To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Ależ to niemożliwe :$...

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

sdw
...wmawiała wczoraj Ślubnemu pani J. wychowawczyni grupy maluchów. Ślubny, wyprowadzony z równowagi, zapowiedział, ze przy kolejnym tego typu zajsciu powiadomi odpowiednie władze. Powiedział też, ze nie życzy sobie pomawiania jego córki o kłamstwo, trzasnął drzwiami i wyszedł.

W czwartek dzieci w przedszkolu maja rytmikę. Ponieważ tylko jedna sala jest na tyle duza, by mogły sie w niej odbywać zajecia, dzieci z maluchów maja jako pierwse po czym przechodzą piętro wyzej a starszaki schodzą na dół, na rytmikę. Tak było i w tę środę. Kiedy nastepowało przemieszczanie sie grup, kami wyszła do łazienki (pani nie widziała icon_exclaim.gif ). wróciwszy do sali nie zastała w niej nikogo. Poszła wiec do szatni, ubrała się (wyjaśniła kilkakrotnie i bardzo dokładnie jak i w co próbowała się ubierać, według moich obliczeń musiało to trwać min. 15 min) bo myślała, ze dzieci poszły na dwór. Nie mogła poradzić sobie z otwarciem drzwi wiec czekała przy nich aż pojawi sie ktos, kto jej pomoze. Mówi, ze stała "tlochę długo" icon_rolleyes.gif Traf chciał, ze akurat "jakiś pan", wedle słów dziecka, wchodził do przedszkola, ona wiec wyszła na dwór. Szukała dzieci ale nie było ich na dworze. Probowała więc wejść z powrotem do przedszkola ale znów przeszkodę stanowiły drzwi. Ten sam "jakiś pan" wychodząc wpuścił ja do środka. Weszła do szatni, zaczęła się rozbierać i wtedy, EUREKA icon_exclaim.gif , znlazła ją pani.

Myślałam, ze mnie krew zaleje icon_evil.gif Ślubny wczoraj zrobił małą zadymę. Obawiam się jednak, że zbyt mała. Ja idę w pon. Tak jestem wściekła, ze chyba te baby poduszę.
semi
icon_eek.gif szok poprostu! Dobrze, że masz taką rezolutną córę, że wróciła do przedszkola pomimo przeszkód. Strach pomyśleć, co mogło się stać. leo by pewnie pomaszerował do domu. zaskoczenie przedszkolanki mnie nie dziwi, to faktycznie wydaje się nierealne. Powinna dostać porządną burę, może następnym razem przypilnuje dzieci. Jestem pod wrażeniem rozsądku Kamilki. Pani ją znalazła przez przypadek, czy może wreszcie się zorientowała i udała na poszukiwania?
sdw
Pani się "o nią martwiła", jak przekazała Kami. Aha, znalazła ją pani ze starszej grupy i zaprowadziła na górę, do maluchów icon_confused.gif

Do bólu, upierdliwie powtarzam mim dzieciom, że jesli się zgubią i nie będą wiedziały co robić maja wrócić do punktu wyjścia i czekać. Jak widać na powyższym, przyswoiły. Na szczęście.
cydorka
pomijajac fakt, ze to jakas chora sytuacja zeby sie dziecie ot tak wydostalo z przedszkola i nikt na to nie zaregowal ( ubrane na dodatek)
to co to za pan, ktory wpuszcza/ wypuszcza takiego malucha i sie nie zainteresuje co i jak?
cyd
sdw
Pan, podejżewam, jakiś obcy icon_rolleyes.gif Ślubny o pochodzenie pana nie pytał, pani nie mówiła, a ja podejżewam, ze być może to jakis przedstawiciel handlowy, bo ostatnio coś się ich wielu pojawia.
_rybka
Wiola, mądre masz dziecko. Chyba mądrzejsze od pani.
A przed wizyta nastaw się na informację pani, że to mala jest winna, bo .......
sdw
A nie, pani nie mówi, ze mała jest winna, choć się tego właśnie spodziewałam. Cóż, zobaczymy jak bdzie rozmawiała ze mną icon_wink.gif
mama_do_kwadratu
Brawo dla twojej córki- zachowała się bardzo odpowiedzialnie!
Nie skomentuję jak mogło dojśc do tego, że pani nie przeliczyła dzieciaków po przejściu do nowej sali...
Edzia77
Dobrze ze to wszystko tak sie skonczyło. Bardzo mądre dziecko, mam nadzieje ze moje w takiej sytuacji zachowałoby sie podobnie.
Coffee
Matko swieta
a w przedszkolach ma byc bezpiecznie

biedna mala...ale madra, ze wrocila a nie poszla przed siebie!


