To jeszcze ja i nadal o filmach bo pożeram ich sporo. Ostatnio na tapecie kino azjatyckie. Możecie sobie mówić, że to degrengolada, zboczeńcy, dziwacy, dewianci. To kino można chyba tylko albo kochać albo niewidzieć, przynajmniej z perspektywy przeciętnego Europejczyka. Ja kocham i chciałam coś o tym opowiedzieć. Np. dla tych, które lubią się bać :
"Opwieść o dwóch siostrach" - Ji Won Kim . Zero duchów, tandety, ufo i tanich psychologizmów. Porządnie zrobiony, złożony, wielopłaszczyznowy thiller bez banalnych rozwiązań. Nie bałam się tak na filmie chyba z 10 lat i zapomnijcie o Ringu to ledwo czknięcie niemowlęcia przy tym montrum
"Dalkomhan Insaeng" - film sesacyjny z górnej półki, jest strzelanina, jest miłość, jest zemsta a wszystko niebanalne i ze swietną muzyką w tle
No i Chan -wook Park ze swoim "oldboyem" , którego osobiście uważam za najlepszy film dziesięciolecia + Sympathy fo Mr. Vengeance czyli druga częśc z trylogii zemsty a trzecia chyba na wykończeniu
A i do "opwieści o dwóch siostarch" amerykanie wykupili prawa już chyba ze trzy lata temu ...
Piszę o tym bo to naprawdę świetne kino, nie znane ogólnie i niedoceniane a warte tego. Świeże, lekkie, nieprzebełkotane, często co najmniej z drugim albo trzecim dnem . No i oczywi ście zasysam te filmy z sieci więc całe gremium przedstawicielek moralności wirtualnej oraz adwokatek specjalizujących się w "prawach autorskich" mogą sie na mnie rzucic ale w oddzielnym wątku
No i jeszcze "Pusty dom " i inne jeszcze tez