Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Eksperymentem na dzieciach nie nazwałabym stosowania metod z "Jak mówić..."
Dla mnie w absolutnie osobistym odbiorze eksperymentem było to co robili moi rodzice: mama grała (i w dalszym ciągu to robi ) na naszych uczuciach. Jak chciała coś osiągnąć to wywoływała w nas poczucie winy. Ojciec nas tresował, musieliśmy robić co nam kazał. Potrafił zawołać nas z podwórka żebyśmy mu np. zrobili głośniej telewizor (no wtedy nie było pilotów...). Przykładów mogę mnożyć.
Efekty: długie sesje u psychologa aby:
- polubić siebie (mama sprwiła, że nie lubię być kobietą, ale też zadbała o to żebym mi obrzydzić mężczyzn - pamiętam obrzydzenie do dotykania np. męskiej pidżamy przy słaniu łóżek)
- mieć samoocenę ponad poziomem zero (wszystko co robię to dno, zawsze inni robią/ wiedzą/ mają lepiej)
- nauczyć się cieszyć (jak cieszyłam się dzieckeim będąc to słyszałam- natychmiast przestań wariować, zachowujesz się jak... wstaw odpowiedni epitet)
- nauczyć się smucić (zdanie analogiczne jak wyżej)
Ja nie chcę tak, no ale jak? W codziennym zabieganiu NIESTETY zaczęłam powielać. Jak powiedziałam do zezłoszczonej i zapłakanej córki "jak ci przyłoże to będziesz miała powód do płaczu" to pobiegłam na terapię.
Zazdroszczę tym którzy nie muszą przestawiać gór by być "normalnymi".
grzałka
Fri, 25 Nov 2005 - 11:51
To ja jeszcze napiszę o tych refleksjach, o których napisała Gośka- tak, pewnie, że najlepiej, żeby była refleksja, głębia, analiza i adaptacja. Ale szczerze- wiele bym dała za to, żeby moja Teściowa działała na zasadzie wyuczonej formułki, a nie robiła dziecku wodę z mózgu, stosowała szantaż emocjonalny itp itd.
agabr
Fri, 25 Nov 2005 - 12:03
CYTAT(grzalka)
To ja jeszcze napiszę o tych refleksjach, o których napisała Gośka- tak, pewnie, że najlepiej, żeby była refleksja, głębia, analiza i adaptacja. Ale szczerze- wiele bym dała za to, żeby moja Teściowa działała na zasadzie wyuczonej formułki, a nie robiła dziecku wodę z mózgu, stosowała szantaż emocjonalny itp itd.
Sie zgodze z Grzalka, (Grzalka ostatnio to ja jakos na twojego lizydupka wychodze )Super jesli jest tak, ze ze swojego domu rodzinnego nie przejelismy zadnych obciazen , ktorymi odruchowo czestujemy dziecko.i pisze to bez zadnej zlosliwosci i gleboko wierze ze tak byc moze.
Natomiast mam tez nie tyle przeczucie co niestety doswiadczenie , ze nie zawze tak jest i w tym momencie formulka za ktora stoi refleksja jest jak najbardziej na miejscu.Bo jesli ktos zada sobie trud zweryfikowania swojego bycia rodzicem to juz jest bardzo duzo.
Parafrazujac "nikt nie rodzi sie rodzicem" .b
Gosia z edziecka
Fri, 25 Nov 2005 - 12:29
CYTAT(agnieszkabryndza)
formulka za ktora stoi refleksja jest jak najbardziej na miejscu.
Zgdzam się. Mnie jednak chodziło o sytuację, gdy za formułką nie stoi refleksja "Działa? Działa - to po co się zastanawiać. Naucze sie książki na pamięć i z głowy".
Gosia z edziecka
Fri, 25 Nov 2005 - 12:30
CYTAT(Alka)
Zazdroszczę tym którzy nie muszą przestawiać gór by być "normalnymi".
A ja się zastanawiam, czy tacy w ogóle są .
grzałka
Fri, 25 Nov 2005 - 12:39
CYTAT(Gośka z edziecka)
CYTAT(agnieszkabryndza)
formulka za ktora stoi refleksja jest jak najbardziej na miejscu.
Zgdzam się. Mnie jednak chodziło o sytuację, gdy za formułką nie stoi refleksja "Działa? Działa - to po co się zastanawiać. Naucze sie książki na pamięć i z głowy".
no, oczywiście masz rację, ale ja jeszcze raz napisze, że mniej zła robi bezmyślna, bezrefleksyjna formułka, niż różne słyszane bez przerwy typowe odzywki rodziców i innych babć i dziadków
imho
marghe.