z drugiej strony, dostalam kiedys prace jako przedszkolanka zwolnilam sie, a raczej nie podpisalam umowy/chyba mnie tam meisiac na czarno trzymala bo kazala sie z Urzedu pracy wypisac a nie podpisala umowy stale zwlekala/
w kazdym razie po miesiacu odeszlam bo nie chcialam miec nieszczescia

bylam grupowa 2-3latkow
wspominam super , uwielbiam takie dzieciaczki, tula sie, sa takie ufne i zabawne..oczywiscie biegaja , krzycza i placza ale sa super...w kazdym razie nie mialam zadnej pomocy a bylam sama z 26dziecmi w grupie!
no i jakos to bylo, ale najgorzej jak dziecko chcialo siusiu lub cos wiecej..i trzeba bylo do ubikacji
Matko co sie napocilam
stalamw drzwiach i to an male w kibelku to na dzieci biegajace po salce
az tu razu pewnego wlazla pani dyrektor i z pieknym usmiechem dala dzieciaczkom-biegajacym w trakcie zabvawy...lizaki
jezusie co ja sie natrzeslam zeby sobie oczek nie wybily
nie mogla dac cukierkow icon_rolleyes.gif icon_evil.gif
bardzo wazne -jak juz dziecko musi byc w przedszkolu-dobrac dokladnie rpzedszkole
bo ja widzac to-niby renomowane i slynne u nas-od podszewki to dziekuje i za darmo bym mojego nie wyslala icon_redface.gif
sdw
Coffee, ja przedszkole wybirałam bardzo dokładnie. Starsza córka przez 3 lata chodziła do innego, miałam zastrzezenia, a w obecnym, wlaściwie od początku, podobało mi się wszytsko. Owszem, są sprawy, z którymi pogodzić się nie mogę ale z opieką nad dziećmi nie mają wiele wspólnego. Właśnie od tej strony wydawało mi się ono niemal idealne. Zgłaszałam rzeczy, które, moim zdaniem, nie powinny mieć miejsca. Zazwyczaj kończyło się kompromisem.


Nie mam złudzeń, ze istnieją przedszkola idealne. Pewnym sprawom można odpuścim ale takie sytuacje miejsca mieć nie mogą.
beattta
Wiola, dobrze, że Kamilka sobie poradziła.
Jak to możliwe, aby przez 15 minut nikt nie zorientował się, że brakuje dziecka icon_eek.gif Skoro zmieniały sale, pani powinna przeliczyć dzieci ...

Zmieniłam Julce przedszkole głównie dlatego, że nie czułam, aby była tam bezpieczna. Pamiętam, jak kiedyś szukałam jej po wszystkich grupach i nikt nie mógł mi powiedzieć do której została przydzielona (w ramach nieobecności jej pani). Poza tym nie sprawdzano kto przychodzi po dziecko.

