To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Nadchodzą ciężkie czasy / przepisy na złość ludziom??? :(

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Sylwia M.
Może ktoś z Was zna prawo pracy i mi wyjaśni jak to możliwe, że prawo, które pozornie ma chronić pracownika, obraca się przeciwko niemu.
A może też borykacie się z tym problemem? A może to jest problem "wymyślony" przez moje kierownictwo???

Pracuję w bibliotece publicznej. Otwarta jest od pn do czw 10.00-18.00, oraz w sob. 8.00-15.00. W piątek też pracujemy, ale nie wypożyczamy.
Nasza praca wymusza dość często organizowanie imprez/spotkań, które zaczynają się po południu a kończą wieczorem. Często też bywa tak, że pewne sprawy trzeba wykonać w danym dniu poza godzinami otwarcia,a więc de facto 9 i 10 godzin przepracować.

Do tej pory było tak, że:
jak pracowałam 9 czy 10 godzin, to do zeszyciku wpisywałam sobie takie nieoficjalne "nadgodziny" i mogłam je odebrać w dowolnym dniu i w dowolnych częściach (bez szkody dla godzin otwarcia biblioteki), informując telefonicznie kierownictwo. To było niezwykle wygodne i przydatne. Jak miałam jakieś spotkanie służbowe wieczorem, to np. wychodziłam z pracy po 6 godzinach od rana (zostawiając na posterunku koleżankę) i wieczorem wracałam, aby obsłużyć imprezę. Nigdy nie było żadnych zgrzytów, a mnie nawet się opłacało to w sumie - organizacyjnie.

Teraz się dowiaduję od "góry", że ten proceder nie ma prawa dłużej trwać, bo prawo pracy na to nie pozwala i że bezwzględnie muszą być przestrzegane nastepujące zasady:
- nie ma żadnych "nadgodzin" i nie wolno pracować dłużej niż 8 godzin dziennie
- jeśli pracuję danego dnia do wieczora, to następnego nie wolno mi przyjść rano do pracy
- nie wolno dzielić 8-godzinnego dnia pracy na części.

A teraz podam Wam parę przykładów, jaka to paranoja.
1. W sobotę od 8.00 do 15.00 mam otwartą bibliotekę, a o 15.00 przychodzi grupa literacka. Siedzi 2-3 godziny, a ja razem z nią (zajmując się swoimi obowiązkami). Nadrobione godziny odbieram w dogodnym momencie. Teraz nie wolno mi siedzieć dłużej niz do 16.00. No chyba że uznamy to za mój czas prywatny, ale wtedy nie ma mowy o odbiorze godzin icon_sad.gif. I co?
2. Przykładowo w poniedziałek o 19.00 organizuję spotkanie autorskie. Które w założeniu potrwa do 20.30. Czyli muszę przyjść do pracy na 12.30, i w dodatku przez wszystkie następne dni aż do soboty też muszę tak przychodzić, aby "zachować odstęp". Czyli co - spędzać wieczory w pustej bibliotece, a co z godzinami otwarcia, z obsługą ludzi i z moim wolnym czasem???
3. Moja współpracownica jest na urlopie/ zwolnieniu, a ja MUSZĘ załatwić sprawę służbową w tym dniu poza placówką (np. - wpłata do banku, zebranie kierowników, itp.). A jednocześnie muszę 8 godzin mieć otwartą bibliotekę - "siedzieć za biurkiem". To jak mam to zrobić nie robiąc "nadgodzin"? W prywatnym czasie - za który nic mi się nie należy.

Przykłady mogłabym mnożyć. Zdarzają się one na co dzień. Nie wyobrażam sobie wprowadzenia tego w życie. Moi przełożeni powtarzają zaś jak mantrę, że takie jest prawo i nie możemy sobie pozwolić na dalsze jego omijanie - jako zakład pracy. I oczywiście na moje barki składają zorganizowanie wszystkiego tak, aby nie było się do czego przyczepić. Gdy cichcem zapytałam, czy nie moglibyśmy po prostu W RZECZYWISTOŚCI robić tak jak do tej pory, a w papierach "jak należy", usłyszałam , że absolutnie nie.

Czy to się nie nazywa podcinanie skrzydeł, bezinteresowne dręczenie ludzi tak lubiących swoja pracę??? icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif
Mariola***
Brak słów, ale coraz"MĄDRZEJSI!!!" piszą wszelakie ustawy, kodeksy.
Niestety my ponosimy tego konsekwencje.
Potwora
Hmmm, z tego co wiem jak najbardziej istnieje coś takiego jak dzielony czas pracy icon_rolleyes.gif a co w takim razie w pracownikami, którzy mają godzinną przerwę na lunch? icon_eek.gif Zlikwidować i ciurkiem pracować icon_question.gif

Jeżeli chodzi o przerwę to kodeks pracy mówi, że obowiązkowa jest przerwa przynajmniej 8 godzinna przy 8 godzinnym dniu pracy. Chyba, że te przepisy tak drastycznie się zmieniły od czasu kiedy miałam do czynienia z prawem pracy ( czyli 2 lata).

W każdym razie mam wrażenie, że "góra" we właściwy sobie i dziwny sposób interpretuje przepisy. icon_rolleyes.gif No, przeciez naucyzciele też np. rozliczają się z 40 godzinnego tygodnia pracy, z której dużą część wykonuja w domu, i jak to jest? icon_eek.gif
myszka
Sylwia, podstawowa sprawa: ewidencja czasu pracy pracownika. Jest obowiÄ…zek prowadzenia czegoÅ› takiego.

Jeśli z takiej ewidencji wynika, że pracowałaś ponad normatywny czas pracy, to pracodawca jest zobowiązany w okresie rozliczeniowym (tu musisz sięgnąć do obowiązującego was regulaminu pracy) rozliczyć godziny nadliczbowe. Rozliczyć - czyli albo wypłacić, albo zrekompensować czasem wolnym.

No i jeszcze pytanie jak wyglÄ…da obowiÄ…zujÄ…cy CiÄ™ czas pracy - zgodnie np. z umowÄ… o pracÄ™ czy regulaminem pracy.

Inna jeszcze sprawa - formalnie na pracę w godzinach nadliczbowych powinnaś mieć polecenie wykonywania pracy. Ustnie / pisemnie - w zależności od przyjętych w zakładzie zasad.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.