Fri, 25 Nov 2005 - 12:50
Grzalka, ale miedzy formułkami ksiazkowymi a durnymi powiedzonkami niektórych babć i rodziców jest jeszcze sporo miejsca.
grzałka
Fri, 25 Nov 2005 - 12:54
CYTAT(marg.)
Grzalka, ale miedzy formułkami ksiazkowymi a durnymi powiedzonkami niektórych babć i rodziców jest jeszcze sporo miejsca.
no, dobrze, ale co z tego?
marghe.
Fri, 25 Nov 2005 - 12:55
ano to z tego , że warto czasami wypośrodkować
Nie kazda formułka jest cacy i nie kazda babcia klepie głupoty
Bo mnie tak to zabrzmiało
Alka
Fri, 25 Nov 2005 - 12:59
Tak, jest dużo miejsca, ale... Zawsze jest jakieś ale
Jak już mam ochotę wrzeszczeć, złapać i strzelić przez tyłek, zaszantażować, poniżyć, zastraszyć czy zastosować inną obłędnie fantastyczną metodę wychowawczą której przez lata uczyłam się w domu rodzinnym to łatwiej jest mi wygłosić formułkę z książki niż wymyślić coś pomiędzy. Niestety...
Potem mogę sobie rozważać co mogłam zrobić, i być może jak zdarzy się następna taka sytuacja to nie wygłoszę formułki tylko to co wymyśliłam. Być może, bo być też może że znowu zadziała latami wyuczony schemat
Alka
Fri, 25 Nov 2005 - 13:03
Dodam jeszcze, że moja mama wprowadziła się do nas (miało to być na pół roku jest już 4 lata) i nic nie wskazuje że coś się zmieni. Ja jej nie wyrzucę... Boję się o moje dzieci. Nie wiem co ona im mówi kiedy ja nie słyszę... Boję się i staram się z nią rozmawiać na ten temat, ale kończy się to zawsze tak samo: ona się obraża, że zwracam jej uwagę nie niektóre sprawy (bo nas tak wychowywała i wyrośliśmy na ludzi - i nasze nerwice i inne tym podobne to nie jej wina) a ja się wściekam, że do niej nic nie dociera.
marghe.
Fri, 25 Nov 2005 - 13:03
Alka, a to nie lepiej popracowac nad sobÄ… i swoimi emocjami?
Powtórzę - mnie te ksiazki nie przekonują.. co nie znaczy,ze nie działają..
Ja nie umiem posługiwac sie wyuczonymi formułkami.
a ze swoją złością ja musze sie nauczyć radzić/ KSiażka w formie komiksu tego nie załatwi
Alka
Fri, 25 Nov 2005 - 13:05
Toż napisałam, że chodzę na terapię. Zanim ona mi pomoże, zanim pozbędę się całego tego wspaniałego bagażu, to jednak będę stosować "formułki".
grzałka
Fri, 25 Nov 2005 - 13:07
CYTAT(marg.)
ano to z tego , że warto czasami wypośrodkować
Nie każda formułka jest cacy i nie kazda babcia klepie głupoty
Bo mnie tak to zabrzmiało
nie każda formułka jest cacy i nie każda babcia klepie głupoty
moja teściowa klepie głupoty i formulki z jak mówić nawet bezmyślnie klepane imho byłyby lepsze
marghe.
Fri, 25 Nov 2005 - 13:07
Alka, nikt nie zamierza Cie od tego odwodzić. Jesli Tobie ta metoda odpowiada to ok.
Aczkolwiek ja z rezerwą podchodzę do wiekszosci poradników
Nie żebym sama taka znowu mądra była. Bo nie jestem. Masę błędów popełniam, wiem o tym..
marghe.
Fri, 25 Nov 2005 - 13:20
ja mam jeszcze pytanie
jak ta metoda ma sie do .. społeczeństwa?
Wy w domu ją stosujecie z powodzeniem, ale rzadko kto w przedszkolu, szkole, rodzinie sie nia posługuje
Dziecko jest sie w stanie odnaleźć?
Pytam z ciekawosci. NIe podejrzewajcie o złosliwośc
agabr
Fri, 25 Nov 2005 - 13:21
Moje na zagubione nie wyglada .b
grzałka
Fri, 25 Nov 2005 - 13:30
Marghe, ale Ty chyba czytałaś tylko tę jedna książkę pań F&M, co?
