe grupy - plus jedynie.
Brak placu zabaw -jest park.Zresztą, jak widzę plac zabaw "naszego "przedszkola, to chyba wolałabym, żeby go nie było. Metalowe złomy często dodatkowo zdewastowane.
Trzy sale - w niektórych przedszkolach publicznych bywa gorszy ścisk. Dwie grupy ? To przecież jedna sala niejako zapasowa.
Posiłki? Jak dasz śniadanie sama to dajesz to, co dziecko zje. Jeśli natomiast jest posiłek przedszkolny może byc różnie. U nas np. jadłospis jest tajemnicą objęty i ni ma wywieszonego. Prośby nie skutkują. O zupę zapytaj dokładnie - z mięsem, chlebem itp.
Sprawy organizacyjne - jak przedszkole ruszy na pewno uzyskasz potrzebne ci informacje.
Muzyka, rysowanie - toz to same plusy.
Wiek pań - to chyba nie ma większego znaczenia. Liczy się raczej ich stosunek do dzieci.
Ja bym zaryzykowała.
McJAGNA
Tue, 23 Aug 2005 - 22:39
rybko dziękuję bardzo - miód na biedne serce matki
mamami
Thu, 25 Aug 2005 - 23:26
Jagna dla mnie tez twój opis nie brzmi dziwnie, raczej bym rzekla że atrakcyjnie.
Myslę że bedzie ok.
Ciocia Magda
Fri, 26 Aug 2005 - 09:13
wg mnie też więcej plusów niż minusów, tylko skoro piszesz, że dwa razy dzieci siedziały przy stolikach - sprawdziłabym, kiedy biegają i szaleją , czy mają jakieś zajęcia ruchowe? dla mnie to podstawa...
Myślę, że brak posiłków (minus zupa) to sposób na ograniczenie kosztów - skoro prywatne przedszkole kosztuje tyle co państwowe - da się przeżyć (mamy alergików czasem przecież dają dziecku wyżywienie na cały dzień do przedszkola).
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.