Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Tytul to zdanie z glosnej ksiazki "Ja"Martela
Zastanawia mnie dominujace , wszechobecne ja w literaturze wspolczesnej i nie chodzi wcale i narracji pierwszoosobowej , tylko o literature skurczana do rzeczonego ja.A pojedyncze ja ma zakres mocno ograniczony, zakres percepcji swiata.
Ale nie o tym mialo byc , nie do konca o tym , jakos tak sie uklada , ze polskiej literatury wspolczesnej nie tworza kobiety , przeczytalam ostatniego Ziemkiewicza i dochodze do wniosku smutnego , ze nasz wspolczesny bohater lit to totalny nieudacznik , pijak , ktorego koledzy wpadli w wir kasy , a w duzym skrocie to jest jak spiewa Polock w "chomiczowka , chomiczowka".
Do momentu kiedy ten mocno nadwyrezony przez system alkohol i kobiety bohater funkcjonowal tylko u Pilcha to nawet smacznie i strawnie bylo.Bo Pilch Jerzy ma niewatpliwie urok sam w sobie , urok sukinsyna ale jednak.
Po czesci wiem z czego to wynika , literature wspolczesna tzw.mloda (bardziej umownie niz formalnie) tworza panowie rekrutujacy sie z polonistyki , a polonista to fatalny zawod dla mezczyzny. panowie ktorzy w pogardzie maja kase , a smutki topia w Harendzie.
Albo sie zestarzalam maksymalnie albo mam racje;) ale brakuje mi takiego Prousta , takiej literatury w ktorej nie ma pytania "pieprzyles kiedys swinie Joe"
b.
Ciocia Magda
Sat, 03 Sep 2005 - 17:43
ej bo Agnieszka, to co ludzie piszą a to co jest wydawane - to dwie różne sprawy.
W księgarniach albo rodzime bridżetydżąsy, albo "Gnój".
Moja przyjaciółka siedzi na portalach literackich i twierdzi, że tam wielka różnorodność - i stylów i tematów .
Najbardziej przerażające jest to, że ludzie "zabijają" się o książkowy chłam - kierując się tylko i wyłącznie nachalną reklamą w kolorowym czasopiśmie, opinią sąsiadki czy tym, że coś jest "dalszym ciągiem" czegoś. Nie chcą słyszeć o niczym innym. Pragną tylko nowości, tak jakby wszystkie rozumy już pozjadali. A te nowości to na ogół... pożal się Boże... Przykro patrzeć, jak sprytni i chciwi literaci wykorzystują to produkując (to właściwe słowo) dwie powieści rocznie niczym nie różniące sie od poprzednich, tylko coraz bardziej wyprane z pomysłów. A najlepiej - podczepione pod jakąś durną "serię", której posczególne elementy publicznośc będzie łykać bez popijania.
I każdy czytelnik powtarza jak mantrę: "poproszę coś lekkiego". NIKT nie mówi "poproszę coś CIEKAWEGO, coś FASCYNUJĄCEGO, coś NIEBANALNEGO, coś DAJĄCEGO DO MYŚLENIA, coś NIEZWYKŁEGO.
Czy tylko ubogie słownictwo??...
Maciejka
Sun, 04 Sep 2005 - 04:31
Ano niestety nie stawaiałabym na ubogość słownictwa jeno na panujące wśród społeczeństawa przekonanie, ze życie jest na tyle ciężkie i wymagające sprytnego lawirowania między przekonaniami i pragnieniami a chęcią związania końca z końcem, że jesli w ogóle decydują się na lekturę, to ma ona im zapewnic wyłącznie odpoczynek od rzeczywistości. Oni maja tę książkę przeżyć emocjonalnie, choc niegłęboko, a po zakończeniu lektury zrobić głębokie ufff... i zapomnieć o niej czym prędzej.
agabr
Sun, 04 Sep 2005 - 11:42
Sylwia i Maciejka niewatpliwie macie racje , ale ja troche o czyms innym , wlasnie o tym co Magda.To, ze literatura jest jednorazowa jakos mi nie przeszkadza, niech sobie beda serie o dupie maryni .
Mowie o literaturze z tzw. wyzszej polki wlasnie o Kurczoku, Ziemkiewiczu,Klejnockim,Sosnowskim, ktorzy gdzies tam sami bedac tzw mloda polska inteligencja, przedstawiaja obraz tej MPI dosc zalosny imho.b
Maciejka
Sun, 04 Sep 2005 - 12:14
Masz rację Agnieszko, mój wtręt był raczej odpowiedzią na to, co napisala Sylwia niż Ty. Bo szczerze mówiąc nie mam siły czytać współczesnych twórców, którzy kreują świat rodem spod budki z piwem. Sięgam z obowiazku i po chwili zostawiam i co gorsza nie wracam. I też czasem się zastanawiam czy tak się skurzyłam domowo, ze nie rozumiem literatury wysokiej czy ta literatura obnizyła loty. Chociaż ja mimo tego, ze nominalnie z racji wykształcenia i wykonywanego do niedawna zawodu zaliczam się do znawców, to mam sobie dużo do zarzucenia jeśli chodzi o moje kompetencje literackie. Ciągle jeszcze gust stawiam na pierwszym miejscu. Ale może to całe szczęście...
Lubiłam alkoholiczne majaki u Konwickiego, godziłam się na taką konwencja na początku lat 90. u Vargi (może dlatego, ze sama w takich klimatach się czasem nurzałam), choć za autorem nie przepadałam. Pilch mnie już nie zachwycił (choć mam wrazenie, ze tak naprawdę nie dałam mu szansy), a teraz często czytam opis na okładce i odkładam. I obawiam się, że robię tak nie ja jedna. Czy to przypadłość prowincjonalnego środowiska intelektualnego? Wątpię.
agabr
Sun, 04 Sep 2005 - 12:54
o wlasnie Varga jeszcze, ciesze sie Maciejko , ze rozumiesz o czym mowie :)przeciez to kurcze nasze pokolenie, no w kazdym razie moje,, eee no zaraz i Twoje o ile pamietam ).
Bo jeszcze na poczatku lat 90 to jakos bylo do wyboru , do koloru i silny Krakow , i Tokarczuk, Saramonowicz , Filipiak , Rudzka czy Gretkowska a teraz bryndza.b
Maciejka
Sun, 04 Sep 2005 - 13:24
Ano nasze pokolenie Agnieszko, nasze! I może dlatego ja się czuję nieco zagubiona. bo ja jestem osobą nieco zakompleksioną i obwiniam siebie, że nie rozumiem tych klimatów. Ale skoro i Tobie to zgrzyta, to znaczy, ze coś tu jest nie tak.
Tokarczuk i Gretkowska co jakiś czas się odzywają. I może to i lepiej, że nie produkują literatury (mówię tu zwłaszcza o Tokarczuk), tylko odzywaja się, kiedy naprawdę mają coś do powiedzenia. Ale faktycznie brakuje mądrych i niebanalnych kobiet w literaturze. A przecież pisało się swego czasu na łamach czasopism kulturalnych "runęły baby w literaturę...". Ale własnie mi przyszło do głowy, ze początek lat 90. to był takze muzycznie czas kobiet. A potem to się wszystko rozlazło. Za słaba ta nasza płeć? Za mało wytrzymała? Bo że głupsza nie wierzę!
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.