TÄ™ niebieskÄ…?
Tak, dziecko jest w stanie sie odnależć, bo to nie jest sztuczny język stworzony na uzytek domowy. To jest klucz do dobrej identyfikacji własnych uczuć, oraz do mówienia o nich w sposób nie atakujący innych. To jest klucz do lepszego kontaktu z własnym dzieckiem, pomaga uwolnic uczucia negatywne, które powoduja różne "niepożadane" zachowania.
Pozwala uniknąć upokarzania dziecka, pozwala poczuc bezwarunkowa akceptację rodziców, pozwala nabrac dystansu do własnych uczuć i oczekiwań. A to wszystko w kontaktach społecznych pomaga
imho
grzałka
Fri, 25 Nov 2005 - 13:35
a jeszcze co do przedszkola- było spotkanie z rodzicami i pania psycholog, która o tych metodach własnie mówiła- nie mówiąc, ze to ta książka w formie komiksu
była propozycja zorganizowania "szkoły dla rodziców" dla rodziców przedszkolaków w naszej grupie
wczoraj była dyskusja (przy okazji wystepów jesiennych było mini zebranie) o karaniu dzieci, mały brain storming i metody z poradników- więc społeczeństwo też się edukuje
moje dziecko też nie jest zagubione
marghe.
Fri, 25 Nov 2005 - 13:47
TAk Grzalka, czytałam tę jedną. I ta jedna zniechęciła mnie na tyle,ze nie siegnełam po inne.
TAk samo zniechęciła mnie "Kazde dziecko moze usnąc itp"
Kazda z nas ma swoje racje, ja nie przekonam Ciebie, Ty nie przekonasz mnie.
jak na razie najbardziej trafia do mnie "Dobra miłosc"
ruda_kasia
Fri, 25 Nov 2005 - 14:00
JA czasem w dzieciństwie słyszałam, że jak nie przestanę beczeć, to za chwilę będę miała powód do płaczu oraz np, że mu tyłek na pół pęknie, jak dostanę. A jestem osobą o poczuciu własnej wartości znacznie przerastającym moją nieskromną osobę .
I raczej nie powielam takich tekstów, choć czasem mi się zdarza.
Za to mój mąż "wyciumkany" przez teściową ma kompleksy jak diabli i jeszcze własnie zdarza mu się nagminnie poniżac nasze dziecko?
SkÄ…d?
Chyba nie ma co przesadzać. Może to wychowanie niewiele daje, skoro moja córka już jest teściową?
Ciocia Magda
Fri, 25 Nov 2005 - 14:07
Alka,
To nie całkiem tak, jak pisałaś - że ci, którzy mają dobre dzieciństwo, nie muszą się podpierać książkami (chociaż może tak jest).
Moje dzieciństwo trudno byłoby nazwać szczęśliwym i udanym - nie będę się zagłębiać w szczegóły bo to trudny temat pt. ojciec alkoholik, detale proszę sobie dopisać samemu. I wiesz, wychowałam sie w kulcie mojej Świętej Matki - aż do czasu, kiedy sama urodziłam dzieci. Wtedy dotarło do mnie wielkie poczucie krzywdy, straconego dzieciństwa. Chciałam koniecznie odrzucić to, co wyniosłam z domu. Poszłam na psychoterapię (związaną z moją osobą a nie dziećmi, chociaż dzieci przewijały się wielokrotnie).
I wiesz, w końcu dotarło do mnie, że mimo tych ciężkich doświadczeń, jestem przecież szczęśliwym człowiekiem - więc to co robiła moja Mama, nie było całkiem złe. Dopiero wtedy zrozumiałam, że mimo licznych błędów wychowawczych, moja Mama nauczyła mnie wielu wspaniałych rzeczy, które umożliwiają mi to poczucie szczęścia - rzetelności, uczciwości, konsekwencji, dobierania towarzystwa, mimo naszej bardzo ciężkiej sytuacji otaczała nas poezją, sztuką, zawsze znajdowała czas na lekturę (swoją, bo nam nigdy nie czytała). Na naukę zawsze znajdowały się pieniądze.
Po prostu ważniejsze jest, jakim się jest człowiekiem, niż to czy sie powie: "widzę, że założyłaś bluzeczkę, spódniczkę, rajtopki..." zamiast: "moja grzeczna dziewczynka".