Daj znać co powiedziała wychowawczyni w czasie rozmowy z Tobą.
Mama Anka
Wiola to to tez przegiecie, ale wyobraz sobie znajomej siostrzeniec dwa i pol roku. Wyrwal sie na gigant z przedszkola z przedszkolnego placu zabaw , przeszedl kawal po osiedlu do dworca, wjechal sobie ruchomymi schodami na peron i wsiadl do kolejki, w kolejce se siedzial i do jakiegos faceta dziadek mowil, a ten "dziadek" nic, odwracal sie jak to facet, w koncu jakas babka spytala czy to jego wnuczek, skad, wiec zabrala go do dyzurki na dworcu glownym Hamburga, maly to ten dworzec nie jest, ogromna hala, podziemia, tunele, sama sie gubie, a takiego Maluszka pomiedzy penerami, narkomanami jak to na dworcu dlugo mogliby szukac, co sie moglo stac tylko wyobraznia moze nam podpowiedziec. Z dyzurki wzieli go policjanci, zaczeli szukac, czy jest zgloszenie, a od wyjscia malego do zgloszenia na policje uplynely prawie dwie godziny, no i bylo, dobrze, ze matka nie byla swiadoma, ze dziecko zginelo, bo by osiwiala, policja zlozy skarge na przedszkolanke o niedopilnowanie i wszczela postepowanie, jak do tego doszlo, co za furtka na przdszkolnym jest itd. W naszym przedszkolu tez sie zdazylo, mimo ciezkich drzwi pieciolatka poszla do toalety, a jak po 10 min. przedszkolanka jest szukala to ta byla juz w domu, a dlaczego, bo jej sie nudzilo. Ja wiem, ze nie powinno tak byc, ale akurat tu byla chwila z ta dziewczynka, jestem w stanie usprawiedliwic przedszkolanke bo przez lata ja znam i wiem, ze dzieci pilnuje jak oka w glowie, ale z tym malym, zeby nawet nie zauwazyc przez prawie dwie godziny to przegiecie totalne.
Mama Anka
Od nas z osiedla jedzie sie 20 min. kolejka do Centrum, tylko chcialam dodac, i tylko ta kobieta zainteresowala sie 2,5 latkiem. icon_rolleyes.gif
Coffee
no wlasnie sluchajcie ja jak tam rpacowalam tez mnie "uderzylo" ze nie musialam sprawdzac kto po dziecko przychodzi wystarczylo, ze dziecko chetnie szlo do osoby ...i juz mialo byc ok
czyli jakby przyszla sasiadka lub nie wiem kto to tez bym miala wydac dzieciaczka?
Ciocia Magda
Moja Mama kiedyś zrobiła taki numer (jako przedszkolak). Wyszła z przedszkola, wsiadła do tramwaju, dojechała do domu, jeszcze duży kawałek trzeba było podejść. Ale dostała lanie icon_rolleyes.gif

Ja też mam podobny (ale wcale nie tak straszny) epizod w karierze przedszkolnej. Z kolegą Wiśniewskim (imienia nie pamiętam, a się w nim kochałam icon_redface.gif ) wybiegliśmy przed grupę podczas powrotu z parku, sami przeszliśmy przez ulicę - taką, co nawet dziś może 10 samochodów dziennie jeździ - i wróciliśmy do przedszkola. Lanie dostał tylko kolega icon_razz.gif

Teraz czekam na wyczyn moich dzieci. Na szczęście między naszym przedszkolem a domem nie ma żadnej ulicy, tylko ścieżki osiedlowe.
ewis_
Gdy ja chodziłam do przedszkola, pani źle zrozumiała nazwisko w domofonie i zamiast koleżanki, wysłała do szatni mnie. Rozejrzałam się, nikogo znajomego nie było, więc ubrałam się i poszłam do domu przez całą Al. Wojska Polskiego, w sumie 4 x przez ulicę, jakiś kilometr, a był rok jakiś 76-77... (boszszsz, jak ten czas leci icon_wink.gif )
Dobrze, że był ktoś w domu, bo pewnie bym wracała do tego przedszkola...

Tylko to były czasy gdy nikt nie robił dymu o takie sprawy w przedszkolu tylko dziecko dostawało ewentualnie po uszętach...
Coffee
tak mi na mysl przyszlo, ze ten facet, co to wchodzil i wychodzi, widzac takie male dziecko same na ulice wychodzace nie wpadl zapytac ze samo idzie? co sie stalo?
ja na pewno bym zapytala wchodzac do rpzedszkola a widzac malucha wychodzace samego przed budynek icon_rolleyes.gif
sdw
Pan podobno zapytał a dziecko odparło grzecznie i zgodnie z prawdą, ze idzie do dzieci na plac zabaw icon_rolleyes.gif
Mama Anka
tak, ale skolei na miejscu faceta jakby zlapal i chcial zaprowadzic do pani czy cus to moglby byc posadzony o probe uprowadzenia czy nie daj Boze molestowania, no bo co taki gosciu, ja to bym nie na nim sie skupila tylko na przedszkolankach, w koncu to nie on byl odpowiedzialny za Mala. Co innego male wedrujace dziecko na ulicy, jadace same kolejka badz autobusem. Sama czesto przy wchodzeniu do przedszkola mijalam dzieci same, ale pare metrow dalej widzialam matki, tylko, ze czasem byl taki kociol, nie znam wsiech matek i dzieci i nie mam pojecia czy czasem nie przeoczylam jakiejs "giganciarki" malej.Staralam sie uwazac, ale trudne to. icon_rolleyes.gif icon_confused.gif
sdw
Ania, ja do pana nic nie mam icon_lol.gif