Ciocia Magda
Fri, 25 Nov 2005 - 14:13
No i jeszcze raz ja, tym razem o metodzie F&M a zwłaszcza temu, jak ją stosują uczestnicy szkoły dla rodziców.
Nie mam nic przeciwko czytaniu licznych poradników o wychowaniu, sama to robię w końcu Ale chyba trzeba zastosować jakiś umiar w ich wdrażaniu? Jaki to jest komunikat dla dziecka, jeśli mama obwiesza kuchnię przykazaniami ze szkolenia? Wiecie, kiedyś ludzie wieszali sobie 10 przykazań bożych. To co wisi na naszych ścianach, świadczy o naszych priorytetach życiowych.
Moim bardzo skromnym zdaniem (bo tym razem nie mogę podeprzeć się lekturą), dla dziecka nie jest zdrowe być w takim epicentrum działań wychowawczych. Tym bardziej, że jak wynika z postów Niki, ojciec córy tych metod nie stosuje, czyli domyślam, się że ma stosunek krytyczny.
Nie potrafię nic więcej na ten temat napisać, moja krytyka jest oparta na czuju. Sorry
Kari07
Fri, 25 Nov 2005 - 14:44
Nie przeczytałam żadnego z takich poradników.Nie czuję ptrzeby gotowcyh receot na wszystko.
Nadrabiam teraz z małym to wszystko czego mnie brakowało.
Rozmawiam, rozmawiam , tłumaczę, 20 razy dziennie mówię ,że go kocham.
Chcę wiedzieć co czuje, co robił....
Może i jestem nadopiekuńcza.
Mąż mi zarzuca ,że za dużo dyskutuję z małym zamiast po prostu kazać mu coś zrobić.
Chcę ,żeby wiedział że zawsze jestem przy nim, że moze na mnie liczyć.
Nie chcę,ze by musiał byc zawsze silny, za wszleką cenę dzielny.
Wystarczy, że ja taka muszę być.Inni płaczą a ja trzymam fason.Bo tak mnie wychowano.
grzałka
Fri, 25 Nov 2005 - 15:11
no więc ja mam wrażenie, że tak naprawdę przeciwnikom tej książki/tych metod przeszkadza komiks i podane przykłady, takie bardzo w amerykańskim stylu
spróbujmy odrzucić komiks i przykłady- zostaną same "myśli przewodnie"
-nie oceniać
-nie szufladkować
- nie karać w sposób klasyczny, bo to albo wywołuje agresję albo podkopuje poczucie własnej wartości
-nie negować uczuć dziecka, nawet tych nieprawomyślnych
-pozwolić na samodzielność
-szukać rozwiązań problemów wspólnie z dzieckiem
-nie grozić
-nie szantażować
co do pochwał, to mnie sie akurat podoba opcja Joanny, pochwały to chyba jedyny temat co do którego można polemizować
w Dobrej miłości co konkretnie jest inne? bo czytałam i mnie to się uzupełnia i pokrywa
kasiarybka
Fri, 25 Nov 2005 - 15:25
Myślę,że wychowania dziecka nie można nauczyć się z książek, ale książki mogą pomóc w rozwiązywaniu pewnych sytuacji, szczególnie takich sytuacji, w których nie wiemy jak się zachować, bo wcześniej, nasi rodzice też unikali rozmowy na ten temat. (Ale namieszłam, mam nadzieje, że wiecie o co mi chodzi).
Bardzo często zaglądam na forum wychowanie i czytam, czytam, czytam....z zapartym tchem, bo wiele sytuacji już mnie przerosło, a wszystko jeszcze, przeciez przedemną.
Sięgam po mądre książki, pytam bardziej doświadczone mamy, jak sobie radziły itd. jak wybrnąć, jak rozmawiać, jak tłumaczyc, żeby nie powielić błędów moich rodziców, którzy wpędzili mnie w poczucie winy i brak wartości.
Wszystko trzeba wypośrodkować, we wszystkim zachować umiar, żeby nie przedobrzyć.
Tak jak pisała Marg, o książce "Każde dziecko może usnąć".....nie mogłabym zastosować takich metod...po prostu nie i już.
Kłóci się to ze mna, nie umiałabym w ten sposób itd.
Trzeba nauczyć się, nie wiem jak, jakoś intuicyjnie, podświadomie, wyszukiwać to co dla nas i dla naszych dzieci dobre i w książkach i w radach innych.
Mam nadzieje, że ktoś mnie zroumiał
grzałka
Fri, 25 Nov 2005 - 16:39
CYTAT(marg.)
TAk Grzalka, czytałam tę jedną. I ta jedna zniechęciła mnie na tyle,ze nie siegnełam po inne.
TAk samo zniechęciła mnie "Kazde dziecko moze usnąc itp"
Kazda z nas ma swoje racje, ja nie przekonam Ciebie, Ty nie przekonasz mnie.
jak na razie najbardziej trafia do mnie "Dobra miłosc"
no więc ja Cię nie zamierzam do niczego przekonywać
wątek moim zdaniem powstał dlatego, że Ty i Magda zarzuciłyście zwolenniczkom metod z niebieskiej książki eksperymentowanie na dzieciach
a to brzmi jak zarzut
Sylwuszka
Fri, 25 Nov 2005 - 22:15
A tak naprawdę to szkoda, że nie uczymy się bycia rodzicami. Rodzicami poprostu jesteśmy.
A jakie będą nasze dzieci to okaże się jak będą dorosłe. Bo przecież każdy jest inny i nie można znaleźć na niego sposobu. Sposób może nam tylko pomóc.
Więc dziewczyny trzymajmy kciuki aby nasze dzieciaki były szczęsliwe!!!
Jaco
Fri, 25 Nov 2005 - 23:00
Przez lata uczono nas formułek, tyle że innych i w inny sposób. Bardzo często powielamy je w życiu codzienny, Te formułki to to CO mówili i W JAKI SPOSÓB MÓWILI do nas nasi rodzice. Wbijano nam to do głowy blisko 20 lat więc miało sznasę zakorzenić się mocno i teraz wypływa z nas samych często zupełnie nieświadomie.
Mnie komiksowa książka przekonuje. I nie chodzi tutaj o te konkretne formułki. Chodzi o całokształt, o podejście do dziecka jako człowieka. Ja naprawdę po lekturze tej książki po raz pierwszy w życiu zauwazyłam, poczułam wręcz różnicę pomiedzy stwierdzeniem "jesteś głupi" a "zachowujesz się głupio".
A formułki z komiksu? Traktuję to jak podręcznik jazdy samochodem. Zanim wsiądziesz za kierwonicę i staniesz się weteranem szos musisz najpierw pomacac kierownicę, przyjrzeć się pedałom i przećwiczyć wrzucanie biegów na sucho. Dopiero po kilku tysiącach przejechanych kilometrów czynności te wykonujesz bezwiednie, naturalnie i swobodnie.
My zdobędziemy tę wiedze ciężką pracą choćby i wieszając sobie na drzwiach lodówki te nieszczęsne karteczki. Ale dla naszych dzieci będzie to już naturalne, bo wyniesione z domu. Tak jak dla nas metody naszych rodziców. I pewnie też będą mogły nam sporo zarzucić. Ale może jednak ciut mniej niz my naszym rodzicom?
marghe.
Sat, 26 Nov 2005 - 21:51
CYTAT(Jacobina)
Mnie komiksowa książka przekonuje. I nie chodzi tutaj o te konkretne formułki. Chodzi o całokształt, o podejście do dziecka jako człowieka. Ja naprawdę po lekturze tej książki po raz pierwszy w życiu zauwazyłam, poczułam wręcz różnicę pomiedzy stwierdzeniem "jesteś głupi" a "zachowujesz się głupio".
Jaco, no nie mów mi, że potrzebowałas do tego ksiązki
Jaco.. podręcznik do jazdy a jazda na sucho to 2 odrębne rzeczy. Z ksiazki sie nie dowiesz jaka w dotyku jest kierownica czy jak chodza pedały
Grzalka, moze to jak napisana jest niebieska ksiązka do mnie nie trafia. Może dlatego nie przebrnęlam przez nią do konca.