Aha, z pania nie porozmawiałam, bo jej nie było. Wiece szanownej dyrekcji takoż.
moko.
Wiola no masz mądrą córę:D

Ja raz znalazłam Basię (kolezankę Oskara z przedszkola na ulicy )60m od przedszkola) Basia sobie wyszła z przedszkola bo jej się nudziło(wiek 5 lat) pytałam się jej czy pani wie, ze wyszła a ona nie nie widziała....
Wzięłam Basię za reke i siłą ją zaciągnęłam do przedszkola co łatwe nie, było, bo Basia ważyła jakieś 35kg..........
Przyprowadziłam ją i zawołałam nauczycielki ( one z prędkością światła przybiegły) i wiecie jaka była ich reakcja:
TO ZNOWU BASIA COŚ ZMAJSTROWAŁA- CO ZA TRUDNE DZIECKO........ oj wybuchłam, az kucharki z kuchni wyszły aby zobaczyć kto się drze.

Zgłosiłam sprawę dyrektorce, potem długa rozmowa między nami była.....

I wiem z doświadczenia, że z nauczycielkami(niektórymi)nie warto rozmawiać, bo niektóre z nich szukają tylko wytłumaczenia takiego by ochronić swój tyłek.



Od tej pory przez 10h funkcjonowania przedszkola (dziennie), warte przy drzwiach sprawuje zawsze ktoś dorosły (szatniarka, sprzątaczka)
katiek
U nas furtka przedszkolna jest zamykana o 8.40 i otwierana o 14.00, gdyż w przedszkolu są m.in dzieci autystyczne któer miewają tendencję do uciekania i wtedy potrafią być strasznie szybkie. Przy drzwiach siedzi na ogół pani Ela, która osoby stale odbierające dziecko zna, a inne są sprawdzane czy takowa jest wpisana do karty i dziecko jest też sprawdzane czy wie kto to jest i czy może odebrać.
A Kinga wie kto może po nią przyjść do przedszkola i wie kto ją danego dnia odbierze. A jak ma odebrać babcia-mówimy o tym paniom.
Ze względu na integracyjność przedszkola zawsze są 2 panie (co najmniej-najwięcej widziałam w sali naraz 5)-najfajniej było jak w przedszkolu została tylko Kinga i 2 panie dla niej...
Wiola-dzielna Kamilka icon_biggrin.gif . Należy jej się nagroda za myslenie icon_exclaim.gif
Ludek
Nóz się w kieszeni otwiera jak się takie historie czyta. Dobrze, że Kamila jest rezolutna i nic się nie stało. Niestety to nie są marginalne przypadki.

W naszym przedszkolu teoretycznie odbierac dzieci mągą tylko upoważnione osoby. Niestety to tylko teoria. Ja nie raz odbierałam bratanka lub Diana była odbierana przez kogoś innego. Tylko raz Pani się zapytała, czy jestem upoważniona. Odpowiedziałam, że tak, a Pani dalej nie sprawdzała. Dodam, że nie byłam upoważniona.

Kiedyś kolega zabrał swoje dzieci z przedszkolnego placu i nikt tego nie zauważył. Po 15 min. przyszedł ponownie. Panie dopiero wtedy zorientowały się, że dzieci nie ma.

Cały manewr powtórzył po jakimś czasie. Panie oczywiście też nie zauważyły, ale wtedy to już była cała afera.
W następnym roku dzieci nie zostały przyjęte do przedszkola icon_confused.gif.
sdw
Ludek, szok icon_eek.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.