Jesli moje słowa zabrzmiały jak zarzut to przepraszam, nie taki był mój cel. Ja tylko usiluje powiedzieć,ze do mnie formułki jako takie nie trafiają.. wyuczone, zapamiętane i powtarzane itp.. Dla mnie wazna jest spontaniczność (ograniczona mysleniem ). W sumie nie za bardzo rozumiem te fascynację wszelkimi poradnikami (wychowanie, miłosc ,seks itp)
Grzalko piszesz :
-nie oceniać
-nie szufladkować
- nie karać w sposób klasyczny, bo to albo wywołuje agresję albo podkopuje poczucie własnej wartości
-nie negować uczuć dziecka, nawet tych nieprawomyślnych
-pozwolić na samodzielność
-szukać rozwiązań problemów wspólnie z dzieckiem
-nie grozić
-nie szantażować
wydaje mi sie, że to robiłam to i robię.. bez ksiązki. Nie zawsze mi sie udaje.. ale sie staram. Błedy popełniam.. ale wole uczyć sie na swoich błedach niz na ksiazkowych przerobionych lepiej lub gorzej (bo po drodze mogłabym sie pomylic i to juz bedzie katastrofa) na moje potrzeby. I uwielbiam , tak jak Magda, powiedziedziec Gabie "Kochanie, przepieknie narysowałas cos tam.., strasznie mi sie podoba Twój.. kot "
Kasiu, zrozumiałam i podzielam.
aha.. Jaco, tak wiele masz do zarzucenia swoim rodzicom?
justin
Sun, 27 Nov 2005 - 02:09
CYTAT(marg.)
CYTAT(Jacobina)
Mnie komiksowa książka przekonuje. I nie chodzi tutaj o te konkretne formułki. Chodzi o całokształt, o podejście do dziecka jako człowieka. Ja naprawdę po lekturze tej książki po raz pierwszy w życiu zauwazyłam, poczułam wręcz różnicę pomiedzy stwierdzeniem "jesteś głupi" a "zachowujesz się głupio".
Jaco, no nie mów mi, że potrzebowałas do tego ksiązki
ja nie Jaco,
ale też zauważyłam tą różnicę dopiero po przeczytaniu Tej książki. Wcześniej się poprostu nad tym nie zastanawiałam.
Jaco
Sun, 27 Nov 2005 - 03:59
Marghe,
Różnicę merytoryczną to widiałam zawsze. Ale różnicę w odbiorze niekoniecznie. Chodzi mi o fakt, że jedno ocenia człowieka a drugie tylko to co w danej chwili robi, czyli nie uraża tak bardzo uczuć danej osoby. To tak jak z tym kotem , którego dziecko namalowało. Kot nie musi być śliczny, żeby dziecko mogło być z niego dumne. A jedyna pochwała jaka mi automatycznie ciśnie się zawsze na usta to "jaki śliczny kotek". A co jeśli komuś innemu się nie spodoba? Czy mój syn ma z tego powodu popadać w depresję?
CYTAT(marg.)
aha.. Jaco, tak wiele masz do zarzucenia swoim rodzicom?
Nie chodzi o to jak wiele ale czego bym chciała uniknąć i czego nauczyć.
A chciałabym uniknąć destrukcyjnych uczuć, nauczyć rozpoznawania własnych emocji i radzenia sobie z nimi. Chciałabym nauczyć Kubę, że poczucie własnej wartości może być niezależne od opinii innych. Nie nauczono mnie tego wszystkiego a przynajmniej nie w takim zakresie jak bym chciała. Dlatego teraz muszę nauczyć się tego sama i przekazać to mojemu dziecku.
PS. Zanim pozwolą Ci wsiąść za kierownicę musisz odbębnić kilkanaście godzin wykładów, żeby poznać zasady ruchu drogowego
grzałka
Sun, 27 Nov 2005 - 07:46
marg, chwała Ci, że wiesz to wszystko bez poradników, dla mnie niektóre sprawy to odkrycie, na przykład odbiór dwóch zdań:
"rozlałeś sok"
"sok się rozlał"
faktycznie nie ma sensu dyskutować, bo ja myślałam, że teza jest taka, że niebieska książeczka nie jest warta czytania (stąd moje pytanie, co takiego innego jest w "Dobrej miłości", a Ty twierdzisz, że czytanie wszelkich poradników nt wychowywania jest niepotrzebne
można też to pociągnąć dalej, czytanie forum "wychowanie" i dzieciowych gazet tez nie jest potrzebne, bo zabija własną spontaniczność
co masz na mysli piszÄ…c "fascynacja poradnikami"?
o wyuczonych i zapamiętanych formułkach była mowa na samym poczatku, iż jest sprawą oczywistą , że lepiej, żeby szła za tym refleksja i adaptacja
a takie na przykład spontaniczne uzycie formułki z książki to jest złe, czy nie?
Mama Mojzesza
Sun, 27 Nov 2005 - 09:25
gdy siegnelam po te ksiazke najpierw zaczelam sie smiac (podobnie jak Marg, "haha, ale odkryli Ameryke" a potem zdalam sobie sprawe jak wiele zawdzieczam mojej Mamie
(tzn wiedzialam juz wczesniej jak wiele jej zawdzieczam ale teraz te wiedze rozszerzylam )
marghe.
Sun, 27 Nov 2005 - 17:07
CYTAT(grzalka)
marg, chwała Ci, że wiesz to wszystko bez poradników, dla mnie niektóre sprawy to odkrycie, na przykład odbiór dwóch zdań:
grzalka
gdzie ja napisałam,ze wiem wszystko?
Teraz to ja się poczułam b. nirezręcznie
PoddajÄ™ sie.
marghe.
Sun, 27 Nov 2005 - 17:11
CYTAT(grzalka)
faktycznie nie ma sensu dyskutować, bo ja myślałam, że teza jest taka, że niebieska książeczka nie jest warta czytania (stąd moje pytanie, co takiego innego jest w "Dobrej miłości", a Ty twierdzisz, że czytanie wszelkich poradników nt wychowywania jest niepotrzebne
Grzalka, gdzie?
Pisałam wyłacznie o sobie.
ostatnia rzecz.. nie oszukujmy sie.. od kilku lat panuje moda na wszelakiej maści podręczniki / poradniki.
Mnie one niewiele dają.. więcej mi daję rozmowa, praktyka, kontakt z innymi ludźmi, kontakt z psychologiem itp. Powtórzę - mnie
[/b]
agabr
Sun, 27 Nov 2005 - 17:55
Marghe polecam warsztaty, poszlam na nie juz po lekturze ksiazk i z przekonaniem , ze jednak rodzicem jestem niezlym , nauczylam sie jednak b duzo, na pewno nie szkodzi -a moim zdaniem pomaga.
b.
grzałka
Sun, 27 Nov 2005 - 18:02
No, dobra, Marghe
Ok
Zirytowała mnie ta frakcja przeciwników eksperymentów na dzieciach.
Ale rozumiem o co Ci chodzi
marghe.
Sun, 27 Nov 2005 - 18:23
CYTAT(agnieszkabryndza)
Marghe polecam warsztaty, poszlam na nie juz po lekturze ksiazk i z przekonaniem , ze jednak rodzicem jestem niezlym , nauczylam sie jednak b duzo, na pewno nie szkodzi -a moim zdaniem pomaga.
b.
to już prędzej.
Bo to zywy kontakt.. mozna podyskutować, zapytać.. opowiedziec jakie sie ma problemy.
z ksiazką nie porozmawiam. Podobnie miałam z poradnikami "pierwszy rok życia dziecka".. GAba nie była ksiązkowa.. i nie jest. Ja tym bardziej nie jestem
Grzalka, to nie miała być nagonka. To były pytania i moje refleksje.. Nigdzie nie powiedziałam, ze metoda ta jest głupia , że nie działa. NA Twoje dzieci działa, Tobie odpowiada. I o to chodzi. Do mnie nie przemawia.. nie dam rady jej zastosować wbrew sobie
użytkownik usunięty
Sun, 27 Nov 2005 - 20:56
CYTAT(marg.)
Grzalko piszesz :
-nie oceniać -nie szufladkować - nie karać w sposób klasyczny, bo to albo wywołuje agresję albo podkopuje poczucie własnej wartości -nie negować uczuć dziecka, nawet tych nieprawomyślnych -pozwolić na samodzielność -szukać rozwiązań problemów wspólnie z dzieckiem -nie grozić -nie szantażować wydaje mi sie, że to robiłam to i robię.. bez ksiązki. Nie zawsze mi sie udaje.. ale sie staram.
A ja dopiero z tej książki dowiedziałam się, że (w pewien sposóB) szufladkuję (tak jak moja mama mnie), neguję negatywne uczucia mojej córki, wyręczam, zamiast pozwalać na samodzielność, rozwiązuję problemy za nią i szantażuję emocjonalnie.
A zapytajcie moich znajomych czy rodzinę czy jestem dobrą matką i czy dobrze wychowuję dzieci, to powiedzą, że tak. Skąd ja mam takie rzeczy wiedzieć, skoro powielam zachowania moich rodziców?
skanna
Sun, 27 Nov 2005 - 21:32
CYTAT(Paka)
A ja dopiero z tej książki dowiedziałam się, że (w pewien sposóB) szufladkuję (tak jak moja mama mnie), neguję negatywne uczucia mojej córki, wyręczam, zamiast pozwalać na samodzielność, rozwiązuję problemy za nią i szantażuję emocjonalnie.
A zapytajcie moich znajomych czy rodzinę czy jestem dobrą matką i czy dobrze wychowuję dzieci, to powiedzą, że tak.
Ha Paka, i tu rodzi się pytanie, kto właściwie ma rację
Czy to, co robisz jest złe, czy też autorki książki wyolbrzymiają problemy bądź też nawet je niepotrzebnie tworzą?
I czy rzeczywiście Twoja mama tak strasznie źle z Tobą postępowała?
grzałka
Sun, 27 Nov 2005 - 21:34
CYTAT(skanna)
CYTAT(Paka)
A ja dopiero z tej książki dowiedziałam się, że (w pewien sposóB) szufladkuję (tak jak moja mama mnie), neguję negatywne uczucia mojej córki, wyręczam, zamiast pozwalać na samodzielność, rozwiązuję problemy za nią i szantażuję emocjonalnie.
A zapytajcie moich znajomych czy rodzinę czy jestem dobrą matką i czy dobrze wychowuję dzieci, to powiedzą, że tak.
Ha Paka, i tu rodzi się pytanie, kto właściwie ma rację
Czy to, co robisz jest złe, czy też autorki książki wyolbrzymiają problemy bądź też nawet je niepotrzebnie tworzą?
I czy rzeczywiście Twoja mama tak strasznie źle z Tobą postępowała?
i tu właśnie warto kierować sie własną intuicją
skanna
Sun, 27 Nov 2005 - 21:35
CYTAT(grzalka)
i tu właśnie warto kierować sie własną intuicją 8)
No ja wiem, co mi intuicja podpowiada, ale tu nie napiszÄ™, bo mnie zjecie
grzałka
Sun, 27 Nov 2005 - 21:41
ależ pisz, Skanna, pisz, tylko nie zarzucaj mi, że na swoich dzieciach eksperymentuję
skanna
Sun, 27 Nov 2005 - 21:47
CYTAT(grzalka)
marg, chwała Ci, że wiesz to wszystko bez poradników, dla mnie niektóre sprawy to odkrycie, na przykład odbiór dwóch zdań:
"rozlałeś sok"
"sok się rozlał"
Grzałka, o ile rozumiem różnicę między "jesteś głupi" a "postępujesz głupio", to nie wiem, dlaczego miałabym mówić dziecku, że sok się rozlał, skoro to ono go rozlało. Soczek ma to do siebie, że sam nóżek nie dostaje, nie wywraca się i nie rozlewa, ktoś mu musi pomóc.
Czyli co? Mam udawać, że on tak sam z siebie w imię nienaruszonego spokoju dziecka i uniknięcia przez nie wzięcia odpowiedzialności za nierozważny czyn?
To tak ad hoc.
A wnioski z tej dyskusji we mnie dojrzewajÄ… - jak dojrzejÄ… to napiszÄ™
grzałka
Sun, 27 Nov 2005 - 21:47
aha, chciałam jeszcze dodać, że ja tez jestem efektem "eksperymentu" i całkiem nieźle na tym wyszłam w porównaniu
skanna
Sun, 27 Nov 2005 - 21:52
CYTAT(grzalka)
aha, chciałam jeszcze dodać, że ja tez jestem efektem "eksperymentu" i całkiem nieźle na tym wyszłam w porównaniu
W porównaniu z...?
grzałka
Sun, 27 Nov 2005 - 21:55
CYTAT(skanna)
CYTAT(grzalka)
aha, chciałam jeszcze dodać, że ja tez jestem efektem "eksperymentu" i całkiem nieźle na tym wyszłam w porównaniu
W porównaniu z...?
z efektem spontaniczności
ale miałaś co innego napisać....
skanna
Sun, 27 Nov 2005 - 21:57
Napisałam przecie, jest na poprzedniej stronie.
agabr
Sun, 27 Nov 2005 - 21:57
CYTAT(grzalka)
ależ pisz, Skanna, pisz, tylko nie zarzucaj mi, że na swoich dzieciach eksperymentuję 8)
Grzalka a czy Ty masz ze skanna dzieci?Ja chetnie podyskutuje na temat metody z osobami ktore poznaly-zanegowaly .
W gruncie rzeczy moim zdaniem najistotniejsze jest jednak przekonanie rodzica (poparte refleksja-nudna sie robie z ta refleksja) o slusznosci swoich dzialan .Ja mam kiepska intuicje poza wszystkim.b
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.